Mistrzowie i Małgorzaty - Adam Przechrzta
gorim1 - 26 Stycznia 2009, 00:24
Mam przeczytałem i ojjj mieszane uczucia więcej po powrocie z roboty muszę to usystematyzować i puszczę na PW
Rafał - 26 Stycznia 2009, 09:27
Jest dobrze. Chorągiew czyta się bardzo szybko, akcja goni akcję, jak zasiadłem koło 11 wieczorem, to przy trzech piwkach o w pół do czwartej rano byłem po lekturze. No i tyle dobrego. Pierwszy krok to nie jest. Tam cokolwiek opisanego czytelnik bierze na serio, bo to świat autorski - a w Chorągwi już nie - real jest znany nam lepiej lub gorzej, ale falsyfikuje książkę tam gdzie nie powinien. Achtung viele spoileren!
Po co i jak w praktyce stosować przemyt czegokolwiek w zaszytym, zabitym dziecku? Już o kontrolkach termicznych wprowadzonych na lotniskach na fali ogłupienia ptasią grypą nie wspominam, ale przemyt z wykorzystaniem dzieci jest pomysłem oklepanym jak pupa kelnerki, a to rodzi konsekwencje. A propos klepania, klepanie po pupach zaczyna być twoim znakiem rozpoznawczym
Swobodne ganianie uzbrojonych po zuby ruskich po Polsze i tych lewych i tych prawych razi.
Żałuję niewykorzystania (złego wykorzystania) motywu tworzenia ikon. To jest arcyciekawy temat - można było czytelnika zaintrygować, bo rzecz jest chyba nieznana. Po pierwsze, w prawosławiu ikon się nie maluje. Bóg jest słowem, a słowo się pisze - tak więc ikonę też się pisze. To jest ceremoniał, przy którym parzenie herbaty w Japonii wypada bladziutko i mizernie. Pisanie ikony zaczyna się od postu i modlitwy, potem idzie post i modlitwa i dopiero dokładne wypełnianie technicznych zasad pisania - a jest ich trochę.
Zgrzytają mi trochę na gruncie religijnym relacje między Michałem, a Chorążym. W/g mnie nic co uczynił Chorąży nie powinno uczynić go niegodnym dalszego niesienia Chorągwi.
Trochę słabo IMO kleją się poszczególne części książki, ale to tylko IMO - takie tam ogólne wrażenie na gorąco.
Niemniej książka jest wartościowa, zdecydowanie ponad przeciętna (dlatego 6,5 ), a na plus wyróżnia ją kilka fajnie rozegranych motywów i pomysłów. Chociaż z drugiej strony widzi mi się, że jest to najsłabsza rzecz jaka wyszła spod twojego pióra.
Navajero - 26 Stycznia 2009, 12:27
Dzięki za opinię
Spojlery:
- przemyt narkotyków w ciałach dzieci był i jest do dziś stosowany, oczywiście są pewne ograniczenia, ale nie pisałem podręcznika dla przemytników, a szczególnie takich przemytników... Nie sądzę też, aby wiele osób kojarzyło ten motyw, ale mogę się tu mylić, Ty najwyraźniej kojarzysz.
- pisanie ikon - zapewniam Cię, że nie użyłem tego słowa celowo, ma ono podkreślić sakralny charakter tego procesu, ale większość naukowców, zgadza się, że powstało z błędnego tłumaczenia greckiego słowa ikonographos, które oznacza zarówno pisać jak i malować. Jednak tego terminu używają głównie Polacy i Rosjanie, gdzie indziej raczej stosuje się termin malować.
- klepanie po pupie występuje tylko raz, a Ty mi już żałujesz ( ale nie będę więcej, obiecuję, że nie będę )
- lewi Ruscy ganiają uzbrojeni po Polsce od dawna i końca temu nie widać, ci prawi... tu nie będę się wypowiadał, zresztą, to przecież fantastyka
- stosunki Chorąży - MA, to już indywidualna rzecz każdego odbiorcy, opisana w książce wizja mogła Ci się nie spodobać, Twoje prawo. Mogę powiedzieć tylko, że nie chciałem tworzyć ideału, moim celem było zaznaczenie, że wojna, każda wojna to g..o
Jeszcze raz dzięki, to miło mieć tak uważnych czytelników
mawete - 26 Stycznia 2009, 13:50
Navajero: ja mam inne pytanie do Ciebie. Jakie realnie masz doświadczenie jeśli chodzi o lanie "w ryj"? Nie wiem przez jaki pryzmat oceniać... No i jeszcze ta nieszczęsna Sistema...
