Ludzie z tamtej strony świata - Rafał Dębski
RD - 7 Stycznia 2007, 11:36
Pako
Łączę się z Tobą w cierpieniu
Elam
Masz dosyć swojego natchnienia w doskonałym gatunku. A mnie moje będzie potrzebne , tylko już niekoniecznie przy fantastyce.
elam - 7 Stycznia 2007, 11:43
heh
gdybym ci ja miala
natchnienia troszeczke
to bym napisala
juz dawno ksiazeczke...
pomysly sa, ale jak siadam zeby cos napisac, kurcze, trzech zdan skleic nie moge...
ale to twoj temat, juz uciekam z ta prywata
Anko - 10 Stycznia 2007, 14:10
RD: Cytat | Tak, Wilczy dołek był mój. | Zdaje się, że się machnęłam w tytule... Ale zobacz, po tylu latach pamiętam jeszcze, o czym to było (a te apetyczne młode wdówki dla "smoka" - mlask!).
Haletha - 10 Stycznia 2007, 14:11
Przeczytałam "Przy końcu drogi" i chyba muszę jeszcze trochę przemyśleć sprawę, żeby napisać coś treściwego. Krótko mówiąc: podobało się. Zwięźle a ładnie, żadnych zbędnych zwrotów akcji, przegiętej bohaterszczyzny, deus ex machina. Elementów fantastycznych w zasadzie też nie ma, ale może to i dobrze;) Za lekką przesadę uważam odautorskie gwiazdki: sprawny umysłowo czytelnik powinien zrozumieć z kontekstu znaczenie trudnych haseł, bądź poszukać ich po słownikach:-) Ale i tak uważam powieść za kawał dobrej roboty. Chcę więcej w tym stylu:)
Homer - 10 Stycznia 2007, 14:47
A pro po tych planów pisarskich przed "odpoczynkiem" od pisania. Pamiętaj, że obiecałeś opisać coś w tonie "Kosmicznego opętania"
NURS - 10 Stycznia 2007, 17:26
Rafale, z drugiej strony, tym "im" przeciez chodzi o to, żebys sobie poszedł i zostawił więcej miejsca dla swojakow.
Jestes teraz w czołówce publikujacych autorów, widać to po Nautkach, blisko finału, prawie zawsze. Patrz na mnie, mozna być obsrywanym latami, i nie wonieć
Lej równo na krzykaczy, gremlinkopodobnych fanów jest juz kilka razy więcej, a za rok, dwa problem w ogóle przestanie istnieć. A bez ciebie bedzie naprawde puściej w domu naszym, choć Urszulki w niczym nie przypominasz
RD - 11 Stycznia 2007, 12:10
Robercie
Trzeba przyznać, że zawsze potrafiłeś przemówić mi do rozsądku i wesprzeć. Tym razem jednak mam naprawdę dosyć i postanowiłem zwolnić tempo, stanąć z boku, przyjrzeć się temu wszystkiemu bez emocji. Oczywiście zasada "nigdy nie mów nigdy" obowiązuje także mnie, niemniej, jak na razie, postanowienia nie zmienię. Tak przy okazji - gdyby nie wyniki Nautka, pewnie już dawno bym dał sobie spokój z pisaniem fantastyki.
Anko
Bardzo lubię Wilczy dołek. To był jednak dobry tekst.
Haletho
W przy końcu drogi fantastyki nie ma, poza puszczeniem oka do czytelników przy okazji wspomnień o Pasterzu Upiorów. Książka jest typowo historyczną przygodówką i trafiła na pozytywny odbiór czytelników. Na tyle, że hurtownicy i księgarze zażądali ciągu dalszego, a ja obiecałem, że napiszę. Jeszcze w tym miesiącu muszę się za to wziąć.
