Ludzie z tamtej strony świata - Darek Domagalski
Adon - 3 Lutego 2010, 12:03
Darku, tak to już jest. Długo i wytrwale nam wpajano, żebyśmy roztrząsali bez końca nasze porażki i tragedie, zamiast cieszyć się z naprawdę wspaniałych zwycięstw. I teraz jako naród mamy to we krwi - narzekactwo i rozdrapywanie ran. Do tego starannie nam obrzydzono tzw. Polskę szlachecką jako obraz upadu i rozkładu Rzeczypospolitej zapominając, że wtedy właśnie staliśmy u szczytu potęgi i stworzyliśmy coś unikatowego - podczas gdy na zachodzie święcił triumfy absolutyzm, u nas panowała nieomal demokracja.
Bardzo jest to dla mnie przykre, że nie wpaja nam się właśnie tych pozytywów i że najgłośniej obchodzimy to, o czym oczywiście nie wolno zapominać, ale nie to, co powinniśmy najbardziej kultywować. Jedna rzecz mi się rzuca w oczy po kilkuletnim zamieszkiwaniu poza granicami naszego kraju - tutejsi ludzie nie za bardzo są świadomi porażek swojego kraju. Wydaje im się, że ich historia to nieprzerwane pasmo sukcesów i zwycięstw. Pełno jest pomników zwycięskich wodzów, nie zaś co krok kolejnej statui upamiętniającej poległych. Może powinniśmy się od nich uczyć spojrzenia na historię?
dalambert - 3 Lutego 2010, 12:13
Adon napisał/a | Polskę szlachecką jako obraz upadu i rozkładu Rzeczypospolitej zapominając, że wtedy właśnie staliśmy u szczytu potęgi i stworzyliśmy coś unikatowego - podczas gdy na zachodzie święcił triumfy absolutyzm, u nas panowała nieomal demokracja. |
i od Grunwaldu mija 300 lat mamy rok 1710 i jest środek wojny północnej i 5 lat po ostatecznej kompromitacji hussarii w bitwie pod Kliszowem i jeszcze parędzxiesiąt lat i *beep* po wspanialej Rzeczypospolitej zostaje! Tak ją zeje***ła ta wspaniała demokracja.
Na każdą epokę odpowiedni ustrój by się przydał.
Owszem szkotom tyż pinknie się udało państwo przesrać, ale się w imperium wpasowali i to woli o sukcesach pamiętać, bo NIEPRZERWANIE istniało.
Nam się udało w 300 lat z najpoteżniejszego państwa europy guano zrobić i potem się z tego guana musieć wyciągać.
Adon - 3 Lutego 2010, 12:22
Właśnie o tym mówiłem, dalambercie, jesteś doskonale zindoktrynowany. Idealny przykład na to, o czym pisałem wcześniej. Ale gdybyś nieco lepiej historię znał, a nie to, co nam kładziono do głów, wiedziałbyś, że to nie ta demokracja rozje*ała wszystko. Ale to temat na inną dyskusję, nie śmiećmy tu Darkowi.
Edek: i jeszcze jedno, to co stało się w XVIII wieku, a właściwie na jego koniec upatrujesz za powód by zapomnieć o wszystkich sukcesach wieku XVII, włączając w to wiktorię wiedeńską? No, brawo.
dalambert - 3 Lutego 2010, 12:27
Adon, oczzywiście, ze nieTYLKO demokracja użylem prowokacyjnego uproszczenia - historię znam - pocztaj sobie choćby o trybunie ludu szlacheckeigo janie Zamojskim i o tym jak nam utrwalił zasadę jednomyślności na sejmach z czego potem wyszło liberum veto - ale fakt to już temat na inną dyskusję.
Cóż tak się składa zę rok10 parę okrągłych /mniej czy więcej/ rocznic mieści. Ot choćby i 90dziesiata lania bolszewików.
edek. /lit/ ale i nie zapominam o cząstkowych sukcesach, ale można i ambitnie dywagowac i wspominać, a nawet trzeba, choć i tak złośliwie można to sprowadzić do stwierdzenia:
"Ładnie żarło i zdechło "
RD - 3 Lutego 2010, 12:59
savikol napisał/a | Najważniejsze, że twarzą obchodów będzie Mariusz z Pudzianowa. Reszta jest milczeniem. |
Weź mi nie przypominaj...