//edit: mówisz po rosyjsku? Starę pioseneczkę bym Ci zalinkował.
Navajero - 26 Stycznia 2009, 14:24
mawete - o tym realnym przecież Ci nie napiszę na forum publicznym Jak podobne pytanie pada na jakimś rosyjskim forum "nożowym", zawsze ktoś odpowiada "Panie władzo, pan jeszcze na służbie"? Odnośnie Sistiemy... Nie jestem entuzjastą, nigdy nie ćwiczyłem, jej pozycja wśród innych sztuk walki - by użyć ulubionego zwrotu inżynierów z zaprzyjaźnionej politechniki - wali mnie centralnie Jednak ma fajną, klimatyczną historię, a ja nie jestem przekonany, że Systiema to taki shit, jak przekonują poniektórzy specjaliści i "specjaliści". Słyszałem o niej wiele dziwnych rzeczy, w tym także kuriozalne - np. że mają tam techniki walki nożem, gdzie po zranieniu w dłoń, trzyma się nóż w zgięciu łokcia... Niemniej jednak tę "wojskową" Sistiemę, mało kto widział. Np. Kadocznikow twierdzi, że Sistiemę wg jego linii przekazu zna najwyżej sto osób. Swego czasu mój znajomy miał okazję ćwiczyć z Wasiliewem ( on od dawna prowadzi szkołę na Zachodzie). Ów znajomek był naprawdę dobry, stać go było na podróże po całym świecie i treningi z największymi ekspertami. Z niektórymi sparował jak równy z równym. No więc z Wasiliewem nie. Tamten bawił się z nim jak z dzieckiem jakieś piętnaście minut. I tyle było tego sparringu. Zaznaczam, że mówię tu o osobistych umiejętnościach pana W. nie o tym czego on uczy w tej Kanadzie czy gdzie tam. Tak więc konkludując - wiem, że wokół Sistiemy jest wielka ściema, ale literacko mi to nie przeszkadzało. Tak samo jak rzekoma, a propagowana szeroko przez Rosjan "historia" szkoły od czasów średniowiecza Generalnie starałem się też nie przeginać w książce z rewelacjami na temat sztuk walki. Chodziło mi o to, by tekst wygladał w miarę fachowo, ale by nie był instruktażem. I niewątpliwie do pewnych rzeczy można się przyczepić pod tym kątem, ale podjąłem to ryzyko świadomie, bo uważam, że nawet gdyby dzięki porzuceniu wszelkiej ostrożności powstał z tego niewiadomo jak zejebisty literacko tekst, a ktoś wykorzystałby informacje z niego, by zrobić drugiemu krzywdę, to byłoby bardzo niefajnie... Nb. dostałem swgo czasu lekką zjebkę za tekst o walce nożem z ostatniego Fahrenheita ( od paru zaawansowanych nożowników) za brak pewnych detali, ale tłumaczyłem im się tak samo. Więc jak chcesz mnie skopać za Sistiemę, to się nie krępuj
Nb. wyobrażasz sobie jak kiepsko pod względem literackim wyglądałby opis realnych technik walki? Zero poetyki...
Tak, znam dobrze rosyjski, szlifowałem go w Kijowie i Charkowie jeszcze za ZSRR
mawete - 26 Stycznia 2009, 14:32
Navajero: nie musisz na forum PW też istnieje ,
o sistema pytam bo spotkałem się ze skrajnymi opiniamiami, a nie znam nikogo kto może powiedzieć coś konkretnego,
nie zależy mi na tym zeby Cię kopać, wręcz przeciwnie - podobała mi się kniga, ale kilka uwag bym miał
Podobne pytanie zadałem kilka lat temu Madzik
//edit: LINK
Dabliu - 26 Stycznia 2009, 15:15
Cześć i chwała? Widzę, że Rosjanie nadal mają średniowieczne podejście do wojny...
Navajero - 26 Stycznia 2009, 15:21
mawete napisał/a | o sistema pytam bo spotkałem się ze skrajnymi opiniamiami, a nie znam nikogo kto może powiedzieć coś konkretnego |
No bo tej "wojskowej" Sistiemy nikt nawet nie wąchał. Ona jest zarezerwowana tylko dla mundurowych. O ile Wasiliew i Riabko nauczają też cywili ( ale raczej mocno "przefiltrowanych" technik), to Kadocznikow - wyłącznie żołnierzy i operatorów. A i to nie wszystkich. Nie wiem czy czytałeś, ale tu masz najlepszy jak do tej pory artykuł nt. Sistiemy.
