Ludzie z tamtej strony świata - Sebastian Uznański
hrabek - 25 Lipca 2006, 09:41
Hehe, no teraz to rzeczywiscie pojechalas po calosci. Ale Sebastian sam chcial, wiec niech sie meczy. Dziesiec lat treningu i bedzie potrafil te 3 tytuly wymowic jak rodowity Arab :)
Sebastian - 25 Lipca 2006, 09:53
I masz Godzilla wywichnąłem sobie język... lekarz wspmina coś o miesiącu w gipsie.
count
Cytat | Dziesiec lat treningu i bedzie potrafil te 3 tytuly wymowic jak rodowity Arab |
Już teraz gdy przekraczam granicę funkcjonariusze patrzą na mnie podejrzliwie bo mam raczej ciemną karnacje... Chcesz, żeby mnie deportowali do Afryki Pn? Wiesz jak to jest, zanim się człowiek wytłumaczy, okaże się że będzie musiał do końca życia pisać sf po arabsku w jakiejś przeuroczej oazie
hrabek - 25 Lipca 2006, 10:00
I co narzekasz? Bedziesz spal na ropie, mial garaz na 30 samochodow, z ktorych najtanszy bedzie kosztowal 350 tysiecy euro i mase czasu na pisanie :)
Sebastian - 25 Lipca 2006, 10:13
Tyle, że mi arabski płynnie nie idzie...
Poza tym, z jedną czasem trudno wytrzymać... Miałeś ty kiedyś chłopie tego cały harem?
hrabek - 25 Lipca 2006, 10:15
Prawda, nie mialem. Ale skoro nie znasz arabskiego, to ci przynajmniej nie beda glowy duperelami zawracac :D
Poza tym np. sprawe sprzatania mialbys rozwiazana, bo jedna to czasem nie daje rady i marudzi, ale jak ich bedzie 30 to bedziesz mial non-stop blysk w rezydencji.
Sebastian - 25 Lipca 2006, 10:18
Taa, i wtedy już NA PEWNO nie będe mógł niczego znaleźć
hrabek - 25 Lipca 2006, 10:23
A czego masz szukac? Pstrykniesz palcami i ci przyniosa pod nos :)
Ty bedziesz tylko siedzial przy komputerze i pisal. W ramach przerwy poplywasz sobie w przydomowym basenie, tudziesz posmigasz po torze (oczywiscie wlasny tor wyscigowy tez masz) jedna z luksusowych bryczek. Ewentualnie mozesz pograc w tenisa, albo zaprosic jedna z zon na prywatne... hmm... konsultacje ;)
Sebastian - 25 Lipca 2006, 10:26
Rzeczywiście teraz widze jest drobna różnica między kondycją materialną pisarza w Polsce, a gdzie indziej. Prawie to samo, prawie
hrabek - 25 Lipca 2006, 10:30
Tak jak mowisz. Jak w reklamie :)
U nas pisarstwo to wciaz w zasadzie hobby. Wiekszosc pisarzy para sie innymi zajeciami, a pisze w wolnym czasie. W warunkach, o jakich mowilismy przed chwila pisarstwo tez byloby hobbystyczne, ale po pierwsze moglbys poswiecic mu tyle czasu ile chcesz, a po drugie byloby zupelnie bezstresowe (to znaczy nie samo pisanie, bo ono czasami stresuje, ale nie byloby stresow zewnetrznych, zwiazanych glownie z normalna praca na etacie. Juz nie mowie, ze mozliwosci odstresowania sa o wiele wieksze).
