To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

Fidel-F2 - 5 Lutego 2010, 13:16

napisałem czychasz, zastanowiłem się, poprawiłem na czyhasz, nie spodobało mi sie i wróciłem do poprzedniej wersji

tak czy siak, dzięki Martva,

Zgaga - 5 Lutego 2010, 17:15

A na bazarku można znów kaczuszki kupić.
Może by upiec? Ostatnio taka dobra wyszła.
Tylko wtedy trzeba by było gości zaprosić, bo sama to będę jadła, jadła, jadła... aż mi zbrzydnie :roll:

lucek - 6 Lutego 2010, 00:05

Agi napisał/a
Uwielbiam pomidory ze śmietaną. Gęstą, kwaśną. Do tego dużo cebuli i pieprzu. Lato przyjdź wreszcie!


O tak. Właśnie w ten sposób. I ewentualnie świeży ogórek. Ale niekoniecznie zupełnie. I szczytpeczka soli, ale nie za duża. Zaraz się rozpłaczę z żalu i tęsknoty za latem..


Fidel-F2 napisał/a
ihan, ledwie się pozbierałem, czychasz na moje zdrowie a potem się jeszcze naigrywasz, brzydko, brzydko


Naigrawasz. Wiem, dziwne - ale tak jest. Tak jak z tym przekonywającym.

Fidel-F2 - 6 Lutego 2010, 00:48

bardzo możliwe
Martva - 6 Lutego 2010, 10:49

Wsadziłam do piekarnika placek imbirowy według przepisu z małej wrednej książeczki - jeśli nie wyjdzie, to chyba już z niej nic nie zrobię.
Zgaga - 6 Lutego 2010, 16:41

Martva, jak tam placek?
Martva - 6 Lutego 2010, 16:59

Siedział w piekarniku dwa razy dłużej niz było napisane (inna forma), a potem został zjedzony ;)
Anonymous - 6 Lutego 2010, 17:00

U nas siedzi najprostsze ciasto świata ze śliwkami. Proste, ale dobre, już wypróbowane.
Martva - 6 Lutego 2010, 19:26

Wzięło mnie straszliwie na świeży chleb z dobrym masłem i plasterkami świeżego ogórka. Aua.
ihan - 6 Lutego 2010, 19:29

Fajnie. Teraz czekam na oczywiste komentarze, ciekawe kto będzie pierwszy.

Miałam kiedyś fazę na zupę ogórkową, taką kwaśną bardzo, budziłam się w nocy i marzyłam o ogórkowej.

EDIT: OK, nie wytrzymam, będę pierwsza: ale jeśli córka, to będzie miała na imię ihan, proszę, proszę.

Kruk Siwy - 6 Lutego 2010, 19:33

Ja się tylko zastanawiam, czy to ten biedny, pokrojony ogórek tak krzyczy:
Martva napisał/a
Aua.

A o jakich komentarzach myśli Szanowna Zgryźliwa?

ihan - 6 Lutego 2010, 19:34

Kruku, zedytowałam, foch, foch, foch.
Martva - 6 Lutego 2010, 19:42

ihan, no nieee, to się zdarzyło raz w historii ludzkości i wcale nie na pewno ;P:

Kruku Siwy, to ja krzyczę 'aua', bo świeży ogórek, w sobotę, w mojej wsi pozostaje bardzo odległym marzeniem ;)

ihan - 6 Lutego 2010, 19:45

Myślałam, że świeży chleb jest większym problemem niż świeży ogórek.
Martva - 6 Lutego 2010, 19:55

Trochę mniejszym, bo ogórek jest bardziej kluczowy. Za dobrym świeżym chlebem (chłopski z piekarni Pawlak podchodzi pod definicję) z dobrym masłem nie zdążyłam się jeszcze stęsknić, za takim fajnym świeżym ogórkiem już tak.
Kolejny powód dla którego nie lubię zimy - jedzenie traci sporo ze swojej fajności.
No ale dobra, pomarańcze są, to plus.

Kruk Siwy - 6 Lutego 2010, 20:10

Mandarynki dobre dziś żarłem. I ogórka wąża.

