Publicystyka - Najlepsza publicystyka nru 2 SFFh?
Czereśnia - 10 Grudnia 2005, 22:24
NURS napisał/a | A świstak zawija funkcje falowe w sreberka Smile |
Niech zawija, byle nie patrzyl
NURS - 10 Grudnia 2005, 22:26
Dobrze gadają, aczkolwiek przyznam, że niewiele rozumiem
Czereśnia - 10 Grudnia 2005, 22:38
Bo w mysl mechaniki kwantowej tu jest wyglaszanych na goraco kilka pogladow, a jako swiadomy obserwator makroskopowy mozesz w takim przypadku zanotowac tylko srednia z kilku najczestszych... Trzeba by je schlodzic, to sie wszystko wykrystalizuje
Margot - 10 Grudnia 2005, 22:48
A kiedy się ogrzejesz, to będziesz w 10-24 stanów...
Znaczy: nie jestem pewna, co z tego zrozumiałam. To znaczy, że pewnie spójniki wyłącznie...
IMHO-tep - 10 Grudnia 2005, 23:01
Punkt dla Romka Pawlaka. IMHO trafił w sedno. Straszą nas tymi epidemiami, a być może pandemia grypy już była.
Dunadan - 11 Grudnia 2005, 00:38
JUa wiem jedno - konieta to bywa nawet i w 50 stanach jednocześnie i za zadną cholerę nie da się zaobserowować żadnego z nich...
GAndrel - 11 Grudnia 2005, 10:53
baron13 napisał/a | No właśnie. Chodzi o to, że dla zilustrowania niezwykłości mechaniki kwantowej sięgnieto po obiekt makroskopowy. Aby taki obiekt mógł w eksperymencie interferować musi mieć najwyżej kilka stanów. inaczej nic szczególnegonie zobaczymy. I dla tego kota trzeba schłodzić. Inaczej zobaczymy średnią z na oko 10 do 24 stanów. |
Nie. Chodzi o to, że dla zilustrowania paradoksu mechaniki kwantowej Schoedinger sięgnął po obiekt ze świata fizyki klasycznej. Paradoks kota S. polega na tym, że jest on obiektem "klasycznym" a eksperyment zrobił z niego "kota kwantowego". Bez żadnego schładzania. Dwustanowość kota S. jest tylko analogią do interferencji fal materii na dwóch szczelinach i aby go tłumaczyć nie należy robić z niego prawdziwego obiektu kwantowego.
W interferencji stanami są przejścia przez szczliny. Elektron interferuje ze sobą bo przechodzi przez obie szczeliny (w przypadku interferencji na dwóch szczelinach) jednocześnie. Tak samo by było w przypadku interferencji kota. Nie chodziło by o jego stany energetyczne (zależne od temperatury) tylko o to że przechodzi przez ileś tam szczelin jednocześnie. I jeszcze raz powtórzę: nie musi być on BEC, żeby to robić.
Poza tym z kota nie można zrobić BEC, bo kondensat można zrobić tylko z gazu.
