Powrót z gwiazd - Dzieci - wychowanie
Duke - 4 Listopada 2009, 16:10
http://www.wykop.pl/ramka...-upadek-rodziny
dzejes - 4 Listopada 2009, 16:17
Ambioryks napisał/a | dzejes napisał/a | Wychowanie bezstresowe to jakiś polsko-prawicowy mit, nieznany na zachód od Odry i północ od Gdańska. |
A na południe od Zakopanego i Cieszyna? I na wschód od Bugu i Sanu?
|
A nie wiem. Masz jakieś czeskie lub słowackie opracowania polecające "bezstresowe wychowanie"?
Ambioryks - 4 Listopada 2009, 22:35
Nie mam. Zapytałem dlatego, że nie wiem - a przy pisaniu o polskiej specyfice, jako argument podałeś tylko północną i zachodnią granicę - jakbyś brał pod uwagę tylko kraje germańskie jako przeciwstawiane Polsce. A słowiańskie przecież też są. Po prostu, jestem uczulony na zachodocentryzm.
dzejes - 4 Listopada 2009, 23:38
Po wpisaniu w Google frazy "wychowanie bezstresowe" dostajesz mętną definicę z wiki i strony typu "bankructwo moralne wychowania bezstresowego" "Zachodnia moda na wychowanie bezstresowe upada" i tp. Stąd moje granice, gdyż właśnie umowny zachód jest podawany jako źródło owej zarazy.
Lynx - 5 Listopada 2009, 10:09
Jakie byście proponowali sposoby na zachowania agresywne i autoagresywne u dziecka? Jeśli macie pomysły jak takie coś ograniczyć, jak oduczyć to będę wdzięczna za sugestie. Mnie się pomysły kończą.
Piech - 5 Listopada 2009, 10:25
Słyszałem, że gdy dziecko gryzie, żeby je też ugryźć (od razu) i w ten sposób uświadomić, że to boli. Samo może nie zdawać sobie sprawy.
edit: konstrukcja powyższego zdania daje po oczach, ale zamiast edytować zostawię ku przestrodze.
Rafał - 5 Listopada 2009, 23:25
Znajoma jest oligofrenopedagogiem praktykującym i mocno zaangażowanym. W/g niej, czasem dziecko musi dostać, aby zrozumieć, że boli. Opowiadała też kiedyś o dziewczynce, która wyrywała sobie włosy z głowy, w jej przypadku nic nie pomagało tylko opieka 24h. A ogólnie to chwaliła zajęcia muzyczne w małych grupach.
seba - 6 Listopada 2009, 08:57
Wczoraj byl bardzo ciekawy program Pawła Kukiza i Marka Hodorniczego o na temat klapsa
Kto nie widział, to tutaj mozna program w calosci zobaczyć.
http://www.tvp.pl/publicy...o/05112009-2255
Dzisaj mnie rozwalil tekst Mazurka na temat postepowego wychowywania
Cytat | Palma postępu
Trwa wyścig o to, komu palma pierwszeństwa odbije bardziej. Szwedzkie małżeństwo, które odmawia podania płci swej trzyletniej pociechy, bo to sprawa prywatna, i ogranicza kulturowy rozwój dziecięcia, czy może duński pastor, który nie wierzy w Boga, a uparcie chce być nadal duchownym? Hm, i to kusi, i to nęci.
Straszliwe zapóźnienie cywilizacyjne tego kraju (nazwy nie podaję, żeby nie rozniecać żagwi szowinizmu) sytuowało nas dotychczas w ogonie parady postępu, niemniej i tu kroczy nowe. Co prawda pierwsza Ewa Wanat wiosny nie czyni, ale już Magda Żakowska i owszem. Dziennikarka ta, zszokowana tym, że jej półtoraroczny synek postanowił wyszorować czarnoskórego chłopca – co nie tyle pozytywnie świadczy o dbałości o higienę w domu państwa Żakowskich, ile o skrywanym rasizmie (pani Magda naprawdę to sugeruje!) – postanowiła zadbać o jego postępową edukację. Po odpowiednim doborze lektur donosi z dumą: “homofobem nie będzie”.
Uff, kamień spadł mi z serca, bo mógłby mieć kłopot w kontaktach z rówieśnikami. Oto głos anonimowej ciężarnej koleżanki pani Żakowskiej: “Marzę o chłopcu i żeby był gejem, bo do końca życia będzie miał ze mną silną emocjonalną więź, jak w filmach Almodóvara”. I będzie mamusię w sanatorium odwiedzał?