A teraz będzie: "Do Ihan"

Nie fochaj się Ihan nie fochaj,
ino mnie platonicznie kochaj.
Gdy będzie córka snadnie
nazwę ją Ihan bo ładnie.

Pomidora!

ihan - 6 Lutego 2010, 20:16

Ach, Kruku, pięknie. Wzruszyłam się. I już nawet pofochać się nie mogę.

Niestety pomidory teraz takie bezsmakowe, plastikowe. Fakt, takiego pachnącego słońcem i zielonymi pomidorzymi liśćmi (w żadnym wypadku malinowy więc) by człowiek zeżarł. Takiego, co ma dużo pestek w środku i dużo soku.

Kruk Siwy - 6 Lutego 2010, 21:17

No przecież o takim mówię. To co teraz można kupić, ech żałost.
A dzisiaj pożerałem kaczusię z ziemniaczkami. Sosik z kaczusi mniam! W sam raz na odchudzanie. Hehe.

terebka - 6 Lutego 2010, 21:40

Przeczytałem "pomidor" i coś we mnie z tęsknoty zawyło. Okrutnicy!
Lynx - 6 Lutego 2010, 22:16

ihan, chcesz przecierku ogórkowego własnej produkcji? :twisted: W sam raz na zupę, taką kwaśną... ;P:
lucek - 6 Lutego 2010, 22:41

Wizyta na Śląsku - konkretnie w Gliwicach. Skutek: pieczeń ze szynki, kluski ślonskie i modro kapusto na obiad, rolada, kluski i modro kapusto na kolację. Mlask. Mlask. Mlask. Uwielbiam Śląsk, jego język, jego ludzi i jego kuchnię.
ketyow - 6 Lutego 2010, 23:09

Kurna mać, wiedziałem po ostatnim, żeby nie zaglądać przypadkiem znowu do tego wątku... :evil: To mi się teraz jeszcze na noc zachciało jeść.

terebka, co do pomidorów to szlag by to wszystko trafił. Nie wiem gdzie kupić normalnego pomidora już. Jako dziecko wychowałem się na domowych w folii wyhodowanych, dziś kupiłem w realu, to nie dość, że 4 złote za dwa pomidory, to ledwo pomarańczowe były, a w smakują jak woda. To już pasowałoby do tematu "co nas wk#$%", bo coraz gorzej z tym żarciem.

I chwała, że ja chociaż mam stały dopływ wędzonej, świeżo ustrzelonej dziczyzny. Taka kiełbasa z jelenia - dałby się za taką pochlastać.

Martva - 6 Lutego 2010, 23:18

ketyow napisał/a
Nie wiem gdzie kupić normalnego pomidora już.


W lutym? Może w Izraelu czy gdzieś ;P:

Nie jem pomidorów w zimie, moi rodzice kupują, a ja uważam że to wywalanie pieniędzy w błoto, wartości odżywczych żadnych, smakuje jak lekko posłodzona woda, a drogie.

ketyow - 6 Lutego 2010, 23:38

Martva, co racja to racja, ale w sezonie też nas szprycują byle *beep*, taka prawda. Ludzie złorzeczą na babki co na straganach sprzedają, ale ja tam kupuję - generalnie spod własnej folii sprzedają i ma toto smak, i potargować się idzie.
ilcattivo13 - 7 Lutego 2010, 13:25

ketyow - żebyś się nie zdziwił. Mam po sąsiedzku hurtownię warzywną i prawie wszystkie bazarowe "babki wioskowe" kupują w niej towar:
- jajka (myją pieczątkę i brudzą skorupki),
- ziemniaki (nawet w tych samych workach sprzedają i nie da się ukryć, najlepszy mają na tym zarobek; jeszcze jedna ciekawostka - większość "rolników" nie umie rozróżnić "bryzy" od "irgi" :wink: ),
- pomidory (zawsze kupują najtańsze, najgorzej wyglądające, bo takie najłatwiej opchnąć jako "ekologiczne"; jedyne pomidory, którymi nie handlują to "malinowe", bo one za szybko gniją i hurtownia nimi nie handluje),
- ogórki (podobnie jak pomidory),
- marchew, buraki itp.
Ale jajka i ziemniaki idą w największych ilościach. Wystarczy "towar", przełożyć do brudnego plastikowego wiadra albo wiklinowego kosza na ziemniaki i "włala" - mamy wioskową żywność.
A odkąd przyłapałem swojego byłego sąsiada-emeryta z ogródków działkowych, jak na bazarze sprzedawał "własne" pomidory - choć na działce ma tylko parę krzaków, drzewek i posianą trawę, to i w emerytów/rencistów dorabiających uprawą warzyw już nie wierzę.