Godzilla - 25 Lipca 2006, 10:40
No, jakby się po okolicy rozejrzeć, to klimaty tam są. Słone jeziora wysychające w cieplejszej porze (błoto pod skorupą piasku i soli), rzymskie i choroba wie jakie jeszcze zabytki (koloseum w El-Dżem w Tunezji jest bardziej widowiskowe od rzymskiego, a wielką dziurę wywalili w nim Niemcy w czasie II wojny, bo im pieprznął skład amunicji), różne plemiona, nie tylko arabskie - w Afryce Płn masz Berberów, w Iraku Kurdów. W piaskach pustyń w okolicach Izraela trafiają się porzucone czołgi i kałasznikowy, bo jak się zatnie, znaczy że nie działa i tylko kłopot z targaniem żelastwa. Czołgi to kiedyś Kaddafi posłał drogą przez pustynię z bazy do bazy, bo po kiego grzyba marnować energię na transport koleją, i tak tam zostały na tej drodze, z zatartymi silnikami. Pracownika polskiej firmy w centrum Trypolisu zaaresztowała kiedyś policja za robienie zdjęć malowniczego parku ogrodzonego dużym płotem. Biedak nie wiedział, że park jest ściśle tajny/poufny. Jakby się w ten krajobraz wgłębić, ciekawe co by wyszło. Może niezły zbiorek opowiadań?
To co, nauczę cię literek i jedziesz?
Sebastian - 25 Lipca 2006, 10:55
Poza tym, jest coś takiego jak system motywacyjny... Po napisaniu kilku opek, człowiek przestaje się aż tak głęboko zachwycać tym, że jest publikowany, a zaczyna dostrzegać, że spędza całe godziny przy klawiaturze, żeby zyskać tą drobną radość. Nic dziwnego, że ludzie odchodzą od pisania, gdy mają okazje realizować się twórczo w swojej pracy, co też może dawać satysfakcje. A zapewnia przy okazji godziwe wynagrodzenie, pozycje społeczną itd. Kiedyś słyszałem (nie wiem ile w tym prawdy) że w Ameryce PD piłkarz wybiera kariere sportową bo wie że dla niego to wybór między skrajną biedą a skrajnym bogactwem i dlatego mnóstwo ludzi daje z siebie wszystko a potem jest z czego wybrać reprezentacje Brazylii. W Polsce pisarz wybierający kariere literacką traci czas, który mógłby sporzytkować na zarabianie gdzie indziej. Jak długo przy takim systemie będziemy mieć literackich Małyszów? Bo ludzi obdarznych literackim talentem i pasją tworzenie dla idei, wbrew sensowności wszelakiej zawsze będzie liczba ograniczona. Choć nutką optymizmu jest, że zawsze ktoś taki będzie.
hrabek - 25 Lipca 2006, 11:03
Dlatego masz tu swoj temat na forum (a byc moze i na innych forach), w ktorym mozesz zawsze liczyc na peany pochwalne i poklony wielbiacych cie czytelnikow. Te peany i poklony powinny ci pokazac, jak wazne jest to co robisz i ze warto to kontynuowac. Kiedys jedyna mozliwoscia bylo wyslanie listu na skrytke pocztowa, teraz jest internet i moge z toba rozmawiac jak rowny z rownym, zagrzewac cie do pracy i chwalic za dobra robote, ewentualnie mowic, co mi sie nie podobalo.
Rozumiem twoj punkt widzenia, rzeczywiscie pisanie jest strasznie nuzace, czlowiek potrzebuje zmian, bo inaczej ma wrazenie, ze zycie przelatuje mu przez palce i ze to co robi jest nikomu niepotrzebne i ze to samo moglby robic ktokolwiek inny. Ale mam nadzieje, ze pozniej dzieki kontaktom z czytelnikami widzisz, ze wcale tak nie jest, ze jest spore grono osob, ktore liczy na twoja tworczosc i dalsza prace.
Godzilla - 25 Lipca 2006, 11:08
Poza tym ludzie w którymś momencie zakładają rodzinę, i muszą ją utrzymać. A wtedy chciał nie chciał, pracę trzeba mieć. I czasu na rozmaite przyjemne zajęcia zostaje bardzo, bardzo mało.
Sebastian - 25 Lipca 2006, 11:17
Tak z chwilą gdy się dowiaduje, że to co robie ma znaczenie dla innych... To zmienia perspektywe... Nominacja do Nautka mnie wyrzuciła z butów* gdzieś pod sufit...
