To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Jarosław Grzędowicz

Chal-Chenet - 15 Czerwca 2008, 18:22

Wypychacz Zwierząt
Wcześniej znałem jedno opowiadanie z tej książki, więc zbiorek nabyłem bez specjalnych oporów. Zawartość jest dosyć zróżnicowana, ale wrażenia ogólnie dobre.
Podobają mi się krótkie opowiadania dla "Faktu", formuła "krótkie wprowadzenie, szybka akcja, mocna puenta" jak najbardziej mi pasuje. Z tych "króciaków" największe wrażenie robią: "Hobby ciotki Konstancji", "Specjały kuchni Wschodu", "Obrona konieczna" i "Weneckie zapusty".
Z dłuższych moim faworytem jest "Farewell Blues" z intrygującym rozwinięciem zgranej tematyki i mocną końcówką z gatunku tych, które Chal lubi najbardziej. :D
Nagrodzona Zajdlem "Wilcza Zamieć" nieco mnie rozczarowała, na plus daję tu duszny klimat łodzi podwodnej, ale poza tym jest trochę nudno i sennie. Czytałem to, chyba jako jedyne ze zbioru, na raty.
Generalnie jednak zbiór znajduję jako całkiem udany.

ihan - 6 Lipca 2008, 23:04

Moje drugie podejście do "Księgi jesiennych demonów". Za pierwszym razem bez fajerwerków, lekkie rozczarowanie: no horror to to nie jest. Straszne też nie bardzo. Kilka lat minęło, podejście drugie: to wciąż nie jest horror. Tylko, że ja trochę inna, widzę inaczej. Czytałam długo, mam dużo pracy, czasem przeczytanie jednej strony zajmowałomi tydzień. Może ta książka tego potrzebuje, czytania wolnego, z przerwami? Bo za drugim razem iluminacja. Ścięło mnie z nóg i pewnie przeczytam jeszcze nie raz. Wszystkie opowiadania to w zasadzie wariacja na jeden temat: samotność. Samotność w różnym natężeniu i różnych odmianach, czasem nie całkiem oczywista. I smutek, wszystkie opowiadania kończą się źle, czyżby nie było sensu szukać ucieczki przed samotnością? Całość malowana czerniami i szarościami, gdzie jedyną białą plamą są główni bohaterowie. To w zasadzie mały zarzut, bohaterowie są nieskazitelni, jakies maleńkie wady, ale tylko uwiarygadniające całość, jak choćby wzruszające wścibstwo Ireny z "Czarnych motyli". Z drugiej strony, może forma opowiadania jest zbyt uproszczona, by tworzyć wielowymiarowych bohaterów. Och, jeszcze malutki zarzucik o tę grozę. W zasadzie są to świetne opowiadania obyczajowe, wybroniły by się bez wątku niby-grozy. A może wówczas łatwiej byłoby się wkupić w łaski tego ohydnego głównego nurtu, którego tak się brzydzą pisarze szeroko pojętej fantastyki (i sam Grzędowicz chociażby w felietonie z najnowszej NF), ale z drugiej strony poświęcaja mu tyle czasu, że mógłby ktos pomyśleć, że jednak liczą się z głównonurtowymi opiniami. Oczywiście nie mogło się obejść bez motywu wyższości palaczy nad niepalącymi - genetyk z "Pioruna". Tak sobie ponarzekałam, dlarównowagi, bo inaczej musiałabym pisać w samych superlatywach, opowiadania są DOSKONAŁE. "Czarnych motyli" nie mogłam czytać w łóżku, wieczór, bo nie lubię spać na mokrej od łez poduszce. A może sobie mocno pochlebiam, że odnajduje się w Irenie, w końcu ona jest dobrą i mądrą kobietą.
Tylko jedno mnie smuci, gdyby PLO było wprawką do "Księgi... " miałabym podstawy oczekiwać na więcej. Niestety, jest odwrotnie. A może nie.

Kruk Siwy - 7 Lipca 2008, 08:59

Pozwolisz ihan, że wydrukuję ten post i podeślę Autorowi?
Zresztą, obawiam się że jeżeli nawet nie pozwolisz to i tak prześlę...

