To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Rozmowy religijne

MOFFISS - 23 Wrzeœśnia 2008, 20:54

Fidel-F2 napisał/a
MOFFISS napisał/a
masz na myśli wielowymiarowość?
nie


Uhm, to mój umysł tego nie ogarnia, przestrzeni znaczy tej... :lol:

Fidel-F2 - 23 Wrzeœśnia 2008, 20:56

to Twój problem
Adashi - 23 Wrzeœśnia 2008, 20:59

Podejrzewam, że Fidelowi chodziło raczej o to, że jak piorun zrobił pierdut a człowiek nie wiedział jeszcze, co to wyładowania atmosferyczne to sobie wymyślił Thora/Zeusa/Peruna/etc i w niego wierzył, na zasadzie tego czego nie ogarniamy naszym obecnym postrzeganiem i wiedzą tłumaczymy sobie religią/zjawiskami nadprzyrodzonymi/itd.
MOFFISS - 23 Wrzeœśnia 2008, 21:03

Fidel-F2 napisał/a
to Twój problem


Czuje się emocjonalnie rozbity, więc wrzucam cos o gnozie by Philipa K. Dick - nie pamiętam źródła, mam nadzieję że mi wybaczycie - gdzieś na dysku takie coś znalazłem


Motto: Pewnego dnia w trakcie słuchania muzyki, Koniolub Grubas usłyszał tekst jakiejś piosenek zmieniający się w ostrzeżenie: Twój syn ma nie rozpoznaną prawą przepuklinę pachwinową, która perforowała powłokę brzuszną i przedostała się do moszny.

"Niemal cały dorobek Philipa K. Dicka jest poszukiwaniem odpowiedzi na wyżej postawione pytania. Valis (1981) stanowi pierwszą część trylogii 1 wieńczącej bogaty dorobek pisarza, który zmarł wkrótce po napisaniu ostatniej powieści. W tych trzech książkach pisarz szczególnie koncentruje się osobie Boga i boskich sygnałach zaszyfrowanych w wielu miejscach rzeczywistości. Valis tym różni się od innych powieści, że wyjątkowo wyraźnie wykorzystuje wątki autobiograficzne z życia autora. Bardzo mocno opiera się też w tradycji gnostycznej.

Jak podaje Paul Rydeen, w lutym i marcu 1974 Dick przeżył serię "mistycznych" doświadczeń. (Na przykład, zdarzenie ze zmienionym tekstem piosenki naprawdę miało miejsce podczas słuchania utworu the Beatles Strawberry Fields Forever.) Do momentu śmierci osiem lat później, autor Valisa nadal nie był pewny ich pochodzenia i znaczenia. Pozostawił własną, inspirowaną gnozą, egzegezę. Osiem tysięcy stron, milion słów ciągłego dialogu z samym sobą 2.

Narratorem Valisa jest sam autor, niejako w dwóch osobach. Jego schizofrenicznym odbiciem jest Koniolub Grubas. Jest to jest jednak tylko kamuflaż (a może wynik faktycznej choroby psychicznej), bowiem jak dowiadujemy się z samej powieści ""Philip" to po grecku znaczy "amator koni", "dick" w niemieckim to "gruby".

Philip K. Dick tworzy iluzję "prawdziwą". Strony książki zawierają mnóstwo znaków z rzeczywistości, w której żyjemy. Spora część postaci, miejsc i faktów wplecionych w fabułę Valisa - można to stwierdzić nawet bez głębszego zagłębiania się w materiały źródłowe - jest autentyczna. W pewnym momencie znika nawet główny fikcyjny bohater, czyli Grubas. Jego miejsce zastępuje sam autor, wprowadzając dodatkowo wiele wątków autotematycznych (np. mówi o wykupionych prawach na Do Androids Dream Of Electric Sheep? 3, wspomina o swoim wydawcy, a przede wszystkim posługuje się własnym oryginalnym imieniem i nazwiskiem). W związku z powyższym Valis wydaje się być częściowo pamiętnikiem, tak zapisanym, że trudno oddzielić faktyczne wydarzenia, od tych wymyślonych.