GAndrel - 11 Grudnia 2005, 10:57
Czereśnia napisał/a | Bo w mysl mechaniki kwantowej tu jest wyglaszanych na goraco kilka pogladow, a jako swiadomy obserwator makroskopowy mozesz w takim przypadku zanotowac tylko srednia z kilku najczestszych... ;) Trzeba by je schlodzic, to sie wszystko wykrystalizuje :) |
Tak mniej więcej do temperatury zimnego piwa. ;)
Romek P. - 11 Grudnia 2005, 11:04
GAndrel napisał/a | Czereśnia napisał/a | Bo w mysl mechaniki kwantowej tu jest wyglaszanych na goraco kilka pogladow, a jako swiadomy obserwator makroskopowy mozesz w takim przypadku zanotowac tylko srednia z kilku najczestszych... Trzeba by je schlodzic, to sie wszystko wykrystalizuje |
Tak mniej więcej do temperatury zimnego piwa. |
No to teraz wreszcie zrozumiałem, o czym jest ta rozmowa: ustalamy właściwą temperaturę dla tego zacnego płynu
baron13 - 11 Grudnia 2005, 11:20
GAndrel napisał/a | baron13 napisał/a | No właśnie. Chodzi o to, że dla zilustrowania niezwykłości mechaniki kwantowej sięgnieto po obiekt makroskopowy. Aby taki obiekt mógł w eksperymencie interferować musi mieć najwyżej kilka stanów. inaczej nic szczególnegonie zobaczymy. I dla tego kota trzeba schłodzić. Inaczej zobaczymy średnią z na oko 10 do 24 stanów. |
Nie. Chodzi o to, że dla zilustrowania paradoksu mechaniki kwantowej Schoedinger sięgnął po obiekt ze świata fizyki klasycznej. Paradoks kota S. polega na tym, że jest on obiektem klasycznym a eksperyment zrobił z niego kota kwantowego. Bez żadnego schładzania. Dwustanowość kota S. jest tylko analogią do interferencji fal materii na dwóch szczelinach i aby go tłumaczyć nie należy robić z niego prawdziwego obiektu kwantowego.
W interferencji stanami są przejścia przez szczliny. Elektron interferuje ze sobą bo przechodzi przez obie szczeliny (w przypadku interferencji na dwóch szczelinach) jednocześnie. Tak samo by było w przypadku interferencji kota. Nie chodziło by o jego stany energetyczne (zależne od temperatury) tylko o to że przechodzi przez ileś tam szczelin jednocześnie. I jeszcze raz powtórzę: nie musi być on BEC, żeby to robić.
Poza tym z kota nie można zrobić BEC, bo kondensat można zrobić tylko z gazu. |
Paradoks Kota Schroedingera polega na tym, że nie było żadnego eksperymentu. Była praca. Aby wykonać eksperyment, musimy mieć obiekt o niewielkiej liczbie stanów. I z tego bierze się nieszczęście. Nie ma sensu myśleć o kocie, bo opisany za pomocą pojęć klasycznej mechaniki kot jest zmyłą. Tak skuteczną, że całkiem niedawno czytałem pracę noblisty na temat kota. Ale to pitu, pitu. Tak samo nie ma sensu mówić o karcie do gry która wywróci się w obie strony. Aby to zaobserwować może być ona najwyżej w kilku stanach, najlepiej tylko dwu. Opis doświadczenia z kotem sugeruje, że wystarczy tylko nie wykonać jego pomiaru, a każdy kot będzie interferował. Nie. wszystkie eksperymenty wykonane metodami klasycznymi i kwantowymi dadzą diabelnie dobrze pokrywające się wyniki. To co napisałem w tekście, to, że kot Schroedingera jest bardzo złym przykładem. Sugeruje bowiem, że obiekt klasyczny w jakimś eksperymencie zachowa się jak kwantowy.
Nivak - 11 Grudnia 2005, 12:46
Mój głos na Urbaniuka i Orbitowskiego, bo temat wciągający
Inne felietony też dobre, ale ten lepsiejszy
NURS - 11 Grudnia 2005, 12:47
Dunadan napisał/a | Ja wiem jedno - kobieta to bywa nawet i w 50 stanach jednocześnie i za zadną cholerę nie da się zaobserowować żadnego z nich... |
Cholerka, coś się pokićkało, chciałem edytować błędy dunowi
Margot - 11 Grudnia 2005, 12:57
NURS napisał/a | Dunadan napisał/a | Ja wiem jedno - kobieta to bywa nawet i w 50 stanach jednocześnie i za zadną cholerę nie da się zaobserowować żadnego z nich... |
|
50?
Optymista
GAndrel - 11 Grudnia 2005, 13:00
baron13 napisał/a | Paradoks Kota Schroedingera polega na tym, że nie było żadnego eksperymentu. Była praca. Aby wykonać eksperyment, musimy mieć obiekt o niewielkiej liczbie stanów. |
Nie musimy, ponieważ nie musimy wykonywać żadnego eksperymentu. "Kot Shroedingera" to eksperyment myślowy.
