To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

dalambert - 23 Marca 2010, 15:37

corpse bride napisał/a
to mielone mięso wołowe daje charakterystyczny smak

A to mielone to jak ? tak ciepiesz do zupy niech się ugotuje i potem drobiazg się po talerzu pęta? Czy może jakieś pulpeciki jednak kombinujesz ?

Kai - 23 Marca 2010, 15:38

A ja dzisiaj robię pulpety w sosie pomidorowym, w nadziei, że moje biedne zaanginowane maleństwo je przełknie.
Martva - 23 Marca 2010, 15:55

Barszcz musi być kwaśny, pieprzny i czosnkowy. Howgh.
Kruk Siwy - 23 Marca 2010, 16:05

Ukraiński musi być Zawsze odrobinę słodkawy. Howgh moja czerwona siostro.
Kai - 23 Marca 2010, 16:46

Pozwolę sobie się wtrącić - o ile pamiętam z czasów pobytu na Ukrainie, barszcz miał charakterystyczny, bardzo pełny i aromatyczny "bukiet". Nie było w nim fasoli, a mięso wołowe było gotowane wraz z kością, potem obierane i podawane jako "wkładka". Kość też daje aromat w wywarze - osobiście go nie cierpię.

Smak - czosnkowo-wołowo-buraczano-pomidorowo-laurowy, kwaskowaty (ocet i pomidory!). Buraki dojrzałe, konsystencja tłusta (potwornie! zasmażka na oleju + mięso) ale wszystko zrównowazone, bardzo rozgrzewające i sycące. Śmietana wg życzenia.

Z tamtejszych zup pamiętam jeszcze solankę, ale tylko smak, przepis musiałabym chyba wydębić od znajomego artysty-kucharza ;)

Zgaga - 23 Marca 2010, 16:55

Cytat
o ile pamiętam z czasów pobytu na Ukrainie,

barszcz jest różnoraką śmieciuchą na bazie buraków i kwasu buraczanego.
A solianka - brr... świństwo straszne. I Tobie to smakowało?

Kai - 23 Marca 2010, 17:06

Owszem, nawet bardzo :) ale ja zupiara jestem, uwielbiam wszystko co gorące i płynne. Jadłaś kiedyś harirę? Pychota.
corpse bride - 23 Marca 2010, 22:06

mięso było wrzucone luzem i plątało się potem pomiędzy startymi na tarce burakami. co do kwasności-słodkości, to wyszło coś, czego nie lubię, czyli słodko-mdły smak. słodki lubię, np w lodach. w zupach też, ale z dodatkiem czegoś innego, np. słodko-ostre zupy tajskie z mleczkiem kokosowym i chili. ale nie to, co wyszło. widać nie mój typ. czosnku też nie bylo w oryginalnym przepisie, ale dodałam, bo jak to. wychodzi na to, że nie ma co się męczyć z pieczeniem, obieraniem i tarciem buraków, moczeniem i gotowaniem grzybów i fasoli, kiedy bardziej smakuje mi 'czysty' barszcz czerwony :)
Kai - 25 Marca 2010, 15:24

Ja bym sobie to pieczenie buraków odpuściła, reszta wygląda OK, tylko ciut więcej ostrych przypraw.

Gdyby to kogoś interesowało. Mlekovita wypuściła masło klarowane. Wygląda i smakuje dobrze, zawartość 99,8% tłuszczu.

Zgaga - 30 Marca 2010, 08:45

Zamiast ciasteczek - biała rzodkiew pokrojona w cienkie słupki. Jakie to pyszne.
dalambert - 30 Marca 2010, 08:47

Kai napisał/a
Mlekovita wypuściła masło klarowane. Wygląda i smakuje dobrze, zawartość 99,8% tłuszczu

z czego oni to robią ? Z soji?