mawete napisał/a | nie zależy mi na tym zeby Cię kopać, wręcz przeciwnie - podobała mi się kniga, ale kilka uwag bym miał |
No to mi ulżyło A uwag to sam do siebie też bym kilka miał
Za linkę dziękuję, choć piosenkę znałem. Ja słucham teraz takich "białogwardyjskich"
1
2
mawete - 26 Stycznia 2009, 15:30
Navajero: sporo czytałem o sistema i sporo widziałem i to nie te pierdóły na youtube, ale realnie nie bardzo wierzę - ćwiczyłem różne bajki przez wiele lat i mniej więcej wiem na czym ta zabawa polega. Co do opisów masz rację trudno opisać literacko kopnięcie o konstrukcji cepa hmmm. w Twojej knidze był chyba tylko jeden opis kopnięcia ale mogę cię mylić...
//edit dzięki za linki z przyjemnością słucham
jewgienij - 26 Stycznia 2009, 18:21
Ale "desantowcy" w tym klipie Prawie potykają się o własne nogi na ścieżce zdrowia, ruszają się jak muchy w smole, a takie kopnięcia, jakie prezentują na placu, to zaproszenie dla przeciwnika do złamania nogi. Trzeba by chyba usnąć na stojąco, żeby oberwać. Filmowali jakieś koty, a nie prawdziwy desant.
Fajnie im za to wychodzą przewroty na rękach, szczerzenie zębów i śpiew
Ziuta - 26 Stycznia 2009, 18:45
Ale białogwardyjskie kawałki przeurocze.
mawete - 26 Stycznia 2009, 18:47
jewgienij: czepiasz się, to są ci co mają szczerzyć zęby
Navajero - 26 Stycznia 2009, 19:33
No ja też lubię te białogwardyjskie, aż żal, że Denikin się z Piłsudskim nie dogadał
Taselchof - 26 Stycznia 2009, 20:58
biały z czerwonym śnisz
Navajero - 26 Stycznia 2009, 21:24
No oni się dogadywali, tylko Denikin chciał Rosji "od Kalisza do Władywostoku" więc...
Taselchof - 26 Stycznia 2009, 21:27
biała Rosja zawsze lepsza sojuszniczką zachodu niż Polska
Navajero - 26 Stycznia 2009, 22:51
Nie tylko biała.
agrafek - 28 Stycznia 2009, 20:34
Przeczytane. Podobało się. Moim zdaniem rzecz w swojej klasie bardzo dobra ("w swojej klasie" tzn., że nie jest to Lem albo Dostojewski). Wydaje mi się ta powieść dojrzalszą znacznie od "Pierwszego kroku" i skonstruowaną lepiej też. Zgadzam się, że słabowało miejscami klejenie wszystkich fragmentów, ale ja czułem to tylko z początku, potem dałem się porwać. Bohater - poniekąd zabawne połączenie Pana Samochodzika i kolesia z powieści Vachssa (zapomniałem jak się nazywa, a nie chce mi się grzebać po książkach, swoją drogą, ten Maks to przypadek, czy celowe nawiązanie do Vachssa właśnie?) - szczęśliwie mniej jest supermanowaty niż słynny książe, a i relacje z ludźmi jakoś lepiej mu wychodzą, a właściwie lepiej wychodzi opisywanie ich autorowi:). Oczywiście, to nadal nadświetny facet, ale w dawce, jaką łatwiej przełknąć, zwłaszcza, gdy przyjmie się już konwencję.
Brakowało mi w powieści porządnego antagonisty. Bohater walczy z wrogiem niedookreślonym - jacyś bandyci, jacyś terroryści. W efekcie ta cała zgraja super facetów (i babek też) nie ma, tak naprawdę godnego przeciwnika. Mam wrażenie, Navajero, że wolisz skupiać się na fajnych postaciach i "złych" traktujesz z lekka po macoszemu. Efekt jest taki, że najbardziej wyraziste czarne charaktery w powieści to zołza z pracy, pan Władziu i Siwy. Pozwoliłem sobie tu lekko przesadzić, ale tylko trochę.
Co jeszcze? Podczas lektury zastanawiałem się czy nie należysz do towarzystwa przyjaźni polsko - rosyjskiej i nie próbujesz tą powieścią zdobyć fotela prezesa
Pomimo poważnych momentów powieść napisana jest lekko, na delikatnym przymrużeniu oka wręcz, dlatego nie przeszkadzało mi, że nie jesteś super dokładny w opisach taktyki, rodzajów broni, stylów walki itp. itd. Z mojego punktu widzenia lepiej, że zdecydowałeś się na pewne uproszczenia i umowności - dzięki temu nie zgubiłeś rytmu, trzymałeś podobną melodię cały czas i tak jest dobrze.
