To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.

Kai - 29 Maj 2012, 10:45

charande, rozbisurmaniłaś kota. Potwornie :D

Mam dokładnie to samo, tylko u mnie pyskowanie odchodzi tak długo, jak długo nie zacznę czesać.

Adrianna - 29 Maj 2012, 10:57

Mój takie koncerty odwalał z powodu nieobecności mamy. Jak na dłużej wyjeżdżała, to pierwszy tydzień, noc w noc, koło czwartej zawodził, wył i skowyczał... Bo to trudno miauczeniem nazwać. :P
I nic nie pomagało...

Kai - 29 Maj 2012, 11:09

Bo kot podobno się przywiązuje tylko do miejsca i żarcia :twisted:

Czasem nocuję u znajomego "koleżeństwa" i wtedy Kota przez całą noc waruje na moim łóżku, wstaje tylko do kuwety i miski. A ostatnio to w ogóle chodzi za mną jak pies.

Adrianna, czasem na to pomaga taki środek Feliway (ale nie musi, jeśli to naprawdę tęsknota, a nie zmiana otoczenia i poczucie zagrożenia nieobecnością).

charande - 29 Maj 2012, 11:10

O, nie ja jedna - cała rodzina rozbisurmaniła :D Tak, kocisko jest potwornie rozpieszczone. Oczywiście rano ona pierwsza dostaje śniadanko, dopiero potem mogę sama zjeść :D O piątej nad ranem przychodzi do łóżka na mizianki, i tak dalej. No, a popisową akcją jest domaganie się wpuszczenia przez balkon, po to, żeby zaraz zbiec na dół i domagać się wypuszczenia na dwór przez drzwi wyjściowe :mrgreen:

Edit: I kot ewidentnie tęskni i jest niespokojny za każdym razem, kiedy mu brakuje jednego członka "stada". Najbardziej popłakuje za mną.

Kai - 29 Maj 2012, 11:17

charande, u mnie popisowa jest scena "ne me quitte pas..." to znaczy kładzenie się dokładnie pośrodku przejścia i zatykanie zadem drzwi wyjściowych (próby odturlania grożą zastosowaniem zębów i pazurów).
charande - 29 Maj 2012, 11:42

:D Niezłe!

Ja nie mogę też zostawiać na stole kubków z niedopitą wodą, bo przychodzi kotek i najpierw sprawdza łapką, czy na pewno mokre, a potem wsadza jęzor i chłepcze :) O zaglądaniu do talerzy nawet nie wspomnę, ale tylko wtedy, kiedy jemy coś naprawdę atrakcyjnego, np. rybkę (zwłaszcza wędzoną). Wtedy nie ma bata, kocica musi dostać trochę na spróbowanie. Zrzucona ze stołu jedenaście razy, wskoczy po raz dwunasty. Preferencje smakowe ma zresztą ciekawe, bo nie gardzi małym kawałkiem oliwki, niebieskiego sera pleśniowego albo pieroga z białym serem i koperkiem (!!)

Rafał - 29 Maj 2012, 11:46

Czasami kontroluje nas uwspólniony kot sąsiedzki, tutaj przeprowadza właśnie inspekcje akt sądowych :wink:
Kai - 29 Maj 2012, 12:00

A nie, moja kota pod tym względem jest ideałem - nie wsadza ryja do naczyń, pełnych ani pustych, w ogóle nie ma tendencji do wyżerania czegokolwiek "ludzkiego" i całe szczęście, bo przy jej SUK nawet nie powinna. Wcina za to wszystko, co się rusza - pająki, muchy, ćmy itp.

Osoby o słabych żołądkach i normalnym poczuciu higieny lepiej niech nie czytają tego, co poniżej.

Spoiler:

Agi - 29 Maj 2012, 12:36

Spoiler:

To, co chcę oddać Kamie wkładam do jej miski. Nie mam problemu żebrania przy stole.
Kama lubi pozować:

Adrianna - 29 Maj 2012, 16:31

Kai napisał/a

Adrianna, czasem na to pomaga taki środek Feliway (ale nie musi, jeśli to naprawdę tęsknota, a nie zmiana otoczenia i poczucie zagrożenia nieobecnością).
Dostawał inne różne na poprawienie nastroju/złagodzenie charakteru (niestety był okres, że zrobił się agresywny - przypuszczam, że dlatego, że w domu za wiele się działo) wskazywane przez weterynarza.
Na nocne koncerty nic nie pomagało poza upływem czasu. Do mojej mamy jest po prostu bardzo przywiązany.

charande napisał/a
Zrzucona ze stołu jedenaście razy, wskoczy po raz dwunasty. Preferencje smakowe ma zresztą ciekawe, bo nie gardzi małym kawałkiem oliwki, niebieskiego sera pleśniowego albo pieroga z białym serem i koperkiem
Mój w czasie posiłku obowiązkowo musi siedzieć na stole. Nie ma na niego siły - no chyba żeby go gdzieś zamknąć. W ogóle niby taki kot-samotnik, a zawsze chce być w centrum uwagi, na wysokości spojrzeń itd. No chyba że śpi.
Pyska do talerzy natomiast nie pakuje. Jest w ogóle strasznie wybredny, więc mało co go ciekawi na tym stole. Jedynym problemem bywa ogon, który lubi lądować w talerzu z zupą albo w kubku. No a do tego przy każdym machnięciu rozsiewa kłaki.

