To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Tomasz Bochiński

Kruk Siwy - 24 Sierpnia 2012, 00:02

ihan, masz pewną rację. I gdybym opisał jeszcze jakąś scenę w mieszkaniu Chinola matka pewnie by się pojawiła. Zresztą zaraz potem Major wpłynął na Dudę i Chinol nie musiał myśleć o rodzinie.

mBiko, wspomnianą przez Ciebie scenę napisałem tak by czytelnik nie znający grypsery mógł się domyślić o co w niej chodzi. A że najbardziej cenię jasność przekazu to i scena jest krótka. Pokazuje jednak istnienie pewnego zamkniętego, oddzielonego obyczajowością i językiem świata git ludzi i "tych co garowali".
No i dziękuję za opinię nawet nie dlatego że jest bardzo pozytywna, dobrze jest wiedzieć, że ktoś podążył wyznaczonym przeze mnie śladem.

mBiko - 24 Sierpnia 2012, 00:23

Jak pisał Sztaudynger:

Tak już przez Boga stworzon człek,
Że do dowcipu trzeba dwóch:
Zapewne tego, co go rzekł,
Lecz także tego, co ma słuch.

Kruk Siwy - 25 Sierpnia 2012, 13:27

A jeszcze co do tej sceny z grypsowaniem - to pamiętam, że w trakcie pisania uświadomiłem sobie, ze rzeczywiście część czytelników może na szybkiego nie skumać o co kaman. Jednak nawet wtedy scena spełnia wymienione powyżej cele. A wzmianek o działalności Majora i jego ludzi poza tą sceną jest dość, by czytelnik nie zgubił wątku.
Kruk Siwy - 26 Sierpnia 2012, 16:49

Matulu, chwalą:

http://coprzeczytac.blogs...ci-praskie.html

dalambert - 26 Sierpnia 2012, 16:55

Kruk Siwy napisał/a
Matulu, chwalą:
i dobrze, rację mają :wink:
mBiko - 27 Sierpnia 2012, 22:33

Udała Ci się Kruku rzecz rzadka. Trochę niechcący, ale zacząłem podczytywać "Opowieści" po raz kolejny, a raczej mi się to nie zdarza w tak krótkim odstępie czasu. Widać bardziej niż myślałem zauroczył mnie ich słodko-gorzki klimat. A może po prostu przebudziłeś moją własną nostalgię za ludźmi, miejscami i zdarzeniami z przeszłości.
Kruk Siwy - 28 Sierpnia 2012, 10:18

Miło słyszeć. Tomek Kołodziejczak pisząc mi przedmowę miał taką uwagę, że żeby docenić teksty zawarte w książce trzeba znać Grzesiuka, Wiecha, itp. I zadał mi pytanie retoryczne jak sądzę: "czy wiesz, że to ci ograniczy grupę czytelniczą"? Wiem, odparłem, ale mam dość tekstów pisanych dla wszystkich, czyli dla... kogo? Opowiadanie praskie są adresowane, być może są to pierwsze moje "dorosłe" teksty. Późno. Ale w końcu jestem już pełnoletnim hobbitem.
xan4 - 28 Sierpnia 2012, 14:11

Ja właśnie przy czytaniu opowieści odkurzyłem sobie Wiecha i poczytałek któryś już raz. Myślę, że po kilkunastu latach od ostatniego czytania :)
mawete - 28 Sierpnia 2012, 15:02

Ja z innej beczki. Na Polconie Pufcia kupiła młodzież na oko w okolicy 20 lat. Odchodzili od stoiska czytając i się śmiejąc :D
Hubert - 29 Sierpnia 2012, 17:17

Słów poniższych proszę nie traktować jako, Boże uchowaj, recenzję lub - za przeproszeniem - reckę. Opinią też nie są. To króciutki zbiór wrażeń. Zaledwie i aż.
SPOILERY MOŻLIWE!
Na wstępie i prosto z mostu - Praskie opowieści podobały mi się. Tak zwyczajnie dotarły do mnie na tym poziomie, co książki sprzed 30-40 laty. Choć ubrano je w środki na wskroś nowoczesne (nie mylić z eksperymentem formalnym) - mają urok tych cudownych ramotek.
Książki są różne, ale nawet najsłynniejszym czasem brakuje tego, co Twojej - tego czegoś, co nazywam barwą. Kiedy czytałem "Praskie opowieści", widziałem ten świat. Może troszkę okładka pomogła, bo mimo literek i kodu kreskowego działa na wyobraźnię.
Język mi się podobał, zwłaszcza te fragmenty pisane slangiem/gwarą.
Bardzo podobał mi się Cudowny wynalazek Pana Bella. Cała książka jest melancholijna, ale tutaj osiągnąłeś szczyt smutku, jednak skompensowanego przez zakończenie na zasadzie 'coś tracisz, coś zyskujesz'. Naprawdę, bardzo mi się.
Maximum napięcia wydobyłeś chyba w opowieści o Desancie, między innymi dzięki dramatycznej końcówce. O ile straty z tego fragmentu są jeszcze do odżałowania i przebolenia, o tyle śmierci Beaty z Praskich Wiedźm Ci nie wybaczę. :wink:
Swoją drogą, odniosłem wrażenie, że właśnie śmierć pełni u Ciebie rolę szczególnego środka wyrazu. Kiedy odchodzą osobowości tworzące na przestrzeni książki klimat Pragi, zabierają część tego miejsca ze sobą. I tak stopniowo, kawałek po kawałku, rozpada się ten świat. Bo dla mnie Praskie opowieści to przede wszystkim historia o przemijaniu i walce - czasem rozpaczliwej - o zachowanie tego, co zostało ze świata dawnych wartości. Nawet jeśli są to wartości podszyte szelmostwem półświatka.
Lubię takie opowieści.

