Blogowanie na ekranie - Wnimanje! Gawra wirtualnego suwalskiego niedźwiedzia!
fealoce - 27 Listopada 2013, 08:26
No cóż, ja na jego miejscu zaczęłabym w tym momencie szukać np jakiejś foty z horroru... A jeszcze lepiej - gifa
Pucek - 27 Listopada 2013, 12:32
fealoce, nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by gonić go
Blue Adept - 27 Listopada 2013, 12:53
Rafał - 27 Listopada 2013, 15:03
Taki staaaary kawał mi się przypomniał:
Idzie sobie myśliwy foki upolować, a tu patrzy: niedźwiedź. Niewiele myśląc przykucnął za krą, przyłożył się do strzału i bach! Niedźwiedź podrapał się tu i tam, i kiwa na myśliwego - chodź no tu chłopie. Ten uszy po sobie, uciekać przecież nie ma jak, białe bydle dogoni i rozerwie na strzępy. Idzie powoli. Niedźwiedź patrzy na niego, patrzy i mówi: no dobra, głodny nie jestem, puszczę cię wolno, ale jak mi zrobisz loda. Myśliwy myśli sobie cóż zrobić, nikt nie widzi, a życie uratuję.
Po wszystkim wściekły odchodzi plując jakimiś kłakami i dysząc żądzą zemsty. Pojechał do domu po większą giwerę, taką właśnie na niedźwiedzie i na drugi dzień tropi misia. W końcu go wytropił, przyłożył się i bach! Ale pudło! Niedźwiedź patrzy na myśliwego, aaa myśliwy, to znowu ty, wiesz co masz robić?
Myśliwy na kolana i bez słowa robi swoje, upokorzony do granic możliwości.
Po wszystkim jedzie do miasta i kupuje jakąś taką fest giwerę na wieloryby chyba i nazajutrz zaczaja się na niedźwiedzia co by go w końcu ubić. Niestety znów pudłuje, a niedźwiedź tak stoi nad nim, patrzy i w końcu mówi: myśliwy, coś mi się wydaje, że ty wcale tu na polowania nie przychodzisz...
ilcattivo13 - 1 Grudnia 2013, 20:36
Kolejny tydzień z głowy. W czwartek wróciłem do roboty po chorobowym i się załamałem. Mój zmiennik nie zrobił przez tydzień prawie nic. I to nie mając nawet MCR na głowie. Mamy dwa dni na zrobienie wycen do napraw, a jeszcze w piątek musiałem robić wyceny, które wpłynęły do mnie 22-go. Do tego mój zmiennik, razem z drugim "agentem specjalnej troski", który u nas odpowiada za aledrogo i przesuwanie części do napraw, zrobili taki rozpiernicz w magazynie, że mało mnie szlag nie trafił. Nie dalej jak dwa tygodnie temu wyprostowałem stany, a teraz wszystko wróciło do punktu wyjścia - burdel jest taki, że na dobrą sprawę nie wiem już co jest, a co się skończyło i trzeba zamawiać, bo inaczej serwis stanie.
Myślałem sobie, że uspokoję nerwy na firmowej integralce, którą zrobiło szefostwo nad Szelmentem w piątek, zaraz po pracy. Ale g*wno. Nie dość, że siedziałem do 23-ciej głodny, bo katering był wyjątkowo marny pod względem ilościowym (jeden mały zrazik i jedna cikinia łydka - nie całe udko, tylko łydka - na głowę oraz miseczka rozgotowanych pierogów na stolik) i jakościowym (oni tam chyba nie wiedzą, że można poprawiać smak potraw przyprawami, a sól, poza sypaniem na oblodzone drogi, może być także używana do solenia żarcia), to jeszcze przez ten czas kierownik serwisu puszczał same disco polo - tak głośno, że nie szło gadać. Żeby jeszcze można było gdzieś sobie pójść pogadać, ale się nie dało. Mieliśmy tylko jedną ogromną salę i pozostawało jedynie wyjście na dwór. Tyle, że budynek stoi na wzgórzu, nie osłonięty przez nic, było w okolicach zera i padał śnieg z deszczem. IMGW podawał, że wiatr był w okolicach 60km/h, a tam chyba ździebko mocniej wiało. Może gdybym jeszcze mógł się znieczulić jakimś mózgotrzepem, jak inni, ale nie dość, że ledwo odstawiłem antybiotyki, to jeszcze musiałem na noc wrócić ciut-furą do Suwałk... Koszmar. Zdecydowanie najgorsza impreza w moim życiu.