Jak chcesz mieć dobre "wioskowe" warzywa, to jedynym wyjściem jest dogadanie się z jakimś rolnikiem. Wtedy przynajmniej będziesz miał cień pewności. Albo pojechać na jarmark. Tam w większości kupującymi/sprzedającymi są rolnicy i sprzedawanie "fermowego" jako "wioskowo-ekologicznego" raczej nie przechodzi. W każdym mieście są organizowane jarmarki, z reguły dwa razy w miesiącu i bez problemu można kupić dobrą żywność.

ihan - 7 Lutego 2010, 13:30

Dyskusyjne jest tylko co ma być w niej zdrowszego. :wink:
Chciałabym na przykład kupować jajka z chowu wolnowybiegowego (a nie od kur, które są stłoczone po kilka w jednej klatce), mleko od krów, które widzą trawę i słońce. Niestety, w Polsce takie certyfikowanie żywności nie jest popularne.

dzejes - 7 Lutego 2010, 13:46

Każde jajko ma pieczątkę, na której musi być oznaczony sposób chowu. Bez większego kłopotu można znaleźć jaja od kur z wolnego wybiegu.
ilcattivo13 - 7 Lutego 2010, 13:48

ihan - jakby tak zaczęto certyfikować żywność, to większość ferm w Polsce by upadła.
Ja mam sporą rodzinę na wsi, wszyscy mają małe/średnie gospodarki typu tradycyjnego (nie wyspecjalizowane), więc z żywnością ekologiczną nie mam problemu. Poza tym, mam też zapasowych dostawców, których "zwerbowałem" w czasie wycieczek rowerowych :D (najlepsza metoda pozyskiwania dostawców, bo można od razu sprawdzić metodę uprawy/chowu). Można też wsiąść w samochód, pojechać do pierwszej lepszej wsi, lezącej z dala od głównych szlaków komunikacyjnych, zajść do sołtysa i zagadać go o żywność ekologiczną. To jest żaden problem, żeby raz na tydzień/dwa przejechać się na godzinkę po zakupy na wieś.

Cytat
Dyskusyjne jest tylko co ma być w niej zdrowszego


na ten temat już dyskutowaliśmy (i to chyba dwa razy) i nie chce mi się powtarzać moich argumentów :wink:

EDIT: dzejes - za bardzo wierzysz w uczciwość kupiecką bazarowych handlarzy.

dzejes - 7 Lutego 2010, 13:53

ilcattivo13 napisał/a

EDIT: dzejes - za bardzo wierzysz w uczciwość kupiecką bazarowych handlarzy.


Pieczątki. Na jajkach ze sklepu. Pierwsza cyfra oznacza rodzaj chowu.
0 - ekologiczny
1 - wolny wybieg
2 - ściółkowy
3 - klatkowy

Co ma do tego moja wiara w cokolwiek - nie rozumiem.

ihan - 7 Lutego 2010, 13:54

W zasadzie dobrze, że żywność ekologiczna nie jest czymś na czym mi specjalnie zależy. Jajka, jeśli w ogóle, kupuję od sąsiadow w okolicy mieszkania Śmierdziela.
Co do sposobu z sołtysem, hmm, po osobistych kontaktach bezposrednich, i pośrednich znajomych, akurat na tych okolicznych bym nie polegała.
Aha, jako w zasadzie niespożywająca jajek: gdzie na pieczątce jest z jakiego chowu pochodzą?

EDIT: odpowiedź dzejesa, więc moje pytanie nieaktualne.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group