To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Słoneczna loteria - Coś na mole... książkowe

Fidel-F2 - 8 Lutego 2012, 07:53

No to ciąg dalszy

Cytat
Uważam, że Sowieci mają lepsze sposoby na takie sytuacje. Nie bawią się, jak to nazywają w zgniłoliberalny sentymentalizm. Jedno jest pewne - nie były to zwierzęta.

Fidel-F2 - 9 Lutego 2012, 09:12

ostatni fragment

Cytat
Kończę ten raport na stacji kosmicznej Beta, skąd wyruszamy. Nasz statek otrzymał nazwę: Mściciel.
Właśnie za chwilę opuścimy Ziemię. Czuję radość. Wolni ludzie wyruszają, żeby zabić *** ***. Przyniosą im śmierć i zniszczenie.

czterdziescidwa - 9 Lutego 2012, 20:00

Gra Endera
Fidel-F2 - 9 Lutego 2012, 20:24

niet i nie ten autor
mBiko - 9 Lutego 2012, 21:51

Szukałem, szukałem, aż znalazłem.

"Władcy marionetek" Heinleina

Fidel-F2 - 9 Lutego 2012, 21:56

zgadza się, zadawaj
mBiko - 9 Lutego 2012, 23:09

Cytat
- Jeśli pozwolisz, zwrócę ci uwagę na kilka oczywistych faktów - powiedział Nevis
lodowatym tonem. - To nie jest wyprawa badawcza. Nie zamierzamy analizować seksualnych
obyczajów ras prymitywnych. Nie będziemy grzebać w poszukiwaniu zapomnianej wiedzy,
która teraz nikomu się na nic nie przyda. Zawiązaliśmy nasz mały spisek w celu zdobycia
skarbu nieoszacowanej wartości. Jeżeli uda nam się go znaleźć, z pewnością nie oddamy go
władzom. Potrzebujecie mnie, bo tylko ja będę wiedział, w jaki sposób upłynnić go,
wykorzystując nie do końca legalne sposoby, co nie przeszkadza wam darzyć mnie tak
nikłym zaufaniem, że nie chcecie mi powiedzieć, dokąd właściwie polecimy, a obecny tu
Lion wynajął sobie nawet osobistą ochronę. Proszę bardzo, mnie to nie przeszkadza, ale
zrozumcie jedno: tutaj, na ShanDellor, nie jestem jedynym człowiekiem niegodnym zaufania.
Ktoś taki jak ja może tutaj w każdej chwili zarobić całkiem duże pieniądze, więc jeśli
zamierzacie w dalszym ciągu trzymać mnie z opaską na oczach i wygadywać głupoty o
jedzeniu na statkach, to ja rezygnuję. Mam ciekawsze rzeczy do roboty.

Adon - 9 Lutego 2012, 23:20

Tuf Wędrowiec
Jedna z moich ulubionych książek. :wink:

mBiko - 10 Lutego 2012, 00:13

Tak.
Adon - 13 Lutego 2012, 00:22

Cytat
Sprawdziłem, jak spisuje się moja prawa noga. Była zdrowa. Zerwałem gips z lewej nogi, wstałem i podszedłem do szafy. Nie wisiało w niej żadne ubranie.
Wtem usłyszałem kroki. Wróciłem do łóżka i przykryłem się, zasłaniając zerwany gips i zdarte bandaże. Drzwi ponownie się otworzyły.
Rozbłysło światło - przy ścianie z ręką na kontakcie stał muskularny osiłek w białym fartuchu.
- Podobno wojuje pan z pielęgniarką? I co zrobimy z tym fantem? - zapytał i trudno już było udawać, że śpię.
- No właśnie - odparłem. - Co z nim zrobimy?
Zmarszczył brwi skonsternowany, a potem oznajmił:
- Pora na zastrzyk.
- Czy jest pan lekarzem? - spytałem.
- Nie, ale otrzymałem polecenie, żeby zrobić panu zastrzyk.
- A ja się nie zgadzam - powiedziałem - do czego mam pełne prawo. I co pan na to?
- Dostanie pan swój zastrzyk tak czy inaczej - oświadczył i podszedł z lewej strony do łóżka. Trzymał w ręce strzykawkę, którą dotąd chował za plecami.