Co nie zmienia mojej głównej tezy, że basen by się przydał... Zwłaszcza w takie upały jak tego lata. Choć Godzilla mnie jednak zniechęciła do malowniczych krajów południa. Ja raczej mam tak charakter że jak widzę przygodę to uciekam w przeciwną stronę, a kałasznikowy jeżeli już lubie to tylko działające, więc... choć na pewno byłoby bombowo, to ja dziękuje
*dotąd ich szukam
Sebastian - 25 Lipca 2006, 11:22
Hmm. twoje posty Godzilla zawsze dochodzą do mnie gdy pisze odp na poprzedni, stąd poślzgi. Ale właśnie o to o czym napisałaś mi chodzi. Count się skupił na radości z pisania - ja nie twierdze naczej, ja wiem, że ona jest wielka, to jak nałóg . Ale ten basen w upały...
Godzilla - 25 Lipca 2006, 11:36
Ja to po prostu wiem, bo sama cierpię na chroniczny brak czasu. A mimo wszystko usiłuję porobić jeszcze czasami coś przyjemnego i przypomnieć sobie, że nie stałam się trybikiem w maszynie...
Sebastian - 25 Lipca 2006, 11:43
Patrząc z Twojej perspektywy Godzilla, masz racje... Pisanie mnie "usensownia" tj. nadaje dodatkowy sens mojej egzystencji, wyrzuca z szarzyzny... szkoda tylko, że te dwa światy, szary i twórczej pasji, nie mogłyby się bardziej nakładać..
Godzilla - 25 Lipca 2006, 13:23
Oj, szkoda, szkoda. Doba powinna mieć 48 godzin. Choć wtedy pracodawcy wpadliby na parę dobrych pomysłów, jak wykorzystać te dodatkowe. Ech. Chciałoby się westchnąć "komuno, wróć", bo podobno dawniej wychodziło się z pracy koło trzeciej. Tylko, o ile dobrze pamiętam, wędrowało się wtedy do sklepów i ustawiało w kolejce po mięso, ser, chleb i wszystko co potrzebne. Więc chyba wzdychać nie będę.
hrabek - 25 Lipca 2006, 13:31
Moze i wychodzilo sie kolo trzeciej, ale i szlo sie na siodma, wiec na jedno wychodzi.
Przypominam, ze jeszcze 4 lata temu tydzien pracy wynosil 42 godziny, wiec jedna sobota w miesiacu byla pracujaca, tudziez, jak w mojej firmie, od poniedzialku do czwartku 8-16:15, w piatek 8-16, zeby norme wyrobic. I postkomunisci to zlikwidowali, rownajac do 40 godzin tygodniowo. Jedna z niewielu rzeczy, ktore im sie udaly ;)
Sebastian - 25 Lipca 2006, 13:50
Godzilla
Cytat | dawniej wychodziło się z pracy koło trzeciej. Tylko, o ile dobrze pamiętam, wędrowało się wtedy do sklepów i ustawiało w kolejce po mięso, ser, chleb i wszystko co potrzebne |
Najwyraźniej coś za coś, a suma wolnego czasu obywatela musi być stała niezależnie od systemu politycznego
A wracając do głównego tematu naszych rozważań - dziwicie się czasem, czemu wasi najbardziej ulubieni i najlepsiejsi pisarze nie piszą po dziesieć książek rocznie. Myśle, że się zbliżyliśmy do odpowiedzi. Po prostu, doba nie ma 48 godzin A nawet jakby miała to są jeszcze pracodawcy, które chcą nam te godziny gwizdnąć
hrabek - 25 Lipca 2006, 14:03
Ja sie nie dziwie. Ja wiem, ze rozsadny czas powstania ksiazki to okolo dwoch lat. Jesli ktos pisze szybciej, to albo nic innego nie robi, albo ksiazki sa slabe. Jest tez trzecia opcja, ten ktos nazywa sie Pilipiuk, chociaz z tego co slysze ostatnio, to mozna go podciagnac pod wariant drugi ;)
Sebastian - 26 Lipca 2006, 12:45
Przy okazji wspomne że pisanie to nie tylko godziny spędzone przy klawiaturze. W moim przypaku to także gromadzenie się wyobrażeń, jak wolicie, wizji scen i potaci, których musi się nagromadzić odpowiednio dużo, a przychodzą dranie same kiedy chcą a nie na zawołanie. Dopadają w najdziwniejszuym miejscu i czasie np. podczas sluchania muzyki, przed snem, na dyskotece itd A gdy są potrzebne, czasem ich właśnie nie ma. Te wizje muszą mieć czas żeby się "przegyźć" ze sobą (interferować, wchodzić w relacje) jak składniki dobrego bigosu.