dalambert - 3 Lutego 2010, 13:16
RD napisał/a | Weź mi nie przypominaj.. |
Pudzian pod Grunwaldem / prawdziwym/ to w trymiga wiział by bęcki od przeciętnego rycerza polskiego czy zakonnego, ot co
Adon - 3 Lutego 2010, 13:22
dalambercie, no właśnie o to chodzi (edek: to odnośnie poprzedniego Twojego posta). Polakom trzeba trochę propagandy sukcesu, a nie negowania wszystkich osiągnięć, bo się coś j*bło. Trudno. Powinniśmy pamiętać o ciemnych stronach naszej historii, ale ich aż tak nie celebrować. Od tego mamy masę naszych zwycięstw. Moi znajomi tutaj pytają mnie często, czemu Polacy są tacy ponurzy i tak rozpamiętują wszystkie krzywdy, czy nie mieliśmy CHOĆ MALEŃKICH SUKCESÓW w historii? Tak, przez takie nasze podejście, oni myślą, że przez całą historię Polski ciągle tylko nas ktoś ciemiężył, mordował, bitwy jedynie przegrywaliśmy, aż wreszcie musiano nas po II wojnie światowej wyzwolić. Aż dziw, że w ogóle istnieje takie państwo jak Polska, skoro tylko same złe rzeczy nas spotykały. Nie ma co winić głupich Brytoli, że nie znają naszej historii i o nas tak myślą. Sami to kreujemy.
Basta, nie zaśmiecajmy naprawdę już wątku Darkowi (mam nadzieję, że się na nas nie pogniewasz, szanowny gospodarzu).
agrafek - 3 Lutego 2010, 13:38
To ja tylko napiszę, że stanowisko Adona bliższym mi do stanowiska Dalamberta i nie offtopując już zapewnię, że drugi tom podobał mi się jak najbardziej, choć długo musiałem czekać na porządne mieczobicie . Oczekiwanie to jednak osłodził mi Viking opisem nawet nie młócki jaką "nasi" urządzili pod koniec, ale tą z lekka patetyczną, mocno straceńczą w nastroju sceną, jaka nastąpiła potem. Lubię takie i już
gorat - 3 Lutego 2010, 13:41
Przywołam jeszcze tylko "Inne Oblicza Historii" (nazwa pisma akurat ładnie w tym kontekście trafiona) - był parę lat temu artykuł o tym, jak można propagandowo Powstanie Warszawskie wykorzystać, jak pokazać je jako zwycięstwo (i to wcale nie w wymiarze tylko polskim). Jakoś nikt nie próbuje iść tym tropem...
Tyle na teraz, gdybyście chcieli więcej, wywołujcie gorata z lasu...
Last Viking - 3 Lutego 2010, 14:23
savikol
Cytat | Najważniejsze, że twarzą obchodów będzie Mariusz z Pudzianowa. Reszta jest milczeniem. |
Ów wiadomość po raz pierwszy usłyszałem od Rafała Dębskiego. Dobrze, że wtedy siedziałem.
Dzięki, za linka poczytałem sobie, zdjęcia obejrzałem... ech.
Jest w Polsce kilku sportowców, którzy bardziej pasują do wizerunku rycerskiego, pod względem postawy, sposobu bycia, fantazji, osobowości.
z artykułu:
Cytat | Gdybym znalazł się na średniowiecznym polu walki byłbym rycerzem z dużymi tarczą i toporem. Taranowałbym Krzyżaków i robił drogę. Szedłbym do przodu robiąc małą przecinkę - śmieje się Pudzian. |
Taaa... trup trzech sekundach walki.
Pucek
Cytat | Może takie przypominanie coś w końcu da. |
Masz rację, należy przypominać, głośno o tym mówić i popierać wszelkie inicjatywy.
dalambercie owego spektaklu nie widziałem, ale jestem nim żywo zainteresowany. Fajne tematy, które rzadko są poruszane (a o których mówię na moich prelekcjach) i wyśmienita obsada. Ciekawe czy można go gdzieś ściągnąć? Muszę poszukać. Jeśliby ktoś miał już to emitować, to co najwyżej TVP KULTURA w kablówce, bo publiczna to woli puszczać reklamy przerywane tańcem celebrytów na lodzie.
Ale mnie dzisiaj jakaś frustracja ogarnęła
W pełni się z tobą zgadzam Adon. Tak jak piszesz – Polsce potrzeba propagandy sukcesu!
Pragnąłbym aby mówiono o potędze jaką był nasz kraj, o wodzach zwycięskich, ludziach czynu nie tylko w sferze militarnej ale również polityce i gospodarce. Żeby można było czerpać wzorce i wpajać mentalność zwycięzców. Niestety, obecnie mamy chełpić się tragicznymi postaciami, upadłymi powstaniami, a każdy sukces i tak jest opatrzony komentarzem: „...ale i tak tego nie wykorzystaliśmy”.