Czarny - 13 Lutego 2012, 06:57

Kojarzy mi się to z Dziewięcioma Książętami Amberu
Adon - 13 Lutego 2012, 07:53

Dobrze Ci się kojarzy. :bravo
Czarny - 13 Lutego 2012, 08:38

Przybysz z pewnością to usłyszał, ale nadal przechadzał się, powłócząc nogami, przeżuwając coś, co miał w ustach. Po chwili przeczesał zdecydowanym ruchem swoją dziwaczną fryzurę, uklęknął i wyszukał w porzuconym ubraniu długą na mniej więcej stopę ceramiczną pochwę. Na ten widok, wśród gapiów ponownie rozpoczęło się gorączkowe przyjmowanie zakładów; teraz obstawiano głównie przeciwko Practalowi. Stronnicy Klanu Szarańczy wydawali się mocno zaniepokojeni. Człowiek królowej, posykując przez zęby i cmokając, jakby uspokajał konia, wyszarpnął energetyczny nóż z pochwy i zamachnął się nim kilka razy. Dość niezręcznie. Ostrze brzęczało posępnie, złowróżbnie; otaczała je chmurka bladych, rozedrganych drobinek światła, iskierek, które rozlatywały się w wilgotnym powietrzu niczym otumanione narkotykiem ćmy; w zapadłym już mroku za nożem ciągnął się wyraźny, świecący ślad.
Martva - 13 Lutego 2012, 10:19

Bleeeee, przepraszam ale dziwnie reaguję na Viriconium :(
Czarny - 13 Lutego 2012, 10:28

No to możesz szybko to czymś "zagryźć" podając własną zagadkę - gdyż oczywiście trafiłaś
Martva - 13 Lutego 2012, 10:43

No to łatwe:

Punkt zbliżał się szybko. Uniosłem głowę. W normalnych warunkach może nie zniżyłbym się do skupiania uwagi na zbliżających się ciemnych punktach, albowiem w normalnych warunkach takie punkty najczęściej okazują się ptakami. Ale w Krainie, w której chwilowo zamieszkiwałem, nie panowały normalne warunki. Lecący po niebie ciemny punkt mógł przy bliższym poznaniu okazać się fortepianem.

mBiko - 13 Lutego 2012, 22:51

Sapkowski - Złote popołudnie
Martva - 13 Lutego 2012, 22:53

No, mówiłam że łatwe.
mBiko - 13 Lutego 2012, 23:16

Rankiem, następnego dnia po tym, w którym po raz drugi go uwięziono, Dennis obudził się z bólem karku i ze słomą w nosie. Usiłował usiąść i skrzywił się, gdy ruch podrażnił liczne stłuczenia i zadrapania na jego ciele. Opadł z powrotem na słomiane posłanie i westchnął.
- Ooooch - powiedział zwięźle.
Z zadziwiającą łatwością rozpoznał otoczenie. Jakkolwiek nigdy nie zdarzyło mu się osobiście przebywać w lochach, jednak odwiedzał je po wielekroć dzięki opowiadaniom i filmom. Rozejrzał się po pomieszczeniu, do którego teraz los go rzucił, i stwierdził, że jest pod wrażeniem wręcz podręcznikowej czystości jego formy.
Zapewne było ono długo zużywane w charakterze więziennego lochu. Było ciemne, wilgotne i najwyraźniej zawszone. Dennis podrapał się gwałtownie.
Nawet dźwięki były tutaj typowe - od powolnego, monotonnego kapania przesiąkającej przez sufit i ściany wody do głuchego stuku butów w korytarzu i grobowych głosów strażników.
- ...nie wiem, dlaczego musieli przysyłać nam tutaj do pomocy tego dziwnie wyglądającego cudzoziemca. Nawet jeżeli ma jak najlepsze referencje - powiedział jeden z głosów.
- Tak - zgodził się drugi. - Przecież radziliśmy sobie zupełnie dobrze... trochę tortur, kilka nieszczęśliwych wypadków w odpowiednim czasie, sama przyjemność. Ale od czasu jak ten Yngvi się tu zjawił, to miejsce stało się po prostu wstrętne...
Głosy przycichły wraz z oddalającymi się w dół korytarza krokami.
Dennis podniósł się wreszcie, drżąc na całym ciele... Był zupełnie nagi - nie chcieli, pozostawiając czarownikowi jego własność, popełnić drugi raz tego samego błędu. Pomacał wokół dłonią, szukając straszliwie brudnego koca, który zo¬stawili mu strażnicy.
Stwierdził, że jest owinięty wokół współtowarzysza z celi.

