To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

Fidel-F2 - 1 Maj 2010, 17:50

twardy to jest parmezan
Ozzborn - 1 Maj 2010, 17:53

no nie da się ukryć, w takim razie ser w stylu rokpol - bez "twardy" ;P:
Martva - 1 Maj 2010, 18:01

Ciekawa w smaku, kwaskowato-ostra soczewica, a na deser kruchospodowa rabarbarowa szarlotka z dodatkiem lodów pistacjowych (chyba Grycan, dobre) i kiwi (wyrób własny, średnie).

A moja ciocia zza ściany, z którą byłyśmy na psacerze, zmierzyła mnie dziś wzrokiem i zapytała troskliwie 'a jak rodziców nie ma, to ty coś jesz?'

Kai - 1 Maj 2010, 18:05

Ozzborn napisał/a
ser w stylu rokpol


Lazur niebieski albo zielony sprawuje się nieźle w szpinaku. Wypróbowane.

Dobrze jest mieć znajome panie w sklepie. Wczoraj z konspiracyjną miną powiedziały mi, że dostały dobre krupnioki. Właśnie się smażą, rzeczywiście dobre, kaszanka może im podskoczyć :D

ilcattivo13 - 2 Maj 2010, 18:37

na wczorajszej imprezie:
- na "rozgrzewkę" kiełbaska pieczona na ognisku,
- z grilla: kaszanka, skrzydełka cikinowne, kiełbasa biała i zwykła, karkówka, ser żółty,
- z kociołka: biała kiełbasa i wędzony boczek + marchewka i liście kapusty

I kociołek zdecydowanie rządzi. Wcale długo się go nie przygotowuje, przypraw można prawie nie dawać, bo to wszystko się dusi we własnym sosie. Ew. można trochę soli sypnąć. Super sprawa, muszę sobie taki sprawić :D

W dodatku samo gotowanie kociołka jest procesem całkowicie bezobsługowym i można się całkowicie oddawać spożywaniu napojów wyskokowych :wink:

Agi - 2 Maj 2010, 19:40

U mnie też sezon grillowy rozpoczęty. Karkówka marynowała się przez dwa dni, wyszła znakomicie, do tego sałatka wg własnej kompozycji, czyli kapusta pekińska, bazylia suszona, oregano i tymianek prosto z grządki, feta, rzodkiewki, pomidory, papryka czerwona i żółta, czerwona cebula krojona w piórka, no i oczywiście oliwa.
Tyskie do popicia.

Kai - 2 Maj 2010, 19:48

ilcattivo13, wyjaśnij dokładnie, co to ten kociołek? Czy to tak jak nasze pieczonki, jurajskie prażonki itepe? Znaczy kapusta, ziemniaki, wędliny, boczek, papryka, przyprawy i to się wszystko tak dusi? U mnie to żelazne poświąteczne danie jednogarnkowe, ale nie wiem, czy o to dokładnie chodzi.
ilcattivo13 - 2 Maj 2010, 19:48

u nas sałatka były typowo "męska" czyli warzywa ze słoika z majonezem :wink: Plus surowe ogórki i rzodkiewki do pogryzania :D

Edit - Kai - wstawię zdjęcie, to będziesz wiedziała.

Kai - 2 Maj 2010, 20:22

ilcattivo13, nie mów o "męskich" potrawach - ja bym się z moimi kolegami w szranki kulinarne bala stawać :D

Faceci, Wy macie talent do gotowania.

PS z mrożonki sałatka wychodzi lepsza, niż ze słoika :D

ilcattivo13 - 2 Maj 2010, 20:57

tylko, że ze słoika jest o wiele szybsza :wink:

a kociołek, wygląda tak:


pokrywa na górze musi być w miarę szczelna. Ale tylko w miarę, bo jakby była zbyt szczelna, to by mogło pierdutnąć :wink:

