Blogowanie na ekranie - Polowanie na Wąpierza
Adashi - 21 Lipca 2008, 22:57
dzejes napisał/a | Za to ekipa forumowych Prawdziwych Facetów już spieszy z radami wprost z Poradnika Domowego |
Ludzie czasami starają się pomóc innym ludziom, chociażby przez rozmowę, nieraz taka konwersacja bywa przydatna. Natomiast odmienna postawa, no cóż można i tak.
Piech - 22 Lipca 2008, 00:58
Kumple Kaśka akceptują, a domownicy jakby mniej. Ciężko jest być rodzicem, ale dzieckiem też być ciężko. Nie dziwota, że Kasiek lubi z kumplami pobiegać po lesie.
Przepraszam za usterki <wieje ile sił w nogach>.
dzejes - 22 Lipca 2008, 09:12
Adashi napisał/a | dzejes napisał/a | Za to ekipa forumowych Prawdziwych Facetów już spieszy z radami wprost z Poradnika Domowego |
Ludzie czasami starają się pomóc innym ludziom, chociażby przez rozmowę, nieraz taka konwersacja bywa przydatna. Natomiast odmienna postawa, no cóż można i tak. |
Tak duża i nie do końca uświadomiona vis comica to skarb.
Kasiek - 22 Lipca 2008, 11:47
dzejs, może sprawdź, czy nie ma Cię w innym wątku?
Kruk Siwy - 22 Lipca 2008, 12:01
Taki dzejes, hm... taki dzejes, hm - Kruk pociąga następny łyk Bardzo Mocnej Herbaty - myślałem wiecie że on ynteligentnie złośliwy jest. Hm. A tu patrzta, po prostu gupi.
Kruk wraca do Herbaty i siedząc w kąciku dalej przemyśliwuje cały świat.
Kasiek - 22 Lipca 2008, 12:04
No to, Kruku, na zdrowie tą herbatką, bo ja też piję
Kruk Siwy - 22 Lipca 2008, 12:06
Nie wiem czy ona zdrowa, ale nałogowiec ze mnie. Pijam od czterdziestu lat.
I proszę mi nie mówić, że ludzie tak długo nie żyją.
Bo Kruki i owszem.
Kasiek - 22 Lipca 2008, 12:13
I jeszcze jedno czterdzieści i jeszcze raz... Ja nałogowo piję zieloną z butelki, bo dobra.
Taka mocna zdrowa za bardzo nie jest, ale... na coś zejść trzeba. Chociaż... może jeszcze nie teraz?
Kruk Siwy - 22 Lipca 2008, 12:19
Przed Tobą 70 lat dobrego życia. Na co zejdziesz?
Pewnie na przeziębienie. Bo jak babcia po 90-tce przeleci się po lesie z giwerą to może jej na zdrowie nie wyjść.
Adashi - 22 Lipca 2008, 12:25
dzejes napisał/a | Tak duża i nie do końca uświadomiona vis comica to skarb. |
Siła komiczna to faktycznie skarb, bo lepiej iść przez życie z uśmiechem. Co innego tzw. styl buhaja, czyli postawa nabzdyczonego i zgorzkniałego osobnika, który kpi z otoczenia. Tak naprawdę jest to jeden z zakazanych stylów kung-fu, ta śnieżna pantera z filmu o pandzie go stosowała. Niestety nie prowadzi on do uzyskania wewnętrznej harmonii, ale to tak na marginesie
Kasiek - 22 Lipca 2008, 12:38
Ja zejdę przez hamburgera. To wiem na 100%. Jak jeszcze raz Vol i Esh, dwóch Renegatów mnie ściśnie jak tego kotleta między bułkami, to zejdę.
Kruk Siwy napisał/a | Bo jak babcia po 90-tce przeleci się po lesie z giwerą |
..na miotle...
Adashi napisał/a | Siła komiczna to faktycznie skarb, bo lepiej iść przez życie z uśmiechem. |
Oj tak.
Adashi napisał/a | Co innego tzw. styl buhaja, czyli postawa nabzdyczonego i zgorzkniałego osobnika, który kpi z otoczenia. |
Szoda, że tak dużo osób tak ma
Kruk Siwy - 22 Lipca 2008, 12:53
"Styl Buhaja" - dobre Adashi, ! Mam nadzieję, że pozwolisz mi używać tego zwrotu gdy ktoś wtrąci się rozmowy równie zręcznie jak to zdechłe cielę co machało ogonem?