Homerze
Mówisz - masz. To jest ta rzecz, którą obiecałem jeszcze w zeszłym roku NURSowii właśnie nad nią pracuję. Pójdzie zapewne w którymś z wiosennych numerów.
mawete - 11 Stycznia 2007, 12:24
RD: szlag mnie kiedyś przez Ciebie trafi....
RD - 11 Stycznia 2007, 13:26
Nie denerwuj się na mnie - biednego, bezbronnego, żuczka .
A żeby nieco rozładować napięcie, zacytuję wierszyk, który kiedyś na forum Fahrenheita wstawiła Nimfa Bagienna, a który bardzo mi się spodobał:
Kubuś Puchatek, mała świńtusia,
kiedy się zbudził, to zaraz musiał.
Brał za telefon, co stał pod krzaczkiem,
wołał Prosiaczka, i żył z Prosiaczkiem
mawete - 11 Stycznia 2007, 16:34
To ja dziewczynki wolę...
RD - 12 Stycznia 2007, 09:08
Oczywiście każdy rozsądny samiec wolałby już Kangurzycę czy nawet, tfu-tfu, Sowę Przemądrzałą.
Jednak nie możesz zbyt wiele wymagać od Misia o Bardzo Małym Rozumku. A poza tym prawdopodobnie Prosiaczek był najbardziej dyspozycyjny... I nie brykał.
Ziuta - 12 Stycznia 2007, 09:12
TW Kłapouchy?
RD - 12 Stycznia 2007, 09:25
TW? Myślisz? No... nie zdziwiłbym się. Zawsze wydawał się taki jakiś podejrzanie sympatyczny.
Rafał - 12 Stycznia 2007, 09:45
Jak już tak obgadujecie Puchatka...
Prosiaczek zasypiając miał zwyczaj ssać swojego kciuka. Podstępny miś niecnie wykorzystał przyzwyczajenia prosiaczka.
RD - 12 Stycznia 2007, 11:50
Musimy tutaj wziąć pod uwagę trzy możliwości:
a. Puchatek NAPRAWDĘ kochał Prosiaczka;
b. Kubuś wprowadzał w życie złotą myśl tolerancji, słowem - starał się być pawdziwym Europejczykiem;
c. gdybym raz się nazywał Kubuś Puchatek, a raz Fredzia Phi Phi też bym miał problemy z określeniem tożsamości płciowej, a co za tym idzie - byłbym zdezorietntowany przy wyborze obiektu seksualnego.
Oczywiście wszystkie trzy czynniki mogą występować jednocześnie albo łączyć się w pary.
Anko - 12 Stycznia 2007, 14:16
NURS napisał/a | Rafale, z drugiej strony, tym im przeciez chodzi o to, żebys sobie poszedł i zostawił więcej miejsca dla swojakow. | I znowu słyszę "im". I jak tu nie być teoriospiskowcem, jak wszystkiemu winni "oni"?
NURS napisał/a | Lej równo na krzykaczy, | NURSie.
RD, wszyscy Ci tu mówimy: NIE PRZEJMUJ SIĘ.
P.S. Na forum NF wyczytałam taką opinię: "Casus Festung Oels niestety wrył mi się w pamięć i się tak łatwo nie wyryje." Chyba rzeczywiście jakieś legendy miejsko-środowiskowe krążą, bo ja nie mam pojęcia, na czym jakowyś "casus" miałby polegać, choć przecież niby całą dyskusję o opowiadaniu znam.
Ziuta - 12 Stycznia 2007, 16:33
Ja też nie wiem. "Festung" rzeczywiście było mocno pokręcone fabularnie (wersja anty-rd, jakby oponenci chcieli : przekombinowana), ale nie gadajmy, jakby to była druga "Szamanka"*
* zaświadczam wszem i wobec, że porównanie opowiadania z czasopisma X do opowiadania z czasopisma Y było spontaniczne i pod żadnym pozorem nie należy go brać za atak tudzież opluwanie (opluwanie: takie modne w polityce, literaturze i życiu codziennym słówko)
RD - 13 Stycznia 2007, 12:22
Anko
"Casus" Festung Oels polega tutaj na tym, że - według nieprzychylnych mojej osobie - w dyskusji z Hauerem poniosłem sromotną porażkę. Sama treść opowiadania nie miała tu chyba decydującego znaczenia.
