Mistrzowie i Małgorzaty - Adam Przechrzta
Navajero - 5 Kwietnia 2008, 16:48
Sosnechristo napisał/a | Wyobraziłem sobie, jakby ta przenośnia wyglądała w wykonaniu dosłownym... Może pomyśl o jakiejś konkurencji dla Lectera? Pisarz-kanibal, który zjada ofiary, żeby mieć natchnienie, co Ty na to? |
Hmm... horroru jeszcze nie napisałem Pomyślę Tylko trzeba by jakoś ofiary selekcjonować, no bo jak się karmić, to na jednostkach wybitnych, a nie zwykłych zjadaczach chleba. Jakieś kryterium doboru by trza opracować
hrabek - 8 Kwietnia 2008, 11:32
To opowiadanie, w ktorym przenosili sie do innego swiata w czasach napoleonskich (cos tam z "-ique" w tytule), a takze to, w ktorym detektyw w poczatkach 20 wieku (czy jeszcze pod koniec dziewietnastego) rozwiazywal sprawe, mialy w sobie sporo horroru. Troche prac nad scenariuszem, zeby byl bardziej horrorowy i juz. Bo klimat i bohaterowie zdecydowanie byli jak z horroru (w znaczeniu pozytywnym ).
Navajero - 8 Kwietnia 2008, 14:05
Pomyślę
Hubert - 8 Kwietnia 2008, 17:22
Myśl, myśl.
Kiedy z powodu jakiegoś horroru odniesiesz sukces, wspomnij o mnie
Navajero - 10 Kwietnia 2008, 17:32
No ba! Może nawet jakieś piwo postawię?
Hubert - 10 Kwietnia 2008, 19:34
Nie widzę przeciwwskazań... Ale najwcześniej za rok, dwa miesiące i sześć dni
Navajero - 10 Kwietnia 2008, 20:23
Nieletni, aaa? No to będziesz musiał poczekać
Agi - 10 Kwietnia 2008, 23:15
Zrobiłam pierwszy krok w stronę Twojej powieści, znaczy nabyłam drogą kupna i jestem w połowie drugiego rozdziału. Bardzo przyjemna lektura.
Navajero - 10 Kwietnia 2008, 23:35
Mam nadzieję, że dalej będzie jeszcze lepiej
Hubert - 11 Kwietnia 2008, 11:59
Navajero napisał/a | Nieletni, aaa? No to będziesz musiał poczekać |
Że niby staro wyglądam?
Swoją drogą, tyle osób już mi obiecało piwo za coś tam, że po 'osiemnastce' się rozchleję
gorat - 11 Kwietnia 2008, 18:33
Na zdrowie - pierwszy krok przed Tobą!
Navajero - 11 Kwietnia 2008, 19:29
Nie, "Pierwszy krok" już za nim, przed nim - pierwszy łyk
Agi - 20 Kwietnia 2008, 10:45
Navajero, bardzo dziękuję za miłe chwile spędzone w towarzystwie Pierwszego kroku.
Pięknie pokazałeś miłość, poświęcenie, ból z jego oczyszczającą a czasem niszczącą mocą, a największe brawa za docenienie potęgi witamin Ostatnio, co prawda naukowcy zalecają ostrożność w ich stosowaniu, ale to przecież nie dotyczy krainy wyobraźni.
Navajero - 20 Kwietnia 2008, 10:56
Fajnie, że się spodobało
Zerowiec - 3 Maj 2008, 04:05
Nadchodzi dzień kary. Wreszcie przeczytałem Pierwszy krok. I mam pewne zastrzeżenia. Wkrótce je przedstwię, ale już teraz można (i należy) zacząć się bać.
Navajero - 3 Maj 2008, 08:30
Już zaczynam dygotać
Na serio - nikt nie pisze powieści idealnej, a już na pewno żaden debiutant. Nie sądzę, abym był tu wyjątkiem. Autor musi trenować - na papierze i mózgach czytelników. Taki los Poza czymś, co można nazwać "obiektywnymi usterkami", istnieje też kwestia osobniczych gustów, a te są różne. Tak czy owak, zawsze z zainteresowaniem czekam na wypowiedzi czytelników, czasami ich uwagi są bardzo głębokie, a zdarza się, że nawet zmieniają nieco moje podejście do pisania.
mawete - 3 Maj 2008, 10:02
Zerowiec: Jezu... znowu Ty?