Kai - 29 Maj 2012, 16:52

Adrianna napisał/a
No a do tego przy każdym machnięciu rozsiewa kłaki.
Ja mam kłaka pod folią w telefonie i regularnie na wszystkich ciuchach. Ostatnio trochę zredukowałam przez codzienne czesanie i ściąganie ich wilgotną dłonią.

Kot na stole mi nie przeszkadza, choć moja nigdy tego nie robi, w każdym razie podczas posiłków - no, chyba, że nie jem, tylko czytam cokolwiek. Wtedy kładzie się dokładnie na tym czymś. Wkurza mnie zbyt natrętna żebranina, ale żaden kot jeszcze się na to nie załapał :)

Adrianna, Kota w stosunku do mojego dziecka jest nadal dość agresywna, choć już mniej niż kiedyś. Przypuszczam, że to rywalizacja o pozycję w stadzie, bo najgorzej jest, kiedy Młody przychodzi się przytulić albo porozmawiać. Wtedy w nią diabeł wstępuje.

Spoiler:

Lis Rudy - 3 Czerwca 2012, 21:41

z dedykacją dla kociarzy i kociarek-8 stron ZMĘCZONYCH kotów które padły w dziwnych miejscach:
http://komediowo.pl/title...,wiadomosc.html

ihan - 3 Czerwca 2012, 21:57

Do sytuacji opisanej przez Kai
Spoiler:


Mój ukochany pies, którego byłam współwłaścicielką nie miał nawet wstępu do jadalni, o żebractwie więc w ogóle nie było mowy. Moje zasady głoszą, że ja jem z talerza, pies z miski, a koń ze żłobu, nigdy zwierzętom nie daję z ręki jeść. Oczywiście wyjątek jest wtedy gdy są uczone i przysmak jest nagroda za pracę. Wyjątkowo irytujące jest jak poddani, bo przecież nie właściciele, swojego pieska przychodzą do kogoś z wizytą i tam piesek je z talerzyka i pije ze szklanki, bo gospodarzom niekoniecznie musi to odpowiadać. Owszem, można zwrócić uwagę i automatycznie stracić znajomych. Kociarze o tyle lepsi, że przynajmniej zwykle z kotem nie przychodzą.

Lynx - 3 Czerwca 2012, 22:37

też nie lubię żebraniny, ani psiej, ani kociej. Kot na stole w trakcie posiłku nie ma prawa być. Smaczne kąski dla psów zawsze trafiają do miski.
Ilt - 4 Czerwca 2012, 02:15

Lis Rudy napisał/a
z dedykacją dla kociarzy i kociarek-8 stron ZMĘCZONYCH kotów które padły w dziwnych miejscach:
http://komediowo.pl/title...,wiadomosc.html

Podoba mi się ten co zasnął na drzwiach, tyle że nie mogę sobie wyobrazić sytuacji w której na nie wlazł. :)

jarekblotny - 4 Czerwca 2012, 09:19

Od września ubiegłego roku mam w domu nowych domowników. Postanowili się przedstawić:

http://www.youtube.com/wa...pqhqauqkqFRfOnK

http://www.youtube.com/wa...-wEaSN05LO6u02e

Lynx - 4 Czerwca 2012, 13:17

Jakie spokojne :)
jarekblotny - 4 Czerwca 2012, 13:41

Jak kiedy. Przyszła wiosna, zbliża się lato, w domu pojawiły się owady. Łomatkoboska, do czego są zdolne te "spokojne", gdy zobaczą muchę albo pajączka. Wychodzi wtedy instynkt "drapieżcy" z moich lampartów zbożowych :lol:
Witchma - 4 Czerwca 2012, 13:50

Śliczne kiziaki :) Brytyjczyki generalnie są spokojne (w porównaniu na przykład do takich rosyjskich niebieskich).