Ziuta
Opinie do tego opka wahały się od entuzjazmu do skrajnej krytyki. Tak bywa, szczególnie z pokręcownymi fabularnie tekstami.
Votan - 15 Stycznia 2007, 11:27
Bo to w ogóle niepotrzebna dyskusja była. Hauer potanowił zaistnieć za wszelką cenę i trzeba przyznać, że mu się udało - jeszcze go wspominamy. Ale poziom rozmowy z tym typem naprawę przypominał zabawę w piaskownicy. Argumentacja zresztą też była dostosowana do tego poziomu. Mogę coś na ten temat powiedzieć, bo wszedłem z nim w ostrą, momentami osobistą (z jego strony) polemikę.
mawete - 15 Stycznia 2007, 12:06
RD: a pamiętasz jak Hauer skończył?
Ziuta - 15 Stycznia 2007, 12:09
Został likwidatorem WSI?
Godzilla - 15 Stycznia 2007, 12:12
Hm, tego. Hauera likwidowali i likwidowali w kolejnych wcieleniach, o ile pamiętam
gorat - 15 Stycznia 2007, 12:27
2/3 listy banów to jego IPy i nicki z kolejnych wcieleń
hjeniu - 15 Stycznia 2007, 12:41
A reszta to komputery z kafejki obok jego mieszkania?
Godzilla - 15 Stycznia 2007, 12:47
To był cierpliwy człowiek. Co chwila nam tłumaczył, że jest postacią powszechnie znienawidzoną. Tak długo się starał, aż i tutaj dostał kopniaka. To chyba nieprawda żeśmy go znienawidzili, ale spełniliśmy jego życzenie. Mam nadzieję, że poczuł się dowartościowany.
draken - 15 Stycznia 2007, 13:02
tytuł: Casus Festung Oels - o co chodzi
autor: draken
żródło: forum Nowej Fantastyki
Cytat | SFFiH jest zagrożeniem bo nie wychowuje. Daje możliwosć łatwego debiutu, ale co dalej? Co z czytelnikiem? A czytelnicy, patrząc na forum tamtejsze są mocno scementowani z pismem. Mało się tam udzielam, bo mi nie odpowiada atmosfera radosnego poklepywania po plecach zaprzyjaźnionych autorów. Casus Festung Oels niestety wrył mi się w pamięć i się tak łatwo nie wyryje. |
tłumaczenie: Otóż zupełnie niezależnie od niejakiego Hauera (którego nie znam, nie mam z nim żadnego kontaktu) doszedłem w trakcie lektury tekstu do pewnych wniosków. Chodzi o nieścisłosci w kreacji świata w tym opowiadaniu. I gdy napisałem o tym na tym forum, spotkało się to z bardzo nieprzychylną reakcją. O tej reakcji piszę używajac słów "casus Festung Oels". Można sobie poczytać -> TUTAJ
Nie wnikam, co chciał przekazać Hauer, jakie miał cele itp. Ja swoje wnioski uważam nadal za zasadne i nie obalone. Czasami trzeba umieć schylic głowę i się przyznać do błędu. A jak ktoś idzie w zaparte, pomimo że logika wskazuje coś innego... to jest to poklepywanie po plecach, które mi się nie podoba.
Acha, i nie będę brał udziału w dalszym mieleniu tego zmielonego już kilka razy kotleta. Nawet jezeli Ojciec Redaktor mi napisze, ze jestem zaipregnowany na tłumaczenia.
