Słoneczna loteria - Coś na mole... książkowe
gorbash - 15 Września 2010, 12:06
Wrzucałem to już kiedyś, ale nie chcę przeciągać:
Cytat | K. miał zwyczaj drzemać po posiłku. Tak się przyzwyczaił, że zaczął zasypiać już przed jedzeniem. Przez pewien czas wydawał na żywność znacznie mniej, potem zmarł. |
Gwynhwar - 15 Września 2010, 12:33
Balsam pożegnania Huberath
gorbash - 15 Września 2010, 12:37
mBiko - 4 Listopada 2010, 19:14
Gwynhwar, Twoja kolej.
Martva - 30 Listopada 2010, 17:52
<chrząka znacząco>
mBiko - 30 Listopada 2010, 20:23
Ze względu na dosyć długą nieobecność Gwynki poddaję pod głosowanie pomysł uwolnienia tematu. Kto za?
Iwan - 30 Listopada 2010, 20:25
za
mBiko - 30 Listopada 2010, 22:12
To może niech zada pierwszy chętny.
mBiko - 2 Grudnia 2010, 21:03
Skoro nikt się nie kwapi:
Cytat | Przebudzeniec otwiera oczy i patrzy w szarość. Leży na plecach, widzi tylko sufit. Czuje chłód
kamiennej posadzki i po lewej stronie dostrzega błysk światła. Nagle zaciska palce lewej ręki,
szuka kciuka, odnajduje go, wzdycha.
- Zgadza się - odzywa się Anubis.
Przebudzeniec siedzi u stóp tronu. Zerka w dół na swe ciało, a potem na Anubisa.
- Zostałeś ochrzczony. Odrodziłeś się w ciele.
- Dzięki.
- Żaden kłopot - mam tu pełno surowca. Wstań. Czy pamiętasz moje nauki? Przebudzeniec
wstaje.
- Jakie?
- O czasoportacji. Pamiętasz? Czas ma słuchać myśli, a ciało zostawić w spokoju.
- Pamiętam.
- A o zabijaniu?
- Pamiętam.
- l o możliwości łączenia tych dwóch rzeczy?
- Tak.
Anubis wstaje. Jest o głowę wyższy od Przebudzeńca, którego nowe ciało mierzy dobrze ponad
dwa metry.
- Więc udowodnij to! - woła. - Niechaj muzyka zamilknie! Niech stanie przede mną ten, którego
za życia zwano Dargotem!
Zmarli przerywają taniec i zatrzymują się w bezruchu z martwo otwartymi powiekami. Przez
kilka długich sekund panuje cisza nie zmącona wypowiedzianym słowem, krokiem, nawet
oddechem.
Nagle jakiś ruch. Dargot. Przepycha się przez nieżywy tłum, zbliża się w cieniu, w refleksach
pochodni. Przebudzeniec prostuje się na jego widok, gdyż tężeją mu muskuły karku, pleców i
brzucha.
Czaszkę Dargota opasuje metalowa obręcz koloru miedzi. Chroni mu kości policzkowe i znika
pod siwiejącą brodą. Inna obręcz, poprzeczna, biegnie tuż nad brwiami, osłania skronie i zamyka
się z tyłu głowy. Oczy Dargota są szeroko rozwarte; na żółtym tle błyskają czerwone tęczówki.
Jego dolna szczęka porusza się jakby bezustannie coś żuł, a zęby pojawiają się i znikają niczym
długie cienie. Czaszka Dargota chwieje się na pięćdziesięciocentymetrowej szyi, a jego ponad
metr szerokie bary i korpus zwężają się gwałtowanie ku dołowi, gdzie łączą się, jak wierzchołek
stożka, z pierścieniowatym metalem podwozia, które wrasta mu w ciało. Jego koła toczą się
wolno. Lewe tylne skrzypi za każdym obrotem. Półtorametrowej długości ramiona zwisają luźno
ku ziemi tak, że czubkami palców muska podłogę. Cztery krótkie, ostre, stalowe nogi podkurczył
do góry i ułożył płasko wzdłuż boków. Na grzbiecie falują mu brzytwiaste ostrza, a gdy zbliża się
do tronu, rozwija za sobą dwuipółmetrowy batog.
Podjeżdża. Staje. |
Kruk Siwy - 2 Grudnia 2010, 22:41
Widzę że we wszystkich wstąpił dziki zwierz.
No to niech się turla: Stwory światła i ciemności
Roger Zelazny
mBiko - 2 Grudnia 2010, 22:45
Kruk Siwy napisał/a | we wszystkich wstąpił dziki zwierz |
Tasiemiec uzbrojony znaczy?
Odpowiedź oczywiście poprawna.
Kruk Siwy - 2 Grudnia 2010, 22:46
Ale twoja błędna. Chodziło mi o straszliwego leniwca olbrzymiego. Zara coś zapodam.
