Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
Agi - 9 Lipca 2010, 12:51
Wixu, Diuna jest świetna. Mnie najbardziej zachwyciła warstwa filozoficzna książki.
Avatar będziesz mógł wstawić po 25 postach, to też wynika z tego paskudnego Regulaminu
Wixu - 9 Lipca 2010, 12:53
hrabek napisał/a | Nie ma żadnego straszenia. |
Nie bierz tego serio. Tłumaczę już niżej.
Witchma napisał/a | Wixu, a jakbyś przeczytał regulamin, to byś wiedział, ile trzeba naspamować, żeby dostać avik... |
Jakby to powiedzieć, wskoczyłem w FAQ, a tam jak byk jest napisane coś innego - stąd też to nieporozumienie. Mogłem zajrzeć do regulaminu, fakt.
Byłem pozbawiony tej funkcji, więc wywnioskowałem coś zupelnie innego. Ale co tam, chociaz jest pożywka dla innych userów, co by beczQę ze mnie mieli.
Agi, cóż, może to kwestia przeczytania następnych częsci, sięgnąłem po drugą, ale męczy mnie to niepomiernie.
hrabek - 9 Lipca 2010, 12:55
To FAQ to chyba żywcem ze szkieletu forum jest. Nie polecałbym się nim sugerować.
Agi - 9 Lipca 2010, 12:57
Wixu napisał/a | Agi, cóż, może to kwestia przeczytania następnych częsci, sięgnąłem po drugą, ale męczy mnie to niepomiernie. |
Pierwsza część jest moim zdaniem najlepsza, jeśli Ci nie podeszła, czytanie następnych tylko pogorszy sprawę.
Wixu - 9 Lipca 2010, 12:59
Też tak sądzę. Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale po prostu nie widzę w tym niczego odkrywczego, jedynie solidne czytadło, a to mnie nie satysfakcjonuje.
Cytat | To FAQ to chyba żywcem ze szkieletu forum jest. Nie polecałbym się nim sugerować. |
A, w ten sposób. Poza tym, nie to bym jakos specjalnie przezywał, ze nie mogę wrzucic avatara, tylko zaciekawiło mnie to, gdy nie znalazłem tej opcji w Profilu, a w FAQ było napisane inaczej. Ok, koniec o tym.
Stormbringer - 9 Lipca 2010, 13:10
Wixu, natomiast wracając do lektur, skoro podobali Ci się Strugaccy, to zawsze możesz zabrać się za inne ich książki. W pierwszej kolejności najlepiej sięgnąć po "Trudno być Bogiem" lub trylogię o Maksymie Kammererze, czyli "Przenicowany świat", "Żuka w mrowisku" i "Fale tłumią wiatr".
Wixu - 9 Lipca 2010, 13:12
Własnie o to mi chodzi, dzięki. Napłodzili tego braciszkowie, a ja tak naprawdę nie wiem co jest dobre, a co nie. Stąd tez wbiłem na specjalistyczne, że tak powiem, forum. Obawiałem się pójścia w ciemno, bo wiem, że kazdy autor miał swoje "gorsze chwile". A tak, powiedzmy, że zawierzam. Hmm, poszukam tych tytułów.
Stormbringer - 9 Lipca 2010, 13:34
Braciszkowie na szczęście mają sporo dobrego.
Wixu - 9 Lipca 2010, 13:38
Już zamówiłem "Trudno być Bogiem". Dzięki.
Stormbringer - 9 Lipca 2010, 13:39
Drobiazg. Miłej lektury.
Rafał - 9 Lipca 2010, 13:41
Wiciu, całkiem serio zazdroszczę, tyle dobrego przed tobą
Kai - 9 Lipca 2010, 13:56
Nie tak dawno pytałam, czy ktoś czytał "The Flute and The Stone". Mogę polecić z czystym sumieniem, choć jeszcze nie skończyłam.
Dziwna opowieść, nieco filozoficzna, traktująca o poszukiwaniu - czego? - tego nie wie nawet sam bohater i ja sie pewnie też nie dowiem, dopóki nie skończę. W zasadzie można powiedzieć, że składa się z ilustracji kolejnych, dobrze znanych mądrości ludowych, od "nie wszystko złoto, co się świeci", poprzez "Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane", "Nie sądź po pozorach" i tak dalej. Listener na własnej skórze sprawdza wszystkie te powiedzenia i płaci za to często wysoką cenę. Ale historia jest naprawdę fascynująca, choć wydawałoby się, że powinna się skończyć po pierwszych 300 stronach, ale niestety, po drodze zdarzyło się tak wiele, że autor postanowił starannie podomykać jak najwięcej wątków i wyszła z tego długa, ale bardzo smakowita uczta dla wyobraźni.
ilcattivo13 - 9 Lipca 2010, 19:16
Nie zdzierżyłem. "Tajna wojna Trappa" Callisona za mną. Zdecydowanie najpoważniejsza książka z tych trzech, które przeczytałem. Głównie z tego powodu, że akcja dzieje się w czasie II WŚ (chronologicznie, to powinien to być drugi tom cyklu, a nie piąty), a bohaterowie biorą udział w jednym z płynących do Murmańska konwojów PQ.