RD - 15 Stycznia 2007, 13:14
Drakenie
Tak przy okazji i w oderwaniu od hauerowskiego kotleta, a w nawiązaniu do cytowanej przez Ciebie wypowiedzi: jakoś nie zauważyłem, żebym był na tym forum radośnie poklepywany po plecach. Sugerowanie, że są tutaj tylko sami swoi jest nadużyciem.
Ty swoje wnioski uważasz za zasadne i nieobalone. Wolno Ci. Dyskusja polega na tym, że możemy się rozejść przekonani o własnych racjach i tak się stało w tym przypadku. Sugerowanie, że nie umiem przyznać się do błędów jest kolejnym nadużyciem z Twojej strony. Miałeś okazję przekonać się, że jest inaczej.
Mawete
Pamiętam jak Hauer zaczynał i pamiętam jak skończył. Czyżbym dostrzegł w twojej wypowiedzi nawiązanie do świetlanej postaci L. Millera?
draken - 15 Stycznia 2007, 13:46
Musze popracować nad jasnością wypowiedzi.
Nie o Ciebie mi Rafale chodzi, a o broniącego Cię wtedy Redaktora Szmidta. Ty na moje uwagi wtedy nie odpowiedziałeś. Nie chcę wracać do tamtych czasów, wrył mi się przykład z obroną (IMO) za wszelką cenę tekstu, który (znowu IMO) miał kilka "wpadek". I stał się u mnie takim "memem".
A teraz chciałem tylko wyjaśnić co miałem na myśli. Sprawa "Festung..." jest tylko przykładem.
Żeby nie offtopować w Twoim temacie - szkoda, ze stało tak jak się stało, Twoje ostatnie opowiadanie w SFFiH już mi się podobało
Cytat | SERCE GÓR ŻYWYCH wreszcie doczytane, długo to trawło, ale to nie wina tekstu, tylko ogólnego braku czasu i warunków do skupienia się. Tekst niezły, troszeczkę zraził mnie moment wyjaśniania skad się góry wzięły (to taki nieładny IMO a niestety często spotykany motyw - jest quest, bohater dociera gdzieś po trudach i tam spotyka osobę, która z własnej woli wszystko mu wyjaśnia). I po tym fragmencie myślałem, ze jednak lezy to opowiadanie, ale autorowi udało się mnie zaskoczyć. Bo i nawet tę(według mnie) nielogiczność z dobrowolnym opowiadaniem ładnie umotywował. Ogólnie - bardzo przywoite opowiadanie. Punkt. |
RD - 15 Stycznia 2007, 14:32
Drakenie
Wtedy nie odpowiedziałem i nie odpowiedziałbym dzisiaj. Nie ze złośliwości czy lekceważenia, to na pwno wiesz, ale po tej kołomyjce z Hauerem postanowiłem nie dyskutować ze zdaniem czytelników (jeśli coś mnie dotknie albo się nie zgadzam z krytyką - wyjaśniam sprawę na pirvie, a najczęsciej daję spokój). Czytelnik ma prawo zrównać mnie z ziemią. Amen.
Żałuję, że wtedy podjąłem dyskusję, jednak atak Hauera był tak gwałtowny, że wymagał jakiejś reakcji. Inna sprawa, że był z jego strony tak mało przemyślany i napastliwy, że zaplątał się w paru kwestiach, przecząc sobie mniej więcej co dwa posty (na przykład raz utrzymywał, że tak źle napisanego opowiadania w życiu nie widział, a potem twierdził, jakoby nie miał nic do zarzucenia od strony warsztatowej, zaś na zupełnie innym forum w tym samym czasie raczył się wypowiedzieć "Dębski czerstwo pisze").
Ale dośc o tym. Mam nadzieję, że już wystarczająco wyjaśniliśmy kwestię dzisiejszego drobnego nieporozumienia.
Cieszę się oczywiście, że ostatnie opko Ci się podobało .
mawete - 15 Stycznia 2007, 15:18
RD:
1. ile razy prosiłem o mawete?
2. dokładnie o to mi chodziło
|
|
|