Cytat | I z tego bierze się nieszczęście. Nie ma sensu myśleć o kocie, bo opisany za pomocą pojęć klasycznej mechaniki kot jest zmyłą. Tak skuteczną, że całkiem niedawno czytałem pracę noblisty na temat kota. Ale to pitu, pitu. Tak samo nie ma sensu mówić o karcie do gry która wywróci się w obie strony. |
Do pudła z eksperymentu z kotem zamiast kota wkładam urządzenie do obracania karty. W stanie początkowym karta leży koszulką do góry. Jeżeli atom się rozpadnie to urządzenie obraca kartę, jeżeli nie to nie obraca. Po godzinie karta leży zarówno koszulką do góry jak i do dołu. Dopiero po wykoaniu pomiaru (otwieramy pudło) karta leży koszulka do dołu LUB do góry.
Cytat | Aby to zaobserwować może być ona najwyżej w kilku stanach, najlepiej tylko dwu. Opis doświadczenia z kotem sugeruje, że wystarczy tylko nie wykonać jego pomiaru, a każdy kot będzie interferował. |
Nie wiem co chcesz od tej interferencji. Kot Schroedingera nie ma wcale interferować.
Cytat | Nie. wszystkie eksperymenty wykonane metodami klasycznymi i kwantowymi dadzą diabelnie dobrze pokrywające się wyniki. To co napisałem w tekście, to, że kot Schroedingera jest bardzo złym przykładem. Sugeruje bowiem, że obiekt klasyczny w jakimś eksperymencie zachowa się jak kwantowy. |
W felietonie nie napisałeś, że "kot Schroedingera jest bardzo złym przykładem" tylko wytłumaczyłeś go przy pomocy BEC. A Kot Schroedingera tego nie potrzebuje, bo jest eksperymentem myślowym, który ma zilustrować paradoks mechaniki kwantowej i nie potrzebuje doświadczalnej realizacj. A nawet jeżeli już to BEC nie jest dobrym przykładem.
RB - 11 Grudnia 2005, 13:25
Ja trochę nie na temat Głos oddaję na Kresa, bo... ma ich mało Przy wyrównanym poziomie publicystyki mogę to zrobić z czystym sumieniem. Moim zdaniem SF wiele straci jesli "Galeria..." zniknie z jego łamów. No, chyba że pojawi się coś w zamian. Może nie recenzje opowiadań początkujących twórców, ale coś o pisaniu w każdym razie. I przyznaję bez bicia, że SF zacząłem kupowac właśnie dla felietonów Kresa.
NURS - 11 Grudnia 2005, 13:47
To jest decyzja samego Kresa, IMO słuszna. Jesli autor zauważa, że nie ma nic więcej w temacie do powiedzenia, powinien zamknać za soba pewien rozdział. Ciągnięcie tego na siłę może tylko niechęcic czytelników do osoby i cyklu. Zwazywszy, że tych tekstów powstało około 30-tu to i tak znacznie więcej, niz liczyliśmy. Dukaj z biblioteką wypalił się szybciej.
Czarny - 11 Grudnia 2005, 16:16
GAndrel napisał/a | Do pudła z eksperymentu z kotem zamiast kota wkładam urządzenie do obracania karty. W stanie początkowym karta leży koszulką do góry. Jeżeli atom się rozpadnie to urządzenie obraca kartę, jeżeli nie to nie obraca. Po godzinie karta leży zarówno koszulką do góry jak i do dołu. Dopiero po wykoaniu pomiaru (otwieramy pudło) karta leży koszulka do dołu LUB do góry. |
Po wykonaniu pomiaru, to Ty się o tym dowiesz, a karta się nie przekręci. Cały ten problem to duby smalone, bo stan jest tylko jeden, ale nie wiemy jaki, a to inny problem. Dwa stany są możliwe i pomiar identyfikuje tylko jaki jest co nie wpływa na zmianę stanu.
