Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
Adon - 15 Sierpnia 2009, 14:41
Pratchett "Trzy wiedźmy". Sympatyczne, choć na pewno nie jest to najlepsza książka w cyklu.
Taselchof - 15 Sierpnia 2009, 14:56
wyprawa czarownic zdecydowanie lepsza z serii wiedźmowej
feralny por. - 15 Sierpnia 2009, 17:39
Breslau forever – dobre, czytało się świetnie (wystarczyła jedna służba). Fajnie sportretowani milicjanci, policjanci z resztą też. Trochę mi tylko zgrzytała postać Ziemskiego i farmazony na temat mordercy z wiatrówką i pocisków odłamkowych do niej (niech sobie każdy weźmie do ręki pocisk 4,5mm diabolo i zastanowi się czy tam się da umieścić stalowy „tłoczek”, pokruszone szkło i kroplę rtęci na okrasę, dla zawansowanych proponuję zabawę myślową na temat jaką będzie miał zdolność penetracji taki pocisk i jego odłamki ). Gdybym miał kogoś zabić przy pomocy wiatrówki to załapałbym za lufę o tłukł delikwenta kolbą po głowie, aż przestanie się ruszać, to daleko skuteczniejsza metoda niż strzelanie pociskami 4,5mm o mizernej energii, nawet w oko.
Taselchof - 15 Sierpnia 2009, 18:17
Foryś "za garść czerwońców i co by tutaj mądrego napisać Komuda to nie jest ale czytadła bardzo poprawne fajny opis XVI wiecznej Warszawy chociaż to i u Pilipiuka można było doświadczyć czyta się szybko i przyjemnie jednak bez fajerwerków szczególnie charem czyli w sumie dwa opowiadania w jednym dobre
illianna - 15 Sierpnia 2009, 19:12
Zapach szkła A. Ziemiański
Najbardziej spodobały mi się Bomba Heisenberga i Legenda, czyli pijąc wódkę we Wrocławiu w 1999 roku, szczególnie z powodu połączenia świata przedstawionego w dwóch opowiadaniach, bardzo dopracowane
Zapach szkła i Autobahn nach Poznań,też wciągające, dobrze się czytało, ciekawa stylistyka w obydwu,
Waniliowe plantacje Wrocławia, z zawodowego punktu widzenie totalna porażka, pomylenie pojęć osobowości mnogiej i schizofrenii, nie piekliłabym się , gdyby nie fakt, że właściwie na tym opiera się większość pomysłu, autor naprawdę mógłby to sobie doczytać, poza tym przeczytał ale chyba nie zrozumiał definicji imprintingu
ale ogólnie zbiorek wart uwagi
Głowa Minotaura, Krajewskiego, jak to Krajewski, czyli dobrze się czyta, tyle że nie wiem czemu znowu czytam to samo
xan4 - 16 Sierpnia 2009, 20:21
Sebastian Uznański - Żałując za jutro
Łukasz Orbitowski - Prezes i kreska
Ziemniak - 16 Sierpnia 2009, 22:45
Komuda - Galeony wojny - w jeden dzień
Fidel-F2 - 17 Sierpnia 2009, 07:32
tydzień nad morzem
Zabijcie Odkupiciela - Grzegorz Drukarczyk troszkę więcej będzie u autora a tu tylko tyle, że warto
Wrzesień - Tomasz Pacyński Też fajna rzecz, może nie epokowa ale dobrze napisana, czyta się z przyjemnością. Przyjemnie wplecione wiele aluzji, żaluzji i nawiązań. Może trochę za dużo fantastycznych. Partyzanci to wiewiórki, specjalistyczny najemnik to wiedźmin, kurdupel to Frodo, itd. Wyraźnie widać poglądy autora na naszą rzeczywistość, wyrażone chwilami bardzo dosadnie. Warto przeczytać bo pewnia każdy znajdzie w tej książce coś co każe mu się przez chwilę zastanowić nad soba i światem dookoła.
Lektor - Bernhard Schlink Żona kupiła a ja akurat nie miałem już nic pod ręką do czytania. Krótkie, 160parę stron z dużymi plackami. I wystarczy bo autor w zasadzie chciał powiedzieć, że hitlerowscy mordercy tez mieli ludzką twarz i coś im się za to należy. Napisane sprawnie i łyka się bez problemów.
baranek - 17 Sierpnia 2009, 07:38
Ziemniak napisał/a | Komuda - Galeony wojny - w jeden dzień |
oba tomy? no,no!
Rafał - 18 Sierpnia 2009, 10:42
A ja zarzuciłem sobie po raz sto trzydziesty siódmy Paragraf 22. Potem chyba przyjdzie kolej na odświeżenie Mistrza i Gośki.