My z Dusiem od piątku odwiedzamy codziennie weta z chorymi uszkami, trzecią noc nie śpię (w piątek dostał Advocate'a i wymiotuje po nim strasznie). Jestem zmęczona, kot cierpi, generalnie mamy dość :( A tak się ładnie po inhalatorze astma wycofała. Jak nie urok, to przemarsz wosk normalnie :(

aniol - 5 Czerwca 2012, 11:04

kurcze, dzis rano, w samym centrum tomaszowskiej metropolii, na trawniczku przy przystanku autobusowym, zaobserwowalem dwa zwierzatka , radosnie sobie kopulujace
i mam niezly zgryz zeby te zwierzaczki zidentyfikowac - od powrotu do domu przegladam fotki krajowych gryzoni i nic mi nie pasuje

poza chomikiem dzungarskim :shock:

chyba sie na nie zaczaje z aparatem

fealoce - 5 Czerwca 2012, 11:10

Idę sobie spokojnie ulicą, patrzę w górę, a z jednego z okien gapi się na mnie 9 (sic!) kotów :shock:
Kruk Siwy - 5 Czerwca 2012, 11:14

Agencja towarzyska?
fealoce - 5 Czerwca 2012, 11:15

Prawdziwych kotów ;P:
Kruk Siwy - 5 Czerwca 2012, 11:17

Eeee... to które są nieprawdziwe?
Kai - 5 Czerwca 2012, 11:24

Młody dzielił koty na "z futerkiem" i "bez futerka" (czyli on). Nie wiem, czy taki podział coś daje...
charande - 9 Czerwca 2012, 10:37

Ojciec znalazł wczoraj na balkonie resztki z kociej stołówki. Mysi zad z ogonem oraz pióra i jedną łapkę z czegoś, co prawdopodobnie było wróblem :twisted:
ihan - 9 Czerwca 2012, 15:24

Pozmieniała sie ustawa o zwierzakach, pozmieniały się ludzkie postawy.
Historyjka 1. W domu obok gołąb wlazł na balkon zasłonięty siatką. Nie wiadomo jak wlazł i po co wlazł. Akurat balkon mieszkania gdzie w tej chwili nie ma właściciela, głupie zwierze wyleźć nie potrafiło i się tłukło. Czujni sąsiedzi/przechodnie zadzwonili, przyjechała straż miejska, dwa wozy strażackie z drabiną z wysięgnikiem. Siatkę przecięli, gołąb zwiał. I tylko współczuję właścicielowi jak wróci za jakiś czas i zobaczy swój balkon we władaniu gołębi, bo niezasłonięty siatką. Ciekawe kto zapłaci za interwencję :twisted: .
Historyjka 2. Wiejskie czy willowe podwórko (nie wiem, historyjka z drugich rąk). Właścicielka na podwórku widzi pełzające kociaki, sama kotki nie ma, matka i ojciec nieznany, pakuje kociaki w pudełko, kocyk, wystawia za siatkę licząc, że matka jednak przylezie. Sąsiad telefonuje. Po pół godzinie straż miejska, jakaś pro-zwierzakowa organizacja. Sprawa kończy się w sądzie, pani w sumie dziękuje wynajętemu adwokatowi, bo skończyło się tylko na grzywnie 3 tys. PLN, a groziło jej wyrzucenie z pracy, bo pani to nauczycielka, a jaki przykład daje nie zaopiekowawszy się kociakami, gdyby została skazana to i tak pracę traci z automatu.
I w zasadzie dobrze, że ludzie są tacy czujni. Dobrze, że wrażliwi. Ale powiedzmy, że byłabym w sytuacji pani z historyjki nr 2. Co zrobić? Nie każdy ma czas i możliwości żeby się takimi kociakami zająć. Nie w każdej miejscowości działają organizacje, które mogą pomóc, zresztą czy organizacje są w stanie udźwignąć wszystkie takie przypadki w skali kraju? Rozumiem, że należy być odpowiedzialnym za swojego zwierza, jeśli nie mamy pomysłu na przychówek to mamy obowiązek albo pilnować, albo wysterylizować. Ale co jeśli znajdziemy na wycieraczce, w ogródku, na balkonie, potomstwo obcego zwierzęcia? Mogę zawieźć do weterynarza, on mi powie, że go nie obchodzi i ma rację. Trudne to życie jest.

dzejes - 9 Czerwca 2012, 15:26

ihan napisał/a
Nie każdy ma czas i możliwości żeby się takimi kociakami zająć


Pitolenie. A ona po Straż Miejską zadzwonić nie mogła? Fakt, że dostała surową lekcję za głupotę.

ihan - 9 Czerwca 2012, 15:57

Nie wiem. Szczerze powiedziawszy, gdybym zobaczyła w ogrodzie kocięta doszłabym do wniosku, że matka jest w pobliżu i wkrótce się nimi zajmie. Nigdzie bym nie dzwoniła.
Godzilla - 9 Czerwca 2012, 15:58

W życiu nie tknę samotnego kociaka. Niech zdycha. Trzy tysiące za jakąś wpadkę to lekka przesada :evil: W przypadku tej pani miałabym wątpliwości, że kotka po jej akcji będzie umiała te kocięta znaleźć.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group