Powieść ma dość niespotykaną konstrukcję: ponad połowę zajmują tu przemyślenia Konioluba Grubasa (zapisane ręką nieodłącznego Philipa), opis jego psychicznej wegetacji przeplatanej momentami mistycznego natchnienia. Fabuła wydaje się wieść czytelnika na manowce, gdy nagle okazuje się, że jest w tym ukryta logika. Wszystkie wątpliwości i pragnienia bohatera eksplodują gwałtownie w momencie odnalezienia mocnego punktu zaczepienia, którego pojawienie się jest równie zaskakujące dla czytelnika, co dla postaci z książki. Owym punktem jest znak, a właściwie zbiór znaków, czyli Valis - film zawierający ukrytą informację odczytaną przez bohaterów. To chyba świadomy zamiar, że tym czym dla Phila, Grubasa, Kevina i Davida jest ten film, tym dla czytelnika jest powieść pod tym tytułem."

Fidel-F2 - 23 Wrzeœśnia 2008, 21:06

MOFFISS napisał/a
Valis (1981) stanowi pierwszą część trylogii 1 wieńczącej bogaty dorobek pisarza, który zmarł wkrótce po napisaniu ostatniej powieści.
fatalnie by było gdyby zmarł przed napisaniem ostatniej powieści
MOFFISS - 23 Wrzeœśnia 2008, 21:10

Fidel-F2 napisał/a
MOFFISS napisał/a
Valis (1981) stanowi pierwszą część trylogii 1 wieńczącej bogaty dorobek pisarza, który zmarł wkrótce po napisaniu ostatniej powieści.
fatalnie by było gdyby zmarł przed napisaniem ostatniej powieści


jak zwykle koncentrujemy uwagę na pierdołach -

Fidel-F2 - 23 Wrzeœśnia 2008, 21:12

to po co wypisujesz pierdoły?
MOFFISS - 23 Wrzeœśnia 2008, 21:23

Fidel-F2 napisał/a
to po co wypisujesz pierdoły?


żeby trolle nie zdechły z głodu... :bravo :bravo

Fidel-F2 - 23 Wrzeœśnia 2008, 21:35

dzięki łaskawco, przynajmniej to Ci wychodzi
MOFFISS - 24 Wrzeœśnia 2008, 08:13

Przejrzałem cały wątek i nie znalazłem żadych syntetycznych danych o gnozie. Dlatego wrzucam garść, mam nadzieję, ciekawych informacji. Nie wszystkie można znależć w necie.