mBiko - 14 Lutego 2012, 22:14

Nikt? No to jeszcze jeden fragment:

Cytat
Ssaki! Schwytane zwierzęta były oddychającymi powietrzem czworonogimi, owłosionymi ssakami!
Przyjrzał się dokładniej jednemu z nich, przypominającemu niewielką fretkę i przeprowadził pobieżne, pamięciowe porównanie. Zwierzę miało dwa nozdrza, znajdujące się powyżej pyska i poniżej skierowanych ku przodowi oczu - oczu, których spojrzenie znamionowało wytrawnego myśliwego. Każda z łap była zakończona pięcioma uzbrojonymi w pazury palcami. Z tyłu tułowia wyrastał długi, pokryty futrem ogon. Obrazy tomograficzne, umieszczone przed klatką pokazywały serce o czterech komorach, dość ziemsko wyglądający szkielet i wszystkie właściwe rodzaje jelit w najwłaściwszych miejscach.
A jednak zwierzę było obce!
Pseudofretka przyglądała się przez chwilę Dennisowi, potem odwróciła się, ziewając.
- Biolodzy przeprowadzili testy na obecność nieznanych zarazków i tym podobnych rzeczy - powiedział Brady, od¬powiadając na następne pytanie Dennisa. - Świnki morskie, które wysłali wraz z jednym z robotów zwiadowczych, żyły na Flasterii przez kilka dni i wróciły w doskonałym zdrowiu.
- A co z procesami biochemicznymi? Czy aminokwasy, na przykład, są takie same?
Brady podniósł dużą, kilkunastocentymetrowej grubości tekę.
- Doktor Nelson został wczoraj wezwany do Palermo. Przypuszczam, że w związku z trzęsieniem ziemi w rządzie. Ale tutaj jest jego raport. - Upuścił ciężki tom na ręce Dennisa. - Przeczytaj sobie!
Dennis już miał powiedzieć, gdzie Brady może na jakiś czas wsadzić sobie ten raport, gdy z końca rzędu klatek dobiegł ostry, kłapiący dźwięk. Obaj mężczyźni odwrócili się i zobaczyli, że mocna, drewniana skrzynia zaczyna podrygi¬wać i łomotać.
Brady zaklął głośno.
- Psiakrew! Znowu się wydostaje!
Podbiegł do jednej ze ścian i wcisnął przycisk alarmu. Natychmiast rozległo się zawodzenie syreny.
- Co się wydostaje? - Dennis cofnął się o krok. Panika, wyraźnie słyszalna w głosie Brady'ego, udzieliła się i jemu. - Co to jest?
- Znowu ten bydlak! - wrzasnął Brady do interkomu, niezbyt dodając tym Dennisowi odwagi. - Ten, którego już raz złapaliśmy i wsadziliśmy do tego tymczasowego pudła... tak, ten spryciarz! Znowu się wydostaje!
Rozległ się trzask rozszczepianego drewna i z jednego z boków skrzyni odpadł kawał deski. Z ciemności powstałego otworu spojrzały na Dennisa dwa zielone światełka.
Dennis mógł tylko przypuszczać, że są one oczami, małymi i rozstawionymi nie bardziej niż o kilka centymetrów. Zdawało się, że te zielone iskierki skupiły się wyłącznie na nim, nie pozwalając mu odwrócić wzroku. Patrzyli na siebie - Ziemianin i obcy.

mBiko - 15 Lutego 2012, 22:14

Ostatnia próba:

