Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
Witchma - 9 Lipca 2009, 19:55
gudrun, ja też jadłam w Belgii pyszne krówki, ale były ze stoiska Łodzi w trakcie jakichś obchodów solidarnościowych I nawet miały herb miasta na papierku.
Ozzborn - 9 Lipca 2009, 22:34
łiiii tam Konstancin też swego czasu zamówił tonę krówek z herbem miasta na papierkach, a u nas tylko browar (póki co niezbyt udany ) więc każdy może
ilcattivo13 - 9 Lipca 2009, 22:39
Witchma - jak są świeże, to się "ciągutkują". Jak wyschną, to się robią kruche. W moim ulubionym sklepie jeszcze nie zdążyły wyschnąć.
Ozzborn - 9 Lipca 2009, 22:41
Łaaa uwielbiam kruche krówki To jeden z łatwiejszych przypadków mojej silnej woli słodycznej - u mnie krówki mogą leżeć i leżeć... dopóki są ciągnące
Witchma - 9 Lipca 2009, 22:42
ilcattivo13, to wiem, ale są też dwa rodzaje ciągutkowania. Jedne krówki ciągutkują się całą sobą, a inne mają niejako skorupkę i tylko nadzienie się ciągutkuje. Te pierwsze to prawdziwe mordoklejki, jak się dobrze w taką wgryźć, to się można zakleić na amen.
Ozzborn, znaczy się u Ciebie się marnują
Ozzborn - 9 Lipca 2009, 22:45
Wcale że nie, nabierają mocy urzędowej A jak mają w srodku odrobinkę ciągistości (ale tak kropelkę tylko) to już w ogóle mistrz!
ilcattivo13 - 9 Lipca 2009, 22:48
Witchma - te, które kupuję, są z tego pierwszego gatunku. Baton jest akurat takiej wielkości, żeby się mieścił w buzi na raz
Witchma - 9 Lipca 2009, 22:49
Czyli to jednak wynalazek, którego dawno nie widziałam - krówki, które pamiętam z paczek świątecznych przynoszonych przez rodziców z pracy Szaleństwo normalnie, muszę to koniecznie znaleźć.
ilcattivo13 - 9 Lipca 2009, 22:57
Jakby co, to producentem jest "Wolność" z Elbląga.
EDit: rozpuszczają sie w buzi baaaardzo długo, więc radzę dobrze przemyśleć wkładanie całości na raz...
Witchma - 10 Lipca 2009, 08:05
ilcattivo13, dzięki, dzisiaj popytam, a skoro mam nazwę producenta, to może w osiedlowym sklepie będą mogli sprowadzić
Agi - 10 Lipca 2009, 19:13
Ugotowałam garnek bobu i właśnie się obżeram.
baranek - 10 Lipca 2009, 19:30
jakąś manię mam ostatnio dodawania miodu do mięs pieczonych i do sosów. tylko jak robię sos to nie daję wody, tylko to co mięso i warzywa puszczą, a jak jest prawie gotowe, łyżeczkę albo dwie miodu. i czasami pół cytryny wycisnę do tego. mąką już nie zaciągam. i ekstra wychodzi.
Anonymous - 10 Lipca 2009, 20:01
| Agi napisał/a | | Ugotowałam garnek bobu i właśnie się obżeram. |
Bób jest pycha. Wczoraj była u mnie siostra i zrobiłyśmy na obiad makaron z bobem, brokułami, groszkiem i sosem pietruszkowym. Wsunęłyśmy po dwie dokładki.
Agi - 10 Lipca 2009, 20:03
Właśnie skończyłam półkilogramową porcję. Bez dodatków, w lekko osolonej wodzie ugotowany.
Fensir - 10 Lipca 2009, 20:13
A co na to brzuch?
Ja gustuję głownie w makaronach. Da się je szybko zrobić i sycą,a to jest ważne na stancji
Kruk Siwy - 10 Lipca 2009, 20:15
Jak jest zielony pożeram ze skórą. Albo posypuję tartym ostrym serem. Jak nie ma ostrego to dodaję pieprzu. Mniam!