Postęp cywilizacji maruderów nie znosi, a ariergardę wstydliwie chowa, uprzednio stygmatyzując ją mianem homofobów, fundamentalistów, talibów. Niestety, jednostki wsteczne umiarkowanie tym się przejmują i miano ciemnogrodu już nikogo nie dotknie. Na szczęście w sukurs progresu idą instytucje, jak strasburski Trybunał delegalizujący krzyże w szkołach. Pora jeszcze, by zdelegalizował kuku na muniu. |
Virgo C. - 6 Listopada 2009, 14:12
Ręce, nogi i w sumie wszystko chyba opada...
http://www.pardon.pl/arty..._utopil_4-latka
hrabek - 6 Listopada 2009, 14:17
Ja bym go wsadził na dożywocie. Dla własnego dobra. Bo jak zdąży wyjść zanim ojciec czterolatka umrze, to długo żywy nie pochodzi. A już na pewno na jego miejscu nie składałbym papierów o wcześniejsze zwolnienie.
Virgo C. - 6 Listopada 2009, 14:22
Ja się zdziwie jeśli ten dzieciak dożyje 20 lat.
Lynx - 6 Listopada 2009, 14:41
Horror. Ale spójrzcie jaka skuteczność prawa. A u nas karanie 14 letniego bandyty nie jest możliwe, bo to nieletni. Wyroki są śmieszne, nie można takiego zamknąć bo nieletni. A tam: Cytat | Ponieważ nie ma jeszcze 15 lat, nie dostanie dożywocia ani tym bardziej kary śmierci. Poza tym jednak będzie sądzony jak dorosły. | Przynajmniej mają jakieś rozwiązania.
Fidel-F2 - 7 Listopada 2009, 00:59
a nad czym tu deliberować, kula w łeb i do piachu gdzieś pod płotem
ketyow - 7 Listopada 2009, 18:55
Tylko teraz najważniejsze jest wysunąć wnioski - skąd się takie zachowania biorą, z czego to wynika i jak temu zapobiegać?
Fidel-F2 - 7 Listopada 2009, 23:50
ketyow, nie mogę
a jak myślisz?
ihan - 8 Listopada 2009, 11:50
ketyow, no tak, przez ostatnie ileś tam lat pedagodzy, psycholodzy i behawioryści dziecięcy zajmowali się głównie piciem kawy, to teraz w końcu wezmą się do roboty.
Nie wierzę w proste i mechaniczne odpowiedzi.
ketyow - 8 Listopada 2009, 12:54
Oczywiście, że nie jest łatwo o odpowiedź a prosta nie istnieje, nic takiego nie powiedziałem. Z tymże odnoszę wrażenie, że faktycznie, pedagozdy to chyba piją kawę. Znam na przykład panią Pedagog, która była pedagogiem w mojej szkole, w której później mój brat miał problemy. Znajoma matki. Jej głównym problemem było to, że nie lubi dzieci. W końcu mama prowadziła wojnę z całą szkołą, bo wyszło na to, że nauczyciele i kadra nauczycielska, gdy mają problem z jakimś dzieckiem, to traktują je wśród klasy jak inne, gorsze i zamiast próbować jakoś po ludzku rozwiązać problem, to najlepiej się dzieciaka pozbyć i przenieść do innej szkoły, niech kto inny się martwi. Zresztą pamiętam ze swoich czasów, że dzieci gorzej się uczące (wieś, często z rodzin, gdzie po powrocie ze szkoły musiały ciężko pracować z rodzicami) nauczyciele obnosili się z nimi jak z byle czym - bo to wyniki szkoły zaniżają. Jeżeli dziecko w szkole jest wystawiane na pośmiewisko innych przez nauczycieli, to coś tu chyba nie halo. Dodajmy do tego powiedzmy w niektórych wypadkach patologię w domu, plus media (nie mówię o filmach, dzisiaj wystarczy oglądać wiadomości) i taki dzieciak pośród wszystkich dorosłych nie ma żadnego normalnego wzorca, który mógłby naśladować. Więc jeśli w domach dzieje się jak się dzieje, a to dotyka dużą grupę ludzi, to chociaż w szkołach kadra powinna być dobierana także wg jakichś testów psychologicznych czy cuś. Idąc na muzykę bałem się, jak każde dziecko w szkole. A teraz kobieta od muzyki z metodami wychowawczymi SS jest wicedyrektorką. Zamiast dzieciom pomagać to się je naznacza i wkłada do szufladki "nic z niego nie będzie".