A sposób przygotowania kociołka jest następujący:
- dno i ścianki okładamy na grubo liśćmi kapusty, żeby zabezpieczyć resztę potrawy przed spaleniem.
- składników potrawy, czyli mięsa i warzyw, układamy ile wlezie (dodatkowo uciskając, żeby więcej wlazło), bo i tak opadnie to wszystko w czasie gotowania. Jak już wspominałem, u mnie to był na przemian warstwy boczku, marchewki, kapusty i białej kiełbasy. Można by było dorzucić więcej warzyw, np. selera, pietruszkę czy ziemniaki, ale w pierwszych dwóch przypadkach nam się nie chciało, a ziemniaki o tej porze roku tak trochę "cthulhu'owato" wyglądają ;P: Więc daliśmy sobie na wstrzymanie.
- jeśli zamierzamy długo gotować, to trzeba dolać szklankę wody. Ale jeśli gotować się będzie krótko, albo jeśli jest naprawdę dużo warzyw, to wody można wcale nie dawać
- zakładamy pokrywę, zaciskamy blokady, dokręcamy wieko na maksa i wstawiamy kociołek w środek ogniska.
- kiedy przez szczelinę przy pokrywie zacznie parować, trzeba odczekać jeszcze kilkanaście minut (do pół godziny, ale raczej nie dłużej, bo jak woda odparuje do końca, to się wszystko przypali), potem kociołek wyjąć i zostawić gdzieś z boku do wystygnięcia (na tyle, żeby się dało rękami pokrywę zdjąć.

Są dwie metody robienia "wkładu" do kociołka - albo wszystkie składniki kroi się na drobno (wtedy wychodzi coś w stylu bigoso-kapuśniaku), albo, tak jak my to zrobiliśmy, wrzuca się do środka całe kiełbasy i grube plastry boczku i grubo pokrojone warzywa (całe liście kapusty i całą marchew. Sól wystarczy sypnąć na samą górę zawartości - w czasie gotowania samo się dokładnie wymiesza.
Jeśli się robi kociołek z wkładem na bazie surowego mięsa (szynka, polędwica, karkówka czy inszy schab), to trzeba trochę dłużej pogotować. W tym wypadku dolanie wody jest absolutnie konieczne.

W kociołku można też przygotowywać ryby, ale kto by tam jadł rybę, kiedy można się boczkiem zapchać :mrgreen:

Enyłej - potrawy z takiego kociołka to najlepsza i najsmaczniejsza rzecz, jaką można spożyć na wyprawie w teren. Albo na przydomowej działce. Tylko potem trzeba mieć niewolnika, żeby kociołek wyskrobał, umył i przesmarował tłuszczem (żeby żeliwo nie rdzewiało - olej roślinny jest o.k.). Ewentualnie kociołek po umyciu dokładnie się wyciera i wstawia do suchego pomieszczenia, wtedy smarowanie nie jest potrzebne.

PS. Jak widać na zdjęciu, kociołek można też śmiało wykorzystywać jako podporę pod kijki przy pieczeniu kiełbasy :wink: Tylko trzeba uważać, żeby tłuszcz za bardzo nie kapał na metal (choć jak widać na załączonym obrazku, po kilku "kolejkach" przestaje to być aż tak ważne :mrgreen: ).

Smacznego! :D

Kai - 2 Maj 2010, 21:19

ilcattivo13, masz rację. Zawsze robiliśmy to z ziemniakami, ale ten pomysł z mięsem-wędlinami-kapustą też mi się podoba :D

Mniam - ja na takie imprezy zwykle przynoszę dodatkowo 2 kilo własnej roboty ogórków małosolnych i słój sosu czosnkowego :) Czasem też śledzie :D

Już się cieszę na serię letnich wyżerek :)

ilcattivo13 - 2 Maj 2010, 21:41

kapusta najlepiej się nadaje jako "bariera ognioochronna", a nawet jak już się przypali, to nie niszczy smaku potrawy. Ale jakbym obadał inne warzywo, które spełniłoby jej zadania, to dam znać :D

Co do wyżerek - zimą, po kuligu lub jeżdżeniu na sankach/nartach, taki kociołek jest jeszcze smaczniejszy niż latem :)

Ozzborn - 3 Maj 2010, 14:18

niewypał kulinarny w postaci chińszczyzny z produktów nabytych w Lildu, znaczy się bambus, kiełki, sos i makaron ryżowy. Znaczy makaron był ok i nie walił stęchlizną :roll:
Godzilla - 3 Maj 2010, 14:24

Bambus ma specyficzny zapach, trudno się przyzwyczaić. Może o to chodziło?
Ozzborn - 3 Maj 2010, 14:26

Może trzeba jakoś szpecjalnie przygotować... w chińczyku nie wali taka stęchlizną.

e: poza tym w chińczyku nie jest też wyczuwalnie łykowaty - może pakują jakieś starocie budżetowe do słoików.

