To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.

charande - 18 Kwietnia 2012, 10:31

Kiedy jadłam śniadanie, kocica wzięła i obrzygała... kaloryfer :twisted: I oczywiście podłogę przy okazji.
Pół godziny sprzątania i zmywania, a zapaszek nadal się utrzymuje.

charande - 19 Kwietnia 2012, 00:32

Ludzie, o ludzie, cuda w tej budzie... Ofelia po historii z kaloryferem wykręciła wieczorem numer miesiąca :!: Po rocznej przerwie przyniosła do domu polną mysz. Nie podduszoną i niemrawą, tylko całą, zdrową i żwawo biegającą. Kiedy kot został odgoniony, mysz przytomnie schowała się za szafą w przedpokoju. Po próbie zaczajenia się i czatowania (czekałam cierpliwie godzinę, ale bez większych nadziei), przeprowadziliśmy akcję specjalną. Zabezpieczyliśmy szpary w przedpokoju, pozapalaliśmy światła. Najpierw próbowaliśmy wypłoszyć mysz kijem od mopa - bez efektu, więc mąż odsunął szafę. Potem było polowanie z nagonką: mąż zaganiał, ja czatowałam z pudełkiem po butach. Mysz nam wbiegała w te miejsca, których się nie dało zabezpieczyć, myśmy ją wyganiali i tak przez dobrych pięć minut, w końcu capnęłam ją elegancko do pudełka i została wyniesiona na dwór.

Jest problem, bo rodzina się nie zgadza na wyposażenie kocicy w obróżkę z dzwoneczkiem, mając w pamięci jej wyczyny z szeleczkami oraz z kołnierzem i kaftanikiem po operacji (z szeleczek uwalniała się w 10 sekund, z kołnierza też, z zasznurowanego ciasno kaftanika w ciągu godziny - pół biedy, gdyby wykombinowała, jak się pozbyć obróżki, gorzej, że może sobie zrobić przy tym krzywdę...)

Holender, w zeszłym roku już nie polowała...

Fidel-F2 - 19 Kwietnia 2012, 06:32

to trzeba się cieszyć, że zaczęła, zdrowe zwierze znaczy
charande - 19 Kwietnia 2012, 11:13

Fidel-F2, ona nam dwa lata temu przynosiła myszy przez całe lato, raz nawet przyniosła żywą młodą łasicę :!: Rok temu przestała - miałam nadzieję, że albo w okolicy zabrakło myszy (mieszkamy na osiedlu podmiejskim, kot buszuje raczej tylko po ogródkach sąsiadów, a nie po polach), albo kocica się nauczyła, że powinna kulturalnie zjadać zdobycz w plenerze. Niech sobie poluje na zdrowie, ale jak sobie wyobrażę, że ja też będę musiała przez nią co drugi dzień łapać myszy... :roll:
Matrim - 19 Kwietnia 2012, 11:34

charande napisał/a
Po rocznej przerwie przyniosła do domu polną mysz.

Znaczy się, czynsz opłacony :) Lipton nam dziś też na tarasie nornicę zostawił. Tylko on to tak tygodniowo opłaca i raczej w mało-żywych osobnikach :)

charande napisał/a
z zasznurowanego ciasno kaftanika w ciągu godziny

Ooo, to nasza kotka dzielnie łaziła w kaftanie przez tydzień i raczej nie narzekała. Na drugi dzień po operacji zaczęła nawet wskakiwać na parapet. Tylko za pierwszym razem się zawiesiła ;)

Za to kiedy dla testów naukowych założyliśmy ten sam kaftan Liptonowi... Ło matko, kota jakby zaczarowało. Sztywny był, jak nie wiem co. Ustać nie mógł, majgał się na wszystkie strony i nawet nie można było przewidzieć, w którą stronę się przewali. Eksperyment skończył się spektakularnym lotem nurkującym z fotela: wskoczył, zesztywniał i buchnął na podłogę przez oparcie. Wiem, zły człowiek ze mnie. Za to dokumentacja wideo z eksperymentu poprawia nam humor zdecydowanie ;)

charande - 19 Kwietnia 2012, 11:49

Matrim, z kaftanikiem to było tak, żeśmy zasznurowali kocicę, a ona... zdechł kot. Legła nieruchomo, łapy wyciągnięte sztywno, niema pretensja w oczach. Myślimy sobie - dobrze, będzie spokojnie leżeć, tym lepiej dla jej zszytego brzuszka. Zaglądam do niej kwadrans później - kot leży. Pół godziny później - nadal leży. Godzinę później - nadal leży... ale dwie przednie łapy ma już wolne :twisted:

Cholernica tak rozluźniała mięśnie, tak się przesuwała pomalutku, aż wysunęła się z kaftana. Za drugim razem zasznurowaliśmy ją jeszcze mocniej i zamknęliśmy na klucz w pokoju (żeby jej nie przyszło do głowy tłuc się w nocy po schodach), z takim skutkiem, że nad ranem obudził nas łomot: uwolniony kot skakał na klamkę. A kaftanik leżał... zagrzebany w kuwecie :twisted:

Godzilla - 19 Kwietnia 2012, 13:13

Dobra jest! :lol: :lol: :lol:

A ta mysz to był prezent dla ciebie, wyraz absolutnej miłości i uwielbienia.