Adashi - 22 Lipca 2008, 14:24
Nie ma sprawy, Kruku
dzejes - 22 Lipca 2008, 14:57
Kruk Siwy napisał/a |
Kruk wraca do Herbaty i siedząc w kąciku dalej przemyśliwuje cały świat.
|
Cóż, czas zaskoczeń. Mnie za to dziwi mylenie oceny zachowania na forum z oceną człowieka. Sam uprawiam to pierwsze, w zamian za co inni czują się w prawie oceniać mnie jako osobę.
Kasiek - 22 Lipca 2008, 15:18
Niekoniecznie, każdy z nas ocenił Twoje zachowanie, które nam się nie spodobało. Takie dziwne?
dzejes - 23 Lipca 2008, 00:35
No widzisz, a ja odniosłem wrażenie, że Adashi znając mnie jedynie z postów i privów - pokusił się o ocenę mnie jako osoby, mojej postawy życiowej. By nie być gołosłownym:
Siła komiczna to faktycznie skarb, bo lepiej iść przez życie z uśmiechem. Co innego tzw. styl buhaja, czyli postawa nabzdyczonego i zgorzkniałego osobnika, który kpi z otoczenia.
Wypowiedzi Kruka komentować szerzej nie będę, jako że nie było to nic więcej, jak tylko próba dowalenia mi tam, gdzie zaboli. Takie zachowanie to jaki styl? Żmii? To już wolę buhaja. Cóż, trafiona o tyle, że rzeczywiście - to mój słaby punkt. Jednak bezbolesna, z uwagi na wysoki stopień impregnacji na zdanie osób, na których opinii mi nie zależy.
Kasiek - 23 Lipca 2008, 08:59
No widzisz, Ciebie zabolała wypowiedź Kruka, mnie Twoja... nic w przyrodzie nie ginie, tylko właściciela zmienia
A styl żmii sama preferuję, w końcu Cichożmij jestem. A analizowanie wypowiedzi Adashi'ego Ci nie wyszło. Więc daruj sobie dalsze nabzdyczenie.
Kasiek - 23 Lipca 2008, 13:33
I doła mam. Chyba potrafi go wyleczyć tylko kanapka w subwayu... Niech to szlag.
dzejes - 23 Lipca 2008, 13:57
Jeszcze tylko zauważę, że z towarzystwa to Ty się nabzdyczyłaś i uciekam.
Kasiek - 23 Lipca 2008, 21:51
Dziś całkowicie. ale kanapka w subwayu pomogła. I dawka szydery. I dwie bluzki w H&M na wyprzedaży. Miała być jedna, ale stwierdziłam, że następna letnia wyprzedaż za rok i trzeba będzie do tego czasu kupować za dużo większe pieniądze niż 30 zł za sztukę
Kasiek - 25 Lipca 2008, 19:36
Wróciłam z Kazimierza Dolnego i Nałęczowa. Bo mnie moje nieSzczęście przekonało, żeby jechać. Było super. Zwłaszcza gorszyć starsze panie na basenie całowaniem się Teraz znikam na jeszcze trochę, bo już siedzi owo nieSzczęście koło mnie smutne że piszę zamiast zająć się nim.
dalambert - 25 Lipca 2008, 22:35
Kasiek, nieszczęście szcześciem Twoim , a nasz QUIZ to co dorsz
Kasiek - 27 Lipca 2008, 00:01
Quiz opędzony, to teraz mała relacja połączona z foto-relacją Zaraz oberwę że udostępniam zdjęcia NASZE, ale co tam.
Do Kazimierza dojechaliśmy, kiedy pogoda była już całkiem ładna (w Lublinie całą noc, poranek, aż do południa lało). Znaleźliśmy hotel (całkiem ładny i baaardzo blisko Rynku, tuż za kościołem farnym i pod zamkiem (pewnie dlatego nazywa się "Pod zamkiem"), a przy szukaniu dostałam śliczną różę .
Poszliśmy zatem na zamek (baszta niestety zamknięta, a szkoda, bo myślałam, że trochę wyleczę znów swój lęk wysokości).
Kilka fotek z zamku:
Swoją drogą, bezmyślność ludzi jest porażająca. dawno nie byłam w Kazimierzu, od tego czasu pojawiły się drewniane balustrady, za które nie można wchodzić, żeby nie niszczyć murów. Co tam. Pod balustradką da się przecież przejść, żeby zrobić sobie zdjęcie w malowniczej niszy. Szkoda, ze w ten sposób zdjęcia nie zrobią sobie dzieci i wnuki tych laseczek i dresików, bo nie będą mieć gdzie.