Nauka gnostyków - Gnostycyzm - był wpływowym nurtem religijnym w pierwszych wiekach. Nie przekształcił się w system religijny, ale miał licznych zwolenników, którzy wyznawali różne, często sprzeczne poglądy. Ale łączyło ich jedno: wszyscy wierzyli, że do zbawienia potrzebna jest wiedza ezoteryczna. Opierała sie ona na duchowych objawieniach i naukach zaczerpniętych z religii greckiej, perskiej, babilońskiej, egipskiej, judejskiej i chrześcijańskiej. Jedna z najbardziej wpływowych gałęzi gnostycyzmu, manicheizm, wywarła piętno nawet na wschodnich religiach (dotarła aż do Chin), przejawiając sie w średniowiecznym ruchu bogomiłów i katarów, a także we współczesnych kierunkach ezoterycznych, na przykład w teozofii. Gnostycy, idąc za Platonem, postrzegali materialny świat jako wiezienie niematerialnej duszy, co zrodziło wśród nich dwie postawy. Część żyła niemoralnie w przekonaniu, że skoro ciało jest grzeszną skorupa, która więzi ducha, to można folgować jego żądzom, bo i tak skazane jest na zniszczenie. Większość jednak obierała postawę ascetyczna, umartwiając ciało, traktując seks, małżeństwo i macierzyństwo jako rzeczy zbędne, które nawrócony człowiek ma odrzucić, gdyż należą do świata materialnego, a wiec złego.
Wśród późniejszych sekt gnostyckich popularność zyskała magia oraz pseudonaukowe spekulacje powiązane z numerologia i astrologia, które sa charakterystyczne dla ruchów ezoterycznych. Pisma gnostyków nie były sekretem przed odkryciem w Nag Hammadi. Wiemy o nich dzięki takim pisarzom chrześcijańskim jak Ireneusz (130-200), Hipolit (170-236), Tertulian (160-220), Epifaniusz (310-403), którzy poświęcili im sporo miejsca w swoich dziełach, przestrzegając przed ich treścią i wykazując, że zawarte w nich poglądy sa sprzeczne z nauka Jezusa i apostołów. Odkrycie w Nag Hammadi dowiodło, że ich ocena nie była tendencyjna, jak kiedyś podejrzewano. Jedna z podstawowych różnic miedzy pismami gnostyków a Pismem Świętym jest odrzucenie Boga Stwórcy. Najbardziej wpływowy gnostyk, Walentyn (II wiek n.e.), wielki zwolennik Platona, od którego przejął część poglądów, pouczał o istnieniu hierarchii duchowych istot zwanych eonami. Jeden z niższych eonów imieniem Sophia upadł i przez to zrodził Demiurga. Gnostycy utożsamiali Demiurga ze starotestamentowym Bogiem Jahwe, który stworzył według nich zły świat, ponieważ duchowe istoty sa w nim uwiezione w materialnych ciałach. Gnostycy, uważając, że Bóg Jahwe trzyma ludzkość w niewoli, gardzili Nim i Jego Prawem. Stworzone przez Niego życie na ziemi uważali za błąd, spychając na Niego odpowiedzialność za grzech i jego skutki. W upadku Adama i Ewy doszukiwali sie wyzwolenia, zaś w wężu, który zwiódł pierwszych ludzi; źródła gnozy, a wiec swej mądrości. Kwestia grzechu i odkupienia była największą różnicą miedzy nimi a chrześcijanami. Według biblijnego chrześcijaństwa, główny problem ludzkości tkwi w grzechu, natomiast według gnostyków; w braku sekretnej wiedzy. Chrystus był według nich eonem, który wszedł w ludzkie ciało Jezusa po to, by uwolnić ludzi ze świata materii, ale nie dokonał tego przez niewinną śmierć za nas na Golgocie, jak uczy Biblia, lecz przynosząc ludziom gnozę (wiedzę). Znajomość gnozy (tajemnej wiedzy), a nie Jego ofiara przywróci ludziom utracona boskość - uczyli gnostycy. Przesłanie to znajdziemy np. w Ewangelii według Tomasza, która głosi, że człowiek ma światłość w sobie i musi ja tylko odkryć. Jezus natomiast nauczał, że duchowa światłość możemy znaleźć jedynie w Bogu: Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota; (J8,12). Według gnozy, królestwo Boże i duchowy wzrost sa ugruntowane na człowieku, a nie na Chrystusie. Ludzie nie potrzebują zbawienia z grzechu, ale z niewiedzy, a skoro do zbawienia konieczna jest gnoza, to znaczy, że zbawienie osiągną tylko gnostycy. Reszcie ludzkości gnostycy nie dawali żadnych szans na zbawienie, co pokazuje, jak wielka była elitarność i arogancja ich religijności. Gnostycyzm nie był pierwotna forma chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo i gnostycyzm wykluczały sie wzajemnie. Podobieństwa miedzy nimi sa pozorne. Polegają na podobnej terminologii, używaniu imienia Jezusa i apostołów, a także na posługiwaniu sie takimi formami literackimi jak ewangelie. Pod względem teologicznym jednak wykluczają sie wzajemnie. Chrześcijaństwo wyrasta ze starotestamentowego monoteizmu, w którym materia i duch stanowią jedno, a przyczyna zła jest grzech, natomiast gnostycyzm wyrastał z tradycji dualistycznych, według których złem jest materia, a pośrednio Bóg, który ją stworzył.

Adanedhel - 24 Wrzeœśnia 2008, 09:54

MOFFISS, i po diabła ten tekst? Do tego błędny, bo próbujesz sprowadzić gnozę do wspólnego mianownika, a było tyle sekt o skrajnie różnych poglądach, że nie da się tego tak załatwić. Na przykład manicheizm przez swoją uniwersalność wyłamuje się z gnostycyzmu, i nie wszyscy gnoscycy byli lucyferianami (W upadku Adama i Ewy doszukiwali sie wyzwolenia, zaś w wężu, który zwiódł pierwszych ludzi; źródła gnozy, a wiec swej mądrości).
Fin.