Zgaga - 30 Marca 2010, 08:55

dalambert, normalnie z mleka. Klarowane bo mocno rozgrzane, aby usunąć jak najwięcej piany, czyli cząstek mleka. Zostaje praktycznie prawie sam tłuszcz.
Idealne potem do smażenia.

dalambert - 30 Marca 2010, 08:57

Zgaga, Wiem , ale nie wierzę co by to jednak w rzeczywistości nie był produkt mlekopodobny, produkowany z ekologicznych odpadów kotletów sojowych :twisted:
Zgaga - 30 Marca 2010, 09:05

Mlekovita i przetwory sojowopodobne? No wiesz. Pff...
dalambert - 30 Marca 2010, 09:06

Zgaga napisał/a
Mlekovita

MLEKOVITA to oszustka znakomita ;P:

Zgaga - 30 Marca 2010, 09:12

dalambert, bo mi się lokalny patriotyzm odezwie.
Kai - 30 Marca 2010, 09:26

dalambert, chyba za wcześnie na napoje wyskokowe? :twisted:
Zgaga, ja ciasteczek od dawna nie jadam, ale surowizna... brrrr.
Muszę chyba sobie gotowanego kalafiora zrobić, bo chodzi za mną.

A i zapraszam do mojego bloga na ciekawe przepisy, mam kolegę-maniaka kuchennego. Dzisiaj może uda mi się wstawić parę jego recepturek :)

Zgaga - 30 Marca 2010, 09:41

A gdzie ten blog?
Kai - 30 Marca 2010, 09:49

W blogach, tu na forum :) Wheels of fire się nazywa :)

Idę szukać świątecznych przepisów Mackowatego.

Martva - 30 Marca 2010, 11:34

Kai napisał/a
ale surowizna... brrrr.


Surowizna mrrr :)

Zgaga napisał/a
A gdzie ten blog?


O, i właśnie o to mi chodziło z zaginięciem :D

Kai - 30 Marca 2010, 11:36

Martva napisał/a
Surowizna mrrr :)

Mrr ale mnie po niej żołądek boli :(

No dobra, zaraz te przepisy pokopiuję :D


Polędwiczka z pieczarkami

Porcja na 2-3 osoby, zależnie od dlugości polędwiczki

Przymrażamy polędwiczkę tak, żeby nie była całkiem twarda, ale lekko sztywna. Ostrym nożem kroimy na tak cieniutkie kawałeczki, jakie nam wyjdą. Nie musi to być carpaccio, ale cienkie. Zalewamy sosem sojowym, dodajemy odrobinę cukru do smaku, pieprz, imbir, zgnieciony czosnek, mieszamy, odstawiamy do lodówki na pół godziny.

Na dużej patelni skrojoną w kostkę cebulę podsmażamy, dodajemy pokrojone pieczarki, smażymy do odparowania wody.Kiedy są już prawie suche, wrzucamy polędwicę z taką ilością marynaty, żeby nie było za słone - na oko. Smażymy na mocnym ogniu aż mięso zbieleje.

Podajemy z ryżem, makaronem, albo płatki polędwiczki na rozgrzanym chlebie z masłem smakowym i odrobiną musztardy.

Karp na szybko z patelni.
Niedużego karpia (wypatroszonego, bez łba) < 1 kg moczymy przez pół dnia w wodzie z solą, po czym sparzamy, pozbawiamy łusek i jeśli się komus chce z tym walczyć to i płetw. Ogona na pewno.
Po tym czasie osuszamy, dokładnie nacieramy solą i przyprawami - ja daję przyprawę do ryb Kamisa, czosnek, pieprz i odrobine słodkiej papryki dla koloru.

Na patelni smazymy dużą cebule pokrojoną w dowolny kształt. Kiedy się zeszkli, zdejmujemy. To samo możemy zrobić z warzywami różnego rodzaju, zależnie od fantazji. Ja daję "warzywa maślane w sosie" Frosty, bo są ładne i kolorowe.

Do karpia wkładamy do środka dużą łyżkę masła i ciut więcej czosnku niż na wierzch, lekko dociskamy i wrzucamy na rozgrzany tłuszcz. Smażymy aż mięso zbieleje, obracamy, potem to samo z drugiej strony. Czasem może zajść potrzeba ponownego obrócenia - mięso powinno być jasnobeżowe bez czerwieni. Kiedy bedzie gotowy, wykładamy na ciepły talerz i obsypujemy warzywami bądź samą cebulką.

Ładnie wygląda i doskonale smakuje na ciepło i zimno. Równie dobrze można przygotować warzywa jak dla ryby po grecku, ale nie powinny się "wymienić" smakami. Karp w takim wydaniu po prostu ma swoisty i delikatny smak i szkoda go czymkolwiek psuć.

