Powrót z gwiazd - Znalezione w sieci.
hijo - 17 Grudnia 2006, 12:06
http://www.youtube.com/watch?v=eAg03Iicdig
Tak świątecznie
Fidel-F2 - 17 Grudnia 2006, 12:12
ale parę zdjątek naprawdę fajnych
hijo - 17 Grudnia 2006, 13:49
i ten pierwszy kawałek - Gothic Christmas jest super - próbuję znaleźć na sieci autora tych grafik POdpis na dole w rogu ekranu to Dereliction http://back.satansrike.com ale ten adres nie działa
Edit 1:
w poszukiwaniu tych grafik znalazłem:
http://demon.hell.org.pl/mandacik.jpeg
http://demon.hell.org.pl/...0Lachowicz).mp3
Edit2:
mam znalazłem: http://www.vuni.net/
Dabliu - 19 Grudnia 2006, 13:28
Aga:
Cytat | Jak przeczytałam, co Łoziński zrobił z Diuną, to obudziła się we mnie żądza mordu. Wolanie? Wolanie?! Ja mu dam Wolan! Obrazek Specjał... Melanż... Obrazek Tak schrzanić jedną z moich ulubionych książek
No tak, ale w końcu Łoziński to uznana firma |
No, to nie do końca tak... czasem jednak tłumaczył lepiej...
Za Wikipedią:
Obydwa przekłady mają swoich zwolenników, zwłaszcza gdy przekład Jerzego Łozińskiego został poprawiony i oczyszczony z błędów (wersja Ładysława Jerzyńskiego). Zwolennicy wersji Łozińskiego wskazują na bardziej "naturalne" brzmienie zaproponowanych przez niego nazw i poprawniejszą stylistycznie, zaś zwolennicy Marszała uznają jego wersję za wierniejszą oryginałowi.
Kilka przykładów zaczerpniętych z obu tłumaczeń:
Marszał:
Jako mentat dostrzegał, że komunikacja między nimi jest przesunięta w fazie.
Łoziński:
Jako mentat jasno widział, że rozmowa jest niespójna.
Marszał:
(...)deszcz niebieskich mundurów opadających z niskodryfową powolnością
Łoziński:
(...)spłynął deszcz niebieskich mundurów, spowolniony działaniem odciążaczy
Marszał:
z samooskarżycielską goryczą
Łoziński:
z gorzkim wyrzutem pod własnym adresem
Marszał:
łowcy przyprawy (za przyprawą nie trzeba było się uganiać)
Łoziński:
poszukiwacze przyprawy
Marszał:
Drzwi za plecami Paula rozwarły się z trzaskiem. Obrócił się jak oparzony na kłębowisko walki w przejściu — krzyki, szczęk stali, wykrzywione twarze jak woskowe maski.
Łoziński:
Paul obrócił się, gdyż drzwi za nim rozwarły się z trzaskiem: buchnęły z nich krzyki i szczęk broni, zobaczył twarze zakrzepnięte w grymasie zawziętości.
Marszał:
za statkiem majaczyła gładka, szara ściana z rysunkiem drzwi
Łoziński:
za nim (ornitopterem[19]) majaczyła zielonkawa ściana z niewyraźnym zarysem drzwi
Marszał:
jak skrzydła skracają się do startu na ciśnieniu ładowania silnika
Łoziński:
skrzydła skróciły się, co było nieodzowne przy starcie na ciągu silnikowym
Marszał:
w niedalekiej odległości Paul widział
Łoziński:
niedaleko przed sobą Paul widział
Marszał:
mięśnie osiągnęły stan mechanicznego bólu
Łoziński:
mięśnie wypełnił uporczywy ból
Marszał:
skalna ściana obiecująca schronienie wyrosła przed nimi między gwiazdami
Łoziński:
zbawcza skała przed nimi przesłoniła gwiazdy
Marszał:
(skała) wyczuła ją stopami, gdy zniknął opór podłoża (?)