Kruk Siwy - 29 Sierpnia 2012, 20:01

Ogromnie się cieszę, że młodzi ludzie też znajdują coś dla siebie w "Opowieściach". Tylko przygnębia mnie że tak wszytkich przygnębiłem. No niezupełnie o to chodziło. No i te groźby... Tomek Kołodziejczak postanowił mi nie wybaczyć Profesory, Sosne - Beaty.
Hm. Chyba czas zacząć chodzić kanałami.

A dziś w bramie na Ząbkowskiej natknąłem się na najmłodszego Dudę. Rozpracowywał wino czyli tzw. jabola. O przepraszam: "coctail".

Hubert - 29 Sierpnia 2012, 22:28

Ależ ja nie jestem przygnębiony po lekturze, wprost przeciwnie, końcowy akord, mimo iż z wybuchem i krwią, jakoś tak napawa optymizmem. Wiesz, jak w "Gwieździe Szeryfa": "Dopóki żyjesz, możesz walić z obu luf"*. ; ) Dopóki Praga żyje, może... no właśnie, co?


W ogóle jakoś dobrze mi się czytało z podkładem z Tata 2 Kultu.

Kruk Siwy - 29 Sierpnia 2012, 23:35

"Nie ma litości dla sk...." live dobrze mi robiło w trakcie. Praga może zostać zaczynem nowej, prawdziwej Warszawy. Szanse są niezbyt wielkie bo wielu pracuje by to sp....
Hubert - 30 Sierpnia 2012, 09:44

A ilu pracuje, by tego nie sp...? :wink:
savikol - 30 Sierpnia 2012, 09:48

Z Pragą to mi się bardziej kojarzy kazikowe Na mojej ulicy
A widziałeś taki polski film, Rezerwat? O współczesnej Pradze, choć trochę przesłodzony, by nie powiedzieć słodko-pierdzący. Wspaniałe są w tym filmie wstawki z autentycznymi, praskimi bardami, którzy śpiewają podwórkowe piosenki, ale nie grzesiukowe tylko bardziej dzisiejsze.
Piosenka o tramwaju
i to jeszcze lepsze, prawdziwie warszawska ballada miłosna:
Piosenka o kwiatach
Aktorzy w kilku scenach mówią kwiecistą gwarą, taką jak z Wiecha. Zupełnie jakbym oglądał Cafe pod Minogą. Faktycznie trafiają się na Pradze osobnicy mówiący jeszcze takim językiem?

Kruk Siwy - 30 Sierpnia 2012, 09:56

Język Wiecha jest językiem sztucznym, wymyślonym przez niego tak by rozbawić jego gazetowych czytelników. To pewna kompilacja. Zabawne jest to, że potem ludzie zaczęli go używać naprawdę, przynajmniej w pewnym stopniu.

A jeszcze co do języka... niedawno redaktor mojej (i nureczki) powieści powiedział, że chce bym wstawił do tekstu wypowiedzi w gwarze warszawskiej XIX wiecznej i dał mi zestaw takiego słownictwa. Uśmiałem się. Bo albowiem że sam o tym nie wiedząc do tej pory używałem tego slangu, języka dzieciństwa lat sześćdziesiątych XX wieku. Poczułem się niemalże jak ten mieszczanin co to zdziwił się że prozą mówi.
Czystej gwary już nie uświadczysz na Pradze, ale szemrane gadkie jeszcze miejscami tak.

Ta druga piosnka (o kwiatach) to bez sęsu jest. Śladu akcentu warszawskiego, epatuje przekleństwami a jednocześnie operuje trudnym "enteligenckim" słownictwem. No kupa to jest.

mBiko - 30 Sierpnia 2012, 20:17

Kruk Siwy napisał/a
Tylko przygnębia mnie że tak wszytkich przygnębiłem


W moim przypadku to jednak bardziej nostalgia i refleksja.

Fidel-F2 - 31 Sierpnia 2012, 20:04

Sosnechristo napisał/a
Wiesz, jak w Gwieździe Szeryfa: Dopóki żyjesz, możesz walić z obu luf*
podkuszony obejrzałem i nie zanotowałem tego tekstu. Pewnie gdzieś przeoczyłem, gnębi mnie to. Sosne daj jakieś namiary w której scenie to było.
Agi - 31 Sierpnia 2012, 20:30

Fidel-F2, to cytat z piosenki Kultu, mojej ulubionej, zresztą.
Tu masz tekst.