Coś na szybko
Na oliwie przysmażamy cebulę, paprykę żółtą i pokrojone w plasterki różyczki kalafiora. Maggi, pieprz, czosnek i lubczyk dodajemy w proporcjach ulubionych

Smażymy do miękkochrupkości - tzn czujesz, że nie smakuje jak surowizna ale nie jest ciapate jak przy gotowaniu.

POd koniec smażenia wbijamy jajko i smażymy jeszcze do ścięcia.



Kurak prawie po chińsku

Składniki - piersi z kuraka
cebula czosnkowa - mniej cebuluje
czosnek - ja daję 2 - 3 ząbki
sos ostrygowy
pieprz, sos sojowy
odrobina pospolitej maggi jeśli za mało słone, nieco startego imbiru
grzybki shiitake, umyte, pokrojone drobniutko i zalane ilością wrzątku potrzebną do utworzenia sosu. Jeśli ktoś się boi że będą twarde, może chwilkę pogotować

Cebulę smażymy na oliwie, aż się zeszkli, tymczasem pokrojone w dowolne kawałki kurze cycki mieszamy z przyprawami i sosem sojowym oraz czosnkiem wygniecionym i rozdrobnionym, odstawiamy na czas smażenia cebuli albo dłużej.
Wrzucamy kuraka, smażymy do momentu, aż nie będzie w środku różowy i wrzucamy shiitake razem z zalewą oraz sos ostrygowy. Teraz gotujemy przez chwilę, grzybki mają być mięciutkie, ale mięso też, najlepiej próbować jedno i drugie, mnie w sumie wyszło jakieś 10 min. Mięsko miękkie i soczyste, wcześniej wygrzane grzybki też.

Można z ryżem, można z makaronem sojowym.

Przepisy ANOMALOCARISA

1. Klops po amerykańsku, czyli po ichniemu Classical Meat Loaf.

Składniki:

1. Kilo chudej, nie poprzerastanej wołowiny (może być gotowe mielone ze sklepu, ale do tego sklepu trzeba mieć bardzo dużo zaufania :E )
2. Pół szklanki bułki tartej
3. Nie za duża cebula, przecięta na połowę
4. Szklanka dość drobno startej marchewki
5. 1 jajko
6. 2-3 łyżeczki musztardy w typie Dijon
7. Łyżka stołowa sosu Worcestershire. Nie da się niczym zastąpić, trzeba kupić po prostu, ale obecnie nie ma z tym większego problemu.
7. Sól i pieprz do smaku (najlepiej świeżo mielone, soli orientacyjnie wypadnie 1,5 łyżeczki)
8. Dwie łyżeczki lub kostki brązowego cukru (trzcinowy, melasowy) - niekoniecznie
9. Puszka sosu pomidorowego. Tu miałem zgryz, co właściwie rozumieją przez sos pomidorowy? Trochę ich jest różnych... W końcu kupiłem pół litra zagęszczanego soku pomidorowego, doprawiłem czosnkiem, solą, bazylią i zagęściłem gotując na malutkim ogniu - powinno być niechętnie płynnej konsystencji.
10. Ewentualnie zioła do smaku - sam dołożyłem nieco majeranku i estragonu, ale bez przesady.

Wykonanie:

Proste jak amerykański farmer: nagrzewamy piekarnik do 200°. Zmielone mięso, bułkę tartą, pokrojone drobno pół cebuli, marchewkę, jajko, musztardę, sos Worcestershire, sól, pieprz i 1/4 szklanki sosu pomidorowego (plus ew. zioła) mieszamy i wyrabiamy w dużej misce. Przygotowujemy naczynie do pieczenia: w oryginale figuruje loaf pan, czyli praktycznie nasza podłużna, prostokątna forma do pieczenia pasztetów i niektórych ciast (na taką ilość wypadnie 20-22 centymetry długości orientacyjnie). Z braku laku sam użyłem szklanego naczynia do pieczenia. Naczynie smarujemy olejem lub oliwą, wypełniamy ciastem (ew. formując możliwie prostokątne kształty), na wierzch kładziemy cienko pokrojone plasterki z pozostałej połówki cebuli, polewamy wierzch resztą sosu pomidorowego z rozpuszczonym w nim cukrem i nieprzykryte naczynie wkładamy do piekarnika na około 1,5 godziny. Najprościej sprawdziać patyczkiem, czy doszło w środku - nie powinno być różowego płynu. Podajemy z czym komu wola pokrojone w plastry - jest dobre zarówno na ciepło (można udekorować np. pietruszką), jak na zimno...