Za to niesamowicie fajne były kobitki, co się wybrały na zamek bez swoich chłopów, z którymi Paweł chciał grać w RPGi, bo opowiadały ciekawe historyjki i chciały dobrą imprezkę zrobić.
Potem poszliśmy na lody i gofry. Mhmmmm, w tej cukierni przy wejściu na rynek są boskie lody limonkowe, jabłkowe, gruszkowe i malinowe (sorbety rzondzom). Yyy, czemu firefox podkreśla mi "limonkowe" jako błąd? Gofry też pyszne, zwłaszcza z frużeliną wiśniową i jagodami i bitą śmietaną. Tak, zgrzeszyłam takowym. I trzema gałkami lodów+ podjadanymi Pawłowi. Ale on podjadał mi, to w sumie nie liczy się
Z kalorii jestem też rozgrzeszona, bo nie jadłam kolacji Potem oglądanie wiadomości (sic! na wakacjach, z taką laską obok jak ja... ) i dłuuuga rozmowa. Trochę trudna, trochę niesamowita.
Rano nie mogłam się zebrać do wyjścia z łózka. Nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieje, ale nie jestem w stanie rano wstać. Normalnie szok. Ledwie mi się udało zwlec około południa.
Jeszcze na pożegnanie lody (w sklepie-lodziarni przy tej ulicy, którą się idzie na dworzec busowo-PKSowy są przepyszne lody włoskie. Tyle, że trzeba być Kaśkiem, żeby zaciapać się (o, "zaciapać" firefox też podkreśla ) od góry do dołu śmietankowym lodem, którego w końcu zjadł Paweł, bo ja się musiałam wytrzeć Napisałabym, co wtedy powiedział, ale się wstydzę.
A potem był Nałęczów, gorąc niemiłosierny i basen. Faaajnie tam jest, tylko nie można się przytulać i całować z chłopakiem (albo dziewczyną, zależy kto czyta ), bo grube staruszki co mają gąbkę pod pachami i między nogami zabraniają, bo "tu są dzieci". Staruszki powinny wiedzieć, że zazdrość jest grzechem i że nie maluje się rzęs idąc na basen, bo wygląda się jak panda.
Poza tym jestem z siebie dumna, bo przepłynęłam cały basen żabką, którą nauczyłam się pływać ledwie tydzień temu, a wtedy płynęłam góra dziesięć metrów i opadał mi tyłek na dno, a teraz nauczyłam się, co zrobić, żeby tak nie było. Normalnie pękałam z dumy. Przepłynęłabym jeszcze kilka basenów, ale albo Paweł mnie rozśmieszał, albo szedł przede mną w wodzie i bałam się, że go gdzieś płetwą zahaczę. To przez niego. A potem wytrzymałam całą minutę w saunie i jeszcze raz, a potem przepłynęłam odcinek, gdzie włączają prąd (to pod prąd, ha!), a pan udawał tam trupa i płynął zanurzony tak, jak go ten prąd niósł i dziwnie to wyglądało.
Poza tym wymasowałam sobie strumieniami wody wszystko co tylko mogłam
Po wyjściu, wysuszeniu się i ubraniu, stwierdziłam, że jestem głodna i natychmiast chcę jeść. Poszliśmy więc do clubu-restauracji mieszczącego się w tym samym budynku, pod basenem. Rozmowa z panią kelnerką:
-Dzień dobry, co podać?
-Yyy... dwie karty?
-Aha. Za chwilę.
(po chwili pani przynosi karty)
-To dla mnie piwo.
-Dla mnie herbata.
-Ja poproszę pstrąga z grilla.
-Ja poproszę placki po węgiersku.
-Nie mamy.
-Jak to?
-Skończyły się.
-No trudno, to w takim razie tosty i frytki.
-Nie ma tostów, chleb nam się skończył.
-To same frytki.
-Frytki są daniem weekendowym.
-Mamy piątek po południu, jest weekend.
-U nas weekend zaczyna się w sobotę.
-No dobrze, to w takim razie, co jest?
-Pstrąg, bo jest zawsze, bigos, pierogi (reklamowane w obłędny sposób jako pierogi z głębokiego tłuszczu) i golonka. (Czy ja do choroby ciężkiej wyglądam na golonkożercę???)
-To ja dziękuję, zostanę przy herbacie. - stwierdzam, myśląc ciepło o lubelskich żarłodajniach, gdzie wszystko jest, zazwyczaj przynajmniej. Po chwili moje Szczęście pokazało mi, że w karcie jest szarlotka z bitą śmietaną. Nietrudno mnie skusić na takie coś, więc wołamy panią po raz kolejny.