Godzilla - 3 Maj 2010, 14:27

Oj, różnie bywa. Na początku po prostu mi śmierdział ;P:
Ozzborn - 3 Maj 2010, 14:28

no mi śmierdzi tylko ten z lidla, a jadłem już wieeeeele dań z bambusem u chinola :P
Kai - 3 Maj 2010, 14:29

Może to jej urok.. może to Lidl ?

Z definicji nastawiony na tanie produkty. Może się zdarzyć nieciekawa dostawa.

Myślę, że powinieneś był ominąć sos. A poza tym szybkie, ostre smażenie na głębokim tłuszczu. Nie zawsze nam to wychodzi. Grunt to dobre, oryginalne produkty, a w tym Lidl raczej nie celuje.

Ozzborn - 3 Maj 2010, 14:31

Miewają całkiem niezłe rzeczy. Ale faktycznie trzeba trafić.
Kai - 3 Maj 2010, 14:35

Spóbuj kupić inny bambus, w innym miejscu. Wtedy się zorientujesz.

Ja zawsze na ślepo kupuję produkty Tao Tao, są dobrej jakości i dobrze przyrządzone. Wszystkie inne kupuję, próbuję bez dodatków i wiem, czy mi podchodzi, czy nie.

Właśnie wchłonęłam michę żurku... że te to może być takie pyyyyszne.

Ozzborn - 3 Maj 2010, 15:14

Tak trza będzie zrobić. Tao Tao dobra jest, ale własnie w Lidlu ostatnio odkryliśmy firmę "Thay heritage" - bardzo przyzwoite rzeczy mają i śmiem twierdzić, że ich sos słodko-pikantny jest lepszy od Taotaowego.
robert70r. - 3 Maj 2010, 15:59

Ozzborn, No to jutro idę i sobie kupię - muszę spróbować, bo Toataowy już znam.
dalambert - 3 Maj 2010, 17:29

Pucek był wczoraj na działce / pierwszy wyjazd/ i ...
No i dziś szczawiowa własnego szczawiu zbierania - pycha :D

Kruk Siwy - 3 Maj 2010, 18:07

A jajko kto zniósł?

Na przekór wszystkiemu - grill! Znaczy grill na tarasie a my w jadalni, bo leje. Zestaw nieco dziwaczny: kiełbasa podwawelska - sprawdzona odpowiednia zawartość tłuszczyku, szaszłyki - miały być drobiowe ale drobiu nie stwierdzono - kawior, chleb z suszonymi pomidorami i pseudo szampan zza wschodniej granicy.

Kai - 3 Maj 2010, 18:16

Ozzborn, niewykluczone, ja sosy akurat kupuję małogabarytowe (po 2 porcje) firmy Blue Dragon (ma je Kaufland). Ostrygowy, teriyake i słodko-kwaśny. Są też inne, ale jeszcze nie próbowałąm.
Agi - 3 Maj 2010, 18:40

Obiad z powodu mojej ospałości wyszedł trochę eksperymentalny, ale w sumie smaczny.
Zamierzałam zrobić udo indycze zapiekane w sosie pomidorowo-serowym.
Przygotowałam bazę, czyli ugotowałam rzeczone udo (tak około kilograma) z dodatkiem przypraw i warzyw, no i na tym etapie dopadło mnie lenistwo. Zamiast postępować dalej zgodnie z przepisem ugotowałam makaron i ze smakiem zjedliśmy rosół z indyka z dodatkiem gotowanego mięsa.

Kai - 3 Maj 2010, 19:59

Jaki ma smak rosół z indyka? Nigdy nie jadłam. Kaczka - owszem :)
mad - 3 Maj 2010, 20:29

Ja kiedyś jadłem rosół z ryby. Łatwo się domyślić, jaki miał smak.
Z indykiem w rosole nie miałem do czynienia.
Trochę za mało prowiantu na dłuższy weekend kupiliśmy z żoną. Tak więc dzisiaj pizza dowożona była.

Agi - 3 Maj 2010, 20:35

Kai napisał/a
Jaki ma smak rosół z indyka?

Podobny do rosołu z kurczaka, może odrobinę słodszy, ale na to pomaga maggi.
Najedliśmy się, jak bąki.

Kai - 3 Maj 2010, 21:11

mad, pod rosół z ryby polecam "Fond rybny" Knorra. Doskonały wywar.

Agi, ja bardzo lubię słodki rosół, kaczka też daje taki smak. Jutro spróbuję.

Swoją drogą, szaleństwo, jakie teraz pyszne są suszone warzywa. Lepsze od normalnej włoszczyzny, ale ja daję i to, i to.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group