Jakie mają być wzorce w społeczeństwie, w którym nie mówi się o bohaterach spod Grunwald, czy wspomnianego Kłuszyna, ale za to idzie w świat komunikat: „wszyscy nas biją i mordują”. Jak wspomniałeś, o tragediach i tym co nam uczyniono należy pamiętać, ale ludziom trzeba wszczepić przekonanie o sile narodu polskiego, o jego zwycięstwach i światłych dokonaniach.
Zastanawia mnie dlaczego nikt już nie pamięta o polskich rycerzach. Przeciętny Polak, zapytany o znanych rycerzy wymieni zapewne Rolanda, Cyda, Lancelota, Persifala i pół „przedszkola” króla Artura. Przedszkola, bo to były przedszkolaki w porównaniu z polskimi mocarzami. No może, ktoś może przypomni Zawiszę Czarnego.
I proszę nie przerywajcie dyskusji. Jest bardzo interesująca i nie mam mowy o zaśmiecaniu wątku.
Ze swojej strony dodam, że bardzo często muszę obalać bzdurne, wpojone Polakom przekonanie, że Grunwald był „purrysowym zwycięstwem”. Wyrżnęliśmy całą kadrę dowodzenia zakonu i Krzyżacy nie mieli przywódców z prawdziwego zdarzenia. Krzyżacy licząc na zwycięstwo a co za tym idzie łupy, okupy za jeńców zapożyczyli się i po bitwie stali się bankrutami. To z kolei spowodowało, że już nigdy nie zdołali osiągnąć poprzedniej potęgi. Ponadto w oczach zachodu zakon stracił szacunek i prestiż. Świat, kocha zwycięzców i z przegranymi się nie liczy. Może nasi politycy powinni o tym pamiętać, gdy znów przyjdzie im do głowy wyskoczyć z pomysłem, żeby krzyczeć na cały świat o tym jak nas biją, lub z jaką swobodą nas mordowano.
Hehe... cieszę się agrafku, że Ci się podobało.
Co do „młócki” w Kieżmarku, to mając na względzie to czego dowiedziałem o polskich rycerzach, to pomimo licentia poetica, mogło to tak wyglądać. Wszak to mieszczuchy były co na panów polskich stanu szlacheckiego swoje brudne łapska podnieśli.
A co do tej patetycznej, lekko straceńczej sceny... cóż, na to poradzę, że lubię tego typu patos i fajnie, że nie jestem w tym osamotniony.
dalambert - 3 Lutego 2010, 14:41
Last Viking napisał/a | dalambercie owego spektaklu nie widziałem, ale jestem nim żywo zainteresowany. Fajne tematy, które rzadko są poruszane (a o których mówię na moich prelekcjach) i wyśmienita obsada. |
kiedys miałem na kasecie, ale obawiam sie że dane w lud do mnie nie wróciła. Co do samego spektaklu to nie streszczjąc, pokazywał stworzenie Unii Polsko Litewskie i podwalin potęgi - dwie pierwsze części, a w trzeciej / Grunwald był pokazany za pomocą etdiudy na obraz Matejki i diorame bitwy autorstwa inż. Kleina co to w 1978 roku stała w sali rycerskiej Wysokiego Zamku/ zjmowano się wlaśnie polityczno ideowa obroną skutków grunwaldzkiej wiktorii. Zakon taki zupelnie padnięty po Grunwaldzie nie był i poprzez niejakiego Falkenberga obsmarowywal nas po całej Eurotopie jako kryptopogan, fałszywych chrzescijan i mordercow kwiatu rycerstwa europejskiego.
Dopiero dzialalność naszej delegacji na Soborze w Konstancji / Trąba, Włodkowic, Laskarys/ doprowadziła do potępienia przez Sobór pism Falkenberga i bulli papieskiej ogłaszającej Witolda i Jagiełłę Trzynastym i Czternastym APOSTOŁAMI
Tak było coś takiego
Last Viking - 3 Lutego 2010, 15:18
To fakt. Z Janem Falkenbergiem była przeprawa i trochę krwi napsuł, ale jego satyrą zajęła się inkwizycja (pod naciskiem polskich dyplomatów uznali ją prawie za heretycką ) i o mały włos dominikanin za to życia nie stracił. Chyba za to skończył w lochu.
Warto dodać pewną anegdotę.
Otóż, kilka lat przed wojną polsko-krzyżacką, władze Krakowa chciały wypędzić z miast wszystkie kurtyzany (szaleńcy jacyś ). Postanowiono jednak najpierw sprawdzić jak ma się prawo kanoniczne względem lupanarów. O pomoc poproszono właśnie Falkenberga. Odpowiedź przyszła w formie dwóch zawiłych rozpraw. Wynikało z nich, że wprawdzie nie wolno budować domów uciech, ale dla uniknięcia gorszego zła, co oznaczało uwodzenie cudzych żon, bądź zmuszania własnych do niecnych pozycji, jest na to dyspensa.
