Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
Arya - 5 Kwietnia 2011, 20:41
Aksamitny dotyk nocy Domagalskiego
Fajne. 7,5/10
Virgo C. - 5 Kwietnia 2011, 21:07
Miasto szaleńców i świętych Jeff VanderMeer
Dziwna książka, ale taką pozytywną dziwnością. Momentami przypominająca Viriconium Harrisona, by kilkanaście stron temu porównanie to rozstrzaskać w drobny mak. Dziwna jest też jej struktura - najpierw cztery opowiadania powiązane ze sobą miejscem, a następnie zbiór dodatków - lepszych lub gorszych, ale pogłębiających wiedzę o Ambergris i jego historii. Najsłabszym ich punktem jest chyba Historia rodziny Hoegbottonów - rozumiem dlaczego autor tak to napisał, jednak zabieg stylistyczny niestety położył ten, i tak niezbyt ciekawy, tekst na łopatki.
illianna - 6 Kwietnia 2011, 14:56
Virgo C., ja zmęczyłam tylko 100 str
Stormbringer - 6 Kwietnia 2011, 15:06
O krok - Henning Mankell. Chronologicznie jest to siódma powieść o Wallanderze, ale dla mnie pierwsza. I na dodatek naprawdę fajna, chyba zostanę fanem skandynawskich kryminałów.
illianna - 6 Kwietnia 2011, 15:09
Stormbringer, są lepsze tego autora, także możesz się już cieszyć na lekturę
Stormbringer - 6 Kwietnia 2011, 15:11
Dobrze wiedzieć - "Fałszywy trop" już czeka na swoją kolej.
Virgo C. - 6 Kwietnia 2011, 17:22
@illianna
Tak się domyślam, że nie każdemu może przypaść do gustu, podobnie jak pewna książka na V Chociaż jeśli mnie pamięć nie myli to w okolicach setnej strony zaczyna się dopiero Wczesna historia miasta Ambergris. A to akurat zdecydowanie jeden z lepszych, jeśli nie najlepszy, tekst książki
illianna - 6 Kwietnia 2011, 18:15
Virgo C., kawałek tego nawet przeczytałam
rybieudka - 7 Kwietnia 2011, 11:38
Dla zainteresowanych moja recka Nakręcanej dziewczyny i Pompy numer sześć Paolo Bacigalupiego z Fantasty (choć tu akurat link do bloga)
hrabek - 7 Kwietnia 2011, 11:43
Nie boisz się, że Bacigalupi też ci się wpisze do blogu? Wykopią cię z niego, bo serwery nie wytrzymają
rybieudka - 7 Kwietnia 2011, 12:10
hrabek napisał/a | Nie boisz się, że Bacigalupi też ci się wpisze do blogu? Wykopią cię z niego, bo serwery nie wytrzymają |
Wystarczy, że był VanderMeer... tak naprawdę bardzo mało ludzi na bloga zagląda, wiec nie ma czym się podniecać
Zgaga - 7 Kwietnia 2011, 12:44
Przepiękna rzecz
L. Ulicka Daniel Sztein, tłumacz.
Lata całe nie czytałam tak dobrej, pięknej i mądrej książki.
Jak tylko ktoś ją wyda po polsku, to chyba pół nakładu wykupię na prezenty.
Ziuta - 7 Kwietnia 2011, 13:27
Virgo C. o Mieście szaleńców i świętych napisał/a | Dziwna książka, ale taką pozytywną dziwnością. Momentami przypominająca Viriconium Harrisona |
A idźże idźże, za takie porównania powinny być trzy dni o chlebie i wodzie!
Hubert - 7 Kwietnia 2011, 15:46
Na korzyść której książki wypada ta pokuta?
Virgo C. - 7 Kwietnia 2011, 15:56
Skończyłbyś w końcu Viriconium to byś mi przyznał rację
W obydwu przypadkach masz dziwne i oniryczne miasto. Obydwu możnaby z powodzeniem przypisać zarzuty Martvej dotyczące książki Harrisona. Różnica taka, że w Viriconium masz same opowiadania, bez dogłębnego studium kałamarnicy królewskiej, bardzo długiej rozpiski ambergrisowych książek czy raportów medycznych.
rybieudka - 7 Kwietnia 2011, 16:13
Z drugiej strony Viriconium pisane jest językiem przez który baaaardzo trudno sie momentami przegryźć, a Miasto... czyta sie stosunkowo lekko. Przynajmniej mi się wyjątkowo lekko czytało. A "ksiażkę na V" doceniłem bardziej dopiero gdy mi się "uleżała" w głowie
Ziuta - 7 Kwietnia 2011, 16:39
Virgo C. napisał/a | Skończyłbyś w końcu Viriconium to byś mi przyznał rację |
Masz mnie, zabiorę się zaraz jak skończę Martina.