Cytat
Nagle zdał sobie sprawę, że być może będzie musiał spędzić tutaj resztę swego życia. Po chwili stanęły mu przed oczyma złote włosy, połyskujące w księżycowym świetle. Przyszło mu do głowy, że ten świat posiada jednak swoje zalety. Potem z drżeniem przypomniał sobie, że otrzymał ostrzeżenie przed czekającymi go za kilka zaledwie godzin torturami.
Tatir niewątpliwie miał również swoje wady.
Stiyyung Sigel nie poprosił jeszcze o zmianę. Pracował z gorączkową zawziętością, na widok której Dennis poczuł lekki przestrach. Podniósł wzrok, żeby zobaczyć, jakie farmer zrobił postępy.
Wytrzeszczył oczy w zdumieniu. Piła wgryzła się już niemal do połowy wysokości palisady! W jaki sposób.,.?
Spojrzał z powrotem na Sigela i przetarł oczy. To musiało być tylko zrodzone z ciemności złudzenie, jednak wyraźnie mu się wydawało, że powietrze wokół farmera lekko się jarzy. Wyglądało to tak, jakby krążyły wokół niego małe, świetliste wiry.
Dennis odwrócił się do Gatha, żeby spytać, czy on też to widzi.
Najwyraźniej tak było. Młody wytwórca wpatrywał się w Sigela z nabożnym zdumieniem. Podobnie zachowywali się Mishwa i Perth.
- Co to jest? - szepnął Dennis napiętym głosem. - Co się dzieje?
- To jest prawdziwy trans felhesz - odpowiedział Gath, nie odrywając oczu od farmera. - Mówią, że człowiek jest szczęściarzem, jeśli choć raz w życiu uda mu się to zobaczyć!
Dennis skierował wzrok z powrotem na Sigela. Farmer pracował z demoniczną intensywnością, jego ramiona były dwiema zamazanymi smugami. Po chwili zauważyli, że otaczająca go blada poświata zaczyna obejmować również nić - wspina się po niej w górę, wyglądając jak iskrząca się jonizacja wokół linii wysokiego napięcia.
Czymkolwiek był ten tajemniczy trans fełhesz, Dennis widział wyraźnie, że Sigel i piła sieją spustoszenie wśród spojeń palisady. Z powiększających się z każdą chwilą szczelin po obu stronach pnia spadał delikatny, nieprzerwany deszcz pyłu.
To rzeczywiście było zadziwiające. Jednak w tej chwili Dennisa poważnie zaczęła niepokoić myśl, że ten fenomen mogą zauważyć również strażnicy.
Stwierdził, że nadszedł właściwy czas, żeby nieco sprawy przyśpieszyć.
Dał znać Mishwie Qanowi. Był to olbrzymi człowiek - wyższy i potężniejszy nawet od strażnika Gil'ma. Mishwa uśmiechnął się szeroko i lekko podniósł się na nogi. Na sygnał Dennisa przykucnął u stóp muru, oparł plecy o pień, zapierając się mocno nogami i popchnął. Spojenia zatrzeszczały.
Sigel pracował nieprzerwanie, nie prosząc o zmianę. Teraz piła znajdowała się już niemal na poziomie jego głowy, jednak zaczynała poruszać się coraz wolniej. Na tej wysokości palisada miała za sobą bardziej intensywne zużywanie i była dużo mocniejsza.
Mishwa sapnął i znowu zaczął pchać. Pień jęknął z cicha, potem wychylił się nieco na zewnątrz. Na spojenia zaczęła oddziaływać również jego własna waga.
Dennis skinął do Gatha, żeby pomógł Mishwie. Wkrótce obaj posapywali do wtóru trzeszczących spojeń.
Pień pochylił się jeszcze odrobinę i w tym momencie Dennis niemal wrzasnął. Coś poruszało się na zębatym szczycie palisady!
Ciemna sylwetka - nieco większa od dużej ropuchy amerykańskiej - pochyliła się nad z każdą chwilą większą szczeliną i spojrzała w dół na świecącą delikatnie piłę W ciemności zajarzyły się zielone oczka, błysnęły ostre, małe ząbki.
Dennis potrząsnął głową.
- Choch, ty włóczykiju! Teraz się pokazujesz? Kiedy wreszcie na coś się przydasz, hmm?
Odwrócił się i dołączył do mocujących się z masywnym pniem kolegów. Przy każdym poruszeniu pień tak trzeszczał, że pewnie słyszała to cała dolina.
Ze swego punktu obserwacyjnego przybiegł Arth.
- Myślę, że coś usłyszeli - szepnął. - Nie moglibyśmy na chwilę ucichnąć?
Dennis spojrzał na pień. Poprzez szczelinę świeciły gwiazdy. Twarz Sigela była tak skupiona i zawzięta, że Dennis poczuł dreszcz. Ramiona farmera były dwiema smugami, z miejsca, w którym znajdowała się piła, dobiegał niemal jednostajny, wysoki jęk.
Dennis nie ośmieliłby się przerywać teraz farmerowi. Potrząsnął głową.
- Nie, nie możemy. Wszystko albo nic! Jeżeli strażnicy się pojawią, musisz jakoś odwrócić ich uwagę.
Arth kiwnął lakonicznie głową i zniknął w ciemności.
Między jednym naparciem na pień a drugim Dennis spojrzał w górę. Wyszczerzone w imitacji uśmiechu, podobne do igieł zęby powiedziały mu, że chochlak ciągle tam jest i przypatruje się ich zmaganiom. „Dobrej zabawy”, powiedział do zwierzaka i przyłączył się do następnego pchnięcia.

