To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.

Kai - 3 Maj 2012, 19:30

Lynx, Twoja maturzystka choć strapiona, mój wesoły jak skur... znaczy skowronek i twierdzi, że skoro zdał próbną kiedy nic nie wiedział, to teraz, kiedy wie, zda lepiej.


Lynx - 3 Maj 2012, 21:47

Jutro zczyna się ich apokalipsa... czyli 25 dni prawdy... ;)
Matrim - 3 Maj 2012, 23:14

Godzilla napisał/a
Matrim, pozazdrościć zwierzaka! :D


Godzillo, już chyba nie ma czego, bo Ramzesa od dwóch dni nigdzie nie widać. Albo się wyprowadził, albo przesypia Majówkę pod tarasem ;)

Kai - 5 Maj 2012, 23:30

Drobne zwycięstwo.
Kolega mocno mi przycinał, że jego kota można próbować czesać w rękawicach spawalniczych i masce. Ku jego wielkiemu zdziwieniu, wyczesałam wszystkie trzy koty (jedna za to spędziła ze mną noc :mrgreen: ), tego najdzikszego zdołałam doprowadzić do stanu wyprężenia się i podawania kolejno jednego i drugiego boczku (przyda się, to jeden wielki kołtun, gdybym miała siebie słuchać, ogoliłabym biedne zwierzę i tyle) i jakoś pazurki były wbijane jedynie w lodówkę w próbie deptania :)

PS. ta, która mi się władowała do łóżka, najpierw sobie otwarła drzwi do mojego pokoju :)

Cudne są te kociska...

Anonymous - 6 Maj 2012, 23:30

nie wiem, czy to dobre miejsce na umieszczenie takiej informacji, ale do wzięcia jest kotek. Maleńki, już widzi, strasznie zabiedzony, mieszka w okropnych warunkach. Nie boi się ludzi. Prawdopodobnie kotka, na 100% bez badań, szczepień i wogóle opieki lekarskiej. Nie mam pojęcia czy je wyłącznie mleko ani czy jego mama żyje - rodzeństwa nie stierdziłem. Taki Groszek.

Jeśli by ktoś z Lublina i okolic chciał go przygarnąć, na stałe albo tylko żeby go doprowadzić do porządku, również u veta, nie za darmo - proszę o kontakt na Pw.

Kai - 7 Maj 2012, 10:51

www.miau.pl - to dobre miejsce, pomogą Ci. A póki co zaopiekuj się maleństwem. To wiele nie kosztuje. Pokaż fotkę, to niejeden kociarz tutaj powie Ci, co można mu podać.
Anonymous - 7 Maj 2012, 16:06

W Lublinie działa Fundacja Felis, poszukaj stronki i zadzwoń tam, podpowiedzą, co i jak. Może dasz radę sam wyleczyć i odchuchać kociaka? Takiemu będzie o wiele łatwiej znaleźć nowy dom.
Godzilla - 7 Maj 2012, 19:35

Niedawno opiekowałam się parą papużek nierozłączek pod nieobecność gospodarzy. Fajne ptaszyska. Ona bardzo kolorowa i trochę nieśmiała, on ciekawski i rozrabiaka. Siadał mi na ręce (albo na głowie, na ramieniu, po czym robił tup-tup-tup po szyi na drugie ramię) i skubał pierścionek, a jak miałam w ręce koraliki, próbował je zjeść i nawet szczypał po palcach jak nie dawałam. Zagląda ludziom do jedzenia i picia :lol: Śmieszne wrażenie, jak papuga siedzi na palcu. Ma takie ciepłe łapki.
Kai - 7 Maj 2012, 19:39

Ja się bardzo zdziwiłam, kiedy mi położyli pytona na ramieniu. Nie wiedziałam, że ten wąż jest taki... miły. Jedwabisty w dotyku, zachowuje się całkiem łagodnie i przez pół godziny naprawdę nie mogłam się z nim rozstać :)
Godzilla - 7 Maj 2012, 19:47

Węże też trzymałam w rękach i są bardzo miłe. Co więcej, wąż nie musi być zimny. Jeśli jest trzymany w cieple albo nagrzeje się od człowieka, co bardzo lubi, to po prostu jest ciepły. Sąsiad-zapaleniec hodował wszystko co się dało i jeszcze trochę. Pytony też miał. Jego Jagusię miałam w rękawie jak była metrową smarkulą. Bardzo jej się tam podobało, wyglądała sobie zadowolona i wcale nie chciała wyjść. Potem sąsiad przez jakiś czas przychodził z Jagą zwisającą mu z szyi, a potem przestał ją sobie wieszać na szyi, bo gdyby zaczęła się zsuwać, mogłaby chwycić się szyi nieco mocniej. Kto raz miał węża w rękach, wie co to znaczy. Był jeszcze samiec, Fred, ale - jak mówił sąsiad - Fred był cham i prostak i nawet jego parę razy uciapał w rękę, więc w gości nie był zabierany.
charande - 7 Maj 2012, 19:47

Tak, węże są miłe w dotyku.

Moja kota dziś nocowała na dworze, bo nie raczyła wieczorem wrócić do domu, a rano pod drzwiami znaleźliśmy tylną 1/3 myszy... Ogon, łapki i ekhm kiszeczki...

