To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Jarosław Grzędowicz

Adashi - 27 Stycznia 2008, 00:58

Fidel-F2 napisał/a
nic nie mówię

Taa, milczenie jest złotem...

Hmmm, widać nikogo nie zainteresował ten felieton, bo wszyscy milczą :idea: Dziwne dosyć, bo jak sięgnę pamięcią ów konflikt wciąż płonął nieprzerwanie, jako ten krzew gorejący, albo coś w podobie...

Nickt - 25 Lutego 2008, 14:08

O ile przed przeczytaniem ‘Pana Lodowego Ogrodu 2’ nie dałbym na Grzędowicza złego słowa powiedzieć (kto nie czytał Księgi Jesiennych Demonów ten trąba), teraz skłaniam się ku twierdzeniu, że jeden z moich ulubionych polskich fantastów pierdyknął zadem o glebę, aż huk poszedł. Spadł z wysokiego konia, nie powiem, niemniej jednak, do teraz przecieram oczy ze zdumienia, jeśli chodzi o jakość tego upadku. A raczej brak owej jakości.
Spróbuję to jakoś opisowo przedstawić, podać swoje argumenty, umotywować, jest tego jednak tak wiele, że najlepsze, co mogę w tej chwili zrobić to wyć w niebogłosy: LUDZIE, NIE CZYTAJCIE TEJ KSIĄŻKI!!! Nie wiem, odświeżcie listę nieprzeczytanych klasyków, a jak macie parcie na fantasy to powróćcie do ‘Wiedźmina’, sięgnijcie po ‘Grę o Tron’, cokolwiek. Byle nie ‘Pan Lodowego Ogrodu 2.
Z książki wieje nudą, przez 3/4 treści i główni bohaterowie zwyczajnie się snują, a pozostała 1/4 to opis walk. Ale te walki to dopiero...
Nie wiem, czy Grzędowicz naczytał się ostatnio Sapkowskiego, że postanowił z przypadkowych bitek zrobić jeden z trzonów swojej książki. No, ale Sapkowski to Sapkowski. Nie umniejszając Grzędowiczowi, to jeszcze nie ta liga. Walki są nudne, mało obrazowe, natłok nic nie mówiących słów, które coś tam z walką mają wspólnego, ale żeby przed oczami stanęła czytelnikowi faktyczna sytuacja – mowy nie ma. Jedynym wyjątkiem może być potyczka na pustyni.
Fabuła typu Deux ex machina zatrważa. Gdy czytam któryś raz z rzędu o wielkim zbiegu okoliczności zawiązującym akcję, rozwiązującym akcję, sprawiającym, że bohater wykaraskał się z największych tarapatów - to zaczynam oczekiwać kolorowego klauna, który wyskoczy z pudełka i zacznie spiewać Happy birthday to you. No i na nieszczęście, pojawia się klaun…
A właściwie cyfral. Kto czytał ten wie, kto nie czytał, to nic nie napiszę, bo zaspoileruję. Jak dojdziecie - zrozumiecie.
Kolejna sprawa to cynizm jednego z głównych bohaterów. Zdaję sobie sprawę, że panuje jakaś niezdrowa moda na tworzenie herosów opryskliwych, wyszczekanych, co to niczego się nie boją, do niewielu rzeczy się przywiązują, a jeśli posiadają jakieś uczucia, to upychają je pod maską zmęczonego życiem dekadenta. Ale ileż można? A poza tym, jest to postawa tak oklepana i tak przewidywalna, że na myśl przychodzą przygody drewnianej kukły (sorry Pinokio). Jeśli jest tu psychologia, to na poziomie gimnazjalisty. Dylematy głównego bohatera sprowadzają się do rozterek, czy ciąć od dołu, czy też sparować. Jest chwila, gdzie pojawia się jakiś cień dylematu moralnego, nie ma jednak czasu na jego rozwinięcie, bo po chwili zostajemy rzuceni w środek kolejnej krwawej młócki. Przez większość czasu odnosiłem wrażenie, że czytam kontynuację przygód Johna McClane'a ze Szklanej Pułapki, któremu zbrzydli terroryści z łądunkami wybuchowymi i postanowił rozprawić się z terrorystami wyposażonymi w Might & Magic.
Literatura piękna - Grzędowicz odszedł od literatury, a poszedł w kierunku pięknej. I o ile na pierwszych kilku stronach bardzo mnie to zaciekawiło, po jakimś czasie zaczęło nużyć. Język staje się miejscami zbyt kwiecisty. Znikła gdzieś wartkość, jakże typowa dla ostatnich kilku książek autora. Może Grzędowicz myślał, że jak zaserwuje kaszę na srebrnym półmisku, publika pomyśli, że dostała kawał soczystego, czytelniczego mięsa. Niestety, jest kasza, a na dodatek podana na półmisku z patyny.
Na koniec zostawiłem sobie bohaterów drugoplanowych. Nic nie napiszę, a jedynie zadam pytanie tym, którzy czytali. Czy jesteście w stanie scharakteryzować bohaterów drugoplanowych, podróżujących grupą w jednym i drugim wątku? Mam na myśli coś więcej, niż wymienienie ich po imionach, choć i to jest dosyć trudne. No ale czego się spodziewać, skoro postać głównego bohatera składa się z kilku sztampowych cech, przedstawionych w sposób, którego nie powstydziliby się twórcy amerykańskich filmów klasy 'B'.
To tylko urywek negatywnych przemyśleń na temat tej książki. Męczyłem się. Szczerze się męczyłem. Nie zamierzam kupować trzeciego tomu, choć po Grzędowicza jeszcze sięgnę. Może, kiedy będzie pisał coś bez ciśnienia ze strony wydawcy i czytelników, wróci do formy sprzed PLO 2. Czego sobie, Jemu i Wam szczerze życzę.