Hubert - 3 Lutego 2010, 15:23
Last Viking napisał/a | Ze swojej strony dodam, że bardzo często muszę obalać bzdurne, wpojone Polakom przekonanie, że Grunwald był „purrysowym zwycięstwem”. |
Czyli że Jasienica nie miał racji?
Last Viking - 3 Lutego 2010, 16:02
W tym konkretnym wypadku przychylam się bardziej do zdania Kuczyńskiego niż Jasienicy.
Identycznie w przypadku tyrady Jasienicy o koszmarnym błędzie, jakim było nie przystąpienie z marszu do zdobycia Malborka po grunwaldzkiej wiktorii. Dziwne, że Jasienica żołnierz, kompletnie nie dotrzegł mentalnych przyczyn takiego postępowania: euforia po zwycięstwie, dzielenie łupów i jeńców, zmęczenie wojska itp.
Chociaż do końca nie są to argumenty, bo wojsko polskie bez problemu i z animuszem zdobywało inne twierdze podczas swojego marszu w Prusach, oprócz samego Malborka. Jest to jedna z zagadek historii, którą ja próbuję na swój sposób (czytaj: mistyka) rozwikłać w Gniewnym pomruku burzy
Hmm... tak samo zajmująca jak pytanie: czemu Hannibal Barkas podczas II wojny punickiej nie pokusił się o zdobycie Rzymu?
agrafek - 3 Lutego 2010, 16:32
Nie bez znaczenia może być też fakt, że Jasienica nie przepadał za Jagiellonami, być może ze względu na znajomość efektów polityki wewnętrznej, jaka została zapoczątkowana za czasów tej dynastii. Do tego, jego ulubionymi władcami byli Piastowie, być może oceniał Jagiellonów poprzez nieco niesprawiedliwy pryzmat? W ogóle czytając Jasienicę można odnieść wrażenie, że stosuje ostrzejsze kryteria oceniając Jagiellonów.
Last Viking - 3 Lutego 2010, 16:38
Dokładnie mam takie samo wrażenie z lektury Jasienicy.
Historyk i gawędziarz doskonały, posiadający niezwykłą intuicję i piszący wyśmienitym językiem. Dlatego czasami przykro było czytać, jak w sposób rażąco niesprawiedliwy traktuje Jagiełłę, rzekłbym nawet lekceważący.
I dlatego właśnie jeśli chodzi o okres grunwaldzki wolę innych historyków.
Gustaw G.Garuga - 4 Lutego 2010, 04:47
Parę razy zabierałem się, żeby napisać tu coś szerzej o polskim stosunku do własnej historii, o wizerunku szlachty itd., ale dałem za wygraną. Pisałem już o tym parę razy, także na tym forum, a międlić tego samego po kilka razy nie lubię. Natomiast zlinkuję recenzję sztuki teatralnej Pawła Huellego pt. "Sarmacja", która (tzn. recenzja) ciekawie artykułuje trudność otrząśnięcia się ze stworzonego wiele pokoleń temu dla celów bieżących sposobu myślenia o polskiej szlachcie: http://www.polskieradio.p...tykul47208.html
O Grunwaldzie jednak dotąd nie pisałem, więc niniejszym to niedopatrzenie naprawiam. Powiedzmy sobie szczerze - za PRL bitwa ta była wykorzystywana jako propagandowe narzędzie przeciwko Niemcom. Z tego powodu dziś jest niejako zużyta, może nawet zbrukana. Zarazem po 89 roku otworzyły się nowe możliwości rozmowy o innych, wcześniej drażliwych zwycięstwach, jak choćby wzmiankowany Kłuszyn. Dlatego nie dziwi mnie, że Grunwald zostanie w tym roku nieco przeoczony. Mimo to jednak mnie to smuci. A rębajła z Pudzianowa to wręcz żenuje
Last Viking - 4 Lutego 2010, 07:37
Dzięki Gustaw za linka. Autor recenzji zwraca uwagę na stereotypy myślenia i nie waha się tego uczynić nawet w stosunku do Huellego. Ciekawe.
Co do symboliki Grunwaldu w latach PRLu to niestety prawda.
W tamtym czasie przy okazji obchodów rocznicowych podkreślano sukces całej „Słowiańszczyzny”, która miała solidarnie wystąpić do walki ze wspólnym odwiecznym wrogiem. Podkreślano antagonizmy polsko-niemieckie i naginano historię do własnych ideowych potrzeb.
Najlepszym przykładem jest tu lansowana przez "komunę" śmierć wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena, który miał rzekomo zginąć rozsiekany przez piechotę polskich chłopów (chłop potęgą jest i basta!). Jest to nieprawda, gdyż na polach Grunwaldu jeśli w ogóle jakaś piechota była - to nieliczna, a Ulryk zginął z rąk Mszczuja ze Skrzyńska herbu Łabędź.