Łoziński:
gdy uległą nawierzchnię (piasek) zastąpiło podłoże twardo przeciwstawiające się krokom (skała)
Marszał:
wzniósł się wyżej, aż przybrał postać gigantycznej tropiącej gęby (nie można wznieść się niżej)
Łoziński:
wolno wzniósł się, przybierając kształt wielkiej żarłocznej paszczy
Dunadan - 19 Grudnia 2006, 13:33
Tak samo jest zresztą z WP... kwestia gustu IMHO. I kwestia która wersja była pierwsza jako przeczytana ( dla czytelnika ). Ja np. czxytałęm WP tylko w przekłądzie Łozińskiego - i akceptuję obydwa tłumaczenia. Ale tłumaczeń Diuny w wersji Łozińskiego nie mogę strawić... Mówie tu przede wszystkim o tłumaczeniach szczególnych nazw, a nie zdań.
Adanedhel - 19 Grudnia 2006, 13:33
Swoją drogą nikt nie może zaprzeczyć, że Łoziński jest słaby językowo. On naprawdę potrafił tłumaczyć. Jak mało kto. Zresztą wystarczy spojrzeć, jak przetłumaczył wiersze Tolkiena - o klasę lepiej od Skibniewskiej (przyznaję to nawet ja, fanatyk Tolkiena).
Jego problemem jest to, że maniakalnie polonizuje wszystko. Bez względu na to, czy ma to sens, czy nie.
Dunadan - 19 Grudnia 2006, 13:37
Adanadhel - a czemu polonizacje nie mają sensu? wiesz jak swojsko brzmi WP przeczytany w tłumaczeniu Łozińskiego?...
To jest ta sama kwesita jak z tłumaczeniami pojęć internetowych czy komputerowych... nie mam 'ikonek emocji' tylko emotikony - czemu? bo to drugie BRZMI fajniej... ( inna sprawa że krótsze )
Adanedhel - 19 Grudnia 2006, 13:41
Przecież nie powiedziałem, że polonizacje w ogóle nie mają sensu. W niektórych przypadkach mają, jak najbardziej. Ale żeby tłumaczyć nazwy osobowe u Tolkiena? Przecież sam Tolkien radził, żeby tego nie robić (zapewne wiesz, że zrobił instrukcję tłumaczenia; mam ją nawet u siebie).
Dunadan - 19 Grudnia 2006, 13:52
Wiem o tym. Ale cvo z tego jak całkowicie spolszczony WP brzmi jakby tak... bardziej swojsko? oczywiście powstaje tu kwestia jaki jest sens tłumaczeni nazw własnych... Łoziński w dodatku na końcu książki tłumaczył się czemu tłumaczył tak a nie inaczej. Miało to jakiś sens... nie wymyślił sobie tego wszystkiego ot tak.
Adanedhel - 19 Grudnia 2006, 13:57
Czy to brzmi swojsko? Może, ale dla mnie po prostu idiotycznie. Dla Łozińskiego to miało sens, ale nie dla mnie. Zaraz, jak to było?
Aha: Strider: 1. Obieżyświat 2. Łazik;
I co Ty byś wybrał? Bo ja nie mam tu żadnego problemu. I Łoziński nie wymiga mi się tu pochodzeniem słowa krasnoludy i jego poprawnością z technicznego punktu widzenia.
Adashi - 19 Grudnia 2006, 13:58
Kliknijcie sobie stronę wcześniej w tym temacie, poszukajcie mojego posta, dziabnijcie tego linka, obejrzyjcie i płynnie przefazujcie od LotR'a do Gwiezdnych Wojen
Dunadan - 19 Grudnia 2006, 14:57
Adanadhel - wyłuskałeś jakiś jeden przykład, nienajlepszy w dodatku ( Łazik jest akurat bliższy Striderowi. W czym niby gorzyszy od Obieżyświata? hę? ). Jakbyś przeczytał poraz pierwszy WP w przekładzie Łozińskiego to też by cię się spodobało! to tylko kwestia w któym przekładzie przeczytałeś poraz pierwszy, nic więcej.
Mogę się założyć że gdyby Łoziński jako pierwszy przetłumaczył WP to teraz wszyscy bluzgaliby na Skibniewską. Taka jest mentalność ludzi...
hijo - 19 Grudnia 2006, 15:40
Cytat | Adanedhel:Zresztą wystarczy spojrzeć, jak przetłumaczył wiersze Tolkiena - o klasę lepiej od Skibniewskiej |
Z tego co usłyszałem ostatnio od Agi na pszczykonie, to nie Łoziński tłumaczył wiersze na nasz język.
