gorat - 1 Kwietnia 2014, 08:14 Dzięki za ostrzeżenie - po dwóch nie jest wcale źle... Zobaczę, co do szóstego się będzie działo.jewgienij - 1 Kwietnia 2014, 21:11 House of Cards
Oglądałem z napięciem, pierwszy odcinek drugiego sezonu nawet po angielsku.
Ale...Zgadzam się z Fidelem. Po obejrzeniu pierwszego odcinka znasz już cały serial.
Frank się nie zmienia, bo nie ma się co zmieniać, to figura, a nie pełnowymiarowa postać.
Ryzykownie przyjęta konwencja mrugania do widowni - jak w eliżbietańskim teatrze - skutecznie niszczy zaangażowanie widza, w dodatku kłóci się z bardzo jednak dbającą o realizm resztą.
Dbającą o realizm zresztą nieskutecznie, bo trudno uwierzyć, że prezydentem USA zostaje tak beznadziejna sierota jak Walker, a wszyscy wyjadacze dają się wodzić za nos poprzez sztuczki a la Jago w Otellu Szekspira. Coś tu nie gra.nureczka - 1 Kwietnia 2014, 22:00 Chciałam coś napisać, ale trochę się wstydzę Dunadan - 1 Kwietnia 2014, 23:08 nureczka, dajesz mesiash - 1 Kwietnia 2014, 23:33 gorat, mnie Intelligence odrzuciło już w pierwszym odcinku, gdzieś tak w 2/3.
Zakończyło się How I Met Your Mother. Bardzo nierówny sezon prawdopodobnie przyczyni się do tego, że wielu fanów poprzednich serii nie obejrzy go do końca, i w sumie dobrze. Nie zaskoczył mnie, bo już 4 odcinki wcześniej domyśliłem się o co chodzi, ale i tak jest na przemian smutny i wesoły. Jeśli ktoś zatrzymał się niedawno, to polecam dokończyć, chociaż jest kilka nieścisłości z tym, co się działo w poprzednich sezonach, ale nie rażą zbytnio.jewgienij - 2 Kwietnia 2014, 09:00 Wikingowie trochę mi zalatują Starą Baśnią i filmowym Wiedźminem.
Zrezygnowałem na początku, kiedy porwali tego mnicha z Anglii. Chłopaczek ma ze 20 lat góra, żyje w klasztorze, wygląda na niedojdę, a był już kiedyś u nich, nawet języka się nauczył, wie o nich wiele, tymczasem oni, urodzeni żeglarze i zdobywcy, nie schodzący z łodzi, dopiero doznali olśnienia, że na zachodzie są w ogóle jakieś krainy. Monty Python mógłby taki scenariusz stworzyć, ale Wikingowie nie są ani odrobinę zabawni.
Mad Men - kolejna komedia bez humoru. W tych ciuchach i fryzurach z lat 60 to wyobrażam sobie tylko pastisz. Tak naprawdę nie wiem, o co twórcom tego serialu chodziło. Dlaczego lata 60? Co to kogo obchodzi? Żeby to jeszcze jakieś błyskotliwe było. Ale czy ktoś zna fajny tekst pochodzący z ich szpanerskiej agencji?
Detektyw.
Polubiłem za hipnotyczny klimat, zdjęcia, prowincjonalną nudę. Pomaga to znieść tego pretensjonalnego, domorosłego filozofa. No i świetne intro, trochę zahaczające o Road to Hell, ale do wybaczenia. Na dalszy ciąg czekam z niecierpliwością.Fidel-F2 - 2 Kwietnia 2014, 09:08
jewgienij napisał/a
Mad Men - kolejna komedia bez humoru
czemu komedia? Kanał Wajdy to jest dopiero ujowa komedia bez humoru.jewgienij - 2 Kwietnia 2014, 09:14 Bo jak widzę ludzi w tych strojach i fryzach, to mam skojarzenie z filmową wersją Jaskiniowców i automatycznie czekam na gagi.
A tu nic: palą, piją i noszą garnitury. Od czasu do czasu wymyślą hasło.