Pamiętajmy jednak o tym, że również w czasach Republiki Weimarskiej i Trzeciej Rzeszy Adolfa Hitlera, podtrzymywano legendę jakoby zwycięstwo odniesione w roku 1914 w rejonie Olsztynka przez 8 armię Hindenburga (bitwa pod Stębarkiem) jest odwetem świata germańskiego za klęskę zakonu w 1410.
Tak więc, propaganda szerzyła się z obu stron.
A po 89’ roku i w szczególności z okazji 600-lecia bitwy na polach Grunwaldu i Koronowa warto byłoby wreszcie odrzucić ideologię „przeciwko komuś” (swoją drogą ciekawe czy Czesi przeprosili już nas za najazd Brzetysława w 1038 – duchy obrońców Ostrowa Lednickiego nadal czekają na zadośćuczynienie ) a skupienie się na Polsce, na pokazaniu najlepszych cech naszego narodu.
dalambert - 4 Lutego 2010, 09:52
Panowie macie trochę racji kończyłem szkołę za głębokiej komuny, a historii Polski uczono mnie z podrecznika niejakiej Heleny Michnik / "Historia Polski do 1797"/ , cóż w skrócie było to dzieło skonstruowane na zasadzie :
gdyby B.Chrobry nie walił mieczem z Bramę Złota nie doszło by do rozbiorów,
Gdyby B. Krzywousty Polski nie podzielił nie doszło by do rozbiorów...Itd.
To była jedna "Myśl" przewodnia, a drugą był ciężki los ludu i wredna szlachta chłopa katująca i rujnująca Polskę nienowoczesna pańszczyzna. itd.
Mimo ze historię znam dobrze ,mogło mi coś jednak w podświadomości pozostać.
Coż dziś nie jest już zupełnie tragicznie- popatrzcie na wspaniały "ruch rekonstrukcyjny" , na harcerstwo - moje córki zostały harcerkami w latach osiemdziesiątych w 20 druzynie Zawiszy Czarnego która się zbuntowała przeciw ZHP i w 1988 była jedną z uczestniczących w strajku instruktorów harcerskich okupujących siedzibę Zarządu Głównego ZHP / IMCA/ przy Konopnickiej / kto dziś ma pojęcie, że byl strajk harcerski i to w 1988/.
Z tych wydarzeń powstały ZHP1918 i ZHR / potem się połączyły/.
Sporo się dzieje , acz nie koniecznie wśrod tych którzy wolą od faktów i przeszlości dzieje elfów, krasnoludów i inszych ras czy okropności kosmicznych. To nie zarzut ale raczej stwierdzenie faktu.
Wszak jest symptomatyczne, że jedyną , /jak narazie/ publikacją rocznicowo-grunwaldzką jest trylogia Szanownego Gospodarza, a w niej co intryga to kabała i w namiotach sefiroty
Last Viking - 4 Lutego 2010, 11:43
To mi dalambercie trochę przypomina książeczkę, którą mój ojciec gdzieś niedawno wynalazł i mi podarował.
Andrzej Nowicki – „Podróż w świat średniowiecznych cudów” z roku 1954
Autor rozprawia się tam z cudami średniowiecza przez pryzmat socjalizmu. Przedstawił w książce naprawdę fajne rzeczy, jak choćby rury dźwiękowe w katedrze oliwskiej w Gdańsku, czy przywołanie ludycznych wierszy dotyczących zabobonów. Niestety musiał wtrącać co jakiś czas komunistyczną propagandę. Podejrzewam, że inaczej by mu tej książki nie wydrukowali. Do teraz nie wiem, czy to były naprawdę jego przekonania, czy w tamtych czasach tak trzeba było?