MOFFISS - 24 Wrzeœśnia 2008, 10:14

Liczę na dyskusję, chwilowo mam dosyć gadania o samym chrześcijaństwie.
Adanedhel - 24 Wrzeœśnia 2008, 10:16

Wątpię, czy gnoza jest dość chwytnym tematem.
MOFFISS - 24 Wrzeœśnia 2008, 10:44

Ale czym wyjasnić rosnącą popularność gnostycyzmu oraz ich pism, takich jak Ewangelia Tomasza, Filipa czy ostatnio Judasza? Gnostycy poszukiwali boskości i zbawienia w sobie.
Czy dzisiejsze pokolenie jest zainteresowane gnozą, rozumianą wspołcześnie jako nauki ezoteryczne?

Adanedhel - 24 Wrzeœśnia 2008, 11:09

A czym wyjaśnić popularność "Kodu Leonarda Da Vinci"? Moim zdaniem z grubsza tym samym.
Gnoza mnie interesuje ale historycznie, na tej samej zasadzie jak chrześcijaństwo czy islam, oraz jako nurt filozoficzny. Pod tymi względami jest niesamowicie interesująca. A współcześnie ani nie słyszałem o jakiejś wielkiej jej popularności, ani nie zajmuję się naukami ezoterycznymi. Uznaję je za brednie.

MOFFISS - 24 Wrzeœśnia 2008, 11:25

Adanedhel napisał/a
ani nie zajmuję się naukami ezoterycznymi. Uznaję je za brednie.


Tylko czytałeś? To jak możesz wyrobić sobie pogląd?

Adanedhel - 24 Wrzeœśnia 2008, 11:33

Tak samo jak wyrabiam sobie pogląd na inne sprawy.
dareko - 24 Wrzeœśnia 2008, 12:39

Fidel-F2 napisał/a
Religia jako zjawisko i wiara jednostki do dwie zupełnie rózne, nie powiązane ze sobą rzeczy. Religia społeczeństwom nie jest już potrzenba. Wiara z powodu silnego zakorzenienia w kulturze i tradycji a co za tym idzie, ogromnej inercji będzie jeszcze bardzo długo miala racje bytu.

Nie do konca sie zgodze. Jesli religie utozsamiasz z kosciolami, hierarchia, instytucja, to ok, masz racje. Jednak religia to tez zbior zasad, prawd wiary, ktore potrzebna sa wyznawcom. Zaspakaja wiele potrzeb, chocby przynaleznosci do grupy czy uczestnictwa w rytualach. Sama, odcieta od religii, wiara tego nie daje.
Adashi napisał/a
Ten pogląd dotyczył religii jako ogólnego zjawiska, nie zaś wiary, czegoś takiego, co mi imputujesz nie twierdziłem.
Co to jest "religia jako ogolne zjawisko"
Zwroc uwage, ze temu facetowi nie wystarczyla sama wiara. Potrzebowal tez sztwynych zasad islamu, calego systemu w ktory mogl sie wcisnac. Innymi slowy, potrzebowal religii.
MOFFISS, za co Ty nam to robisz? :shock:

Rafał - 24 Wrzeœśnia 2008, 12:57

Praktykowanie gnozy i tematów pokrewnych, związanych z ezoteryką i szeroko pojmowanym poznaniem pozazmysłowym jest cholernie niebezpiecznym zajęciem. Można sobie łatwo zrobić kuku i zasilić klientelę pewnej specjalności medycznej na początek.
MOFFISS - 24 Wrzeœśnia 2008, 13:05

Rafał napisał/a
Praktykowanie gnozy i tematów pokrewnych, związanych z ezoteryką i szeroko pojmowanym poznaniem pozazmysłowym jest cholernie niebezpiecznym zajęciem. Można sobie łatwo zrobić kuku i zasilić klientelę pewnej specjalności medycznej na początek.


Chyba upraszczasz zbytnio, równie dobrze można powiedzieć, że psychiatra jest zagrożony obłędem psychicznie chorych i nie powinien w ogóle nimi się zajmować.