Ma to pewnie pokazywać przemiany obyczajowe w latach 60 itp., ale ja widzę tylko płaską historyjkę z jakiegoś nierealnego, przestylizowanego świata.Fidel-F2 - 2 Kwietnia 2014, 09:17 no to tak jak u Wajdy, idą kanałami, pokrzyczą, postękają, zrobią głupie miny, płaska historyjka z zupełnie nierealnego światajewgienij - 2 Kwietnia 2014, 09:37
Fidel-F2 napisał/a
no to tak jak u Wajdy, idą kanałami, pokrzyczą, postękają, zrobią głupie miny, płaska historyjka z zupełnie nierealnego świata
A coś się na ten Kanał tu uwziął? Ja to oglądałem w dzieciństwie, wtedy wszystkie filmy mi się podobały, a wojenne to już w ogóle. Teraz bym pewnie nie zdzierżył.
Tęskno mi za Breaking Bad. Do tego stopnia, że wymyśliłem kontynuację
Walt Junior byłby bohaterem. Ten syn Walta Seniora, z porażeniem mózgowym.
Otóż tata zostawił rodzinie sporą kasę, kiedy Junior staje się pełnoletni, postanawia stworzyć biznes. Ale najzupełniej legalny, bo to poczciwina, przeciwieństwo starego. Niech będzie ta myjnia, ale bardziej filmowo - restauracja.
Niestety, lokalne rekiny chcą mu to wybić z głowy, ma więc problemy z kartelami itp., ciągle ma na karku złych kolesi.
A mimo to, łagodny gość o kulach, o chrystusowym nastawieniu, niemal nie łamiąc swych zasad wszystkich ich na koniec dokumentnie rozwala.
A pomagają mu w brudnej robocie: zakapior Jesse oraz prawnik Saul.
Zdjęcia ruszą, kiedy AMC odpowie wreszcie na moje maile nureczka - 2 Kwietnia 2014, 09:45
Dunadan napisał/a
nureczka, dajesz
No dobra, tylko się nie śmiejcie.
Bo ja to najbardziej lubię kostiumowe seriale BBC.Fidel-F2 - 2 Kwietnia 2014, 09:45
jewgienij napisał/a
A coś się na ten Kanał tu uwziął?
Chciałem pokazać, że kryteria które przykładasz są odrobinę kulawe i w efekcie umyka Ci pewien aspekt filmu. A może kilka aspektów. Kilkanaście?Ziuta - 2 Kwietnia 2014, 09:47
nureczka napisał/a
Bo ja to najbardziej lubię kostiumowe seriale BBC.
House of Cards spełnia połowę tych wymagań, więc ujdzie w tłoku Dunadan - 2 Kwietnia 2014, 09:55
nureczka napisał/a
Bo ja to najbardziej lubię kostiumowe seriale BBC.
Czarna żmija?nureczka - 2 Kwietnia 2014, 10:01
Dunadan napisał/a
Czarna żmija?
Jak pierwszy raz "dawali" w TV to czasowo zbiegłam z imprezy, żeby zobaczyć kolejny odcinek jewgienij - 2 Kwietnia 2014, 10:20
Fidel-F2 napisał/a
jewgienij napisał/a
A coś się na ten Kanał tu uwziął?
Chciałem pokazać, że kryteria które przykładasz są odrobinę kulawe i w efekcie umyka Ci pewien aspekt filmu. A może kilka aspektów. Kilkanaście?
Aż kilkanaście? Toż prześliepiam jakieś arcydzieło.
Jeśli jednym z aspektów ma być wspomniane już pokazanie przemian lat 60, to specjalnie się to nie udaje, bo film dzieje się w sielankowej serialowej rzeczywistości, jak rzekłem, przestylizowanej, w czymś na kształt czysto komediowego Miasteczka Pleasantville.
A w dodatku- używając słynnego tekstu z serialu - who cares? Setki filmów i książek zrobiły to lepiej, zakładając nawet, że to kogoś jeszcze pasjonuje.
Jeśli idzie o niebezpieczeństwa pracy w korporacji, to lepiej by było umieścić akcję współcześnie, byłoby to mocniejsze, choć dalej banalne.
A jeśli idzie o tożsamość bohatera, to jest ona tak przyszywana, że szwy widać na kilometr. W dodatku cała wojenna historia uderza naiwnością. Bo rozumiem, że ludzie, czy to w woju, czy w cywilu, nie posiadają dokumentów, zdjęć, znajomych, przełożonych, jedynym ich identyfikatorem jest blaszka. Administracja wojskowa się nie połapała, cywilna też nie. Znowu bajka. Pomijam już kwestię, co to bohaterowi niby miało dać, bo może się to wyjaśnia później - skończyłem na pierwszym sezonie.