Zgaga - 18 Sierpnia 2009, 14:15
xan4 napisał/a | ... Łukasz Orbitowski - Prezes i kreska |
- Cytując (nie Orbitowskiego): Mają drogi swe i płoty, po prostu koci świat.
dalambert - 18 Sierpnia 2009, 14:54
Zgaga napisał/a | Mają drogi swe i płoty, po prostu koci świat. |
Filemon, Filemon on naszym przyjacielem jest
glory, glory Alleluja
Virgo C. - 18 Sierpnia 2009, 20:41
Szczeliny A. Starobiniec
Mam problem z tym zbiorkiem. Otwiera go świetna mikropowieść, która co prawda dość szybko pozwala się domyśleć co stało się z synem głównej bohaterki. Jednak fakt ten nie psuje przyjemności z lektury, a jeszcze bardziej intryguje czytelnika, zmuszając do pochłaniania kolejnych stron i poznawania szczegółów tej historii. Następnie przechodzimy do opowiadań i tutaj już tak pięknie nie jest. O ile pierwsze z nich zostało naprawdę dobrze pomyślane, to później niestety ciężko znaleźć coś dobrego. Jeszcze kolejne opowiadanie może się podobać, jednak im dalej tym gorzej. Albo autorka nie udźwignęła tematu albo też potraktowała go po łepkach. Szczytem jest ostatnie opowiadanie, czy raczej szort (niecałe trzy strony), które w zasadzie czytelnika pozostawia z jednym pytaniem - o co chodziło?
Czy więc warto - mimo wszystko chyba warto. Autorka ma bowiem rękę do bohaterów, chociażby dla nich warto przebrnąć przez niezbyt długi (173 strony) tomik.
felicytka - 18 Sierpnia 2009, 21:11
Rzadko się udzielam na forum, ale ostatnio przeczytałam fantastyczną książkę i chciałam się podzielić radosną nowiną.
Przez przypadek oglądając pewien program w TV usłyszałam o Władysławie Janie Grabskim synu TEGO Grabskiego, który przed wojną był premierem Polski.
Pan W.J.Grabski był pisarzem, i między innymi oczywiście, napisał super powieść „Saga o jarlu Broniszu”. Akcja oparta jest na faktach historycznych, kronikach, sagach i legendach z epoki Bolesława Chrobrego. Oględnie mówiąc opowiada o polskim „wikingu” i jego przygodach na dworze Szwecji gdzie siostra Bolesława, Świętosława była królową. Nie będę się zagłębiać w szczegóły by chętnym nie popsuć lektury. Przytoczę tylko na smaczek cytat, który bardzo przypadł mi do gustu:
Na zużytych nieco, lecz wygodnych skórach odzieży, obciągając na biodra kunsztowny pas, wisiał miech Broniszowy, słynny Ścinacz Łbów. Śpiewali o nim dziwy Pomorzanie. Nie każdemu to dane od bogów nosić miecz, któremu własnym ramieniem dało się sławne imię. Człek legnie pod usypiskiem kamieni, kości spróchnieją, ale sławnym mieczem władać będzie potomek daleki, ale o sławnym mieczu śpiewać będą wiecznotrwałe sagi. Oto wisi u boku swego męża, swego prawego pana. Każdy może oglądać go niestrwożonym okiem. Długi, obosieczny, twardy, że pilnik go nie zarysuje, z najprzedniejszej bizantyjskiej stali. Przed laty był własnością Olafa Tryggvasona, a Olaf dostał go od wychowawcy swego i wuja Jaranda, który z kolei otrzymał go w Gradhariku od Waldemara Wielkiego, księcia Rusi za świadczenie mu usługi w bojach poselskich. W czasach gdy miecz ten nie miał jeszcze własnego imienia, gdyż Olaf był dopiero młodzikiem w drużynie księcia Bolesława, zdarzyło się, że trzej nieodstępni druhowie, Bronisz, Olaf i Dzik z Chyciny, wojując na ziemiach pruskich za Gdańskiem, wpadli tam w zasadzkę, z której cudem bohaterstwa wyszli cało, przerąbując sobie drogę do wolności po trupach trzydziestu Prusów. Druhowie zaprzysięgli wtedy sobie wieczną przyjaźń, a Olaf z Broniszem podmienili się mieczami, ślubując przy tym, że nigdy owe miecze nie skrzyżują się w wrogim zamyśle. Olaf otrzymał od Bronisza jego słynny piastowski oręż, który z czasem ochrzczono mianem Mściciela Tryggvy. Bronisza miecz zasłynął jako Ścinacz Łbów. Dzika oręż przezywano Kąsaczem Łydek. A przysięgali sobie ci trzej wówczas: Bronisz - na Chrystusa, Olaf – na Odyna, Dzik – na Światowita, rańskiego bożka Arkony.
Myślę, że ta powieść to taki słowiański Conan, choć o niebo lepszy. Polecam !
Agi - 18 Sierpnia 2009, 21:21
felicytka, przeczytaj sobie jeszcze "Rapsodię świdnicką" tegoż autora. Naprawdę warto.