Alatar - 19 Grudnia 2006, 17:22
Niespecjalnie jestem w dyskusji, ale Łazik mnie razi. Być może jest to wynik tego, że czytałem tylko tłumaczenie Skibniewskiej. Choć nie mogę się zgodzić, że to wina tego, że jako pierwszego nie przeczytałem tłumaczenia Łozińskiego. WP to jednak utwór patosowy, opowiadający o wartościach, nadziei, walce do końca (tak troszkę uprościłem) i sformuowanie Łazik jest niepatosowe. Ostatecznie spytamy dokąd idziesz, pobieżasz zamiast dokąz leziesz. Ciekaw jestem jak by wyglądała Iliada w łozinie.
W tłumaczeniu Skibniewskiej wiersze tłumaczyła ona sama i Włodzimierz Lewik.
Aga - 19 Grudnia 2006, 19:00
Hijo:
Cytat | Z tego co usłyszałem ostatnio od Agi na pszczykonie, to nie Łoziński tłumaczył wiersze na nasz język. |
Mówiłam tylko o wierszu o Pierścieniach, który w moim wydaniu (Łoziński, wyd. poprawione) tłumaczył niejaki Marek Gumkowski. Co do reszty nie jestem pewna.
Alatar:
Cytat | Ciekaw jestem jak by wyglądała Iliada w łozinie. |
Wolę nie pytać. Za to jak wyglądałby "Silmarillion" po łozińsku można zobaczyć tutaj
Dunadan - 19 Grudnia 2006, 19:14
Strider, to było przezwisko nadane przez okoliczną ludność, o ile się nie mylę... Łazik IMO pasuje idealnie...
Pako - 19 Grudnia 2006, 19:36
nie. Łazik to samochód jeżdżący po pstyni. Łazik nie pasuje kompletnie. Obieżyświat natomiast ok. Tajar nie pasuje kompletnie, Rivendell brzmi przynajmniej po elficku. Krzaty ok, ale skoro wszędzie się utarły krasnoludy, to ta wersja niech zostanie. Trochę unifikacji nie zaszkodzi.
Wersja Łozińskiego jest.... średnio nieciekawa wg mnie a czytalem obie. Skibniwska napisałą to dla normalnego fana fantastyki, tam elf to elf, krasnolud to krasnolud a nie cudownie dziwne spolszczenia. Nie trawię wersji Łozińskiego już od dłuższego czasu.
GAndrel - 19 Grudnia 2006, 20:41
http://www.glumbert.com/media/helsinkichoir
Finowie narzekają na to samo co my.
hjeniu - 19 Grudnia 2006, 21:16
ale w dużo lepszym stylu
Dunadan - 19 Grudnia 2006, 22:08
Hehe, świetne!
Nexus - 20 Grudnia 2006, 08:12
Ja stoję na stanowisku, że nazw własnych nie powinno się tłumaczyć. Jest to poważna bariera w kontaktach z fanami zagranicą
Spróbujcie pogadać z kimś z np. Hiszpanii o Obieżyświecie
hrabek - 20 Grudnia 2006, 12:55
Pako:
Cytat | nie. Łazik to samochód jeżdżący po pstyni. Łazik nie pasuje kompletnie. Obieżyświat natomiast ok. Tajar nie pasuje kompletnie, Rivendell brzmi przynajmniej po elficku. Krzaty ok, ale skoro wszędzie się utarły krasnoludy, to ta wersja niech zostanie. Trochę unifikacji nie zaszkodzi. |
Jak Tolkien pisal WP to nie bylo samochodow, wiec o jakim samochodzie jezdzacym po pustyni mowisz? Czepiasz sie moim zdaniem.
Poza tym elf to elf, ale krasnolud? A skad niby ten krasnolud? A nie stad, ze Skibniewska przetlumaczyla w ten sposob Tolkiena? Przeciez to on wymyslil i elfy i krasnoludy i gdyby nie takie wlasnie tlumaczenie (tudziez jego brak przy elfach) to teraz psioczylibysmy na to, wychwalajac "lesne ludki" i "dwarfsy" i inne krzaty.