2. Grochówa co się zowie, czyli wielkozup nie dla jaroszy.

Składniki na gar sześciolitrowy:

1. 60-70 dag grochu łuskanego w połówkach (70 to już będzie gęstość potrawkowa...)
2. Kilo wędzonych żeberek lub kości (jeśli żeberka mięsiste, może być mniej nieco)
3. 30-40 dag chudej szynki lub łopatki wieprzowej, może być z kawałkiem kości
4. Włoszczyzna, czyli: 3 średnie marchewki, 2 pietruszki, kawałek selera, por, cebula
5. Kilka ziemniaków
6. Kawałek nie za tłustego boczku, 15-20 dag
7. Około 30 dag kiełbasy jałowcowej lub innej ciemnej i chudej o intensywnym smaku
8. Dwie solidne łyżki stołowe majeranku, łyżka cząbru
9. 2 liście laurowe
10. Sól i świeżo mielony pieprz do smaku.

Wykonanie:

Groch po wypłukaniu zalewamy w garze wrzątkiem i zostawiamy na godzinę. Wodę wylewamy, jeszcze raz płuczemy i zalewamy groch zimną wodą w ilości 3,5-4 litry - bez soli! Do środka wrzucamy też wędzone żeberka (kości) i umytą wieprzowinę. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na niezbyt dużym ogniu ok. 1,5 godziny (uwaga - trzeba mieszać dość często, bo groch bardzo lubi przywierać do dna!), aż groch będzie się prawie rozpadał. Wtedy wyciągamy wszystkie mięsa i chłodzimy. W międzyczasie opalamy obraną cebulę nad palnikiem lub na płytce, aż będzie czarna ze wszystkich stron, obrane marchewki i pietruszki kroimy w plasterki, a seler tarkujemy. Po wyciągnięciu mięsa wywar solimy, wszystkie jarzyny i liście laurowe wrzucamy do zupy i gotujemy dalej, po kwadransie dodając pokrojone w kawałki ziemniaki i pokrojoną w półplasterki kiełbasę. Gotujemy następny kwadrans - groch powinien się zupełnie rozpaść. Tymczasem wychłodzone mięsa obieramy z kości, kroimy w kawałeczki i dokładamy do zupy. Dość drobno pokrojony boczek smażymy na patelence, aż powstaną skwarki, ale nie będą przypalone. Pod koniec gotowania przyprawiamy dość solidnie pieprzem i roztartymi w palcach majerankiem oraz cząbrem, dorzucamy skwarki z boczku - teraz wystarczy już tylko parę minut do końca, ostatecznie sprawdzamy i ew. doprawiamy do smaku. Pozostaje jeszcze wyciągnąć cebulę i pora. Zupa będzie bardzo gęsta, można ją parę dni przechowywać w lodówce - schłodzona będzie miała zupełnie stałą konsystencję, a i w gorącej łyżka ustoi...

Fotka niestety niedostępna, skończyła się bateria w aparacie - i następnego dnia też nie zaczuwałem :D

3. Zupa meksykańska. W każdym razie z wołowiną i fasolą...

Ilość na duży gar sześciolitrowy, bo doskonałe na jakieś przyjątka, ale zawsze można proporcjonalnie zmniejszyć.

Składniki:

1 kg mielonej chudej wołowiny (najlepiej samemu kupić i zmielić, no ale...)
3 puszki czerwonej fasoli (zwykle jakieś 400g czy trochę więcej)
1 puszka sałatki meksykańskiej (kukurydza, groszek, papryka, ew. fasola)
8 dużych cebul (tak, naprawdę ma być góra cebuli)
2 puszki pomidorów bez skórki w zalewie (pelati, ok. 500 g)
1 butelka ketchupu pikantnego (np. Heinz meksykański; to jest wersja uproszczona, inaczej trzeba dodać przecieru pomidorowego i samemu wg smaku doprawić octem, cukrem i papryką ostrą)
8 łyżek koncentratu pomidorowego
8 łyżek oliwy
niecałe półtora litra esencjonalnego rosołu wołowego; może być z trzech kostek Knorra na przykład
2 łyżeczki chili
pieprz ew. sos sojowy do smaku

