Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
merula - 22 Grudnia 2008, 10:54
malkontent z Ciebie
Fidel-F2 - 22 Grudnia 2008, 10:55
znaczy da się zjeść, wszystko prawie, ale jeśli mam wybór...
dalambert - 22 Grudnia 2008, 11:07
Filety rybne / jakis morszczuk czy -lepiej- dorsz/ zmielić w maszynce 1 kg filetów,
3 duże cebule,
duża łyżka chrzanu ,
dwa jajka ,
bułki tartej stosownie
formować zgrabne kotleciki i na maśle obtoczone w bułeczce usmażyć !
W międzyczasie gdy my bawiliśmy sie z maszynką gotowały sie karpiowe łby, jakiś ogon z łososia itp. z wloszczyzną , do odcedzonego wywaru dodajemy trochę żelatyny / na wszelki wypadek/ i pare garści rodzynek / mogą być i koryntki, i sułtanki i inne/
Kotleciki / ciepłe / ukladamy w salaterki i zalewamy / ciepłą/ galaretą in spe z rodzynkami. czekamy , aż wystygnie i do lodówki, lub na balkon. Pycha . szczegolnie z sosem tatarskim/
Oczywiście o rzeczach oczywistych jak sól, pieprz, czy trochę cukru nie piszę bo to każdy wie
Piech - 22 Grudnia 2008, 11:27
A mi idzie na kutję, ale obawiam się, że ta tradycja niestety zanikła w moim domu. Szkoda.
Kruk Siwy - 22 Grudnia 2008, 11:31
A czy klasyczny test na jakość kuti przeprowadzasz?
Piech - 22 Grudnia 2008, 11:39
Znaczy, że trzeba o powałę rzucić i ma się przykleić?
Kruk Siwy - 22 Grudnia 2008, 11:52
Ano. Ja robiłem raz kutię żeby wiedzieć jak smakuje. Ale nie odważyłem się na test. Mieszkanie było świeżo odnowione.
A bardziej serio - nie jest to złe, ale też i nie tak dobre żebym na każde święta to robił.
Godzilla - 22 Grudnia 2008, 11:55
A ja może zrobię zamiast klusek z makiem.
Kruk Siwy - 22 Grudnia 2008, 11:56
Dzieciakom z pewnością będzie smakować. Słodkie!
Witchma - 22 Grudnia 2008, 11:59
Najlepszejsze na świecie są makiełki (z angielką, nie z makaronem).
Rafał - 22 Grudnia 2008, 12:00
Kuti kosztowałem kilka razy, nie podchodzi i już. Za to moja ś.p. babcia robiła kapitalne łazanki z makiem, miodem i orzechami. Ciasto jak na makaron kroiła w romby, a ja kręciłem mak tak ze 3-4 razy. Trzymało się to w zimnie i bardzo zimne podawało jako deser, kap, kap, kap ...
Fidel-F2 - 22 Grudnia 2008, 12:09
U mnie było podobnie jeno kluski zwykłe, rosołowe i większa różnorodność bakalii.
Anonymous - 22 Grudnia 2008, 13:14
Ja tam myślę, że lepsze zakupy przez Internet niż świąteczny nastrój w kolejce do rybnego. Przepychanki i awantury, ale mam już łososia. Zrobię w cieście francuskim. Mrożonym, a co.
merula - 22 Grudnia 2008, 13:56
a ja spotkałam bardzo sympatyczną parę w kolejce w hipermarkecie wczoraj
ihan - 22 Grudnia 2008, 16:14
| Rafał napisał/a | I dowożą do domu po zamówieniu internetowym jak widzę. Ale to smutne w sumie, chyba nie o to chodzi.
|
Dlaczego smutne? Zamiast się stresować, że nie zdążę, nie wyjdzie/przypali się/nie dopiecze i złościć przed świętami oszczędza czas i nerwy. Szczerze: marzą mi się święta przed którymi nic nie będę robić/sprzątać a w czasie świąt przygotowywać/zmywać itd. Mimo, że i tak ograniczam do minimum. Taki wyjazd byłby fajny, żadnego ubierania choinki, tylko, że w zimie to bez sensu, trzeba by dojechać na lotnisko.
A z karkówka strasznie komplikujecie. Wali się mięso do brytfanny, sypie wszelkimi możliwymi przyprawami - co mam pod ręką, koniecznie czosnkiem (granulowanym, żeby zaoszczędzić konieczności obierania, nacierania itp.), leje wody, trochę tłuszczu, ewentualnie piwo/wytrawne wino, do piekarnika. Nic nie obsmażam (myć dodatkowo patelnie???), nigdy mi nie wyszło suche, twarde lub żylaste.
dareko - 22 Grudnia 2008, 16:16
| ihan napisał/a | | nigdy mi nie wyszło suche, twarde lub żylaste. |
a dobre?
ihan - 22 Grudnia 2008, 16:19
Jedzący nie mieli zwyczaju narzekać.
Martva - 22 Grudnia 2008, 16:55
Moja mama nabyła w zeszłym roku gotowe uszka, żeby było mniej pracy (uszka zawsze robię ja z siostrą, żeby nie było). Coś obrzydliwego. Wielkie lepiące się do zębów kluchy ze śmierdzącym nadzieniem, nigdy więcej.