Mam szczere pytanie - podobała Ci się jakś książka? Bo chciałbym poznac ten ideał...
Hubert - 3 Maj 2008, 20:14
Książka, która by się spodobała Zerowcowi to taka, którą on sam by napisał, ale nie napisze, bo - jak sam twierdzi - nie ma talentu.
jewgienij - 3 Maj 2008, 21:10
Sosnechristo napisał/a | Książka, która by się spodobała Zerowcowi to taka, którą on sam by napisał, ale nie napisze, bo - jak sam twierdzi - nie ma talentu. |
Oj, bracie, zakręciłeś strasznie
Godzilla - 3 Maj 2008, 21:51
Poczytaj Zerowca...
Podrzuciłam "Pierwszy krok" szwagierce. Już wiem, że jej się podobało.
jewgienij - 3 Maj 2008, 22:50
Nie o Zerowca akurat mi idzie .
Wypowiedź Sosnechristo wydaje mi się niestety wewnętrznie sprzeczna. Przynajmniej na poziomie cytowanego zdania.
Takie tam czepiactwo.
Hubert - 4 Maj 2008, 14:40
jewgienij, poczytaj sobie o doli misjonarza, jaką przyjął na siebie swego czasu Zerowiec
Zdaje się, że tam było coś takiego.
Mam nadzieję, że Navajero się nie obrazi za taką szczyptę off-topicu
Navajero - 4 Maj 2008, 15:24
Sosnechristo napisał/a | Mam nadzieję, że Navajero się nie obrazi za taką szczyptę off-topicu |
Za szczyptę nie
Hubert - 4 Maj 2008, 19:44
Tu masz mniej niż szczyptę
Przybliż trochę tego Alchemika, o czym będzie - o ile to nie żadne materiały "tajne/poufne".
Navajero - 4 Maj 2008, 20:13
"Alchemik" poszedł w we wrześniowym numerze SF&H, wystarczy przeczytać To opowiadanie jest "zwiastunem" kończonej przeze mnie powieści. Jej bohaterem będzie ten sam doktor Korpacki, historyk i cybernetyk, wykładowca wyższej uczelni, miłośnik nożownictwa i wojownik na pół etatu Bedzie kontynuowany wątek "alchemiczny", ale w dość niekonwencjonalnym aspekcie, dojdą i nowe...Reszta w książce
Hubert - 4 Maj 2008, 20:23
Navajero napisał/a | Alchemik poszedł w we wrześniowym numerze SF&H, wystarczy przeczytać |
Anno domini 2007? Czy jakiś wcześniejszy?
Navajero - 4 Maj 2008, 20:35
Tak, 2007. A książka będzie miała inny tytuł.
Hoob - 4 Maj 2008, 20:36
Aha, w numerze 23/2007.
Edit:
I zostałem ubiegnięty, o.
Hubert - 4 Maj 2008, 20:38
Tedy będę wypatrywał niusa trzeciego dnia o świcie.
Zerowiec - 4 Maj 2008, 21:59
Cytat | Na serio - nikt nie pisze powieści idealnej, a już na pewno żaden debiutant. |
Z drugiej strony zawsze lepiej pozbyć się chwasta za wczasu, zanim zapaskudzi cały ogród. Z doświadczenia wiem, że, niestety, pisarze z reguły ignorują moje zastrzeżenia co do ich twórczości (smutne, ale prawdziwe). Tłumaczy człowiek takiemu i tłumaczy, a żadnej poprawy jak nie widać tak nie widać. Jak dotąd żaden się nie zresocjalizował – nadal piszą jak chcą, a nie jak Ja im każę.
Pierwsze, co denerwuje w Pierwszym kroku to zbytnie (i niepotrzebne) oparcie fabuły na fortunnych splotach okoliczności. Dość częsty błąd, na prawdę nie rozumiem czemu nagminnie popełniany przez pisarzy, zwłaszcza fantastyki. Na przykład de Sarnac (jedyny człowiek będący w mocy uratować świat) odnajduje przez przypadek bezcenną, jedyną w swoim rodzaju i od dawna zaginioną księgę magiczną akurat w momencie gdy jest ona mu niezbędna do uratowania świata. De Sarnac odnalazł księgę, ponieważ podjął jakieś konkretne działania w tym celu (może usłyszał jakieś plotki o niej), rozumiem. Ktoś inny z otoczenia księcia odnalazł przez przypadek księgę akurat w odpowiednim momencie i wręczył ją księciu, rozumiem. Ale sytuacja przedstawiona w książce (akurat odpowiedni człowiek odnajduje od dawna zaginioną księgę zupełnie przez przypadek dokładnie w krytycznym momencie) jest zbyt nieprawdopodobna. To tylko pojedynczy przykład. Inne wydarzenia i postęp fabuły oparte są w podobny sposób na piętrzeniu kolejnych nieprawdopodobieństw.