Agi - 10 Lipca 2009, 20:19
Fensir, brzuch nie narzeka. Zresztą, przekonuję go przy pomocy "Tyskiego", żeby siedział cicho. Ciekawe co z tego wyniknie?
No i obrałam ze skóry. Bób oczywiście!
Fensir - 10 Lipca 2009, 20:27
Agi, zapewne wyniknie z tego masa pozdrowień od cioci glisty i wujka tasiemca
Zdrowiej byłoby jakąś herbatą zapić ten bób.
Virgo C. - 10 Lipca 2009, 20:29
U mnie były młode ziemniaczki z gotowanym kalafiorem i sztuką mięsa. Pycha, jutro powtórka
Martva - 10 Lipca 2009, 20:29
Popijanie bobu piwem powoduje glisty i tasiemce? Ciekawe, ciekawe...
Fensir - 10 Lipca 2009, 20:33
Martva, to już nawet kulturalnych przenośni ludzie nie rozumieją
Virgo C., sztuka mięsa brzmi jak dziczyzna
Agi - 10 Lipca 2009, 20:33
Glistom i tasiemcom mówimy zdecydowane NIE! W ostateczności się je upije.
Kruk Siwy - 10 Lipca 2009, 20:34
W trupa.
Virgo C. - 10 Lipca 2009, 21:06
| Fensir napisał/a | Virgo C., sztuka mięsa brzmi jak dziczyzna |
Niestety musiałem się zadowolić kawałkiem dzika oswojonego. Ale zjadłbym takiej porządnej dziczyzny, oj zjadłbym
Fensir - 11 Lipca 2009, 11:55
Zawsze możesz kupić, ae fakt faktem jest na droga. Chociaż udomowione świnie nie są takie złe w końcu
ilcattivo13 - 11 Lipca 2009, 22:04
mama kupiła na bazarze czereśnie szlachetne, z przedwojennych szczepów. Są malutkie (1-1,2 cm średnicy), pestkę mają mniejszą niż te genetycznie modyfikowane mutanty, które można kupić w sklepie, do tego są żółto-czerwonawe i tak słodkie, że normalnie "miodzio w gębie". Nigdy w życiu nie jadłem słodszych czereśni.
A po południu: grill urodzinowy u wujka. A w związku z tym: karkówka pieczona, boczek zawijany pieczony, słonina na ostro, ogórki kiszone i pomidorki. I frytki z grilla Pierwszy raz jadłem frytki z grilla - chyba były zasmażane razem z mięskiem, bo strasznie tłuste były . Do tego kilka kieliszków gorzałki na dobry początek i słuszna ilość piwka. I znów jestem głodny
Fensir - 12 Lipca 2009, 21:18
Ja mam wiśnie w domu w ogródku Nie ma porównania do tych ze sklepu, domowe są 100x lepsze
Takie pytanie: w wielu książkach i publikacjach czytałem o dziwnej metodzie przy piciu alkoholu. Otóż, aby takiego np. kieliszka wódki nie zagryzać, ani nie zapijać, tylko "zaciągnąć" się zapachem razowego chleba. Ktoś próbował? Działa?
dzejes - 12 Lipca 2009, 21:22
| Fensir napisał/a | | Ktoś próbował? |
Próbował.
Nie za każdym razem.
ihan - 12 Lipca 2009, 21:22
ilcattivo, a jak z robalami w takich czereśniach? I czy te nie-bordowe, to nie były raczej wcześniejsze?
Ozzborn - 12 Lipca 2009, 21:26
| dzejes napisał/a | | Fensir napisał/a | | Ktoś próbował? |
Próbował.
Nie za każdym razem. |
Potwierdzam.
Ale ogólnie jeśli to jest możliwe to polecam zapijać. Jak byłem młodzieńcem (tzn. jeszcze bardziej ) to uważałem, że niezapijanie jest harde. A jest po prostu głupie, bo człowiek się odwadnia i kac jest znacznie gorszy. Nie mówię tu o neutralizowaniu smaku wódki, bo ja akurat lubię i jeśli nie mam zgagi to mógłbym walić bez niczego, ale po co?
|
|
|