Finał tego był taki, że wczoraj stanąłem przez dylematem - zdrowie fizyczne, albo psychiczne. A że się szykuje kolejny ciężki tydzień w robocie, wygrało to drugie. I razem z przyjacielem wykończyliśmy śliwowicę z ostatniego przepędu, która miała zostać na Sylwestra. I - kurde, niech sobie mądrzy psychologowie mówią co chcą - pomogło
Na koniec jeszcze dobra wiadomość dla posiadaczy Asusów - notebooków, netbooków i tabletów. Zgodnie z decyzją szefostwa koncernu, ceny części, które Asus sprzedawał firmom nie będącym ASO, poszły na dniach w górę o jakieś 50%. Ma to uatrakcyjnić dla klientów ofertę tychże ASO Asusa (w Polsce są dwie firmy, które mają ten tytuł), z których do tej pory chyba nikt zdrowy na umyśle nie korzystał, bo ceny mają prawdziwie kosmiczne. Ja jednak sądzę, że jeśli ta podwyżka cokolwiek uatrakcyjni, to na pewno nie będzie to oferta ASO Asusa, tylko oferta MCR z Shenzhen czy Tajwanu ;P A najbardziej poszkodowani będą właściciele Asusików, którzy teraz będą mogli poczuć to, co czują właściciele Leniwo. Czyli albo ból portfela, albo niepewność tego, czy zakupione na aledrogo, czy w jakimś internetowym sklepie części do komputera, będą do niego pasowały. Bo jakoś tak dziwnie jest, że choć Leniwo to chińska firma, to MCR niespecjalnie rozróżniają IdeaPady, ThinkPady i Essentiale ;P Dla nich to jedno i to samo. A że się zatrzaski na ramce nie zgadzają z tymi z klapy i wcięcie na zawiasy jest przesunięte o dwa milimetry i uniemożliwia montaż? A od czego jest nóż i klej? ;P
Fidel-F2 - 1 Grudnia 2013, 22:44
Zdjęcia!
fealoce - 1 Grudnia 2013, 22:51
A ten tylko o jednym
shenra - 1 Grudnia 2013, 22:55
fealoce, no przeca nie byłby sobą
Serka?
Fidel-F2 - 1 Grudnia 2013, 22:58
Bo opowiada jakieś pierdoły a o najważniejszym się nie zająknie. Zresztą, przedsięwziąłby co i świat by mu od razu wypiękniał. A tak ciągnie jednego smutnego gluta za drugim, nie wiadomo po co.
ihan - 1 Grudnia 2013, 23:16
Eh, ty to jednak jesteś romantycznym optymistą. Ja bym raczej obstawiała, że jak przedsięweźmie, to niedługo zacznie lać smuty, że już nie są razem, albo, ze nie taka jak myślał, albo, że zupa za słona. A ty same pozytywy widzisz. Fajnie.
Fidel-F2 - 1 Grudnia 2013, 23:18
Bo to trzeba mieć naukowe podejście.
ihan - 1 Grudnia 2013, 23:24
To znaczy które jest naukowe, bo się pogubiłam.
fealoce - 2 Grudnia 2013, 06:45
shenra, +1
Fidel-F2 - 2 Grudnia 2013, 09:07
no proszę Cię, mam mu tłumaczyć, że będzie źle? i wtedy wrzuci te zdjęcia? może i potem będzie ale na początku będzie miło i może chcąc się podzielić szczęściem z całym światem wrzuci te holerne zdjęcia
spaliłaś mi metodę naukową
Kruk Siwy - 2 Grudnia 2013, 09:52
Przykro jakoś to czytać. Więcej optymizmu! Bo może nie dożyją do chwili gdy zrobi się źle?
gorat - 2 Grudnia 2013, 11:24
Odczytałem "*beep* za słona". Może lepiej lizać co innego.
Fidel-F2 - 2 Grudnia 2013, 11:25
gorat, lecz się
thinspoon - 2 Grudnia 2013, 11:32
Fidel-F2 napisał/a | gorat, lecz się |
Gorsze rzeczy krążą po necie. Lizanie zadków nieletnich azjatek ledwo zawadza o definicję perwersji
Fidel-F2 - 2 Grudnia 2013, 11:43
gorat - 2 Grudnia 2013, 11:45
Fidel, no a niby dlaczego - tyle apetycznych rzeczy do lizania, sam zasugerowałeś parę na zdjęciu w sąsiednim wątku, co to "mało na nim widać". Dla każdego się znajdzie.
Fidel-F2 - 2 Grudnia 2013, 11:49
w sumie racja
ilcattivo13 - 12 Września 2014, 20:12
Tak na chwilkę tylko wpadłem, żeby załatwić trzy pilne sprawy i pokazać, że żyję
W sumie to cztery - musiałem odkopać Gawrę ;P
Trzymajcie się ciepło
Nieświeć.