Kai - 7 Maj 2012, 20:32

No tak, co najlepsze, to znaczy łepek, zabrała dla siebie :twisted:
Godzilla - 7 Maj 2012, 20:38

Ups. Zagustowała w mózgach?
Kai - 8 Maj 2012, 17:14

Okazało się, że czesanie kota ma głębsze znaczenie. Po całym dniu łażenia, miziania się, podsypiania na środku przejścia kołami do góry Kota przyszła i poprosiła o czesanie. I teraz drzemie sobie spokojniutko, bez rozglądania się, uszka na sztorc, nie "wirujące", łapki pod siebie.
Witchma - 8 Maj 2012, 17:16

Dzisiaj wróciliśmy od weta z inhalatorem :( mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. Ale przynajmniej serce się nie pogarsza.
Godzilla - 8 Maj 2012, 17:19

Biedny ten Twój zwierzak. Przecież to nie jest stary kot.
Witchma - 8 Maj 2012, 17:23

Tydzień temu skończył sześć lat. Pan doktor twierdzi, że zna 14-letnie koty, które już dość długo przyjmują sterydy wziewnie.
Pociesza mnie też trochę fakt, że u Dusia nie trwa to przez cały rok. W marcu i kwietniu był praktycznie spokój, ale kiedy tylko zaczęły się upały było koszmarnie, łącznie z tym, że nie mógł się umyć, bo zaraz dostawał ataku.
Jutro jeszcze mają być wyniki badania krwi, zobaczymy, jak tam nerki.

Godzilla - 8 Maj 2012, 17:24

Ale co to jest - alergia, astma, czy coś jeszcze innego?
Witchma - 8 Maj 2012, 17:27

Astma i wada wrodzona serca. Astma ma chyba podłoże alergiczne, bo w tym roku jemu ataki zaczęły się wtedy, kiedy i mnie objawy alergii dopadły (chyba że po prostu nie chciał, żebym się sama męczyła).
Kai - 8 Maj 2012, 17:57

Biedne kocisko.
Utul go ode mnie i pomiziaj za uszkiem.
Może nawilżacz coś da? Kiedy jeszcze miałam alergię, bardzo mi pomagał.

Witchma - 8 Maj 2012, 18:12

Kai, nawilżacza używamy od lat, ale dla kiziaka to zdecydowanie za mało.
Godzilla - 8 Maj 2012, 18:14

Jakiś koci zyrtec albo loratadyna?
Witchma - 8 Maj 2012, 18:18

Nie, całkowicie ludzkie leki :) Do tej pory brał Theovent, ale przechodzimy na inhalator, więc dostaliśmy receptę na Flixotide i Ventolin.
Kai - 8 Maj 2012, 18:19

Godzilla, są kocie sterydy i inne antyalergiczne. Pytanie tylko, czy objawy są dość nasilone i czy kot to dobrze zniesie. Mnie sterydy wyleczyły całkowicie, ale jestem człowiekiem, choć skociałym.

Witchma, jaki typ nawilżacza macie?

Witchma - 8 Maj 2012, 18:22

Kai, nie wiem. Nawilżacz typu nawilżacz :) Powietrze nawilża, ale na alergię mi nie pomaga, a kotu tym bardziej.
Kai - 8 Maj 2012, 18:35

Myślałam o wrzuceniu tam czegoś do inhalacji, przecież kotu nie podłożysz miski z takim środkiem pod pyszczek. Może trochę by ulżyło.
Kai - 9 Maj 2012, 14:26

Przepraszam za post pod postem, ale tamten już chyba wszyscy przeczytali.

Smutny ciąg dalszy historii najgrubszego kota świata :(

Godzilla - 9 Maj 2012, 14:41

Biedny zwierzak. W sumie co to było za życie. Ani połazić, ani pobiegać. Taki koci inwalida. Szkoda go.
Witchma - 9 Maj 2012, 14:43

Straszne :(

Za to ja właśnie dostałam wyniki badań Dusia, są lepsze niż ostatnio, wszystko w normie. I nereczki i wątroba w porządku.
Inhalatory wykupiłam, od jutra będziemy robić eksperymenty...

ihan - 12 Maj 2012, 17:29

Mamy w bloku starszą panią, która ma problemy z chodzeniem spore. I ma kota, wypuszczanego na podwórko. To w ogóle fascynujące, bo z bramy wychodzi sie na chodnik i dość ruchliwą ulicę, ale zaraz obok jest przejazd dla samochodów (pod blokiem) i sporo zieleni oraz parkingi. I o dziwo ani ten kot, ani drugi kot innych sąsiadów na ulice nie wyłażą. Siedzą na tym podwórku kilka godzin i albo wracają na wołanie, albo przyłażą pod bramę jak im się znudzi i czekają aż ktoś wpuści. Nawet tak się wycwaniły, że nie chce im się chodzić po schodach, tylko czekają pod windą aż któryś z sąsiadów ich na właściwe pięto zawiezie. Kilka dni temu kot tej starszej pani zniknął, rozpacz była straszna, siedziała w oknie i wołała. A tu po tygodniu wracam do domu i słyszę, że kot się odnalazł. Po prostu sobie wrócił. Co nieco mnie to zaskoczyło.

A ja jestem dumna z mojego mojego Ś. Od kilku miesięcy jesteśmy w nowej stajni, wczoraj po raz pierwszy byliśmy na myjce. Niby nic strasznego, kawałek wybetowanego placu z „obramowaniem” – spory betonowy próg. I oczywiście, że się bał, ale skoro Pańcia (w znaczeniu moja boska osoba) weszła, to i on przeszedł bez żadnego zatrzymywania się, nawet giry podnosił jak mu mówiłam żeby uważał przy przechodzeniu. A potem była woda ze szlaucha, taka strasznie straszna koniożernosycząca. A on stał dzielnie, tylko trząsł się biedak. I to niesamowite uczucie, jak widzisz, że zwierzę się boi, ale to ty jesteś przewodnikiem stada i ufa ci, że krzywda się nie stanie. Był najdzielniejszy z sześciu koni, które były z nami. Dumna jestem ogromnie.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group