To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Planeta małp - Co nas przysmuca

shenra - 28 Stycznia 2012, 19:18

Milczę jak grób.
Kasiek - 28 Stycznia 2012, 20:23

To ja też dołączę - samozaje*iaszcza jesteś po prostu.
Martva - 28 Stycznia 2012, 22:35

shenra napisał/a
Milczę jak grób.


Ale taki ciut pogodniejszy grób?

Kasiek - 29 Stycznia 2012, 20:03

Zycie jest przereklamowane...
Godzilla - 29 Stycznia 2012, 21:44

Kasiek, a tak konkretnie? Bo może nie życie jako całość a jakieś jego u**dliwe elementy? Znaczy nie namawiam, żebyś się na forum zwierzała. Coś mi się wydaje, że mimo przereklamowania parę fajnych spraw jednak jest. Taki na przykład Twój szkrab. Niby go nie widać, a rozrabia za dwóch.
Kasiek - 30 Stycznia 2012, 09:16

No. Jestem inkubatorem na nogach.
Tak dokładniej to siedzę w domu cały dzień. Potem przychodzi Marcin i siedzimy w domu do wieczora, bo on po pracy jest zmęczony. Potem przychodzi weekend, on musi odespać, a potem odpocząć w domu, a ja nadal siedzę i nic innego nie robię, tylko jestem w domu. Wczoraj mieliśmy gdzieś pojechać na miasto na spacer i na jedzonko - no to zmienił zdanie i pojechaliśmy do babci. Tylko. Czyli z jednego domu, do drugiego domu. Babcię fajnie było zobaczyć, ale do choroby ciężkiej, mam ochotę oknem wyskoczyć... GRRRRRRR.... :evil:

Godzilla - 30 Stycznia 2012, 09:30

Au. Coś wiem o tych minusach. Ja miałam takie odjazdy, kiedy Starszy był bardzo mały. Na początku dwa tygodnie siedziałam z nim zabarykadowana w domu, bo upały były nieziemskie i strach było noworodka wziąć na dwór na taki skwar. Myślałam że coś mi się w głowę stanie. Do tego dochodziło kompletne przemieszanie dnia i nocy. Za pierwszym razem to było strasznie dołujące. Przy drugim dziecku znałam już tę zarazę i traktowałam jako zwierzę oswojone.

Poza tym ciężkie było fizyczne przywiązanie do dziecka. No, nie sznurkiem. Ale przez ileś miesięcy nie było wyjścia z domu bez niego, każdy spacer z wózkiem. Jak szkrab miał pół roku, trzeba go było zawieźć do lekarza i pojechaliśmy tam w trójkę razem z mężem. Po wizycie mąż wziął młodego do domu, a ja jeszcze wpadłam do osiedlowego sklepu, bo coś chciałam kupić. Błąkałam się po tym sklepie pół godziny kontemplując półki i tłum ludzi. Czułam się jak w wesołym miasteczku na karuzeli. I bardzo dziwnie czułam się bez wózka.

Kasiek - 30 Stycznia 2012, 11:58

Noooo... Głupie tesco jest jak centrum rozrywki.
Godzilla - 30 Stycznia 2012, 12:15

Grunt, że to stan przejściowy.

Edit: a ktoś z koleżanek/kolegów/kuzynów nie mógłby Cię zabrać samochodem w jakieś inne miejsce? Bo piesze wędrówki to na razie pewnie nie dla Ciebie i stąd ten ból.

Kasiek - 30 Stycznia 2012, 12:29

No właśnie nie za bardzo mam kogo nawet o to poprosić. Najbliższy samochód jest w domu, ten dalszy ok 40 km od Lublina, a brat i tak ma kupę własnej roboty... Idę się po prostu powiesić.
Godzilla - 30 Stycznia 2012, 12:32

Zrób sobie tarczę i do niej postrzelaj :wink:
merula - 31 Stycznia 2012, 15:58

Kasiek, skoro mogłaś wyjść z Marcinem na spacerek, to i na przechadzkę w okolicy domu chyba możesz się wybrać. choćby do kiosku po gazetę.
Kasiek - 31 Stycznia 2012, 20:43

Wychodzę. Ale po samości to nie to samo. Nie ma się do kogo odezwać, a do siebie nie będę mówić, jak debil :P Jeszcze ktoś zadzwoni po panów z białym kaftanikiem...
No i nie po to wychodzi się za mąż, żeby widzieć meżą w jednej pozycji - na krześle przy stole przed ekranikiem...