Jeszcze w jednej sprawie zgadzam się z Rafałem - też nie wydaje mi się, by
bohater zrobił coś, by utracić przywilej chorążego.
ale to już autorska decyzja.
Pozwalam sobie mieć też maleńką satysfakcję związaną z jedną z lokacji w powieści. Czy słusznie nie wiem, jednak póki co będę kultywował miłe mi przekonanie
Dziękuję za zapewnienie mi dobrych chwil z świetną lekturą i prawem wrednego czytelnika - łakumczucha domagam się więcej
mawete - 28 Stycznia 2009, 20:49
Navajero: po przeczytaniu agrafka nasunęło mi się pytanie - czytałeś "Czarną kompanię" Glena Cooka?
Navajero - 28 Stycznia 2009, 21:07
Dzieki wielkie za opinię, tym bardziej, że to kolega po piórze był uprzejmy skreślić parę słów Fajnie, że ktoś uważa, iż książka jest dojrzalsza od "Pierwszego kroku", to oznacza chyba, że autor się rozwija zamiast zwijać? Co do Chorażego to
Spojler:
Nie napisałem przecież, że wypadł z łask MA, Dżuma powiedział zużył się i to najlepiej chyba oddaje istotę rzeczy, w końcu ile tak ekstremalnych misji można zaliczyć? A MA nagrodził w dość miły sposób bohatera, sygnalizując, że mimo wszystko jest z niego zadowolony
Odnośnie zmiany lokacji względem "alchemicznej" wersji, to masz 100% racji. Tyś to naprowadził mnie na drogę cnoty Tak sobie pisałem, pisałem i naszła nagle mnie myśl: A może to poprawić? Bo agrafek znowu będzie marudził...
Co do "więcej", to kończę właśnie piąte opowiadanie do zbioru "Wilczy Legion". Generalnie rzecz biorąc, mimo - mam nadzieję - niezłej rozrywki, będzie poważniej. I mniej optymistycznie. Jak nic nie stanie mi na przeszkodzie ( bo ostatnio los się uwziął) to może książka wyjdzie jeszcze w tym roku.
Edit: mawete - czytałem z przyjemnością A co?
mawete - 28 Stycznia 2009, 21:12
a nic, ostatnio piliśmy z agrafkiem pod dyskusję o Czarnej Kompanii - może nastepnym Twoim bohaterem bedzie zły? Chciałbym coś takiego przeczytać
Navajero - 28 Stycznia 2009, 21:30
Ja już coś takiego napisałem
mawete - 28 Stycznia 2009, 22:24
wiem, ale większość piszesz o tych obrzydliwie dobrych
Navajero - 28 Stycznia 2009, 22:45
Nie, nie...tego co mam na myśli jeszcze nigdzie nie publikowałem. Bohater tekstu jest wyjatkowo zły, i żyje w nieprzeciętnie brutalnym świecie. To short. Po namyśle postanowiłem dodać przynajmniej dwa inne, krótkie opka, aby opisać lepiej ten świat.
agrafek - 28 Stycznia 2009, 23:16
Dobrze! Dobrze! Dobrze!
mawete - 29 Stycznia 2009, 11:25
Navajero: mówiłem o tym, ze chyba kilka stron wcześniej (albo kiedyś w temacie do głosowania na text numeru) informowałeś o takich planach, nie chce mi sie szukać gdzie dokładnie.
Navajero - 29 Stycznia 2009, 15:13
No nieważne, wyjdzie to będzie
Dabliu - 2 Lutego 2009, 20:36
Gratki
Navajero - 2 Lutego 2009, 21:53
Dzięki Dabliu, jestem pewien, że będę miał niejedną okazję, aby i Tobie niedługo poklaskać
Niniejszym przypominam, że jako jeden z pierwszych na FF, zapodałem, że ten młodziak na "D" to utalentowana bestia
rysiull - 3 Lutego 2009, 19:32
Dostałam Chorągiew na urodziny razem z Charakternikiem Piekary no i dylemat co na pierwszy ogień. Będąc pod wpływem % odłożyłam na półkę z myślą że przy najbliższej okazji je przeczytam. No i przeczytałam zachęcona podszeptami Archanioła Michała. Jak dla mnie fantastyczna, wciągnęła bez reszty. Spodobała mi się postać profesora Davidoffa , przypomina mi troszkę w sposobie bycia mojego dziadka, niezły był pomysł z leczniczymi właściwościami wódki heh marzenia ...
|
|
|