Kai - 19 Kwietnia 2012, 18:44

charande, po wyczynie z szelkami, które zmieniły się w uzdę, o kaftaniku nawet nie myślałam. Przetrwała bez, nawet nie rozlizywała za bardzo.

Mnie raz przyniosła ćmę... ale taką wielkości wróbelka :mrgreen: POdziękowałam i poczęstowałam, w końcu to czyste białeczko :)

fealoce - 20 Kwietnia 2012, 16:26

Idę dziś ulicą, w pewnym momencie obok twarzy śmignęła mi sikorka i poleciała wprost na sygnalizator świetlny. I zniknęła :shock: . Podchodzę bliżej - nic. Obchodzę sygnalizator dookoła i wtedy sikorka wychyla łebek z okrągłej dziury w słupie, tuż pod sygnalizacją :D Postałam tam jeszcze chwilę i dzięki temu miałam okazję się przyjrzeć, jak ta mała spryciara zawisa niemal bez ruchu w powietrzu a potem wlatuje wprost w otwór niewiele większy od niej. No ale naprawdę, nie spodziewałam się, że sygnalizator może być wykorzystywany do takich celów :mrgreen:
Godzilla - 20 Kwietnia 2012, 16:45

Wszystko może być.
fealoce - 20 Kwietnia 2012, 17:28

Ale to naprawdę był maleńki otwór a w dodatku biedna sikorka nie miała żadnego punktu zaczepienia.
Pucek - 21 Kwietnia 2012, 10:52

Sikorki zdolne są :) a gniazda i w rurze-słupku ogrodzeniowym założyć potrafią. Taki słupek pod sygnalizację to apartament normalnie. Średnica duża i "dach" nad głową
fealoce - 21 Kwietnia 2012, 11:13

Spryciarze :mrgreen: ale bardzo się cieszę, że tak ładnie się przystosowały do warunków miejskich.
Godzilla - 21 Kwietnia 2012, 11:25

Ptaki zdolne są. Kiedyś w parku widziałam dzięcioła na latarni. Górna, żeliwna część latarni od dołu miała żeliwny lejek, którym była zamocowana na betonowym słupie. Dzięcioł wczepił się łapkami w dół tego lejka i tłukł w niego jak szalony dziobem. Hałas był nie z tej ziemi. Drań wybrał idealnie: ten specyficzny rodzaj kucia nie służy do wydłubywania robaków, tylko do wystraszenia innych dzięciołów-rywali i przywabienia Tej Jedynej Dzięciolicy. Sami omal nie uciekliśmy :lol:
fealoce - 21 Kwietnia 2012, 22:28

O, to musiało być piękne! :)
Lis Rudy - 22 Kwietnia 2012, 09:52

z dedykacją dla Kruka Siwego i mopsofili.
Kilka fotek przebranych mopsów i kilka fotek mopsów w stanie naturalnym:
http://cudacuda.pl/ale_cu...rzez_ludzi.html

Kai - 22 Kwietnia 2012, 20:22

Ktoś już doniósł do TOZ czy mam to zrobić? :mrgreen:
Godzilla - 23 Kwietnia 2012, 12:45

Syjam znowu przyszedł sobie podjeść. Jak tylko spuściłam z oka, wlazł na stół i wylizywał masło. Już wie drań gdzie szukać.
merula - 23 Kwietnia 2012, 16:31

a jak sobie radzi wasz kot?
Witchma - 23 Kwietnia 2012, 16:37

Ale słodziak :mrgreen:
Fidel-F2 - 23 Kwietnia 2012, 17:48

co za gość :mrgreen:
nureczka - 23 Kwietnia 2012, 18:07

Lis Rudy, na zdjęciu nr 6 jest znany nam mops. To Oshina z hodowli tayekuna.
Fidel-F2 - 23 Kwietnia 2012, 18:16

Po czym go poznałaś? Po blacie na którym leży? :wink:
Lis Rudy - 23 Kwietnia 2012, 19:20

nureczka napisał/a
Lis Rudy, na zdjęciu nr 6 jest znany nam mops

A to jestem zaskoczony :shock:
Myślałem że to jakieś łobce ideologicznie mopsy. Siakieś hamerykańskie, czy jak...
A to proszę, mops znajomy.

nureczka - 23 Kwietnia 2012, 20:34

Fidel-F2 napisał/a
Po blacie na którym leży?

Dokładnie. Najpierw został rozpoznany stół, a potem nastąpiła konsultacja z właścicielem.
Lis Rudy napisał/a
A to proszę, mops znajomy.

Spod Ostrołęki.

Agi - 24 Kwietnia 2012, 10:30

Najgrubszy kot świata
Pucek - 24 Kwietnia 2012, 10:35

Ała... tragedia :shock:
dalambert - 24 Kwietnia 2012, 10:37

nureczka, no prosze Hodowla Tayekuna, mops Oshina a razem ?
A no razem OSTROŁĘKA :mrgreen:

charande - 24 Kwietnia 2012, 11:33

Ojojoj - to do tego kota. Okropne :(
Godzilla - 24 Kwietnia 2012, 11:50

Biedny futrzak.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group