Poniżej przedstawiam kilka przykładów i życzę przyjemnej lektury
Cytat | Oto kiedyś w Salzburgu świeca, którą opat Seweryn trzymał w ręku sama się zapaliła. Załóżmy przez chwilę, że jeszcze ktoś w to wierzy. Jeśli to jest cud – zapalenie świeczki, to jak nazwiemy w taki razie fakt, że w ciągu kilku lat władza ludowa w Polsce zelektryfikowała kilkanaście tysięcy wsi? Dzięki pracy prostych ludzi zapaliło się kilka milionów elektrycznych żarówek w mieszkaniach robotników i chłopów. Przestańmy myśleć o tej świeczce, myślmy o prawdziwym cudzie pracy ludzkiej, o milionach żarówek, które – bez żadnej „nadprzyrodzonej” pomocy – oświetlają mieszkania milionom prostych ludzi w Polsce Ludowej. |
Cytat | W przeciwieństwie do fałszywych cudów, zawsze wymierzonych przeciw ludowi, umacniających poczucie bezsilności wobec panującego porządku społecznego opartego na krzywdzie, wyzysku i ucisku, cuda prawdziwe umacniają przekonanie, że połączonym siłom ludzi pracy nic nie jest w stanie się oprzeć, że lud obali niesprawiedliwy ustrój społeczny, zbuduje komunizm, podporządkuje przyrodę społeczeństwu ludzkiemu |
Cytat | Ludzie radzieccy zmienili odwieczny bieg rzek, zmuszając ich wody, by płynęły tam, gdzie były najbardziej potrzebne. (...) To prawdziwy cud. |
Cytat | Długo można pisać o cudach Nowej Huty. Badacza cudów najbardziej zachwyca to, że może własnymi oczyma oglądać zrastanie się w jeden organizm dwóch miast: „Miasta Prawdziwych Średniowiecznych Cudów” – Krakowa i „Miasta Najnowocześniejszych Cudów Techniki” – Nowej Huty. |
Myślę, że mieszkańcy Krakowa i tych, którzy kochają to miasto mają w tym względzie odmienne zdanie. Na szczęcie próba jego zeszpecenia nie powiodła się za PRLu tak bardzo jakby tego życzyli sobie ówcześni dygnitarze.
Niestety skutecznie udało się to uczynić z Hunedoarą w Rumuni.
Na wzgórzu stoi cudny, gotycki zamek, siedziba rodowa Jana Hunyadyego (ojciec słynnego Macieja Korwina) w otoczeniu iście apokaliptycznej scenerii. Wokół zamku piętrzą się opuszczone pordzewiałe konstrukcje, kominy hutnicze, pełno żelaza zakrywającego zamek – ten drażniący oczy Ceaușescu symbol węgierski na ziemi Rumuńskiej.
dalambert napisał/a | Wszak jest symptomatyczne, że jedyną , /jak narazie/ publikacją rocznicowo-grunwaldzką jest trylogia Szanownego Gospodarza, a w niej co intryga to kabała i w namiotach sefiroty |
No cóż, nie oszukujmy się. Gdybym napisał trylogię tylko i wyłącznie historyczną nikt by tego nie wydrukował. Po pierwsze, nie jestem historykiem z przedrostkami przed nazwiskiem, po drugie to był mój debiut powieściowy, po trzecie wreszcie wywodzę się ze środowiska fantastycznego i nie łatwo się z getta przebić.
Fabryka Słów zaryzykowała, książki się dobrze sprzedają i wydawnictwo może się poszczycić, że w 600-lecie tak doniosłych wydarzeń posiada jako jedyne taką pozycję.
Nie traktuję mojego cyklu krzyżackiego jako fantasy, a raczej historię z elementami mistycyzmu. Więcej tam religii, ezoteryki i głowologii niźli magii. Starałem się nie zaburzać rzeczywistości i wydarzeń poprzez element fantastyczny, który wpleciony jest delikatnie, niczym uderzenie pioruna.
Agi - 4 Lutego 2010, 12:00
Last Viking napisał/a | Nie traktuję mojego cyklu krzyżackiego jako fantasy, a raczej historię z elementami mistycyzmu. |
Tak właśnie ten cykl odbieram. Dobrze przygotowany przekaz historyczny, któremu magia i kabała dodają smaku i kolorytu. Jestem w trakcie lektury drugiej części i nadal bardzo mi się podoba.
dalambert - 4 Lutego 2010, 12:52
Last Viking napisał/a | No cóż, nie oszukujmy się. Gdybym napisał trylogię tylko i wyłącznie historyczną nikt by tego nie wydrukował |
i prawde powiedziałeś, ja zacząłem poznawać historię na Sienkiewiczu, Bunschu, Tetmajerze / "Koniec epopei"/ ale i na Walerym Przyborowskim i jeszcze kilkunastu lepszych i gorszych autorach,
Wtedy SF prawie w Polsce nie istniała / czekało się na Lema, a trylogia Borunia i Trepki była objawieniem i to mimo wrednie propagandowego posłania w "Zagubionej przyszłości"/
Ale większość przygodówek była "historyczna" aż w końcu człowiek zaczynał mieć ochotę sprawdzić ile autor zmyślił, a ile nie?
Zbierało sie żołnierzyki a nie figurki do Bojowego młotka, ech inne czasy, ale jeszcze jednak ktoś się dziś i historią interesuje, czasami.
Narody które tracą pamięć tracą życie. tfu, patetycznie mi poleciało.
Agi - 7 Lutego 2010, 16:13
Skończyłam Aksamitny dotyk nocy.Jestem bardzo zadowolona z lektury.