Jeśli są jeszcze jakieś inne aspekty, to ich nie dostrzegłem, bo dla mnie to serial pozbawiony dramaturgii, humoru, dobrych dialogów, logiki, taka Magda M. w scenerii sweet sixties.Fidel-F2 - 2 Kwietnia 2014, 10:29
jewgienij napisał/a
Toż prześliepiam jakieś arcydzieło.
touchéjewgienij - 2 Kwietnia 2014, 10:45 Zakazane imperium.
Ileż można oglądać opowieści Scorsese o gangach? To już trąci myszką.
Luther.
Charyzma głównego bohatera plus przysłowiowa brytyjska brzydota wszystkich innych trochę pewnie zawyża u mnie ocenę banalnego w sumie serialu.
Chodzące trupy.
Chyba jestem za stary
Rzym
Kto budował drogi, mosty, akwedukty, planował operacje wojenne, utrzymywał administrację, zbierał podatki we wszystkich prowincjach, skoro wszyscy byli aż tak filmowo "wyuzdani" i kiedy nie urządzali orgii, to przynajmniej truli i sztyletowali się nawzajem. Roznegliżowana kobieta podająca wprost do ust kiść winogron leżącemu przy niej pijanemu spaślakowi, przy akompaniamencie diabolicznego śmiechu.
Czy powstanie kiedyś dobry film o Rzymie?
Rodzina Soprano
Wiem, też stare, ale jare. Każdy odcinek to kopalnia zarąbistych tekstów. No i Tony.
ED. Żeby się rymowało z Rzymem
Tony Soprano i jego kompan stoją nad Żydem, z którym mają porachunki. Żyd strzela psalmami, mówi o tym, że garstka Żydów broniła się przed Rzymianami i nie uległa. I zapytał: A teraz, Żydzi przetrwali, a gdzie są ci Rzymianie?
Na co Soprano:
Właśnie stoją nad tobą. m_m - 3 Kwietnia 2014, 00:39
marekz napisał/a
A finałem The Walking Dead jestem nieco zawiedziony. Widać, że nie mają jeszcze pomysłu jak to dalej ciągnąć i zostawili sobie jak najszersze pole manewru przed sezonem piątym. Bo samodzielnego sensu w tym finale to nie było. A przerwa aż do października.
Właśnie jestem rozwalony z........m cliffhangerem, wiedziałem, wiedziałem że
Spoiler:
z tym Azylem coś jest nie tak
I pół roku oczekiwania na kolejny sezon, to nieludzkie.
Nienawidzę seriali, nie wiem dlaczego skusiłem się kilka lat temu na WD Fidel-F2 - 3 Kwietnia 2014, 07:50 House of Cards drugi sezon. Oglądałem z dużymi przerwami, mógł mi umknąć jakiś odcinek ale nie zauważyłem i wydaje mi się, że chyba nie umknął. Ale mógł. Dobra rzecz, ładnie się zaczyna, ładnie kończy, środek słabuje. W pewnym momencie zacząłem mocno tracić zainteresowanie kolejnymi zawijasami fabuły. Przeszkadzają papierowe postacie, które stoją tam gdzie je Frank postawi a jak Frank dmuchnie to się przewracają. Wątek hakera jakiś z kosmosu i bez potrzeby, chyba że w trzecim sezonie rozwinie się jakoś sensownie. Fajne była relacja ze światem dziennikarzy ale w pewnym momencie przepadła ze stratą dla serialu. Na razie mam dosyć, jeśli będzie sezon trzeci to może sięgnę a może nie. Gdybym miał decydować w tej chwili to nie. Formuła się przejadła.morham - 3 Kwietnia 2014, 07:51 Od Person of Interest stroniłem jak mogłem. Kilkanaście podejść do pierwszego odcinka i zawsze wybierałem coś innego. Zadziałała standardowa w moim przypadku, że jak mam wewnętrzny opór przed jakimś filmem/serialem to najpewniej okaże się świetny. A teraz w 3/4 drugiego sezonu przez PoI nie dosypiam jewgienij - 3 Kwietnia 2014, 08:40
Fidel-F2 napisał/a
Wątek hakera jakiś z kosmosu i bez potrzeby, chyba że w trzecim sezonie rozwinie się jakoś sensownie. Fajne była relacja ze światem dziennikarzy ale w pewnym momencie przepadła ze stratą dla serialu.