Wykonanie:

Cebulę kroimy na półtalarki. Pomidory rozdrabniamy i wrzucamy do gara wraz z rosołem wołowym, ketchupem, koncentratem i przyprawami. Cebulę lekko podsmażamy na rozgrzanej oliwie, dodajemy mieloną wołowinę i dalej smażymy często mieszając i rozdrabniając grudki - jeśli nie mieści się na patelni, operację przeprowadzamy w dwóch fazach lub na dwóch patelniach. Zbrązowiałe mięso z cebulą wrzucamy także do gara i zagotowujemy, po czym dusimy na niedużym ogniu ok. 15 min. Wtedy dodajemy osączoną czerwoną fasolę oraz kukurydzę, groszek itd. w ilości jednopuszkowej i gotujemy jeszcze kwadrans, czasem mieszając. Próbujemy, ew. doprawiamy do smaku - ma być zdecydowanie gęste i pikantne, z lekką kwaśnawo-słodkawą nutą.

Podawać można z bardzo różnymi dodatkami, od meksykańskich placuszków przez ryż, ziemniaki, makaron, grzanki, aż do kęsów bagietki itp. Można też na wydaniu posypać kolendrą, pietruszką lub parmezanem. Na zdjęciu wariant z paskami placuszków ziemniaczanych, kolendrą i listkiem bazylii dla ozdoby.



Rafał - 30 Marca 2010, 15:18

kap...kap...kap,

podrzućcie mi jakąś ściereczkę, muszę zetrzeć ślinę z klawiatury...

Kai, -1 za postowanie przedobiednie :wink:

Kai - 30 Marca 2010, 15:24

To lecimy dalej...

Pikantna Natka - by Anomalocaris
Proporcje na gar sześciolitrowy, raczej nie przyrządzać mniej niż połowę tej ilości.

Składniki:

0,5 kilo filetu z piersi kurczaka
0,5 kilo filetu z piersi indyka
0,3 kilo żołądków drobiowych (indycze lub kurczaka, lepiej te pierwsze)
3 marchewki
2 pietruszki
niewielki seler
kilka średnich ziemniaków
1 papryka zielona
1 papryka żółta
1 papryka czerwona
3 cebule
8-10 ząbków czosnku
słoik dobrego ajwaru (w braku oryginalnego np. Rolnik)
3 czubate łyżki koncentratu pomidorowego - a jeszcze lepiej suszone pomidory w proszku
litr esencjonalnego bulionu warzywnego (ew. 2-3 kostki bulionu warzywnego np. Knorr)
2 łyżki mąki
3 łyżki oleju z pestek winogron lub innego o neutralnym smaku
przyprawy: sos sojowy (najlepiej ciemny, np. Kikkoman), tandoori masala (trochę się różnią w zależności od miejsca kupna; sam używam kupionej w sklepie MniamMniam, który przy okazji w ramach ohydnej propagandy polecam), natka pietruszki.

Przygotowanie:

1. Dobrze wymyte żołądki wrzucamy do garnka wypełnionego trochę poniżej połowy zimną wodą, zagotowujemy, odszumowujemy i gotujemy na małym ogniu pod przykryciem ok. 1,5 godziny.
2. Obie piersi kroimy na paski typu flaczkowego, mieszamy starannie z mąką, obsmażamy na dużym ogniu mieszając cały czas, wrzucamy do garnka z żołądkami.
3. Na pozostałym tłuszczu szklimy pokrajaną w kostkę cebulę i wrzucamy do gara.
4. Obrane warzywa, pokrojone w paski papryki i zmiażdżony czosnek także wrzucamy do gara.
5. Dodajemy koncentrat (lub suszone pomidory), bulion (ew. kostki i przegotowaną wodę), ajwar i parę łyżek przyprawy tandoori masala oraz sosu sojowego, mieszamy, gotujemy na małym ogniu pod przykryciem ok. 0,5 godziny, do miękkości warzyw.
6. Wyciągamy żołądki i marchewkę, pietruszkę, seler; do potrawki wrzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki i gotujemy mieszając na małym ogniu 15 minut.
7. Wyciągnięte z wywaru żołądki i warzywa chłodzimy, kroimy w kawałki, wrzucamy do reszty.
8. Kosztujemy, ewentualnie doprawiamy do smaku, nalewamy do miseczek lub talerzy, posypujemy natką pietruszki.
9. Podajemy z dobrym, ciemnym lub pełnoziarnistym chlebem i czymś do picia - powinno być pikantne jak oryginał nazwy... :)



Pewna moja koleżanka przysłała mi przepis na paprykę w oliwie.