Jutro smażę naleśniki i robię nadzienie kapuściano-grzybowe, i chyba pasztet też; w środę zwijam i smażę krokiety, robię jakąś sałatkę. Wciąż mam wrażenie ze zapomniałam o czymś ważnym.
Agi - 22 Grudnia 2008, 17:24
Za chwilę ruszam do kuchni.
Muszę dokończyć bigos, wstawić szynkę do gotowania i nadziać schab śliwkami.
Ryby kupiłam w zaprzyjaźnionej hodowli (przed świętami dwa tygodnie pływają w specjalnych basenach, nawet karpia nie czuć mułem - zabijają i patroszą na miejscu co dla mnie jest najważniejsze), oprócz karpia przygotuję pstrągi.
Mój ulubiony przepis na pstrąga to tzw. pijany pstrąg: rybę gotuję w zalewie z białego wina i octu winnego z dodatkiem cebuli, marchewki, pieprzu w ziarnach, soli, goździków i tymianku.
Podaje się na zimno, najlepiej dwa - trzy dni po przygotowaniu.
A uszka oczywiście własnoręcznie lepione. Dwa lata temu kupiłam mrożone, na szczęście część ugotowałam przed wigilią, miałam jeszcze czas nalepić prawdziwych.
Kluski z makiem też będą.
merula - 22 Grudnia 2008, 18:01
kluski z makiem to obowiązkowy punkt programu.
a uszka i pierogi z kapustą i grzybami zrobiła mi mama przed wyjazdem. będą takie dobre, jak mają być i nie ja je kleiłam. ideał.
dalambert - 22 Grudnia 2008, 18:06
Martva, | Martva napisał/a | | wrażenie ze zapomniałam o czymś ważnym |
RYBKA FASZEROWANA
Martva - 22 Grudnia 2008, 18:16
dalambert, moja rybka ma jakieś cztery lata, albo i więcej, jest (chyba) czarnym neonem i ma na imię McGyver. Nie będę jej faszerować, zwłaszcza że musiałabym sobie chyba lupę kupić.
dalambert - 22 Grudnia 2008, 18:25
Martva, akwarystycznych to w naszym domu jest kilkaset z Felicjanem na czele / 40 centymetrowy glonojad , co z lubością spaceruje wokół akwarium, jak nie przymierzając Felicjan D. na Kopiec Kościuszki/
a na faszerowaną to masz przepis paręnaście postów w góre
Martva - 22 Grudnia 2008, 18:33
Ale brakuje mi lupy i precyzyjnych narzędzi.
dalambert - 22 Grudnia 2008, 19:38
Martva, rybki akwarystycze sie hoduje, kocha i podziwia do tego lupa nie potrzebna , a do FASZEROWANIA to filety z dorsza, karmazyna, morszczuka czy ostroboka polecam
Martva - 22 Grudnia 2008, 19:41
Nie będę rozdzielać zwierzaków na takie do kochania i takie do jedzenia, zostanę przy pasztecie z soczewicy i pieczarek. Albo marchewki. O.
dareko - 22 Grudnia 2008, 21:03
Martva, uwazaj na kwiatki doniczkowe. Jesli przypadkiem jakiegos pokochasz, to nie rodzielajac roslinek na te do kochania i jedzenia, umrzesz z glodu.
Rafał - 23 Grudnia 2008, 08:19
| ihan napisał/a | | koniecznie czosnkiem (granulowanym, żeby zaoszczędzić konieczności obierania, nacierania itp.) | Barbarzyństwo, tfu Czosnek (nie mylić z plastikowymi podróbami z Kitaju serwowanymi w marketach) ma być świeżo siekany, nawet praskę należy wywalić. Miałem kiedyś okazję pogadać na ten temat na forum Makłowicza, zgodzili się ze mną, miażdżenie czosnku w prasce to barbarzyństwo, a granulat to jest ubliżanie barbarzyńcom | ihan napisał/a | | leje wody, trochę tłuszczu, ewentualnie piwo/wytrawne wino, do piekarnika | U nas wodę dajemy do picia zwierzętom, piwo i wino nalewamy odpowiednio do kufli i kielichów, ja rozumiem co kraj to obyczaj, ale żeby piwo z piekarnika przez słomkę???
Anonymous - 23 Grudnia 2008, 09:29
| Rafał napisał/a | | miażdżenie czosnku w prasce to barbarzyństwo |
A czemu niby? I czy w ogóle czy do nacierania mięsa?
Rafał - 23 Grudnia 2008, 09:39
Chodzi chyba o szybkie wietrzenie. Raz, że siekany tak nie śmierdzi, dwa - zachowuje w sobie na dłużej soki, które przechodzą do potrawy, zachowuje też lepiej konsystencję (pstrąg faszerowany siekanym czosnkiem z pietruszką, masłem i solą jest najlepszym przykładem, faszerowany czosnkiem miażdżonym jest fe, bo to w środku przypomina jakieś flaki ) Ktoś coś też wspominał o utlenianiu się metalu i o tym, że czosnek miażdżony ma metaliczny posmak, ale ja aż takim smakoszem nie jestem. Zresztą jak pamiętam, wszyscy masarze do kiełbasy czosnek też siekają.
|
|
|