eta - 16 Lutego 2012, 07:24

czyżby to było
"Stare jest piękne" ?
Davida Brina; drukowane w odcinkach dawno dawno temu w Fantastyce??

mBiko - 16 Lutego 2012, 19:43

Dawno temu w odcinkach, a trochę później Zysk wydał w postaci książkowej.

Zadajesz eta.

eta - 17 Lutego 2012, 08:01

proszę oto cytat (mam nadzieję że nie było)


— Musimy pamiętać, że pacjent znajdował się na pokładzie sanitarki, toteż poza jego stanem musiało być z nim coś nie w porządku. Był zbyt słaby, by wyrwać się ze swej poczwarki, i należało mu pomóc. Może ta słabość była jego dolegliwością. Ale jeśli to coś innego, XXXX i jego chłopcy będą to teraz mogli wyleczyć, skoro można się porozumieć z pacjentem i liczyć na jego pomoc. Chyba że — dodał nagle zaniepokojony — nasze wcześniejsze, poronione próby udzielenia mu pomocy spowodowały wstrząs psychiczny. — Włączył autotranslator, przez chwilę przygryzał wargi, po czym zwrócił się do pacjenta: — Jak się czujesz?
Jego odpowiedź, krótka i rzeczowa, zabrzmiała najcudowniejszą muzyką w uszach zaniepokojonego lekarza:
— Jestem głodny — powiedział pacjent

Fidel-F2 - 17 Lutego 2012, 08:51

w ogóle nie kojarzę fragmentu ale głowę daję, że to coś Jamesa White'a z serii Szpitala kosmicznego :P
eta - 17 Lutego 2012, 09:48

Fidel-F2 napisał/a
w ogóle nie kojarzę fragmentu ale głowę daję, że to coś Jamesa White'a z serii Szpitala kosmicznego :P


Zgadłeś (to dobrze bo człowieki dziwnie wyglądają bez głowy)

Szpital kosmiczny, najlepszy serial o lekarzach w naszej galaktyce; a konkretnie "Pacjent z zewnątrz"

Fidelu-F2 w twoje ręce

Fidel-F2 - 17 Lutego 2012, 09:56

Cytat
Głuchy łoskot wstrząsnął ścianami bunkra. Ktoś stęknął przez sen, po kątach słychać było chrapliwe oddechy śpiących. Z zewnątrz dobiegał narastający, wysoki świst, przenikający poprzez grubą warstwę betonu. Edel naciągnął na głowę róg starego, rozłażącego się koca, lecz niewiele to pomogło; chłód owiał stopy, owinięte dziurawymi szmatami, a świst wiercił nadal bębenki uszu.

Fidel-F2 - 17 Lutego 2012, 18:44

Cytat
Obecny przebieg granic, oparty na zasadzie podziału na kwadraty...
- Ale to nie są przecież kwadraty - wyrwał się ktoś z końca sali.
- Słusznie! - uśmiechnął się profesor. - Kwadratami nazywamy je umownie dla wygody. W rzeczywistości są to części powierzchni kulistej, zbliżone kształtem do trapezu, tym bardziej odbiegające od kwadratu, im dalej znajdują się od równika. Dawny podział na państwa zniesiony został dopiero po Wielkiej Wojnie. W obliczu zagrożenia całego globu osłabły różnice dzielące poszczególne narody, a cały potencjał obronny skierowano - pod wspólnym dowództwem - do walki z agresorem.

Słowik - 18 Lutego 2012, 19:36

Zajdel, Wyjście z cienia.
Fidel-F2 - 20 Lutego 2012, 20:12

zgadza się, zadajesz


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group