Co prawda Darku w kolejnych tomach jak mantrę powtarzasz odniesienia do tytułu, ale to drobiazg.
Dużo pracy badawczej włożyłeś, a i warsztat masz coraz lepszy.
Niecierpliwie czekam na Gniewny pomruk burzy , a tymczasem zapewne zapoluję na Piątą porę roku.
Last Viking - 8 Lutego 2010, 10:33
Dzięki Agi
Powtarzanie i odwoływanie się do tytułu jest świadomym zabiegiem stylistycznym i celowo przybiera formę mantry, wszak przecież sporo w moich tekstach filozofii buddyzmu. Ma na celu podświadome zaktywizowanie uśpionej energii u czytelnika
Dzięki za docenienie pracy i warsztatu. Pod względem warsztatowym bardzo jestem zadowolony z „Aksamitnego Dotyku Nocy”, jak również pod względem kompozycji, koncepcji i przede wszystkim oddanych w nim charakterystyk kobiecych.
Mam do tej powieści największy sentyment.
Każdy z trzech tomów ma nieco inny klimat i przekaz, a gusty czytelników są różne, więc wiem że niektórym bardziej będzie się podobać droga rozwoju człowieka, jego doskonalenie, ścieżki rycerskich powinności w „Delikatnym uderzeniu pioruna”, innym emocje, uczucia i powikłane ludzkie losy w „Aksamitnym dotyku nocy”, a jeszcze innym żołnierskie rzemiosło i opisy działań wojennych w „Gniewnym pomruku burzy”.
Co do opowiadania „Wojna – piąta pora roku” w antologii FS, to premiera została przesunięta i nie wiem kiedy będzie. Miało być w styczniu i tak przynajmniej stało w zapowiedziach, ale niestety to się szybko zmienia.
Trochę szkoda, bo opowiadanie pisałem z myślą o promocji II tomu, a wyjdzie na to że będzie promował tom III. Dużo miejsca poświęciłem w nim na rozwinięcie drugoplanowych bohaterów z „Aksamitnego dotyku nocy” czyli rycerzy stanowiących eskortę Witolda w Kieżmarku. Można powiedzieć, że na czoło wysuwa się Zawisza Czarny.
Kto wie czy w tym samym czasie nie wyjdzie opowiadanie nad którym obecnie pracuję, gdzie znajdziecie bitwę pod Grunwaldem, pełne tajemnic pruskie lasy i duchy z przeszłości... a także Szwajcaria, bitwa pod Sempach i znany z „Kordiana” Arnold von Winkelried
Agi - 8 Lutego 2010, 10:48
Last Viking napisał/a | Powtarzanie i odwoływanie się do tytułu jest świadomym zabiegiem stylistycznym i celowo przybiera formę mantry, wszak przecież sporo w moich tekstach filozofii buddyzmu. Ma na celu podświadome zaktywizowanie uśpionej energii u czytelnika |
A, to przepraszam. Celowości, oczywiście domyśliłam się, ale widocznie nie mam skłonności do buddyzmu, bo leciutko mnie to drażniło.
Po namyśle stwierdzam, że cel został osiągnięty - zaktywizowałeś moją energię.
Last Viking napisał/a | Pod względem warsztatowym bardzo jestem zadowolony z „Aksamitnego Dotyku Nocy”, jak również pod względem kompozycji, koncepcji i przede wszystkim oddanych w nim charakterystyk kobiecych. |
Rzeczywiście, nie miałam wrażenia papierowości opisanych kobiet. Ich motywy, sposoby działania i reakcje odbierałam jako autentyczne.
Podkreślę raz jeszcze - włożyłeś ogromną pracę przygotowawczą i dzięki temu czytając ma się uczucie przeniesienia w czasie i uczestnictwa w opisywanych wydarzeniach.
gorat - 8 Lutego 2010, 14:17
Pisałem wyżej o Globalnych implikacjach powstania warszawskiego Adama Witka z IOH 2008/3.
Mam propozycję: napisałbyś, Dariuszu, artykuł o wojnie 1410 roku - ale nie po prostu faktografia itp., tylko podkreśl chwałę przez nas wyniesioną, jaką mieliśmy pozycję, jak działała dyplomacja, o Trąbie - słowem, to, co można wykorzystać do pokazania, że nie tylko chłopcami do bicia byliśmy. I jak wykorzystać. Miejsce do publikacji powinieneś znaleźć, ważne, żeby to papier był
Last Viking - 8 Lutego 2010, 18:40
No widzisz Agi, tak właśnie działa mantra
Ja na ten przykład posiadam dwie chińskie kule Qi-Gong, które należy obracać w dłoniach raz w jedną raz w drugą stronę. Jest to pewna odmiana akupresury, dzięki czemu masuje się punkty na palcach odpowiadające za system nerwowy. Ponoć ćwiczenia uspakajają. Ja po kwadransie jestem wściekły, sfrustrowany, bowiem kule z regularnością co 30 sekund spadają na podłogę.
gorat - artykuły to mam już nawet przygotowane, ale brakuje mi czasu i trochę chęci (wolę jednak pisać beletrystykę) żeby je dopracować - o sztuce wojennej średniowiecza w czterech częściach i o wielkiej wojnie z zakonem, właśnie w takiej konwencji jaką proponujesz.