ihan - 8 Listopada 2009, 13:05
ketyow, nie miałam na myśli pedagogów szkolnych, bo i z własnego doświadczenia pamiętam, że to jakby bez sensu funkcja. Choć pewnie znajdują się i na tym stanowisku ludzie pozbierani, z wiedzą i wyczuciem, ale nie ma presji na ich udoskonalanie. Pedagogika i psychologia dziecięca rozwija się niesamowicie, metody uczenia przez zabawę, uczenia (w znaczeniu poznawania świata i odpowiadania na pytania) jako forma nagrody, a nie kary pozwalają osiagać niesamowite rezultaty - dziecka ciekawego świata i dysponującego sporą wiedzą, potrafiącego szukać odpowiedzi, ale i właściwych pytań. Tylko, że cała ta wiedza nie jest wdrażana, nie ma sprzężenia zwrotnego między wiedza akademicką a praktyka codzienną w szkołach. Z drugiej strony, kto na studiach uczesniczył w różnej maści kursach pedagogicznych wie, że to kompletna strata czasu.
Anonymous - 8 Listopada 2009, 16:04
ihan napisał/a | Tylko, że cała ta wiedza nie jest wdrażana, nie ma sprzężenia zwrotnego między wiedza akademicką a praktyka codzienną w szkołach. Z drugiej strony, kto na studiach uczesniczył w różnej maści kursach pedagogicznych wie, że to kompletna strata czasu. |
To niestety prawda. Na studiach poza podstawami psychologii (w sumie też mało przydanymi, bo teorie Freuda mało się w praktyce szkolnej przydają;) ) nie było w ogóle pedagogiki jako takiej, przynajmniej na moich studiach. Było mnóstwo metodyki nauczania, ale fakt, że większość nauczycieli jest jednocześnie wychowawcami (no, każdy nauczyciel wychowuje, ale chodzi mi o funkcję opiekuna klasy) był kompletnie pominięty. Mocno zderzyłam się z rzeczywistością, gdy dostałam pierwsze wychowawstwo.
Co do posta ketyowa, to ja mam wrażenia raczej odwrotne, mianowicie teraz w szkole najbardziej się skacze wokół dzieci problemowych, co jest przegięciem w drugą stronę. Tych spokojnych i cichych prawie się nie zauważa, a czasem się zdarza, że jak już wybuchnie jakaś bomba, to sprawcą jest właśnie dziecko, którego nigdy by się o nic złego nie posądziło.
Lynx - 8 Listopada 2009, 17:36
Z tym skakaniem, czy odrzucaniem, to bywa działanie w obie strony i najczęściej jest uzależnione od osobniczych preferencji ludzkich- czyli nauczyciel też człowiek. O roli pedagoga w szkole to ja mam nieco inne zdanie. Często zajmuje się taka pani pedagog wyrównywaniem m.in. braków emocjonalnych dziecka. Oczywiście, jeśli nie ma współpracy ze strony rodziny to tzw. g. osiągnie. Spotkałam się np. z takimi sytuacjami, gdzie dziecko dyslektyczne jedyne ćwiczenia przeprowadzało właśnie z pania pedagog, bo rodzice "nie mieli czasu" a jej za to płacą. ( mamusia i tatuś nadużywali alkoholu). Ponadto etat pedagoga jest na szkołę 1, a uczniów w takiej szkole np.600 lub 1000. Trudno się zająć wszystkimi. Dpodajmy do tego wzorce z domu- i mamy paskudnego, rozwydrzonego smarkacza, który już w drugiej klasie próbuje rządzić z tekstem: ja płacę, ja wymagam. To jakiś obłęd. A nauczyciel nie ma prawa skarcić, bo to niewychowawcze i może zostać oskarzony o znęcanie się nad dzieckiem.
Anonymous - 8 Listopada 2009, 21:53
To wszystko prawda, chociaż "skakanie i odrzucanie" zależy też w dużym stopniu od polityki szkoły, czyli dyrekcji. No i bez wsparcia domu rodzinnego działania szkoły są prawie zawsze skazane na porażkę, niestety.
dzejes - 8 Grudnia 2009, 19:32
Wracając do szczepionek - zachęcam do zapoznania się z oświadczeniem PZH.
Do pobrania stąd.