Fidel-F2 - 31 Sierpnia 2012, 20:39

ot i nieobycie wyszło, misunderstanding znaczy taki, na darmo western se oglądałem :P
Agi - 31 Sierpnia 2012, 20:40

Dobry western nie jest zły.
Kruk Siwy - 2 Wrzeœśnia 2012, 10:57

Tu też o opowieścich:

http://www.granice.pl/rec...ci-praskie,5616

Ziuta - 2 Wrzeœśnia 2012, 16:22

Kruk Siwy napisał/a
Język Wiecha jest językiem sztucznym, wymyślonym przez niego tak by rozbawić jego gazetowych czytelników. To pewna kompilacja. Zabawne jest to, że potem ludzie zaczęli go używać naprawdę, przynajmniej w pewnym stopniu.

To trochę jak z Sienkiewiczem.
Kruk Siwy napisał/a
A jeszcze co do języka... niedawno redaktor mojej (i nureczki) powieści powiedział, że chce bym wstawił do tekstu wypowiedzi w gwarze warszawskiej XIX wiecznej i dał mi zestaw takiego słownictwa. Uśmiałem się. Bo albowiem że sam o tym nie wiedząc do tej pory używałem tego slangu, języka dzieciństwa lat sześćdziesiątych XX wieku. Poczułem się niemalże jak ten mieszczanin co to zdziwił się że prozą mówi.

Ja przeżyłem podobne zaskoczenie, kiedy u Bratnego w powieści jakiś akowiec użył słowa "obciach". Długo myślałem, że to względnie nowe słowo.

Pucek - 3 Wrzeœśnia 2012, 09:50

Praga grozą wiejąca jeszcze się nie skończyła.
Ze świeżych opowieści Prezesa: w zeszłym tygodniu przewinęła przez Otwocką wycieczka gości wprost z "Warszawy Singera". No po prostu chcieli stare Szmulki obejrzeć, oprócz sypiącej się Twardej. Ilościowo duży autokar, widać było że delegacje z różnych krajów, w strojach, nazwijmy to, narodowych.

A do tego z pół autokaru obstawy, pod bronią.

Rafał - 3 Wrzeœśnia 2012, 10:56

Pucek napisał/a
widać było że delegacje z różnych krajów, w strojach, nazwijmy to, narodowych.

A do tego z pół autokaru obstawy, pod bronią.
Trochę dziwi to i zniesmacza, sugeruje żeśmy jakiś dziki kraj żydożerców. Ciekawe czy po stanach też tak podróżują. Miejscowi powinni chyba uszanować oczekiwania gości i jakiegoś korka podłożyć pod koła :wink:
Kruk Siwy - 3 Wrzeœśnia 2012, 11:18

Z "tulipanami" w dłoni witać.

Ale, ale Rafał, jakto było z tym czterokrotnym czytaniem opowieści? Na pamięć się uczyłeś? hihi!

Pucek - 3 Wrzeœśnia 2012, 14:31

Rafał napisał/a
dziwi to i zniesmacza

Ano, prasa robi co może, to i tak na wszelki wypadek...

Prezes wychynął z pracowni i chwilę szedł za towarzystwem, a jak zaproponował przewodniczce, że chętnie jakieś ciekawe miejsca jeszcze wskaże - to niemal uciekła w popłochu. A to pan po 60tce, nobliwie i całkiem europejsko wyglądający.

Kruk Siwy - 5 Wrzeœśnia 2012, 01:07

Taka ciekawostka.

http://www.tvnwarszawa.pl...ml#!prettyPhoto

Jakby ktoś czytał "Opowieści..." to "Praskie wiedźmy" zaczynają się dokładnie tutaj. Tyle, że to nie kebab a wietnamska budka.
Ciekawe dlaczego Czeczeni szukali tam guza?

Edit. W tle połowa domu która została po sowieckim bombardowaniu Pragi w 44 roku. W gruzach tego domu bawiłem się jeszcze około roku 1968.

dalambert - 5 Wrzeœśnia 2012, 08:09

Kruk Siwy napisał/a
Ciekawe dlaczego Czeczeni szukali tam guza?

ale ci czezceni to nie z informacji ? akkolwiek weryfikowalnej/ a jeno z komentarzy do tekstu. Jak tak :!:
To ja sie pytam : Co na Ząbkowskiej robili Kurdowie ? A co też mi wolno nie sprawdzone bzdury sadzić ;P:
Ale trzeba przyznać, ze ludzie fason trzymają. Skaleczył się własnym scyzorykiem, więc o co, ta cała draka ? :wink:

Kruk Siwy - 5 Wrzeœśnia 2012, 09:17

A dlaczego bzdury? Nie dopuszczasz myśli, że i na Ząbkowskiej internet działa i ktoś kto to napisał mógł rzecz całą widzieć? Hm?


A co do informacji, to nazywanie jadłodajni wietnamskiej kebabem z powodu że na ścianie jest reklama akurat tego jednego dania rozbawiło mnie. Niby nic a śmieszy.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group