P.S. W związku z pojawiającym się trendem ciągania recenzentów po sądach, uprzejmie informuję, że jest to jedynie opinia, żadna tam recenzja.

Rafał - 25 Lutego 2008, 14:58

Aśtam pojechał, a niech ludzie czytają, co im własnego zdania wyrobić nie dajesz :wink:

Nickt napisał/a
uprzejmie informuję, że jest to jedynie opinia, żadna tam recenzja.


To ci się tak udało, że az sobie skradne i do podpisu wsadzę :wink:

savikol - 25 Lutego 2008, 15:04

No popatrz Nickt, a ja przeczytałem z ogromną przyjemnością. Podoba mi się styl Grzędowicza, nie zauważyłem przesadnej kwiecistości. Autor to mistrz słowa, kilkoma zdaniami potrafi zbudować klimat, postawić dekoracje i przedstawić bohatera. Jasne, że niezbyt wyrazistego, ale to przecież przygodówka, a nie studium psychologiczne. Odpowiada mi też sposób prowadzenia fabuły i sami bohaterowie, a także niezwykle wyraziści, drugoplanowi. Jest także szczypta humoru, która szalenie mi odpowiadała, bardzo naturalnego, niewymuszonego (chodzi o komentarze głównego bohatera).
Poza tym wcale się nie nudziłem. Akcja galopuje, w powieści dużo się dzieje. Momentami miałem wrażenie, że aż za dużo i za szybko. Wolałbym, żeby było nieco wolniej, więcej mięsa, by się przydało. Byłbym kontent, gdyby ten tom dwa razy grubszy.
Czekam na następną część.

Acha, to powyższe, to też tylko opinia. Nie recenzja, nie jestem godzien ich pisać.

Nickt - 25 Lutego 2008, 15:23

Rafał napisał/a
Aśtam pojechał, a niech ludzie czytają, co im własnego zdania wyrobić nie dajesz :wink:


Nie, no jasne. Niech czytają. Tak sobie pojechałem w przypływie zniesmaczenia. Zresztą jak widać, jestem tu niemal osamotniony w swojej negatywnej opini.

Nickt - 25 Lutego 2008, 15:40

savikol napisał/a
Autor to mistrz słowa, kilkoma zdaniami potrafi zbudować klimat, postawić dekoracje i przedstawić bohatera. Jasne, że niezbyt wyrazistego, ale to przecież przygodówka, a nie studium psychologiczne.