Pierwsze tomy pisał Callison mając nieco ponad 40 lat, teraz miał ponad 70. I to widać. Na każdym kroku, a raczej stronie, bije nas po głowie wielkim transparentem z napisem "MEMENTO MORI"... Z drugiej strony - jak śmieszna może być książka, która opowiada o piekle arktycznych konwojów? W której co rusz narrator widzi śmierć marynarzy: topionych, palonych żywcem, uduszonych przez brak tlenu, zmiażdżonych, rozerwanych itp...
Może nie jest to ten Trapp, do którego jesteśmy przyzwyczajeni (a przynajmniej nie w takim stopniu, jak to było wcześniej), ale w zamian dostajemy do bólu bliską realiom książkę o konwojach PQ i to nie widzianych oczami bohaterskich marynarzy korwet, niszczycieli czy inszego "wojenno-morskowo fłota", tylko z punktu widzenia zwykłych marynarzy z "handlówki" - tych o których z reguły się zapomina przy okazji poznawania historii wojenno-morskich zmagań.
Trzeba Callisonowi oddać jedno - baaaardzo mało jest autorów, którzy tak wiernie potrafią przedstawić w książce warunki panujące na statku. A już na palcach jednej ręki można by było podać nazwiska autorów, którzy tak dobrze oddali w swoich książkach to, co się działo w głowach marynarzy. Ale czego innego można by było się spodziewać po facecie, który ładnych parę lat pływał w "handlówce".
Za powyższe - książce należy się bezwarunkowe 9,5/10. I chciałoby się na tym przestać, ale jest jedno, a właściwie dwa "ale". Albo nawet i trzy.
Po pierwsze - w książce grubej na 250 stron, ponad 50 to powtórka scen z "Wojny Trappa". Mało tego - te 50 stron powtórek przeczytamy w zanim miniemy 80-tą stronę. Jakby i tego było mało - w 99,5% jest to nieco przeredagowana lub napisana na nowo wersja dialogów, opisów, wydarzeń z pierwszego tomu. Pomijając fakt, że napisana milion razy słabiej niż w oryginale, to jeszcze wprowadzająca zamieszanie, bo część rzeczy nie zgadza się z pierwowzorem. Trochę w życiu książek przeczytałem, ale czegoś takiego jeszcze nie uświadczyłem. Przynajmniej nie u autorów tego kalibru.
Po drugie - sama intryga jest nieciekawa i słabiuchna jak piąta woda po "kiślu". Kilka razy łapałem się na chęci przeskoczenia kilku akapitów, żeby tylko znowu zobaczyć co się działo z konwojem.
Po trzecie - styl w jakim jest napisana książka. To nie jest to, co znaliśmy z pozostałych książek cyklu - cyklu słynącego z czarnego humoru. Bo tutaj czarnego humoru prawie nie ma. A już zdecydowanie inne jest zakończenie książki - normalnie żeby człowiek był wrażliwszy, to by się mógł pochlastać...
Tak więc... Gdyby nie te trzy ostatnie punkty, książka miałaby 9,5/10 jak w banku. Ale uwzględniając wszystkie za i przeciw - nie mogę dać więcej niż 5,5/10. Choć i tak wszystkim miłośnikom historii wojenno-morskich polecam tę książkę gorąco. Bo jeśli nie dla kapitana Edwarda Trappa, Gorbalsa "jo sem tygrys" Wulliego i porucznika Millera, to warto ją przeczytać dla samych opisów konwoju... Bo są po prostu genialne. HOWGH.
Fidel-F2 - 9 Lipca 2010, 21:20
ilcattivo13 napisał/a | Może nie jest to ten Trapp, do którego jesteśmy przyzwyczajeni (a przynajmniej nie w takim stopniu, jak to było wcześniej), ale w zamian dostajemy do bólu bliską realiom książkę o konwojach PQ i to nie widzianych oczami bohaterskich marynarzy korwet, niszczycieli czy inszego wojenno-morskowo fłota, tylko z punktu widzenia zwykłych marynarzy z handlówki - tych o których z reguły się zapomina przy okazji poznawania historii wojenno-morskich zmagań. | Przeczytaj HMS Ulisses MacLeana
ilcattivo13 - 9 Lipca 2010, 21:56
przeczytałem wszystko co MacLean napisał, ale w nawet w "... Ulissesie" nie oddał tak dobrze realiów konwojowych jak Callison w najsłabszej części przygód Trappa. Nawet nasze "PQ 16 dojść musi" (książka milion razy lepsza od "... Ulissesa") nie oddaje nawet połowy tego realizmu co "Tajna wojna Trappa".
Może tu chodzi o to, że MacLean służył w marynarce wojennej i w czasie wojny nie doświadczał tego (chyba najbardziej tu pasuje) poczucia bezradności, jakie towarzyszy marynarzom "handlówki". Callison sam też tego nie doświadczył, ale widocznie będąc marynarzem nie raz na ten temat rozmawiał ze starszymi marynarzami. To ma potwierdzenie w książce (nie chcę spoilerować).