Czarne motyle też są moim ululbionym opowiadaniem Aczkolwiek Opowieść terapeuty jak dla mnie żondzi.

savikol - 7 Lipca 2008, 11:04

„Opowieść terapeuty” rzeczywiście jest genialnym tekstem. Czytałem już ze trzy razy.
Z tego zbioru jeszcze wyjątkowo mi podeszła „Wiedźma i wilk”. *beep* zakończenie. W ogóle, całość to mistrzostwo świata.
Nie da się ukryć, że te teksty to coś niesamowitego. Grzędowicz postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Nic dziwnego, że PLO niektórych rozczarowuje, bo jest tylko przygodówką.

ihan - 7 Lipca 2008, 11:17

Kruku, w momencie gdy udostępniłam swoja opinię na forum już decydować o niej nie mogę ;) Gdyby jednak dzięki przeczytaniu jej Grzędowicz zdecydował wrócić do tej klasy opowiadań, w miarę wolnego czasu codziennie bym mogła coś stukać w klawisze.
Opowieść terapeuty rządzi jeśli chodzi o treść, sporo trafnych i odpowiednio złośliwych spostrzeżeń. Ale jeśli chodzi o konsekwentne budowanie nastroju, leniwą narrację, rzucane od niechcenia zdania, które rozbudowują całą historię będę upierać się przy Czarnych motylach. Fakt, w "Piorunie" mocno mogłabym się poprzyczepiać, bo sporo zastrzeżeń mam do "genetyczności" Piotra i bardzo dużo rzeczy tam jest nieprawdziwych i raczej świadczy o teoretycznym wyobrażeniu jak wygląda praca na uczelni/w laboratorium, ale w sumie te błędy nie są aż tak rażące, by mogły zrobić krzywdę laikowi.
W ogóle zabawnie, bo z większością tez z felietonów Autora kompletnie się nie zgadzam, a gdybym umiała pisać sama mogłabym stworzyć identyczną "Księgę".

Kruk Siwy - 7 Lipca 2008, 11:21

Bo to życie jest, lekko tylko przetworzone, a czasamie wręcz tylko zapisane. I jeszcze jedno Autor nigdzie nie mówił ( o ile wiem że to horory są) aczkolwiek "opowieści z dreszczykiem" jak najbardziej.

Nie myślę, żeby Autor wrócił do takich opowiadań. Ale - może napisze lepsze? Zanim go zje skleroza ma jeszcze ze dwadzieścia - dwadzieścia pięć lat. Czytajmy.

ihan - 7 Lipca 2008, 12:58

Cóż, do tego czasu czytelników też może zjeść skleroza. I będą w kółko czytać "Księgę..." podziwiając świeżość autora.
Tequilla - 7 Lipca 2008, 13:03

A ja czytam teraz PLO2 i jestem zachwycony językiem Grzędowicza. To jeden z najlepiej piszących obecnie w Polsze. Styl, narracja wszystko super.
"Księga jesiennych" też mi się podobała. Zobaczymy jak "Popiół i kurz"

Kruk Siwy - 7 Lipca 2008, 13:11

ihan, do języka jak sądzę nic nie ma. Tyle, że Księga była pisana dla ludzi dorosłych a Pan do hm... wszystkich powyżej 12 roku życia.
ihan - 7 Lipca 2008, 14:03

O to, to, to.
Hubert - 7 Lipca 2008, 16:26

Kruk Siwy napisał/a

Czarne motyle też są moim ululbionym opowiadaniem Aczkolwiek Opowieść terapeuty jak dla mnie żondzi.



Pod tym to się podpiszę. Opowieść ze wszystkich tekstów Grzędowicza najbardziej mnie ruszyła.

dzejes - 10 Lipca 2008, 19:00

Kruk Siwy napisał/a
Tyle, że Księga była pisana dla ludzi dorosłych[...]


Z dumą pielęgnuję wewnętrzne dziecko.

Chal-Chenet - 13 Lipca 2008, 12:00

A wiadomo może, chociaż orientacyjnie, na kiedy szykowany jest trzeci tom "Pana Lodowego Ogrodu"?
Kruk Siwy - 13 Lipca 2008, 20:44

Autor o początku wiosny siedzi wyłącznie nad tym. Ale mówił że ma spore trudności. Nic dziwnego, przy tomie trzecim - zamykającym pośpiech nie wskazany. Ja bym oceniał - ale to tylko moje domniemania - że ukaże się w pierwszej połowie przyszłego roku.
Dabliu - 13 Lipca 2008, 20:54

Ciekawe kiedy tom czwarty...
Kruk Siwy - 13 Lipca 2008, 20:59

Dabliu, złośliwiec z Ciebie, nespa?
Ale sam o to zagadnąłem w Nidzicy. Tomu czwartego NIE BUDZIET! Jednakowoż ponieważ tom trzeci gruby być może - ponad standardowe 600 tys znaków to może fabrykanci go podzielą.

