To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Planeta małp - Co nas cieszy

Martva - 9 Stycznia 2009, 15:14

Jest szansa że spełnię jedną z moich postano... postarań noworocznych :)
Anonymous - 9 Stycznia 2009, 16:45

No to się chwalę, choć chyba nie ma czym. ;)

W końcu nadeszło nieuniknione - po rak kolejny zrządzeniem okrutnego losu zostałam zmuszona do odwiedzenia ukochanego miejsca czyli Urzędu Pocztowego. Wykonawszy kilka ćwiczeń odprężających, pełna optymizmu mężnie skierowałam tam swe kroki. Już z oddali dostrzegłam krzepiący widok - kłębiący się przed wejściem tłum rozwścieczonych emerytów. Mimo wszystko, tanecznym krokiem podeszłam do drzwi i przeczytałam wlewające w serce otuchę słowa "W dniu dzisiejszym UP pracuje od godziny 13, przepraszamy". Spojrzałam na zegarek - za dziesięć, skoczę do piekarni po bagietkę. Trochę mi zeszło w piekarni, ale nie szkodzi, UP otworzyli piętnaście po, zdążyłam jeszcze postać na mrozie.

Pani otwierająca drzwi została powitana przez kolejkę falą ambiwalentnych uczuć, po czym kolejka zaczęła wlewać się do środka. Jak pokorne cielę stanęłam z boczku, by niczym wąż wykorzystać bezwzględnie niepraktyczny a przez to ginący w przyrodzie odruch przepuszczania kobiet w drzwiach, który nieopatrznie obudził się u jednego z wchodzących, po czym tygrysim skokiem rzuciłam się do okienka od paczek, gdyż to od listów było akurat nieczynne. Szybko załatwiłam sprawę, a po odejściu od okienka z satysfakcją odnotowałam, że wyszło na jaw, że pani, która mnie obsługiwała, wydaje także przekazy pocztowe i przyjmuje rachunki. Kolejka aż sapnęła na te wieść, bo przecież stałam pod drzwiami tylko chwilę i to niesprawiedliwe. Umknęłam karcącym spojrzeniom i zadowolona z siebie podążyłam do wyjścia, wrzucając po drodze list do skrzynki.

Dotarłam do domu cała szczęśliwa, że udało mi się tak szybko pozałatwiać parę drobiazgów, usiadłam w kuchni z relaksującą kawę - i wtedy przyszło olśnienie. Bardzo brzydkie słowo zawisło w powietrzu - na jednym z wysłanych wniosków nie umieściłam podpisu! A brak podpisu na Bardzo Poważnym Formularzu, w którym dodatkowo błagam o łaskę udzielenia mi dofinansowania na wyjazd za granicę, oznaczać może tylko jedno - że zmarnowałam kupę czasu, latając po osiem rodzajów pieczątek i tworząc poematy na temat "w jaki sposób moje szkolenie przyczyni się do wymiaru europejskiego w mojej instytucji" (cokolwiek to znaczy), bo i tak cała z trudem zebrana dokumentacja wyląduje w koszu. W mordę.

Telefonu na poczcie nikt oczywiście nie odebrał, więc chcąc nie chcąc udałam się w drogę. W swojej naiwności liczyłam na to, że minęło już trochę czasu i kolejka odrobinę się rozładuje. Po wejściu zobaczyłam falującego giganta, owiniętego trzy razy wokół filarka, wydającego groźne pomruki pod tytułem "To jest jedna kolejka do wszystkich (trzech) okienek!" Bo nie wiedziałam, że dziś jest Dzień Wypłaty Emerytur, zwany też Dniem Wolnej Amerykanki i Kryzysu w UP, pogłębionego faktem, że pieniądze nie dotarły do UP na czas, a ludzie uznali, że bez nich nie wychodzą. Jak nietrudno sobie wyobrazić, atmosferę można było kroić nożem.