Książki Vandermeera o Ambergris (bo Podziemia Vaniss czekają w kolejce) czytam z nieustannym bananem na twarzy. Niesamowicie imponuje mi, jak facet łączy poważne tematy z czystym wariactwem. Rzadko komu to się udaje.
Z "książką na V" mam taki problem, że cały czasem wrażenie, iż to nie ona jest wielka, ale blurby na jej okładce. Takie tam gadanie: mógł zrobić rozpierduchę mieczami w świecie postapo, ale nie, on wynalazł New Weird! Mógł skrzydlaty sztorm po prostu przyjść po nasze kobiety, ale nie, on zmie-nia rze-czy-wis-tość. Uuu!
Martva - 7 Kwietnia 2011, 16:49
Virgo C. napisał/a | Skończyłbyś w końcu Viriconium to byś mi przyznał rację |
Psuja tam rację. Oba czytało mi się ciężkawo, ale jednak Miasto miało miejscami fabułę, miejscami iskrzyło się szaleństwem i poczuciem humoru, i językowo było duzo bardziej znośne (dla mnie się czytało ciężkawo znaczy, bo mam sklerozę i gubię się w przypisach, V czytało się ciężkawo ponieważ jest bełkotliwie napisane ).
Virgo C. - 7 Kwietnia 2011, 17:51
Ja się generalnie z wami zgadzam, że w przypadku Jeffa wyraźniej widać lekkość pióra. Jednak czy aby wy też nie demonizujecie Harrisona na podstawie jednego opowiadania (powieści?)? Jakoś nie przypominam sobie zarzutów o ciężki styl w przypadku Pastelowego miasta czy W Viriconium. Na ogół zarzut ten pojawia się tylko i wyłącznie w przypadku "Skrzydlatego sztormu", gdzie tworzenie przez autora zdań ciężki i momentami mocno bełkotliwych jest, przynajmniej moim zdaniem, zabiegiem celowym.
Pisałem już gdzieś o tym (tutaj albo na drugim obiegu) - z książki jasno wynika, że Przebudzeni są naszymi potomkami i to oni najbardziej odczuwają kolizję wszechświatów, która sprowadziła Szarańczę do świata bohaterów. Ergo - postępujące pomieszanie zmysłów powinno udzielić się także czytelnikowi, a jak to inaczej osiągnąć niż utrudnić czytelnikowi odbiór historii? Że pomysł głupi i się nie sprawdził? Cóż, taki los eksperymentów.
Wracając do Jeffa - Największy żal do niego mam o to, że najbardziej wyrazisty pomysł w książce snuje się gdzieś na obrzeżach niektórych historii. Mam tutaj na myśli Szare Kapelusze - rasę tak inną, o zwyczajach tak pobieżnie opisanych, że człowiek ma ochotę dowiedzieć się czegoś więcej. A tutaj guzik, lipa, kup następną książkę to dowiesz się więcej (i pewnie dostaniesz kolejną porcję pytań). Marketingowo zagrywka świetna, mnie jako czytelnika lekko irytuje. Ale książki i tak już mam na półkach
@Ziuta
Zazdroszczę. Co prawda nie czytałem jeszcze Shriek i Fincha, ale wątpie by rozmachem wizji przebijały Podziemia Veniss
Ziuta - 7 Kwietnia 2011, 19:10
Spoko, tak naprawdę do Harrisona nic nie mam. Dziwi mnie tylko totalny zachwyt nad wszystkim, co napisał. Twoje opinie, Virgo, są akurat wyważone i rzeczowe.
Zaś co do Szarych kapeluszy. Podobno w Finchu Vandermeer już wyjaśnia.