Skład:
oliwa z oliwek (może być pośledniejszego gatunku)
ocet
cukier lub fruktoza
ziele angielskie
liść laurowy
- to do zalewy. Po zagotowaniu w 2 l wody sprawdzić smak i wyregulować według własnego uznania
tymianek
czosnek w ilości sporej
papryka jako element główny :) - ja miałam ok 1 kg.

Paprykę pozbawić nasionek i ogonków, pokroić w kawałki 2 x 2 cm i wrzucić na 2-3 minuty do wrzątku zawierającego ocet, cukier, ziele angielskie i listek, wyłowić wraz z listkiem i zielem, odcedzić, wysuszyć. Wystarczy zostawić na pół godziny na durszlaku.
Wrzucić do słoja, dodać świeży lub suszony tymianek i sporo czosnku (na 5 papryk dałam 3 olbrzymie ząbki) i obficie zalać olejem, żeby była przykryta. I niech tak sobie leży kilkanaście godzin.
W wyniku otrzymuje się paprykę niezbyt ostrą, pachnącą czosnkiem i ziołami, idealną na zakąskę i do sałatek.



Zapomniałam napisać, dlaczego zaskakująca - pomimo dość mocnego zapachu jest bardzo łagodna i wytrawna, w niczym nie przypomina papryki konserwowej.

Mała korekta, która całkowicie zmienia smak papryczki i nadaje się do mięsistych, słodkich odmian.

Do zalewy dodajemy więcej octu i cukru oraz cebulę, po zagotowaniu trzymamy wyłączone we wrzątku jakieś 10 min, po czym odcedzamy i dalej tak jak wyżej. Wychodzi ostrzejsza i kwaskowata.

Martva - 30 Marca 2010, 15:34

Mój były potencjalny teść robił paprykę w oliwie która była tak obłędna że do dziś dostaję ślinotoku na samo jej wspomnienie. Ale, głupia, nie zapytałam o przepis. Może spróbuję z Twojego. Jestem straszliwym paprykożercą, a taka marynowana o occie nie podchodzi mi za bardzo, z octu wolę śliwki i gruszki :)
Kai - 30 Marca 2010, 15:39

Ta jest również pyszna, ma jedną wadę - strasznie szybko znika :)
Ale też wystarczy jej 1-2 dni leżenia, żeby była dobra, zamierzam właśnie w piątek nastawić choć ze 2-3 strąki, póki czosnek polski jest jaki-taki jeszcze.


PS jeśli nie chcecie, mogę tych przepisów nie zamieszczać tutaj, będą w moim blogu, ale taka była sugestia.

Martva - 30 Marca 2010, 15:45

Tamta była słoikowo-zimowo-przetworowa, właśnie nie wiem czy ją pasteryzował, czy coś...

A przepisy IMHO powinno się wrzucać tutaj, bo to wątek o jedzeniu. A na blogi nie wszyscy zaglądają ;)

Kai - 30 Marca 2010, 15:47

Prawdę mówiąc to mi się ostał jeden słoiczek z sierpnia chyba, bo zapomniałam na śmierć, że jest w głębi lodówki. Sprawdzę co z nią :D Teoretycznie oliwa to dobra izolacja, a przedtem była wyparzona ze wszystkiego.

Powiem wieczorem jak to wygląda.

Pucek - 30 Marca 2010, 15:59

Bretończyk po fasolsku. Sos z pomidorów własnej roboty, pasteryzowanych.
Virgo C. - 30 Marca 2010, 16:19

Zupa grzybowa i krokiety z serem i pieczarkami. Mniam.
A na wieczór ojciec obiecał zrobić duszone ziemniaczki :mrgreen:

Martva - 30 Marca 2010, 16:57

Krokiety w znaczeniu zawijane panierowane naleśniki? I z jakim serem?


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group