Ale wspominałam, że głupi ma szczęście? Akurat do okienka miała podchodzić znajoma, która pozwoliła mi zadać pytanie. Pytanie spotkało się z błyskawiczną reakcją, mój list został przechwycony w locie, bo został już wyjęty ze skrzynki i właśnie sobie wędrował gdzieś w czeluście poczty. Podpisałam formularz i podstępnie dopłaciłam za nadanie go poleconym.

Wznoszę zatem okrzyk. Wiwat Poczta Polska!

Agi - 9 Stycznia 2009, 17:16

Miria, bardzo sprytnie to przeprowadziłaś :mrgreen:
shenra - 9 Stycznia 2009, 23:38

A mnie w błogostan wprowadza herbacia z prundem na wieczór dzisiejszy.
Adashi - 10 Stycznia 2009, 17:44

SZprytne biuro numerów poprawiło mi nieco humor nadszarpnięty przez jednego pajaca 8)
Lynx - 11 Stycznia 2009, 09:22

Podobne teksty wstawiam dziś w dwóch tematach: cieszy mnie nowy komputer, zakupiony okazyjnie, z gratisem w postaci krzesła obrotowego. Dziką radochę sprawiami fakt, że ja tylko dopłaciłam troszkę do tego zakupu.
Chal-Chenet - 11 Stycznia 2009, 09:24

No też bym się cieszył. ;)

Mnie z kolei cieszy, że już tydzień nie palę! :D

Lynx - 11 Stycznia 2009, 09:36

Chal-Chenet, no to jestem z Ciebie dumna :)
Witchma - 11 Stycznia 2009, 09:39

Chal, czyli można :mrgreen: :bravo
Chal-Chenet - 11 Stycznia 2009, 10:06

Dzięki, dziewczyny. ;) Sam jestem dumny i zarazem zdziwiony, że potrafię. :D
Agi - 11 Stycznia 2009, 10:21

Chal-Chenet, ponieważ cieszysz się z dwóch powodów, przez sekundę po przeczytaniu Twojego tekstu byłam mocno zaskoczona, dlaczego dziwi Cię, że potrafisz :mrgreen:
Chal-Chenet - 11 Stycznia 2009, 10:26

:D :mrgreen: :D
merula - 11 Stycznia 2009, 12:50

słońce mnie cieszy

i cisza

shenra - 11 Stycznia 2009, 14:30

Mam serduszko Wielkiej Orkiestry i strasznie mnie to cieszy. Szczególnie, że z nocnego polowania :wink:
Piech - 11 Stycznia 2009, 16:45

Chal-Chenet napisał/a
Mnie z kolei cieszy, że już tydzień nie palę! :D

No to już udowodniłeś sobie, że możesz nie palić. Więc teraz możesz jednego. Jednego na pewno można, co?

Po tygodniu albo po miesiącu, albo po kilku miesiącach tak się właśnie myśli. I się zapala jednego. A potem drugiego, a potem się wraca do nałogu. Więc się nie relaksuj.

Ja nie palę 14 lat (co mnie cieszy). I wiem, że nie wolno mi zapalić ani jednego. To jest jak z alkoholizmem. Są alkoholicy pijący i niepijący.

Adashi - 11 Stycznia 2009, 16:59

Są też ludzie pijący alkohol okazyjnie, podobnie z tytoniem, można "po indiańsku" zapalić sobie od czasu do czasu fajeczkę dla relaksu :roll:

Cieszą mnie dwa tygodnie laby :D

Piech - 11 Stycznia 2009, 17:03

Adashi napisał/a
Są też ludzie pijący alkohol okazyjnie, podobnie z tytoniem, można po indiańsku zapalić sobie od czasu do czasu fajeczkę dla relaksu :roll:

Adashi, ale mowa jest o rzucaniu nałogu.

Chal-Chenet - 11 Stycznia 2009, 17:15

Piech, okej. Nie relaksuję się, nie będę palił dalej. :!:
Po prostu cieszy mnie to co jest na razie. Bo nie sądziłem, że uda mi się nie palić chociaż przez jeden dzień. Wiem, to na razie mało, traktuję to jako dobry początek i dalej się trzymam niepalenia.