Od kiedy koncentrowanie się na własnym rozwoju duchowym jest szkodliwe?
Z mojego punku widzenia medytacje są tak naturalne jak oddychanie...

Rafał - 24 Wrzeœśnia 2008, 13:17

Och, ależ medytuj ile wlezie, ale gnoza oznacza wiedzę przed wszyskim duchowej prowiniencji. Poszukiwanie jej również poprzez praktyki okultystyczne i magiczne. To własnie stanowi niebezpieczeństwo.
MOFFISS - 24 Wrzeœśnia 2008, 13:26

Rafał napisał/a
Och, ależ medytuj ile wlezie, ale gnoza oznacza wiedzę przed wszyskim duchowej prowiniencji. Poszukiwanie jej również poprzez praktyki okultystyczne i magiczne. To własnie stanowi niebezpieczeństwo.


Ezoteryka nie jest magiczna. Niektórzy, przyznaję, starają się nadać jej taką formę i jeszcze brać za to kasę.

Tak samo jest z religią chrześcijańską - czyż jest niemagiczna? Zmartwychwstanie, cuda na kiju - łaski boskie - uleczanie chorych, wizje, mówienie w różnych językach...itd.

Ezoteryka jest niezwykle pojemnym pojęciem - słowem pułapką, gdzie wrzucane są wszelkie głupoty. A ci, którzy cos wiedzą, raczej milczą - nie obnoszą się umiejętnościami, bo nie muszą nikomu nic udawadniać.

Adanedhel - 24 Wrzeœśnia 2008, 13:31

MOFFISS napisał/a
A ci, którzy cos wiedzą, raczej milczą - nie obnoszą się umiejętnościami, bo nie muszą nikomu nic udawadniać.

Albo nie chcą nic udowadniać, bo nic nie potrafią i pierwszy lepszy inteligentny człowiek zrównałby ich z ziemią.

MOFFISS - 24 Wrzeœśnia 2008, 13:39

Adanedhel napisał/a
.
Albo nie chcą nic udowadniać, bo nic nie potrafią i pierwszy lepszy inteligentny człowiek zrównałby ich z ziemią.


Hehe, bardzo wygodna teza, a raczej manipulacja w stylu kaczynskiej retoryki - skoro nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam.

Uważam, że te osoby nie robią z siebie cyrkowych gladitorów z prostego powodu. Po co?

Rafał - 24 Wrzeœśnia 2008, 13:52

Ech, kołtun mi się jeży.
Adanedhel - 24 Wrzeœśnia 2008, 13:57

Dla kogo to jest bardzo wygodne? Nieraz słyszałem jak na prośbę naukowców, żeby udowodnili swoje umiejętności różnego rodzaju mistycy odpowiadali, że nie, bo naukowcy nie potrafią tego zrozumieć. Ciekawe dlaczego. I dlaczego mam im wierzyć?
Zasada jest taka, że jeśli ktoś coś twierdzi, powinien to udowodnić, a nie odwrotnie, żeby mu dowodzono, że tak nie jest. Sprawdź "czajniczek Russella".

MOFFISS - 24 Wrzeœśnia 2008, 14:28

Adanedhel napisał/a
Dla kogo to jest bardzo wygodne? Nieraz słyszałem jak na prośbę naukowców, żeby udowodnili swoje umiejętności różnego rodzaju mistycy odpowiadali, że nie, bo naukowcy nie potrafią tego zrozumieć. Ciekawe dlaczego. I dlaczego mam im wierzyć?


Udowodnij istnienie Boga :wink:

Adanedhel - 24 Wrzeœśnia 2008, 17:53

Boga już dawno odrzuciłem. Niemożliwość udowodnienia oraz brak konieczności jego istnienia były głównymi powodami. Jeśli ktoś w niego wierzy to w porządku - wiara jest czymś innym niż dowód. Czajniczek Russella jest czymś do wykorzystania w wypadku, gdy ktoś zaczyna niezbicie dowodzić tego, że coś (nie tylko bóg) istnieje.
dareko - 24 Wrzeœśnia 2008, 18:26

Adanedhel, masz sile.
Adanedhel - 24 Wrzeœśnia 2008, 18:33

Ironia?


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group