Dabliu - 13 Lipca 2008, 21:44

Kruk Siwy napisał/a
Dabliu, złośliwiec z Ciebie, nespa?
Ale sam o to zagadnąłem w Nidzicy. Tomu czwartego NIE BUDZIET! Jednakowoż ponieważ tom trzeci gruby być może - ponad standardowe 600 tys znaków to może fabrykanci go podzielą.


Przynajmniej na drugi tom trzeciego tomu nie trzeba będzie zbyt długo czekać :wink:

Kruk Siwy - 14 Lipca 2008, 09:31

Ament! Obyś był dobrym prorokiem.
Hubert - 14 Lipca 2008, 13:25

Cytat
Ale sam o to zagadnąłem w Nidzicy. Tomu czwartego NIE BUDZIET! Jednakowoż ponieważ tom trzeci gruby być może - ponad standardowe 600 tys znaków to może fabrykanci go podzielą.



Wkurza mnie już to dzielenie wcale nie tak grubych powieści na dwie części. A nie można by czasem, wzorem MAGa, wydać grubszej rzeczy z drobniejszą czcionką, albo chociaż mniejszymi marginesami? Czytelnikom korona z głowy nie spadnie od tego.

Fidel-F2 - 14 Lipca 2008, 13:27

czytelnikom nie ale wydawcy spadną zyski
Hubert - 14 Lipca 2008, 13:39

No taak, to wiele tłumaczy, niestety. :|
ihan - 14 Lipca 2008, 14:22

Ale taką podzieloną ksiązkę z drugiej strony łatwiej wpakować do plecaka i czytać w tramwaju/autobusie.
mawete - 14 Lipca 2008, 15:03

ihan napisał/a
Ale taką podzieloną ksiązkę z drugiej strony łatwiej wpakować do plecaka

Niestety nie masz racji... takie podzielone musisz wsadzić dwie, 2 razy zapłacić i czekać aż raczą wydać.

Kruk Siwy - 14 Lipca 2008, 15:05

Książki Fabryki są nadmuchane do obrzydliwości. Co robić, toż to prawie monopolista. Książki są przez nich wydawane nienajgorzej ale ta podwójna interlinia, czcionka dla niewidomych i marginesy (do notatek chyba) czynią z każedgo utwora istnego potwora.
gorbash - 14 Lipca 2008, 15:09

Ano... Kupiłem sobie ostatnio trzy książki Bachmana - Kinga w jednym tomie. Prawie 1000 stron, rozmiar minimalnie wiekszy niż ostatni Pilipiuk...
ihan - 14 Lipca 2008, 15:11

mawete, pod warunkiem, że przeszedłes kurs szybkiego czytania. Jazda do pracy zajmuje mi koło 30-40 minut. Czyli nawet jeśli zdarzy mi się siedzieć w obie strony jeden tom mi w zupełności wystarczy.
mawete - 14 Lipca 2008, 15:40

Jak widać układ z Oleksiejukiem Im się opłaca :D
Klnę na objętość, ale realnie cieszę się, że wydają...

Chal-Chenet - 14 Lipca 2008, 15:42

ihan napisał/a
mawete, pod warunkiem, że przeszedłes kurs szybkiego czytania.

Czy przy takim szybkim czytaniu, książka "wchodzi" równie dobrze? Nie umykają żadne treści, czy cuś?
Pytam z ciekawości.

ihan - 14 Lipca 2008, 15:47

Nie ma pojęcia, bo takiego kursu nie przeszłam i nie planuję (dzięki temu rozbicie książek na mniejsze objętości mi nie przeszkadza). Ale podobno sporo umyka.
mawete - 14 Lipca 2008, 15:50

ja czytam raczej dosyć szybko, bez kursu - ok. 100 stron normalnej książki (nie z Fabryki) na godzinę - jest to nieporównywalnie wolniej niż rekordziści, ale i tak klnę bo nie mam co czytać...


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group