Kruk Siwy - 18 Sierpnia 2009, 21:45
Zaczytywałem się Sagą o Jarlu prawie czterdzieści lat temu. To rzeczywiście dobra rzecz.
dalambert - 18 Sierpnia 2009, 22:00
Fakt , dobre, a ze w tych czasach fantazy sienie pisywało to trzeba było się w historii dobrze podszkolić nim się do opowieści wzięło, a i czytelnik czegoś ciekawego się dowiadywal nie tylko bawil. Coż inne czasy ale powieść dobra.
felicytka - 19 Sierpnia 2009, 09:37
Agi napisał/a | felicytka, przeczytaj sobie jeszcze Rapsodię świdnicką tegoż autora. Naprawdę warto. |
Pójdę za Twoją radą i jeszcze dziś nawiedzę bibliotekę. Pani bibliotekarka nadała mi pseudonim Trąba Powietrzna, bo przychodzę z plecakiem i wynoszę około 10 książek jednorazowo.
Kruk Siwy - 19 Sierpnia 2009, 09:45
Gorzej gdyby mówiła do Ciebie wyłącznie: "Trąba".
felicytka - 19 Sierpnia 2009, 15:35
Tyż prawda.
Sandman - 19 Sierpnia 2009, 20:05
Pratchett - "Nacja" - bardzo mnie zaskoczyła ta książka. Pratchett kojarzy się dość jednoznacznie z literaturą lekką nastawiona na rozbawienie czytelnika. Z takim nastawieniem nie warto nawet siadać do Nacji. Uśmiechnąłem się w czasie lektury może ze trzy razy, niemniej wcale nie oznacza to, że książka jest słaba, wręcz przeciwnie. Opowiada o dojrzewaniu, ścieraniu się kultur, odnajdywaniu własnej drogi, wierze i sensie istnienia. Przez stronice książki przewija się wiele pytań, uniwersalnych w swym przesłaniu bez względu na czas i miejsce, zmuszając czytelnika do udzielenia własnych odpowiedzi. Jest to prawdopodobnie jedna z ostatnich książek tego autora. Moim zdaniem najlepsza.
hardgirl123 - 19 Sierpnia 2009, 20:14
R. dębski "Gwiazdozbiór kata"
felicytka - 19 Sierpnia 2009, 20:32
hardgirl123 napisał/a | R. dębski Gwiazdozbiór kata |
O tak - bardzo, bardzo
Ziuta - 19 Sierpnia 2009, 22:31
Louis Ferdinand Celine – Podróż do kresu nocy. Bardzo dobra, bardzo straszna książka. Główne go bohatera, Ferdynanda Bardamu, rzuca po świecie, od wojennej Flandrii, przez szpitale dla obłakanych weteranów, zamorskie kolonie, amerykę, po brudne zaułki przemysłowej Francji. I ludzie, których napotyka, śmierdzące bestie, prymitywne istoty. On sam nie lepszy. Książka z samego dna, trzystusiedemdziesięciostronicowy monolog człowieka z kulą w mózgu i metalową płytką w czaszce. Polecam.
Kruk Siwy - 19 Sierpnia 2009, 23:22
Kulę w mózgu czy płytkę?
Sorry!
Ziuta - 19 Sierpnia 2009, 23:34
Oba na raz. Jak świrowac, to na całego.
Zgaga - 20 Sierpnia 2009, 10:27
Jewgienij Zamiatin: My. Nie mi mBiko pożyczał, ale przeczytałam. Cały czas miałam przed oczyma sceny z filmu Brazil, tak jakoś.
Ale Wnuk-Lipiński i jego trylogia Apostezjon musi poczekać. Po poprzedniej lekturze - Zajdel: Limes inferior - i Zamiatinie, wystarczy tej tematyki. Jeszcze jakąś rewolucję wywołam .
Ziuta - 20 Sierpnia 2009, 11:27
Gilbert Keith chesterton – Latająca gospoda. Jaka odmiana po Podróży do kresu nocy! W starej dobrej Anglii pojawia się Prorok Księżyca, mocno stuknięty turecki kaznodzieja. Wkupia się w łaski elit i doprowadza do zamknięcia wszystkich angielskich gospód. Humphrey Pump, właściciel jednej z nich nie daje się zastraszyć. Bierze beczułkę rumu, gomółkę sera i razem z przyjacielem, kapitanem Patrykirm Dalroyem zakładają gospodę wędrowną.
Książka rewelacyjna, kipi od angielskich złośliwości. Perełki typu poeta wygłaszający esej pt "ostryga jest wygnańcem we Wszechświecie" znalexc można na każdej stronie. Jak na razie faworytem moim jest dziennikarz o przezwisku bądźcobądź piszący artykuły w stylu "niezależnie od tego, co myslimy o wiwisekcji na biednych dzieciach, każdy przyzna, że powinni je wykonywać specjaliści w profesjonalnych państwowych instytutach". Cudeńka, cudenieczka.
Virgo C. - 20 Sierpnia 2009, 11:29
Ziuta, to Twoja książka ? Mógłbym pożyczyć ?
Ziuta - 20 Sierpnia 2009, 11:39
Niestety, z biblioteki.
Kupiłbym sobie i Gospodę i parę innych Chestertonów, nawet wznawiali ostatnio, ale nie widziałem nigdzie w księgarniach. Chyba, że przez sieć, albo Toudiego.
Ostrzę sobie zębiska na Człowieka, który był czwartkiem, bo to podobno Kafka na wesoło i Napoleona z Notting Hill.
|
|
|