Widzisz. Nie chcę wyjść na jakiegoś wielkiego fana Sapkowskiego - na przykład jego ostatnie trzytomowe coś tam uważam za właśnie takie "cośtam" - ale Wiedźmin jest również przygodówką. A psychologia niektórych postaci jest naprawdę doskonała.


savikol napisał/a
Jest także szczypta humoru, która szalenie mi odpowiadała, bardzo naturalnego, niewymuszonego (chodzi o komentarze głównego bohatera).


No a mi ten rodzaj humoru przywodzi na myśl amerykańskie kino z jego cynicznymi bohaterami. Rozumiesz - Mikołaj Klatka zabija kolesia w, bodajże, Con Air, lecz nim zdąży wystrzelić decydującą kulę, czy zadać ostateczny cios, musi ubarwić zejście przeciwnika jakimś na wpół śmiesznym komentarzem. Ale może po prostu za wielu maderfakerów się w swoim pop kulturowym życiu już naoglądałem. Mnie oni zwyczajnie mierżą.

savikol napisał/a
Poza tym wcale się nie nudziłem. Akcja galopuje, w powieści dużo się dzieje. Momentami miałem wrażenie, że aż za dużo i za szybko.


Dużo jest walk. Dużo jest podróży. Tylko, że niewiele z tego wynika. A już niektóre pomysły, przyprawiły mnie o tzw. facepalm (taki gest związany z face i palm). I tak na ten przykład UWAGA SPOJLERY PONIŻEJ





- Julia Roberts jako cyfral
- homing włócznia
- sensei z Kanionu Żółtej Rzeki i jego poruszanie podkowy
- akcja komanosów ćwiczonych na misję w stylu "Tylko dla orłów' i opisy ekwipunku wszelakiego
Najlepszą sceną, z tego co pamiętam, był pobyt Tygrysa w osadzie, gdzie torturowano go igłami. W ogóle cały wątek Tygrysa znacznie zyskał, Vuka natomiast dużo stracił.




KONIEC SPOJLERA

savikol napisał/a
Acha, to powyższe, to też tylko opinia. Nie recenzja, nie jestem godzien ich pisać.


Może jesteś. Poczekaj na wyrok sądu.

Iwan - 25 Lutego 2008, 15:46

jestem po 1 tomie i raczej pozytywne odczucia, drugi własnie zaczynam więc zobacze z kim sie zgodze
savikol - 25 Lutego 2008, 15:58

Ale, Nickto, ja nie chciałem dyskutować z twoją opinią. Nie podobało ci się, to trudno, wywaliłeś pieniądze w błoto. Sorry. Ja łyknąłem tę powieść zupełnie inaczej, wessała mi się bezboleśnie i z przyjemnością. Z czystym sumieniem mogę ją polecić.

Pomysł z Cyfralem mnie autentycznie rozbawił. Tak samo jak szkolenie w „Kanionie Żółtej Rzeki”. No, ale pewnie mamy po prostu inne poczucie humoru.

Kruk Siwy - 25 Lutego 2008, 16:15

Hm, mnie w zasadzie bardziej podobała się część druga niż pierwsza. W pierwszej niestety autor przekroczył granice cytatu... no i ten wszechmocny bohater... W dwójce nareszcie zainteresował mnie wątek syna władcy.
No i nie próbuję nawet roztrzygnąć który z mistrzów AS czy JG jest większym czarodziejem słowa.

Ech, zazdrość zazdrość...

Rafał - 25 Lutego 2008, 16:26

Co zazdrośc, zazdrośc, potencjał w Kruku drzemie olbrzymi jeno zapał do roboty... jak to szło? Spirytus movens, spirytus, no to o duchu mocnym i słabym spirytusie? :roll: :lol:

Znaczy się nie zazdrośc Kruku tylko się spręż.