Rafał - 12 Września 2014, 22:36
Jak już wpadłeś to i zostań, hm?
dalambert - 12 Września 2014, 23:35
Właśnie ilcattivo13, zostań i dawaj jakieś wieści o Grusze
fealoce - 14 Września 2014, 15:34
Rafał, dobrze gada - dać mu piwa!
ilcattivo13 - 15 Września 2014, 10:33
Jak zrobicie 36-godzinną dobę i nie będę musiał walczyć z MCR, to wrócę
Na razie mam ekstraordynarny mega-forumo-czato-skajpowstręt, który przezwyciężam (w większości przypadków) tylko na chwilę na godzinkę-dwie szortalowania :/
Co do Gruchy, to od zeszłej jesieni niewiele się zmieniło. Nie wychodzi na dwór, kuśtyka i sika obcym do butów. Na poprawę raczej nie ma co liczyć. Raz w sierpniu poczuł się lepiej, wyszedł na dwór, ale potem to odchorował potrójnie i mu przeszło.
ilcattivo13 - 1 Października 2014, 19:01
Przy okazji garść dwóch niusów, o których zapomniałem ostatnio.
1. Pędzę ;P Ale o tym już bywalcy Nidzicy wiedzą ;P
2. Założyliśmy stowarzyszenie strzeleckie. Brat już się dorobił pozwolenia na mały arsenał, ja jestem w toku. I w międzyczasie jeżdżę sobie postrzelać. Moja ulubiona broń krotka - CZ 75 Shadow (Glocki i Walthery przy niej to jak badziew mejd by MCR). I taką sobie, jak już formalności będą załatwione, kupię w pierwszej kolejności A potem którąś z wersji kałacha ;P
A teraz spadam spać
Nerka.
dalambert - 1 Października 2014, 20:02
ilcattivo13, załóż Strzeleckie Pogotowie Obrony Narodowej - ruskie blisko
ilcattivo13 - 10 Października 2014, 22:15
dalambert - no przecież założyliśmy
Z ostatnich newsów:
- w trzy miesiące dolar skoczył prawie o 10 procent i handel z MCR może nie tyle ustał, co ździebko przymarzł. Czyli będę miał nieco więcej chęci na forumowanie Może to i dobrze - trochę odpocznę mentalnie od złodziei i kłamców
- ostatni przepęd był... Albo nie, to nie zasługuje na newsa. To zasługuje na oddzielną opowieść...
A więc... Tydzień przedfestiwalowy. Tym razem użyłem drożdży czterodniowych. Normalnie wolę "dobówki", bo to w sam raz na łykendowy przepęd (w piątek stawiasz, w sobotę klarujesz, w niedzielę gonisz, potem do następnego piątku stoi sobie na śliweczkach i włala). Tym razem jednak nie miałem innych, więc poszły takie. Na czwarty dzień badanie organoleptyczne wykazało ciągłą, intensywną pracę drożdży oraz spora zawartość cukru w galonie. Czyli za wcześnie na klarowanie. Potem był dzień piąty, szósty i siódmy, lykend minął, a badania organoleptyczne przynosiły wciąż te same wyniki. Ósmego dnia drożdże padły. Znaczy, zatruły się alkoholem. No to klarujemy. Dziewiąty dzień - łał, takiego czyściutkiego półproduktu to jeszcze nie miałem. Pędzę. Wyszły 3.5l o mocy 56%. Kompletne zero zapachu drożdży. Kompletne zero jakiegokolwiek zapachu. Prawdziwa woda ognista. Zadałem śliweczek i w festiwalową sobotę, po trzech dniach, było git. Alkohol jeszcze nie przeżarł owocowego cukru, więc wchodziło jak marzenie. Z Wielkim Grafomanem i moim przyjacielem Arturem łoiliśmy to jak wodę
Dwa tygodnie temu była powtórka. Wieczór zaczął się spokojnie, na stole flaczki i moja śliwowica. Flaczki w sumie tylko po to, że byłem bez obiadu i miałem ochotę na flaczki. Śliwowica, mimo że minimalnie zwytrawniała, w dalszym ciągu nie wymagała zagryzania/zapijania. No i tak sobie siedzimy, powolutku sączymy, po dwóch godzinach przyszedł drugi przyjaciel, tempo ździebko przyspieszyło. Pamiętam wszystko oprócz jednego - przy jakiej muzie pogowaliśmy... Zresztą, mama nie piła z nami, a też nie pamięta
Enyłej, chyba jednak przekonam się do czterodniowych drożdży
Witchma - 10 Grudnia 2014, 17:06
To chyba nie wymaga komentarza
|
|
|