Co ciekawe, jeśli chodzi o ujęcie faktograficzne wielkiej wojny z zakonem i bitwy pod Grunwaldem nie ma aż tak wielu współczesnych publikacji i ktoś by mógł się wreszcie za to profesjonalnie zabrać!
Może pokutuje tutaj Kuczyński ze swoją biblią, później znakomity badacz Nadolski i nikt śmie do nich równać. Oczywiście wcześniej jeszcze był Górski, Kojot, Laskowski, ale na pryzmat okresu grunwaldzkiego należy patrzeć przez współczesną wiedzę, zagadnienia porównawcze w szerszym kontekście historycznym, badania archeologiczne. A tutaj prace wykopaliskowe trwały na polach Grunwaldu tylko w latach 1958-1960 oraz już trochę nowszymi metodami 1981-1985 i później już praktycznie nic...
Pozostaje zatem porażająca ilość niewiadomych opierająca się na interpretacjach i olbrzymia ilość mitów oraz stereotypów pozostająca w świadomości Polaków.
gorat - 8 Lutego 2010, 18:45
To życzymy jak najszybszego ukończenia i publikacji Narobiłeś smaku "zajawkami" wyżej
dalambert - 22 Lutego 2010, 09:40
Aksamitna noc przeczytana na szybko. Niech za całą ocenę / na razie/ będzie żem się za Delikatnego pioruna wziął ponownie i tak sobie spokojnie całość teraz czytam
Ale w czasie przygotowan do "Przyłbic i kapturów" bodajże prof. Nadolski opowiedział nam hipotezę, że :
Przed bitwa grunwaldzką nakazał Jagiello powróseł słomianych ukręcić i całej armii polskiej owymi powrósłami na krzyż sie przepasać i prawe ramię owinąć, gdyz obie stające na przeciw wojska tak podobne w uzbrojeniu i pstrokaciżnie kolorów były / białych płaszczy na 20 pare tysięcy Krzyżaków było koło 2 tys,/ że by dobrze wroga od swoich w kurzu bitewnym rozpoznać taki sposób zastosowano,
Niestety z jakiego źródła owa opowieść profesor wykoncypował to nam nie zdradził.
Coż moze i profesory czasem konfabulują, ale anegdotka ciekawa więć tu podaję
Last Viking - 22 Lutego 2010, 10:07
Więc życzę ponownej miłej lektury dalambercie
Wzmiankę o słomianych powrółach znalazłem u przytoczonego przez ciebie Nadolskiego, a także wcześniej u Kuczyńskiego, ale niestety nie znalazłem owej informacji u Długosza.
Skłonny jestem jednak zgodzić się z Nadolskim w tym wzgledzie, bowiem uzbrojenie i ubiór Polaków, Litwinów i Krzyżaków niczym się nie różnił.
Rycerzy zakonnych pod Grunwaldem walczyło raptem około 250, z czego aż 203 zgineło. Reszta to byli półbracia, goście zakonni, knechci, najemnicy (w tym Czesi walczący po obu stronach, a także Polacy (chorągiew Konrada Białego z Oleśnicy, którego brat walczył po stronie Jagiełły, Kazimierza Szczecińskiego).
Dwie choragwie po stronie polskiej i krzyżackiej miały tą samą nazwę: Chorągiew Świętego Jerzego, więc nawet sztandar był podobny.
Musieli się zatem zbrojni jakoś od siebie rozróżniać, dlatego ważne było oznaczenie powrósłami oraz nadanie zawołań bojowych.
W III tomie uczyniłem to w ten sposób:
Cytat | Jagiełło wzniósł w górę miecz, celując sztychem w niebo.
- Nadszedł dzień Rozesłania Apostołów, dzień naszego zwycięstwa!
Ponownie rozległy się owacje i monarcha wiedział, że ci ludzie pójdą za nim do piekła.
- Zawołaniem bojowym będzie: Kraków i Wilno! Niechaj każdy z was założy na zbroje uczynione przez chłopów i służbę słomiane powrósła, aby w zamęcie bitewnym łatwo można było odróżnić kto swój jest, kto wróg. |
|
|
|