Virgo C. - 7 Kwietnia 2011, 20:16
Dlatego nastawiam się na doskonałą lekturę, tym bardziej że to zdaje się i (metafizyczny) kryminał noir
Ale wcześniej skończyć Grę o tron, a potem może Światło i Nova Swing (o ile Martva zdąży oddać do tego czasu)?
qbard - 9 Kwietnia 2011, 13:46
Federico Andahazi Książę Surrealistyczna powieść o Synu Wariego który staje się przywódcą czczonym i oczekiwanym jak mesjasz. Książka jest podobno proroczą wizją wydarzeń Argentyńskich 2002r. (napisana tuż przed bankructwem państwa).
Romek P. - 10 Kwietnia 2011, 11:22
Martin - Gra o tron, dzięki uprzejmości mBiko
Bardzo dobre, momentami ociera się o wybitność, ale… pomimo zalet, jednak czuję lekki niedosyt. Świetne jest ujęcie walki rodów, zarówno na polu bitwy, jak i w mariażach – z tak monumentalnym, a przede wszystkim pozbawionym sentymentów podejściem jeszcze się nie spotkałem. To jest super, prawdziwe średniowiecze no i przyjemne jest zabijanie postaci, które muszą zgodnie z logiką zginąć, a nie ratowanie ich metodą na barona M.
Ale już reszta – batalistyka na bardzo średnim poziomie, wilkory i smoki takie sobie. Mur i wszystko, co za nim, w tym pierwszym tomie niewykorzystane, ledwie przedsmak tego, co stamtąd może przyjść. Postacie zbyt oczywiste, ich zachowania łatwe do przewidzenia, poza Jonem. Bardzo rozczarował mnie wątek Dany i smoków – strasznie stereotypowy, a to podkreślanie co chwila, że jajo gorące… po kilku takich uwagach modliłem się, żeby już wreszcie te cholery się wykluły i zaczęły rozrabiać
Ogólnie rzecz biorąc, to raczej „Tigana” niż „Sarantyńska mozaika”, przynajmniej sądząc po pierwszym tomie. Dla mnie nadal rządzi Kay.
Oczywiście, w kolejnych tomach wszystko może się zmienić, ale…
Martva - 10 Kwietnia 2011, 11:29
Romek P. napisał/a | Oczywiście, w kolejnych tomach wszystko może się zmienić, ale… |
Przeczytaj te kolejne tomy BTW zazdroszczę tego przewidywania zachowań postaci, mnie masa rzeczy zaskakiwała. Ale ja juz tak mam, w kryminałach też do końca nie wiem kto zabił
Romek P. - 10 Kwietnia 2011, 11:35
Przeczytać zamierzam do końca, bo pomimo pewnych narzekań, uznaję jednak Martina za mistrza tym bardziej chętnie będę czytać, że właściwie nie wiem, po co wrzucił kilka elementów, a podejrzewam, że jednak nie dla ozdoby: wilkory chociażby.
Aaa, jeszcze jedna uwaga: kurde balans, jak mnie denerwowała ta mapa na końcu! Ona jest potwornie niedokładna, nie mogłem odnaleźć połowy miejsc, gdzie działa się akcja danego rozdziału! Czy leci z nami lepsza mapa?
merula - 10 Kwietnia 2011, 12:54
chwilowo nie leci.
Virgo C. - 10 Kwietnia 2011, 13:18
A szkoda, miałem podobnie jak Romek - wspomnienie o jakimś mniej lub bardziej ważnym dla akcji mieście, a tutaj na mapie pustka. Dobrze chociaż, że najważniejsza miejsca zostały zaznaczone.
I zgadzam się, że postacie przewidywalne, może do Jona dorzuciłbym także Tyriona. Baelish i Varys, pomimo otoczki tajemniczości, dość szybko zostają z niej odarci, niestety ze szkodą dla intrygi.
Hubert - 10 Kwietnia 2011, 14:20
Tyrion i Jon to chyba najciekawsi bohaterowie cyklu Martina, fakt. Wierz mi, Romku, że wilkory z czasem zyskają na znaczeniu. Już w Starciu Królów mają sporą rolę do odegrania.
A jeśli chodzi o dokumentację i glosariusze to świetnie jest pod tym względem w polskich wydaniach Malazańskiej Księgi Poległych. Miasta, całe kontynenty, rozpiska systemu magii (Groty, Talia Smoków, Ascendenty, etc) i dramatis personae.
Virgo C. - 10 Kwietnia 2011, 14:59
Akurat w Pyle snów tego brak, a i chyba w Mycie ogarów nie było glosariusza
Hubert - 10 Kwietnia 2011, 15:09
Kryzys sięgnął Malazu.
|
|
|