Kruk Siwy - 25 Lutego 2008, 16:32

I tam.
Trzeba znać swoje ograniczenia Rafale Lobo. To że zazdroszczę to nie znaczy, że chciałbym pisać jak JG czy AS. Chcę pisać jak TB tylko znacznie znacznie lepiej. A poza tym co innego zawiść a co innego zazdrość. To drugie bywa uczuciem pozytywnym.

Rafał - 25 Lutego 2008, 16:40

No to zazdrość, zazdrość sobie do woli, byle coś z tej zazdrości ujrzało światło półek sklepowych.
Piech - 25 Lutego 2008, 17:51

savikol napisał/a
Acha

:evil: (rozkręcam się w roli belfra).

Iwan - 25 Lutego 2008, 17:54

Piechu, odbierasz chleb Czarnemu :D
Piech - 25 Lutego 2008, 18:25

Dlatego tak się trochę na razie kryguję. Ale, jako rzekłem, rozkręcam się.
ihan - 25 Lutego 2008, 19:32

W ramach przygotowań (choć pewnie bezsensownych, bo teraz znów nie będę miała czasu czytać) do przeczytania drugiego tomu odgrzewam pierwszego Pana Lodowego Ogrodu. Mniam, mniam, mniam, jak mogłam zapomnieć, że tak mi się podobał? No fakt, jedzie po memach ogranymi banałami jak odwrócony żuraw, taki prawy i porządny, dlaczegóż ci wyznawcy podziemnego łona tacy ciemni i nie widzą własnej głupoty. Tylko, że ta oczywista oczywistość podana w taki sposób, że nie drażni. Fakt, sam koniec mnie zniesmaczył, był całkowicie niesymetryczny do reszty książki, gdyby był odrębną całością, OK, ale ja tak mam też w przypadku filmów. Całkowita zmiana konwencji wybija mnie kompletnie z rytmu. Zobaczymy co będzie przy drugim podejściu. A co do drugich tomów i kontynuacji ... takie ich przekleństwo, nie są nowością, rozbudzają apetyty i oczekiwania. Jak uda mi się przeczytać tom II w bliżej nieprzewidywalnej przyszłości zobaczę jakie będą moje odczucia.

Nickt napisał/a
Widzisz. Nie chcę wyjść na jakiegoś wielkiego fana Sapkowskiego - na przykład jego ostatnie trzytomowe coś tam uważam za właśnie takie cośtam - ale Wiedźmin jest również przygodówką. A psychologia niektórych postaci jest naprawdę doskonała.


Nicktcie, niepokoisz mnie. Jakby mnie sklonowano, przekazano klonowi wspomnienia opinie, uczucia i wrażenia łącznie z "cośtam" i dano inną ksywkę. Dziwne uczucie.

Hubert - 25 Lutego 2008, 21:39

Ja tam oba tomy PLO uważam za jedne z lepszych powieści rozrywkowych, jakie dane mi było w ogóle przeczytać.
O drugim tomie zresztą pisałem na łamach Elkander i gdzieś tu na forum.

Nickt - 25 Lutego 2008, 22:19

savikol napisał/a
Ale, Nickto, ja nie chciałem dyskutować z twoją opinią.


Ale ja chciałem dyskutować z Twoją. No cóż. Nic na siłę.

Gniewko - 9 Marca 2008, 19:15

Moim skromnym zdaniem "Pan Lodowego Ogrodu I" jest dobrej jakości produktem przeznaczonym dla czytelników, którzy nie oczekują od każdej książki głębszych doznań artystyczno-intelektualnych. Jak na swoją kategorię wagową był kawałem solidnego teksu. Oczywiście jak ktoś sięga po literaturę fantasy/SF raz na rok i oczekuje, że po raz kolejny przeczyta arcydzieło to PLO I nie miał prawa się spodobać. Nie mniej dla wspomnianej wcześniej kategorii czytelników był OK.

"Pan Lodowego Ogrodu II" nie jest dobrej jakości produktem. Dla żadnej kategorii czytelników. Jest okrutnym gniotem.

Jak wspomniałem - moim zdaniem.