-Poprosimy jeszcze szarlotkę.
-Nie ma, nie dowieźli nam ciast.
W jeszcze większym szoku byliśmy, gdy pani obok dostała jakieś ciasto. Nie szarlotkę, ale jednak. WTF??????????
Powrót do Lublina już w deszczu, ale za to puściutkim busem. Śmiesznie się jechało we trójkę (włączając w to kierowcę;) ).
A dziś Ogród botaniczny UMCSu, ślicznie tam jest, choć upał kwiatom nie za bardzo służy, róże cierpiały. Ale poza tym pięknie.
A teraz siedzę już sama i strasznie żałuję, że weekend już się skończył. I mi smutno i w ogóle tak.. jakoś... I się nie mam do kogo przytulić...
Tredo - 27 Lipca 2008, 01:02
To były cudowne 54 godziny, spędzone z najwspanialsza kobieta pod słońcem... Bardzo Ci za dziękuję Kochanie :*
Kasiek - 27 Lipca 2008, 08:43
A teraz kilka zdjęć, które mi się podobają:
widać, że mam na sobie balkonetkę?;)
A tu jakiś taki, co się włóczył za mną non stop:
sadysta...
Ogród Botaniczny w Lublinie:
widoczek
No. Tyle na razie
Kasiek - 1 Sierpnia 2008, 21:29
Mój kolega z podstawówki, jeden z najrozsądniejszych z klasy, z którym wiążą się jedne z najbardziej pozytywnych wspomnień z tamtych lat...
Pojechał do Holandii, kąpał się w morzu, był pod wodą 2 minuty. Śpiączka, zmiany w mózgu, wybudzanie się nie powiodło, o 17 odłączyli go od respiratora.
Teraz już tylko trwa agonia...
Teraz tylko: "Co się stało z naszą klasą..."
Kasiek - 5 Sierpnia 2008, 15:15
Zdjęcia z wczorajszej imprezki z forumowymi z nocarza. Było... Ale nawet mi się za bardzo za sesję "rozwodową" nie dostało... Mój Boże, co to Kamikadze z ludź... wampirami robi
Kasiek - 17 Sierpnia 2008, 22:14
Dzisiejszy dzień był boski. Strzelanka na ponad 100 osób, festyn w Józefowie, na który zaprosił nas wójt (przeparadowaliśmy w mundurach i z bronią podczas gry orkiestry podwórkowej Komentarze były boskie: patrz, jaka strzelba- nie strzelba tylko replika karabinu... -O, kobiety też są! - a co w tym dziwnego??? I w ogóle nam, laskom robiono masowo zdjęcia. Czułam się jak dziwoląg. ) Ale sama strzelanka w kamieniołomach... Krajobraz niemal jak Afganistan. Skwar z nieba (kto do licha życzył mi pięknej pogody na dziś? Miało być boskie 15 stopni...), wspaniali ludzie, wyyysoookieee skarpy, z których można było spaść, przeskakująca rzepka w kolanie ( trzy razy cholera to zrobiła), strzał w policzek (auaaaaa, cholero Ty jedna!!!), ale zaraz po tym, jak ja zabiłam eroga, więc luzik, a poza tym kupa śmiechu przy grillu (nowa koszulka i 65G robią swoje...) i kupa śmiechu i kupa śmiechu i radocha po brodę a ubaw po pachy... Strasznie mi tego brakowało, strasznie tęskniłam za tymi ludźmi i w ogóle... Jestem padnięta, ale szczęśliwa jak już kawałek czasu nie byłam. Będę spać jak niemowlę, jak nic
corpse bride - 22 Sierpnia 2008, 03:55
heh, z kazimierza wszyscy mają takie same zdjęcia znaczy, chodzi mi o widoczki. no i z psem obowiązkowo (mój serduszek trzyma go za peniska...)
bardzo ładnie na nich wyszłaś i ten kolor włosów. ładnie idzie z niebieskim.
mam ochotę się wybrać do kazimierza na weekend pod koniec września. na taki rhomantyczny weekend. właśnie sukam noclegu, jakby ktoś chciał coś polecić, to proszę.
a, podobała mi się relacja z restauracji w nałęczowie
Kasiek - 22 Sierpnia 2008, 09:17
Corpse, ja mam kontakt do bardzo fajnego hoteliku. Wysyłam Ci na PW.
Jedź, czasem taki weekend jest świetny, czasem i tak nie pomaga...
W ogóle mi źle ostatnio. I od poniedziałku jestem chora.
|
|
|