A - moje wyniki mnie smucą. I to dość mocno :/

merula - 31 Stycznia 2012, 20:55

rozumiem cię, ale ten konflikt interesów będziecie przeżywać jeszcze jakiś czas. on wraca do domu i chce odetchnąć i ma dość ludzi, a ty jesteś zmęczona i złakniona rozrywek i ludzi. musisz jakoś mu o tym powiedzieć i postarać się wypracować jakiś kompromis.

a poza tym, chyba nie małżeństwo tak na niego wpłynęło i nie jest to dla Ciebie nowość?

Kasiek - 31 Stycznia 2012, 21:44

No właśnie jakoś tak od niedawna... Albo ja zaczęłam się od niedawna denerwować, bo to jest już przesada...

edit: moja mama jest chora i jak ma normalnie temperaturę ciała w okolicach 35 stopni i gorączkę ma raz na dwadzieścia lat, to dziś miała prawie 39 stopni. Nawet do lekarza jakoś nie ma siły pójść, a lekarz stwierdził, że przy takim mrozie nie ma możliwości wizyt domowych :evil:

illianna - 7 Lutego 2012, 13:29

Niestety udało mi się o tym jak zobaczyłam matkę małej martwej Magdzi w TV bezbłędnie ocenić, że kobieta sama zrobiła coś dziecku, obawiam się, że moje kolejne czarne przewidywania mogą też być prawdziwe, ale nie będę o nich pisać. W sumie to mogłabym być dumna ze swojej zdolności dedukcji i umiejętności oceny czy ktoś kłamie, zwłaszcza, że pani Środa tak się przejeżdża ostatnio po psychologach, co to gadają sami nie wiedzą co. Jednak nie jestem dumna, tylko przerażona ludzką nędzą jako taką i smutno mi że tak łatwo mi zgadnąć takie złe rzeczy. Mogłabym wprawdzie spróbować podjąć pracę w śledczym, ale po roku pracy w sądzie w wydziale rodzinnym i karnym, wiem czym to pachnie i nie chcę tego wąchać. Ot takie mnie naszły refleksje po wczorajszym oglądaniu TV.
Godzilla - 7 Lutego 2012, 15:40

Dla mnie to jedyne możliwe wyjaśnienie jej zachowania, ale rzecz jasna niech się biegli wypowiedzą. Straszna, smutna sprawa. Nie umiałabym pracować w sądzie. Człowiek się naogląda koszmarów i to się na nim odbija. Miałam koleżankę pracującą jako asesor w sądzie przy sprawach rozwodowych i innych takich. Nigdy nie wyszła za mąż.
fealoce - 7 Lutego 2012, 17:07

Kasiek napisał/a


edit: moja mama jest chora i jak ma normalnie temperaturę ciała w okolicach 35 stopni i gorączkę ma raz na dwadzieścia lat, to dziś miała prawie 39 stopni. Nawet do lekarza jakoś nie ma siły pójść, a lekarz stwierdził, że przy takim mrozie nie ma możliwości wizyt domowych :evil:


Też normalnie mam temperaturę 35 stopni i też wczoraj miałam 39 i myślałam, że zacznę chodzić po ścianach.

Kasiek - 9 Lutego 2012, 18:58

Marcin wrócił od dentysty. Miał wyrwać ósemkę. Po 2 zastrzykach ze znieczuleniem facet wziął się do roboty. Marcin zawył z bólu. Dostał kolejny zastrzyk. I jeszcze jeden. Dentysta złapał za szczypce. Marcin znów zawył. Dentysta stwierdził, że tak się dalej nie da, zanim mu wyrwie to trzeba zatruć zęba. Marcin wrócił do domu i jęczy z bólu, mimo ze znieczulenie jeszcze trzyma... Zruszony ząb daje czadu. Aż mi go szkoda.
baranek - 9 Lutego 2012, 19:01

Kasiek, może powinien zmienić dentystę? w Toruniu jest tylko jedna dentystka, u której znieczulenie na mnie działa. nie wiem dlaczego tylko u niej. może ma jakieś lepsze.
Kasiek - 9 Lutego 2012, 19:07