Dziękuję

:bravo :bravo :bravo

Kruk Siwy - 9 Marca 2008, 19:17

Khem... sam sobie bijesz brawo?
Hubert - 9 Marca 2008, 19:20

Widać należę do kategorii "żadna" :twisted:
ihan - 9 Marca 2008, 19:22

A tam, jesteś wyjątkowy, jeden na milion.
Gniewko - 9 Marca 2008, 19:24

"Khem... sam sobie bijesz brawo?"

A co? Nie wolno? Biję brawo żeby dodatkowo rozjuszyć tych którzy "znaleźli" w PLO I lub II głębsze doznania artystyczno-intelektualne. ;P: :mrgreen:

Hubert - 9 Marca 2008, 19:24

Ihan, znaczy, powinienem czuć się wyróżniony? :mrgreen:
ihan - 9 Marca 2008, 19:28

Sosnechristo, no niekoniecznie, bo znajdowałeś jakieś doznania intelektualne, więc równałeś do większości. Zwłaszcza jeśli znalazłeś doznania artystyczne, to jesteś już zgubiony.
Gniewko, poćwicz jeszcze rozjuszanie, bo choć intencje dobre publiczność jakoś mało skora do żarliwych uczuć. Może skocz do jakiegoś wątku religijnego, homoseksualnego, aborcyjnego czy coś. Tam łatwiej się rozkręcić.

Kruk Siwy - 9 Marca 2008, 19:31

A po gwizdek ich rozjuszać?
Bawi Cię to?

Zapewniam Cię że autor pisząc powieść nie zamierzał zbawiać świata, ani przekazywać głębokich doznań artystyczno intelektualnych. Chciał stworzyć dobrą, przygodową powieść i gdy uraczy nas trzecim i ostatnim tomem ocenimy czy mu się udało.
A pierwsze dwa tomy dość mi się podobały mimo licznych zastrzeżeń. Ale - jak powiedziałem czekam na tom trzeci.

Lajdes and gentalmans brawa dla Gniewka, udało mu się mnie obudzić!
Jaki zapał! Jaka prowokacja!
Hihihii

Gniewko - 9 Marca 2008, 19:35

Z tymi brawami to był żart... Zdziwiło mnie pytanie o nie.

Kryk Siwy napisał: "Zapewniam Cię że autor pisząc powieść nie zamierzał zbawiać świata, ani przekazywać głębokich doznań artystyczno intelektualnych. Chciał stworzyć dobrą, przygodową powieść i gdy uraczy nas trzecim i ostatnim tomem ocenimy czy mu się udało."

Zgadzam się z tym. Oczywiście, że nie miała to być ewangelia fantasy. Różnimy się w tym, że jak uważam, że pierwsza część PLO była DOBRA (jak na literaturę fantasy lekką, łatwą i przyjemną). Druga część jest gniotem.

Prowokacja?... eee.... To napisanie o książce, że jest gniotem jest prowokacją? Przepraszam. Nie chciałem. I proszę skoro się obudziłeś nie krzywdź mnie.... ;-) żarcik żarcik

ihan - 9 Marca 2008, 19:37

Kruk Siwy napisał/a
Zapewniam Cię że autor pisząc powieść...


Kruku Siwy, czyżbyś pisywał pod pseudonimem Jarosław Grzędowicz???? I czy, już rozbudzony, zdradzisz nam jeszcze jakieś tajemnice?

Kruk Siwy - 9 Marca 2008, 19:38

Gniewko, a widzisz, dla mnie żaden z tomow PLOl nie jest gniotem. Chłopie gniotow nie czytałeś?
I drugi tom podobał mi się bardziej, bo widać w nim prawdziwą rzemieślniczą robotę a pierwszy... już mówiłem - nadmiar rozbudowanych cytatów z książek innych autorów ociera mi się już o nieoryginalność...

Witchma - 9 Marca 2008, 19:38

weźcie mnie nie zniechęcajcie, ja przeczytam dopiero jak się trzeci tom ukaże... ale skoro już dwa pierwsze budzą skrajne emocje, to nie PLO nie może być taki zły ;)

edit:

Kruk Siwy napisał/a
Chłopie gniotow nie czytałeś?


CHRUSZCZEWSKIEGO MU TRZA :D



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group