Drugie, co denerwuje to nużące opisy walk. Pan Przechrzta to niestety jeden z tych pisarzy, których sceny batalistyczne zamiast być ekscytującym przerywnikiem po prostu nudzą. Zwłaszcza opis ostatniej bitwy to jakiś bełkotliwy miszmasz. Jeden z recenzentów trafił w sedno sprawy stwierdzając, że nie ma tam żadnego znaczenia czy jednostka wojskowa wprowadzana w danej chwili do walki ma tysiąc, dziesięć tysięcy, czy sto tysięcy żołnierzy. Takie pisarstwo zabija dramatyzm. Zamiast opisu bitwy w stylu: „Niebiescy mieli 10 tysięcy piechoty i 2 tysiące jazdy, czerwoni 12 tysięcy piechoty i 3 tysiące jazdy, po dwóch godzinach ciężkich walk piechota czerwonych pokonała piechotę niebieskich, ale w krytycznym momencie niebiescy otrzymali posiłki w postaci dodatkowych 4 tysięcy jazdy która…” (no właśnie, co się dalej stanie?) mamy: „Niewiadomo ile wojsk niebieskich ściera się z niewiadomą ilością wojsk czerwonych. Tu 50 tysięcy piechoty atakuje 100 tysięcy piechoty, tam galopuje 1000 jazdy, a tam maszeruje 200 tysięcy piechoty”. Nie wiadomo jaki jest plan działania, nie wiadomo kim są dowódcy poszczególnych związków bojowych, nie wiadomo za bardzo co się w danej chwili dzieje, jedyne co wiadomo to to, że nasi w końcu jakoś sobie poradzą. Zero napięcia.
Za to dla odmiany pisać (za wyjątkiem opisów scen batalistycznych, rzecz jasna) i konstruować postacie Pan Przechrzta potrafi (zwłaszcza biorąc pod uwagę, że musiał przecież przejść obowiązkową w jego zawodzie lobotomię). Nie piszę tego bynajmniej aby prawić komplementy, czy osłodzić powyższą krytykę, tylko aby zgnoić pisarza jeszcze bardziej za zbytnią Adamocentryczność powieści kosztem postaci pobocznych. Teraz gdy Adam jest Istotą Wyższą (przy okazji, jeśli chodzi o jakiś autorytet w dziedzinie mentalności Istot Wyższych to polecam moją skromną osobę) tym bardziej już raczej nie zobaczymy jego (starej) rodziny, czy przyjaciół.
Dobra, na dzisiaj koniec kazania. W sumie Pierwszy krok oceniam na 7/10, jak na debiutanta dość dobrze. Sądzę, że obędzie się bez nawlekania na pal. Przynajmniej na razie. Proszę tylko poklęczeć na grochu przez dwie godziny i się poprawić na przyszłość, a zapomnimy o całej sprawie.
Cytat | Mam szczere pytanie - podobała Ci się jakś książka? Bo chciałbym poznac ten ideał... |
Ty nie marudź, że jestem z natury wymagający. Ty się lepiej ciesz, że większość książek mi się nie podoba, bo jeśli już jakaś książka mi się spodoba, to wtedy wymagam (cóż, jak powiedziałem jestem z natury wymagający), aby się ona wszystkim również podobała. I nie ma zlituj się.
A jakie książki mi się podobają? Z Polskiej fantastyki wszystkie autorstwa Kańtoch i Ziemiańskiego (za wyjątkiem Toy Wars), większość Kresa, część Lewandowskiego (te pisane na trzeźwo), pierwszy tom Pana Lodowego Ogrodu, cykl o Kuzynkach (reszta pisarstwa Pilipiuka to dno, dno, dno, kompletne dno za które zasłużył na tysiąckrotną śmierć w męczarniach) i parę innych.
|
|
|