To znajomy dentysta, dawny jego sąsiad, który rwie podobno jak nikt. Wcześniejszą ósemkę wyrwał mu dość szybko i bezboleśnie, mimo splątanych korzeni...
fealoce - 9 Lutego 2012, 20:25

To może ta ma wyjątkowo długi korzeń? Ósemki bywają strasznie wredne :(
merula - 10 Lutego 2012, 01:23

a może to nie był dzień na znieczulanie. czasami tak się dzieje, że pomimo odpowiedniej dawki i procedury znieczulenie nie działa, albo działa słabo.
kropek - 10 Lutego 2012, 01:38

Kasiek,
Z mojego doświadczenia, wyrywanie zwłaszcza ósemek, siódemek, etc... to nie dentysta, tylko chirurg szczękowy. Dentyści nie mają pojęcia o tym jak wyrywać zęby które mają więcej niż jeden korzeń. Czasami zęba trzeba np. przeciąć. Poza tym, tych zębów nie wyrywa się kleszczami tylko dźwignią.... Naszym przyjacielem jest chirurg szczękowy leczył nam zęby od ładnych kilku lat, a ostatnio wyrywał mi 7 i 6 z torbielami pod korzeniem. Ze względu na moje nadciśnienie też nie mógł znieczulić mnie w stopniu zadawalającym. Ale po przecięciu zęba (to nic nie bolało) sam zbieg trwał około 5 minut (czas subiektywny) bolesny ale skuteczny. Jak ósemkę usuwał mi dentysty, trwało to ze dwie godziny i... efekt był, taki, że gość mi zrąbał pół siódemki, musiałem ją kanałowo leczyć - a po tej całej zabawie jeszcze jakiś rodzaj wstrząsu w domu dostałem i musiałem lekarza do domu wzywać, bo myślałem, że schodzę... Nigdy więcej wyrywania przez dentystę...

hrabek - 10 Lutego 2012, 08:07

kropek dobrze gada. Wyrywanie zębów tylko u chirurgów szczękowych. U dentystów to tylko masochiści mogą wyrywać.
Miałem wyrywane dwie ósemki i w obu przypadkach cała akcja skończyła się, zanim się na dobre w fotelu rozsiadłem.

W zasadzie wszystkie zęby począwszy od szóstki należy wyrywać przy pomocy chirurga. Dla własnego zdrowia i komfortu.

Rafał - 10 Lutego 2012, 08:08

Wyrywanie to sztuka. Jak trzeba to chodzi się za ciężkie pieniądze do takiego jednego niedźwiedzia - chłop ze 2 metry, 150 kg, bez szyji, ścięty na jeżyka i z ruskim akcentem. Ale jak on pięknie zęby rwie, pozakłada jakieś dźwigienki, śrubeczki, ustrojstwa i tu podkręci tam popuści i zęby same wyskakują. Mistrzu.
Kasiek - 10 Lutego 2012, 08:09

Choroba wie... Poprzednią wyrwał mu włąśnie w 5 minut i było ok... Zobaczymy. W razie czego pojedziemy do chirurga bo Marcin nie da sobie wmówić, że trzeba już ;) Na szczęście przestało go boleć i dziś na luzie pojechał do pracy.
Dlatego moją ósemeczkę, którą będę musiała usunąć przez wycięcie, usunę w narkozie. Nie ma opcji, żebym takie rewelacje przeżyła. Niech ktoś podejdzie do mnie z zastrzykiem a potem ze skalpelem - chciałabym widzieć jego pogryzioną rękę potem. A tak mnie uśpią, wyrwą, i dla nich, i dla mnie bez stresu :P

Witchma - 10 Lutego 2012, 08:22

Moja dentystka z zasady niczego nie wyrywa, tylko kieruje do chirurga.
Lowenna - 10 Lutego 2012, 08:56

2 lata temu miałam usuwaną ósemkę, która nie wyszła. Cały zabieg zastanawiałam się jak ze znieczuloną paszczęką mam poderwać chirurga. :roll: Taaaakie ciaaaacho... :D
hrabek - 10 Lutego 2012, 08:57

To inna sprawa, że dentystka powinna znać swoje ograniczenia.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group