Kruk Siwy - 2 Grudnia 2010, 22:56
Zaczął śpiewać, ale po chwili dał spokój. Onieśmieliła go majestatyczna, wyniosła sceneria gór, otaczających go – niczym białokapture duchy- ze wszystkich stron . Spojrzał na zegarek.
Powinniśmy tam być za jakąś godzinę – rzucił przez ramię do Chucka. Po chwili dodał: Ciekaw jestem, czy już skończyli. Powinni jakoś teraz…
Chuck nie odpowiedział, więc George odwrócił się w siodle. Dojrzał tylko twarz Chucka – biały owal, zwrócony ku niebu.
- Patrz! – szepnął Chuck i George przeniósł wzrok na nieboskłon. (Na wszystko jest zawsze ostatnia chwila).
Tam, nad ich głowami, bezdźwięcznie gasły gwiazdy.
Ziemniak - 2 Grudnia 2010, 23:19
Artur C. Clarke "Dziewięć miliardów imion Boga" - jedno z moich ulubionych zakończeń
Kruk Siwy - 3 Grudnia 2010, 10:27
I moich.
Dajesz Ziemniaku, vel kartoflu vel pyro!
Ziemniak - 3 Grudnia 2010, 12:38
Niech ktoś coś wrzuci, ja mogę dopiero wieczorem.
Kruk Siwy - 3 Grudnia 2010, 12:47
No dobra. Ale Ziemniak, jest wykluczony! Do wieczora.
Dziennik postępuw 1 -5 mażec 1965
Dr. Strauss muwi, że teraz to powinienem spisywać fszystko co się zdaży. Każdą żecz. Nie wiem czemu ale on musi że to ważne bo wtedy oni zobaczą czy ja sie nadaje. Chociaż ja wieże że sie nadaje. Panna Kinnian muwi że oni może zrobią ze mnie mondrego człowieka. Chciałbym być mondry. Nazwywam sie Charlie Gordon. Mam 37 lat. Dwa tygodnie przed tym były moje urodziny. Nie mam nic więcej do na pisania tak że chyba na dziś skończe.
Ziemniak - 3 Grudnia 2010, 12:55
Wiem, ale nie powiem
mawete - 3 Grudnia 2010, 13:04
A ja wiem, że czytałem, ale ni cholery nie pamiętam co to...
xan4 - 3 Grudnia 2010, 13:14
Aleś Kwiatka wymyślił Kruku
nimfa bagienna - 3 Grudnia 2010, 13:19
Nieee, to dla mnie za trudne...
Kruk Siwy - 3 Grudnia 2010, 14:04
Wszystkich dowcipnych mam ochotę obrazić werbalnie, w nerwowem nastroju dziś jestem.
Ja tu próbuję rozruszać padły wątek a wy co? Hm?
Odpowiadać a jak nie to sio!
lucek - 3 Grudnia 2010, 14:21
Kwiaty dla Algernona autorstwa Daniela Keyesa
Kruk Siwy - 3 Grudnia 2010, 14:23
I bardzo dobrze. lucek, stawia żagle i płyniemy dalej.
xan4 - 3 Grudnia 2010, 14:23
Kruku, jak się staram nie nadużywać tego słowa, to jest to dla mnie KULTOWA powieść (kultowe opowiadanie).
Świetne, cudowne, bardzo to lubię
lucek - 3 Grudnia 2010, 14:48
Cytat | Muskularni, zahartowani na mrozach mężczyźni znosili to nad podziw godnie; paradowali z królewską dumą w swoich odświętnych futrach, czarnych, brązowych i tych barwionych na kolory tęczy. Pili na potęgę, lecz z zachowaniem dyskrecji i, jak Iltmarzanie, chytrze targowali się przy nabywaniu tkanin, ostrych przypraw, broni ze stali trawionej w kwasach, miodu, woskowych świec, łatwopalnego prochu, który wybuchał wśród huku i malowniczych płomieni, tudzież innych wyrobów z cywilizowanego Południa - w zamian za bursztyn i ambrę, śnieżne diamenty widoczne tylko nocą, gładkie surowe skóry i lodowe zioła. Mimo wszystko woleli trzymać się w kupie; i tak już niejednemu ciekło z nosa. |
Kasiek - 3 Grudnia 2010, 17:44
Chyba wiem, ale jeszcze muszę zajrzeć do odpowiedniego fragmentu
edit: Jednak nie mam przy sobie, zaryzykuję: "Zobaczyć Lankmar i umrzeć"?
lucek - 3 Grudnia 2010, 20:04
Prawidłowo. Fritz Leiber, żeby było jasne
Kasiek - 5 Grudnia 2010, 11:33
Dziś wrzucę fragment, przepraszam za przestój, ale w domu byłam w weekend tyle, co kot napłakał, a wziąć ksiażkę do ręki to już w ogóle nie miałam czasu. O 18 będę w domu i powinnam już się wywiązać z obowiązków
Kruk Siwy - 5 Grudnia 2010, 21:37
Ekhem...
|
|
|