Akurat wątek hakera ma sens, bo to jedyny gość, który ma haka na Franka. Owszem, można było to rozegrać bez jego kosmicznego pulpitu, pozostając w gronie dziennikarzy. Bo może sprawiać wrażenie deus ex machina, kiedy wcześniej było przejrzyściej i logiczniej.
UWAGA SPOILERY !
Spoiler:
Ale, po pierwsze, za szybko zrezygnowano z Zoe, jakby ulegając modzie, że teraz w serialach muszą ginąć postacie, które wydaja się być kluczowe. Powoli staje się to konwencją i nie ma już takiej siły zaskoczenia. Po drugie, rzeczywiście o tym gościu w więzieniu jakby zapomniano. Nie mówię, że miałby robić teraz łyżką podkop a la Shawshank, ale jest tak jakby go nigdy nie było. Zbyt łatwo spacyfikowano tych dziennikarzy. Z kolei prostytutka nie wydaje się być jakimś kolosalnym zagrożeniem dla Franka, bo ona chce mieć przede wszystkim święty spokój, jak ta zestrachana dziennikarka.
PO SPOILERACH.
Najsłabszy był dla mnie odcinek wizyty w akademii wojskowej, zupełnie nie pasujący do reszty, nie chciało mi się sprawdzać, ale czuję, że to komuś oddano reżyserię. Ten hollywoodzki wtręt próbuje uczłowieczyć kukiełkę jaką jest Frank, co aż zgrzyta. Ta kompania, łzawe wspomnienia przy piciu łiski, deklaracje męskiej przyjaźni mają się jak kwiatek do kożucha. Nie ma Franka puszczającego oko na stronie, tylko sentymentalny stary kumpel, o uczuciach czystych i szczerych. Czyli ktoś z innej bajki.
Już nawet wizyty u flejtucha, który ma najlepsze żeberka, ale że nie sprząta i nie pierze fartucha, poza Frankiem nie ma klientów, są takie trochę na siłę. "Wzbogacające postać" w założeniu. Wydaje mi się, że twórcy powinni być jednak konsekwentni i nie dorabiać na siłę Frankowi człowieczeństwa, którego przyjęta konwencja nie przewiduje.
[ Komentarz dodany przez: Agi: 3 Kwietnia 2014, 09:36 ] jewgienij, Twój post został zgłoszony do moderacji. Wzięłam tekst w spoiler, ale na przyszłość skorzystaj z instrukcji podanej przez kolegów.thinspoon - 3 Kwietnia 2014, 08:59 Jewgenij, masz to gotowca:
Spoiler:
Tak oznaczamy spoilery
jewgienij - 3 Kwietnia 2014, 09:05 W swoim okienku nie znalazłem takiej opcji, ale też nie szukałem zbyt uporczywie, bo szybko się zniechęcam.
Myślę, że nikt przypadkowo nie przeczyta, a jeśli tak, to jego wina, bo ostrzeżenie stoi jak wół Fidel-F2 - 3 Kwietnia 2014, 09:14
jewgienij napisał/a
Akurat wątek hakera ma sens, bo to jedyny gość, który ma haka na Franka. Owszem, można było to rozegrać bez jego kosmicznego pulpitu, pozostając w gronie dziennikarzy. Bo może sprawiać wrażenie deus ex machina, kiedy wcześniej było przejrzyściej i logiczniej.