Anonymous - 15 Grudnia 2009, 15:24
O, to szczepionek nikt nie skomentował?
A z innej beczki - poczytałam dziś o zespole Aspergera. Pouczająca lektura. Mamy zdiagnozowany drugi przypadek w szkole. Mocno nieszczęśliwe dzieci.
Nie to, żebym była złośliwa, ale od razu mi na myśl jeden forumowicz przyszedł.
Piech - 15 Grudnia 2009, 17:10
Miria napisał/a | O, to szczepionek nikt nie skomentował? |
Użycie tiomersalu komentowałem wyżej. Zalinkowany list nie wnosi wg mnie żadnej nowej wiedzy. Wciąż pozostaje pytanie, po co używać związku rtęci? Wydaje się, że odpowiedź jest taka: Bo naprodukowaliśmy tego od groma i co, mamy teraz wyrzucić? A poza tym dobrze zabija bakterie i można taką szczepionkę przechowywać latami. A poza tym, stosujemy go mało. A poza tym wcale nie jest taki szkodliwy, bo szybko wypłukuje się z organizmu. To ostatnie wcale nie musi być prawdą. To, że spada poziom we krwi nie znaczy, że tak jest w całym organizmie.
Nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie: Jeżeli czterech profesorów doktorów habilitowanych napisze "w organiźmie", czy taka forma staje się poprawna?
dzejes - 15 Grudnia 2009, 17:24
Piech napisał/a | Wciąż pozostaje pytanie, po co używać związku rtęci? |
Myślę, że w odpowiednich warunkach zadawałbyś pytanie po co używać Dihydrogen monoxide
Piech - 15 Grudnia 2009, 17:34
Ale o co Ci chodzi, dzejesie? Że wyolbrzymiam? Akurat wiem, co to dihydrogen monoxide i wiem, co to związki rtęci. Mam w sejfie całe pudełko takich rzeczy:
Ethylmercurichloride
Mercuricchloroanilate
Phenylmercuric acetate
4-acetamidophenylmercuric acid
Trimerosal 404.8
p-Hydroxy mercuribenzoate sodium salt
Methyl mercuric chloride 251.09
p-Hydroxy mercuriphenyl sulfonic acid 396.8
Mercurochrome 750.7
Mersalylacid sodium salt 505.9
HgCl2 271.52
4-Hydroxy-3-nitrophenyl mercuric acid
Wiem jak się z tym należy obchodzić. Bardzo ostrożnie. To jest naprawdę zupełnie coś innego niż dihydrogen monoxide.
Martva - 15 Grudnia 2009, 17:36
Gdzieś ostatnio czytałam że więcej rtęci jest w morskich rybach niz w dawce szczepionki. Ale gdzie i kiedy to czytałam?
Piech - 15 Grudnia 2009, 17:44
Martva napisał/a | Ale gdzie i kiedy to czytałam? |
Może tu?
http://www.vaccinesafety.edu/thi-table.htm
http://www.fda.gov/Food/F...y/ucm115644.htm
dzejes - 15 Grudnia 2009, 18:52
Piech napisał/a | Ale o co Ci chodzi, dzejesie? Że wyolbrzymiam? |
Nie mam pojęcia o co ci chodzi. W tym rzecz. Piszesz "ale dlaczego?" zamiast wysunąć konkretne zarzuty i jakiej się odpowiedzi spodziewasz? Może taka metoda konserwacji jest tańsza, niż inne, których wcześniejsze użycie (bo przypominam, że zgodnie z podlinkowanym raportem krytykowana przez ciebie jest wycofywana) spowodowałoby drastyczną podwyżkę ceny? Może nie doceniono grozy, jaką wzbudzi "rtęć" w składzie szczepionki, którą dostają "NASZE DZIECI!" Grozy, którą chyba i ty się nieco zaraziłeś - co mnie właśnie dziwi najbardziej, że akurat ty. Może inne może. Nie wiem.
A co do rtęci - pamiętam, że się jej bałem, tak po prostu. Gdy rozbił się termometr zastanawiałem się co strasznego stałoby się z kimś, kto połknąłby te wirujące kulki. Otóż jak się dowiedziałem potem najprawdopodobniej nic strasznego by się nie stało.
Bo rtęć występuje w różnych postaciach - ale tobie mam to mówić? Bez przesady.
dareko - 15 Grudnia 2009, 19:57
To napewno jest czerwona rtec.
|
|
|