Krasnoludy sie utarly, bo raz zostalo to przetlumaczone w ten sposob, a pozniej powielane przez innych tlumaczy na przestrzeni lat. Gdyby Tolkiena tlumaczyl kto inny, to i teraz u Sapkowskiego bylyby krzaty i co tam jeszcze zamiast krasnoludow. Takie jest moje zdanie.
dzejes - 20 Grudnia 2006, 13:10
Cytat | count:
Jak Tolkien pisal WP to nie bylo samochodow... |
Mocno kontrowersyjna teza
hrabek - 20 Grudnia 2006, 13:25
Hmm... naprawde? To kiedy on to napisal? Wydawalo mi sie, ze przed samochodami. To sorry. Zaraz sie doucze w guglach.
Edit: (po chwili) kurnia, tak pozno? Bylem pewien, ze to bylo przynajmniej 50 lat wczesniej. To w takim razie posta edytowac nie bede, ale prosze nie zwazac na moje bredzenia w tym elemencie
Godzilla - 20 Grudnia 2006, 13:33
Zdaje mi się, że Skibniewska po prostu nie cudowała w tłumaczeniu. Pierwsze skojarzenie przy słowie "dwarf" to "krasnoludek", "elf" to "elf". "Krzaty" to już jakieś słowotwórstwo. Ona tylko musiała zrobić coś z krasnoludkami, które miały ten metr dwadzieścia wzrostu i w liczbie mnogiej pisały się "dwarves", nie "dwarfs". No to im ucięła zdrobnienie. Proste jak drut.
Tolkien może pisał "Władcę" zanim Ruscy polecieli na Księżyc, ale Łoziński i reszta tłumaczyli go całkiem niedawno, i mi się ten Łazik kojarzy dość jednoznacznie. A ponadto z łajzą, łazęgą i łodzikiem. Tak można nazwać kota, ale nie Aragorna
Dunadan - 20 Grudnia 2006, 14:35
A krasnolud to nie słowotwórstwo?... Zresztą Count ładnie o napisał.... a poza tym takie gorące dyskusje mają raczej mało sensu... oba tłumaczenia powstały i koniec, a które lepsze to już kwestia gustu...
Pako - 20 Grudnia 2006, 14:37
Count - to nie kwestia co było, a co nie. Jeśli ktoś mi w tłumaczeniu Odysei zrobi z Troi Siedmiomiasto to też będe psioczył.
Jeśli ktoś nazwie jakiegoś bohatera w tejże Odysei kutrem, to też będę psioczył. Bo kuter ma konkretne znaczenie. Podobnież łazik. Dla mnie to się konkretnie z pojazdem kojarzy. Może nie do końca pustynnym, ale na pewno pojazdem jakimś, silnikowym i te pe.
Nie mogłem znaleźc dokładniej, kiedy Ładysław tłumaczył WP, ale o ile mnie pamięć nie myli, były to lata sześćdziesiąte, już po tłumaczeniu przez Skibniewską. I chodzi o to, żeby trzymać jednak się ustalonych terminów a nie na siłę wprowadzać własne. Jak zresztą widać, tłumaczenie Skibniewskiej o wiele lepiej się przyjęło, bo z krzatami się nie spotkamy nigdize, natomiast o krasnoluda potknąć się można co minuty pół.
I na przykład ciągle nie mogę wybaczyć Bagoszna i Tajaru. Nie mogę i koniec.
Chociaż na ten przykład bardzo mi się podoba okładka z wydania pierwszego tłumaczenia Łozińskiego. Później, w wersji poprawionej, nie tak dawno temu wydanej, okładka była tragficzna, acz ciagle ciut lepsza niż w białej wersji u Muzy
Adashi - 20 Grudnia 2006, 14:43
Pako, wydaje mi się że to sprawa z lat 90-tych (chyba '97) na zlecenie Zyska i S-ki
Fidel-F2 - 20 Grudnia 2006, 14:43
Przeginasz Pako z tym łazikiem. Łazik to taki włóczęga, człowiek który za długo na czterech literach nie posiedzi. W moim regionie łazikiem nazywa sie też takie niebieskie ptaszki pod budką z piwem.
Godzilla - 20 Grudnia 2006, 14:43
Skibniewska nie do końca sobie wymyśliła tego krasnoluda. Ta wersja była używana, choć rzadko. Jest taka kołysanka:
W dalekim lesie, w głębokim borze
Krasnolud siedział na muchomorze...
Znam ją od wczesnego dzieciństwa, a to było dość dawno. Nie znam kołysanki o krzatach
|
|
|