dziennikarze mieli haka, a haker jest z kosmosu i w zasadzie go nie ma więc pozbyć się go jest łatwo czyli g. nie hak na Franka
w przycisku BBCode masz spojlery
Spoiler:
Tak, Zoe i dziennikarzyny szkoda, bo gdy zaczął odzyskiwać kręgosłup to przepadł, ale może takie było przesłanie - wszyscy dziennikarze z kręgosłupem przegrywają, żyją tylko Ci, którzy zmiękną i dadzą spokój
Spoiler:
A dla mnie odcinek w akademii był bardzo dobrze umiejscowiony, podobnie jak łzy Clair w ostatnim odcinku. Znaczy, że to ludzie, mają gdzieś to swoje 'mientkie', ale ludzie ambitni, którzy potrafią zacisnąć zęby i w imię pewnych celów, priorytetów ( o czym co jakiś czas przypomina Clair) zrezygnować z innych rzeczy chociaż czasem to boli czy dużo kosztuje. Clair wolałaby być fajna miłą osobą, pomagającą innym, i widać jak to ciągle w niej próbuje się przebić, ale wtedy Clair chwile milczy, dusi to pragnienie i robi co trzeba. Widać też to gdy się wkurza i stawia Franka do pionu mówiąc 'ja swoje zrobiłam, teraz ty zrób swoje'. To małżeństwo to po prostu spółka cywilna do realizacji określonego celu. Frank lubi ten styl, Clair nie za bardzo ale rozumie i akceptuje i w związku z tym podchodzi bardziej literalnie do punktów umowy. Frank w akademii dał się na chwilę ponieść nostalgii bo wiedział, że tu i teraz, może. Nie dziwi ta nostalgia bo pochodzi z okresu który najmocniej się odciska (wiem po sobie) i w ostatniej scenie, gdy odrzuca folder na krzesło, tym gestem pokazuje, że bardzo łatwo się przełącza. Ta nostalgia jest przyjemna ale jest niczym w porównaniu z ambicją władzy i Frankowi nie sprawia trudu jej porzucenie.
jewgienij - 3 Kwietnia 2014, 09:23 Jest dokładnie na odwrót.
Dziennikarze nic nie mogą, bo nie mają dowodów, jakby mogli, to by chłopak nie miał problemów.
Natomiast ten ma coś na tych dyskach, nawet widział, jak Doug nagabuje prostytutkę. I nic mu nie można zrobić, nawet pod pociąg wepchnąć, bo się zabezpieczył i teraz wodzi za nos nawet federalnych.
ED. Nie wiem, czy to był spoiler, więc na wszelki wypadek nie użyłem
A co do Clair, nie przeszkadzają mi jej łzy ani rozterki, bo jak wszyscy poza Frankiem jest osobą, a nie diabełkiem z jasełek. Nie komentuje bezpośrednio ze sceny, nie mruga, można uwierzyć w jej cieplejszą stronę.
Natomiast Frank jest poza tym światem, stwarza go, komentuje, eksponuje swoja sztuczność. Dlatego ciężko mi uwierzyć w jego "prawdziwość".Fidel-F2 - 3 Kwietnia 2014, 09:26
jewgienij napisał/a
teraz wodzi za nos nawet federalnych.
albo mu się tak wydaje, a oni nie chcą go zabijać bo to zawsze kłopot, ale jak przegnie, to będzie trzebajewgienij - 3 Kwietnia 2014, 09:34 A co do Clair, nie przeszkadzają mi jej łzy ani rozterki, bo jak wszyscy poza Frankiem jest osobą, a nie diabełkiem z jasełek. Nie komentuje bezpośrednio ze sceny, nie mruga, można uwierzyć w jej cieplejszą stronę.
Natomiast Frank jest poza tym światem, stwarza go, komentuje, eksponuje swoja sztuczność. Dlatego ciężko mi uwierzyć w jego "prawdziwość".
Twórcy przyjęli taką konwencję z dobrodziejstwem inwentarza, więc próby wykroczenia poza są dla mnie niekonsekwencją.
Jakby dopisywać psychologię temu gostkowi, co zapowiadał Opowieści z Krypty.
Sztuczność i umowność postaci Franka niestety nie da się pogodzić z pogłębianiem postaci. Cały ten serial ma dla mnie tę skazę - że z jednej strony akcentuje sztuczność i zgrywę, z drugiej tak bardzo dba o realizm, polityczny, psychologiczny itp. Nie wiem, czy to nie sprawia, że nie jestem jakoś zachwycony, a tylko oczarowany charyzmą aktorską małżonków.nureczka - 3 Kwietnia 2014, 09:38
jewgienij napisał/a
W swoim okienku nie znalazłem takiej opcji, ale też nie szukałem zbyt uporczywie, bo szybko się zniechęcam.
Bo tego nie ma w "szybkiej odpowiedzi". Trzeba kliknąć przycisk "odpowiedź" (ten na dole w kształcie stadioniku).Fidel-F2 - 3 Kwietnia 2014, 09:39 jewgienij, fakt że Frank lubi rzeźnię nie znaczy, że nie może mieć cieplejszych uczuć do lodów truskawkowych, albo żeberek