Adashi - 11 Stycznia 2009, 17:16

Piech, jasna sprawa, zresztą kibicuję Chalowi, o czym on wie doskonale. Tak mi się tylko skojarzyło, w sumie ciekawe to jest - gdzieś w nas tkwi ta granica, po przekroczeniu której okazjonalne smakowanie przeradza się w nałóg, tak to już jest z używkami. Cholipa, nawet kakao to używka ;)
merula - 11 Stycznia 2009, 17:18

czekolada nieźle uzależnia
Adashi - 11 Stycznia 2009, 17:20

Pewnie przez zawartą w kakao teobrominę

edit:

BTW za wiki
Cytat
Teobromina jest szkodliwa dla niektórych zwierząt, między innymi dla psów i koni. Dla psa ważącego 25 kg zjedzenie dwóch tabliczek czekolady może okazać się śmiertelne. Spowodowane to jest prawdopodobnie znacznie wolniejszym tempem metabolizowania teobrominy przez zwierzęta.

:shock:

Martva - 11 Stycznia 2009, 17:29

Adashi napisał/a
Cholipa, nawet kakao to używka ;)


Tak się czasem zastanawiam, czy moje śniadaniowe kakao to już nałóg czy jeszcze nie ;)

Tata wrócił szczęśliwie z Anglii i przywiózł mnóstwo drobiazgów, które cieszą :D

Witchma - 11 Stycznia 2009, 21:06

Udało mi się kupić "Dworzec Perdido" dla brata - obecnie zachwyca się "Blizną" :) I to chyba jedyny powód do radości w tym tygodniu.
mBiko - 12 Stycznia 2009, 00:09

Robiłem trochę porządków na dysku i zgrałem ponad 1,5 GB zdjęć forumowych. Tyle materiału, żeby Was dręczyć :twisted: .
Agata - 12 Stycznia 2009, 11:06

Cieszy, że właśnie zadzwonił kumpel, żeby zapytac, czy nie chcę popływac sobie jachtem w marcu po Wyspach Kanaryjskich. No i już chciałam powiedziec, że nie, ale przypomniało mi się, że mi kazali do końca marca zużyc nawis urlopowy i wyganiają mnie z roboty, że i tak muszę coś zrobic, że pod koniec marca na Majorce pewnie będzie już 20 stopni... No i wychodzi na to, że chyba musze płynąc... Że sytuacja mnie zmusza... Tylko jeszcez mały skok na jakiś osiedlowy bank i może zapakuję trampki... :-)
Martva - 12 Stycznia 2009, 11:08

O jaaaa, ale Ci fajnie :)
Kruk Siwy - 12 Stycznia 2009, 11:09

E tam.Agata, Ty za galion rób (taki z nagą piersią...) i jeszcze Ci dopłacać będą.
Niech żyją Kanary! Zwłaszcza w marcu.

Nutzz - 12 Stycznia 2009, 11:27

Cieszy mnie głupota ludzka :mrgreen:

Wczorajsza rozmowa telefoniczna zasłyszana w tramwaju:

-Hejka kochanie
-(...)
-Dzwonię do Ciebie, wiesz co mi się przydarzyło? Ojej, dzisiaj pierwszy raz użyłam dowodu
-(...)
-Nie, nie miałam biletu i złapał mnie kanar! Suuuuuuper nieeeeeee? Koffana?

Umarłem...

dzejes - 12 Stycznia 2009, 13:25

Agata napisał/a
Cieszy, że właśnie zadzwonił kumpel, żeby zapytac, czy nie chcę popływac sobie jachtem w marcu po Wyspach Kanaryjskich.


Tylko sobie dobre kółka wyrychtujcie, kamieniste bywają te wyspy.

Adashi - 12 Stycznia 2009, 13:57

Agata napisał/a
Cieszy, że właśnie zadzwonił kumpel, żeby zapytac, czy nie chcę popływac sobie jachtem w marcu po Wyspach Kanaryjskich. (...) że pod koniec marca na Majorce pewnie będzie już 20 stopni...

To w końcu Baleary czy Kanary, hmm? :roll:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group