To chodzenie jak we śnie, nagłe przerywanie jakiejś normalnej czynności by zanotować obraz to też pisanie. Wiele osób liczy tylko czas przy klawiaturze. A to nie zawsze jest takie proste.
Kruk Siwy - 26 Lipca 2006, 12:50
Ba! Powiedziałbym, że sam zapis jest już betką w porównaniu do całej reszty procesu twórczego.
A jak świetnie to przebywanie w świecie wirtualnym rozwala życie. Ale do licha nikt nas do tego nie zmusza. Nieprawdaż?
Sebastian - 26 Lipca 2006, 12:56
Chodź z drugiej strony czy potrafilibyśmy inaczej, skoro raz tego zakosztowaliśmy? Jest to jakiś rodzaj przymusu, taki sam jak przy nałogu. Niby sami wybraliśmy...
Zderzające się dniami i nocami wizje... Dlatego tak jak rozmawiam z countem pisanie musi swoje trwać...
Kruk Siwy - 26 Lipca 2006, 13:02
Nieco metafizycznie rzecz ujmując - pisarze odchodzą ale pisanie trwa. Od tysięcy lat.
A co do nałogu to oczywiście racja. Żebyśmy tylko takie nałogi mieli.
Godzilla - 26 Lipca 2006, 14:29
Sebastian:
Cytat | Teraz sobie pluję w brodę, że wcześniej nie zapytałem jak będzie epicka powieść Żałując za jutro |
Jak by to było... "Muta'assifan `ala ghadan", "Muta'assif `ala yaum al-ghad"... Pierwsze bardziej dokładne, drugie bardziej mi leży, ale pewna nie jestem. To już tyle lat.
Już się nie wtrącam w dyskusje mądrych ludzi.
Sebastian - 26 Lipca 2006, 15:23
"Muta'assifan `ala ghadan"
mmm, superowe W sierpniu już może uda mi się wrzucić projekt okładki, to się count ucieszy...
hrabek - 26 Lipca 2006, 15:26
Wow, a pewnie, ze sie uciesze. Te okladki od zbioru opek z Fabryki niekoniecznie mi sie spodobaly, mam nadzieje, ze ilustracja do powiesci bedzie ciekawsza.
Sebastian - 26 Lipca 2006, 15:50
Ja też mam taką nadzieje, ja zobacze projekt okładki może jeszcze nawet w tym tygodniu, wszystko zależy od tego, kiedy onet przerzuci mejla z ilustracją na moje konto, bo ostatnio mam problemy. Wiadomości prywatne potrafią iść powyżej 24 godzin, buuu Ale dość prywaty.
natomiast co do okładki fabryki, no masz racje, nie jest szałowa, widziałem lepsze. Ale faktem jest ze polska literatura fantastyczna czesto cierpi na brak wybitnych okładek i to szerszy problem. Jak mówie, zobacze swoją już wkrótce, kilka - kilkanaście dni później myśle dostane pozwolenie Wydawcy na upublicznenie, wtedy będziemy mogli podziwiać (lub nie)
hrabek - 26 Lipca 2006, 16:02
A czy autor okladki czytal ksiazke? Albo chociaz jej czesc, zeby wiedzial, co ma zilutrowac? Czy tylko tutyl uslyszal?
|
|
|