Zaczynam się zastanawiać, czy ci wszyscy dzielni wojenni-marynarze, którzy pływali w konwojach i potem pisali o tym książki, niechcący nie zakłamują obrazu tamtych wydarzeń. U nich wszystko jest takie proste - wszyscy marynarze są dzielni, wszyscy ciężko zasłużyli na nasz (czytelników) szacunek, wszyscy z całych sił walczyli, żeby "handlowcy" dowieźli ładunek dla Sowietów, ale ci "wszyscy" to prawie wyłącznie wojskowi. A mało kto wspomina o marynarzach ze statków handlowych, statków powolnych, obładowanych do granic możliwości, a przez to słabo sterownych, rzadko kiedy uzbrojonych - i stanowiących główny cel ataku, i Luftwaffe, i U-bootów.
Mało tego, marynarze ci z reguły pływali w konwojach z musu - o tym to już chyba nikt poza Callisonem nie wspomina...
Fidelu - wiem, że lubisz te klimaty, więc przeczytaj tę książkę, zapominając o Trappie, a skupiając się na konwoju. Sam zobaczysz o co mi chodziło.
Cholera, coraz bardziej zaczynam myśleć, że Callison "spierdziulił" zarąbistą historię, bezsensownie dodając do niej Trappa...
Fidel-F2 - 9 Lipca 2010, 22:01
ilcattivo13, nad Trappem dumam od dawna ale nie miałem jakoś weny do zakupu, teraz będę bardziej przekonany
ilcattivo13 - 9 Lipca 2010, 22:03
jeśli będziesz w okolicach Avy, to mogę pożyczyć.
Fidel-F2 - 9 Lipca 2010, 22:07
dzięki, chętnie ale mnie na najbliższych spotkaniach nie będzie, możesz przekazać Ozbornowi, ma mi oddać kilka książek w najbliższym czasie to może zgodzi się pośredniczyć
tak czy siak dzięki
ilcattivo13 - 9 Lipca 2010, 22:10
oki-doki.
Ziuta - 9 Lipca 2010, 23:02
Accelerando wreszcie skończone na porządnie. Zakończenia jakby zbyt szybkie
ale to naprawdę dobra książka.
Anonymous - 11 Lipca 2010, 09:55
Feliks W. Kres. Północna granica.
Chciałem autorowi dać szansę, ale zawiodłem się. Znów. Teraz się modlę żeby młodzi autorzy olali jego porady.
Adon - 11 Lipca 2010, 11:48
Huh, a co Ci się właściwie w tej książce ni podobało? Bo nie jest złą, choć opowiadanie, na podstawie którego powstała, imo dużo lepsze. I Kres generalnie dobrze radził, co widać tak mniej więcej od momentu, gdy pisał nowe książki, a nie przeróbki.
Anonymous - 11 Lipca 2010, 13:08
Język którym operuje autor, kompozycja. Zgrzytało mi to wszystko jak czytałem. Więc się irytowałem. To mi przeszkadza. Dla mnie sztuczny język,za dużo czasem opisów dla przedmiotów,ludzi, zwierząt. No i do tej pory nie rozumiem, czemu oni szli "wzdłuż lasu", zamiast "przez las", "lasem". Bo opowieść jak opowieść, kupy się trzyma, tak sobie autor wymyślił i nic mi do tego.
Ozzborn - 11 Lipca 2010, 13:13
Fidel-F2 napisał/a | dzięki, chętnie ale mnie na najbliższych spotkaniach nie będzie, możesz przekazać Ozbornowi, ma mi oddać kilka książek w najbliższym czasie to może zgodzi się pośredniczyć |
ok nie ma problemu - to rozumiem, ze akcję zwrotną odkładamy do po avie?
Fidel-F2 - 11 Lipca 2010, 13:38
siur, dzięki
Adon - 11 Lipca 2010, 13:44
krisu, spróbuj dla odmiany "Panią Dobrego Znaku" - jak nie podejdzie, to rzeczywiście Kres nie dla Ciebie. IMO napisana była sprawnie (jak i następne rzeczy Kresa). "Północnej granicy" w wersji powieściowej już nie pamiętam względem warsztatu autora.
Fidel-F2 - 11 Lipca 2010, 16:08
Jestem Legendą Mathesona - Bardzo fajne.
Czarny - 11 Lipca 2010, 17:33
krisu napisał/a | czemu oni szli wzdłuż lasu, zamiast przez las, lasem. |
określenie "wzdłuż lasu" sugeruje marsz obok, brzegiem lasu, a nie przejście przez jego "wnętrze".
xan4 - 11 Lipca 2010, 22:02
Gwiazdozbiór kata - Rafał Dębski - podobało mi się, najbardziej środkowa część, praska, potem trzecia, najmniej pierwsza.
Ale dawno nie przeczytałem książki tak szybko.
Nitj'sefni - 12 Lipca 2010, 20:15
A ja wczoraj skończyłem czytać Upiora Południa, autorstwa Mai Lidii Kossakowskiej. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobał, a szczególnie opowieść pierwsza i ostatnia, czyli Czerń, a także Czas Mgieł. Moja ulubiona autorka znowu mnie nie zawiodła.
|
|
|