Dunadan - 11 Grudnia 2005, 16:59
Margot napisał/a | Dunadan napisał/a | Ja wiem jedno - kobieta to bywa nawet i w 50 stanach jednocześnie i za zadną cholerę nie da się zaobserowować żadnego z nich... |
50?
Optymista |
Margot - nie optymista tylko facet. Gdybym był kobietą to bym pewnie dobrą ilość podał. Zresztą była to wartośc przybliżona. Jako że stanów kobiety nie da się zabserwować bezpośrednio ( zupełnie jak z cząstkami subatomowymi ) to obiekt obserwujący ( tj. facet ) nie może podać ich dokładnej liczby. Chyba że będzie prowadził wieloletnie badania oparte na pośrednich spostrzeżeniach. No, ale wtedy to już za późno...
Czarny - 11 Grudnia 2005, 17:02
Zdecydowanie optymista z Ciebie Dun. Kobiety tym bardziej nie wiedzą ile mają swych stanów, a do obliczeń wykorzystałbym granicę nieskończonego ciągu geometrycznego, albo wzór na wariację bez powtórzeń tylko nie wiem dla jakiego n
Margot - 11 Grudnia 2005, 17:17
Kobiety w różnicowaniu stanów własnych dążą do nieskończoności
Znaczy: liczba stanów kobiety potencjalnie jest nieskończona, czy jakoś tak
Facet może, ale nie musi być czynnikiem wpływającym na stany kobiety.
bardzo_czarny_kot - 11 Grudnia 2005, 19:23
A ja na Kresa głos oddałam. I, kurde, przykro mi, że kończy Galerię! Ja wiem, że tego tematu po rpostu nie dało się ciągnąć w nieskończoność... Ale może jednak pojawi się w innej złośliwej, ciętej, ostrej, szczerej do bólu rubryce?
NURS - 11 Grudnia 2005, 19:24
Takie są plany, a nawet ciekawsze Ale nie uprzedzajmy faktów...
bardzo_czarny_kot - 11 Grudnia 2005, 19:50
Łoj tam, fakty uprzedzone już na łamach Galerii, drobnym druczkiem na dole strony, zostały. Taka tajemnica Poliszynela.
joe_cool - 13 Grudnia 2005, 23:56
Pan Cebula, bez dwóch zdań.
Może ściągnę teraz na siebie gromy, no ale trudno, ja tylko zwykła owca jestem, nie znam się, ale pan Kres IMHO napisał 30 razy ten sam tekst, więc dobrze, że kończy.
RB - 14 Grudnia 2005, 00:16
Mnie się u Kresa podoba styl i poczucie humoru, więc wolę przeczytać jeszcze 30 razy to samo, niz nic.
Margot - 14 Grudnia 2005, 08:52
Lubię publicystykę Kresa, utwory literackie również, niemniej też uważam, że formuła działu poradnikowego dla debiutantów się mocno już zmechaciła. I popieram zmianę - bardzo się cieszę, że coś nowego się pojawi. Kibicuję Kresowi, żeby to było jeszcze lepsze niż Galeria/Kącik Połamanych Piór.
Za to również cenię Kresa, że wie, kiedy przestać.
Orbitoski - 14 Grudnia 2005, 09:10
hehe, pamiętam Kresa jeszcze z czasów Fenixa i to było coś - do Parandowskeigo ciut mu brakowało, ale robiło tytaniczne wrażenie. Szczególnie pierwsze odcinki. Dziś dalej rozumiem jego i intencje, choć nie podzielam
RB - 14 Grudnia 2005, 10:58
Orbitoski napisał/a | Dziś dalej rozumiem jego i intencje, choć nie podzielam |
Mógłbyś to rozwinąć? Bo nie bardzo rozumiem, a zaintrygowało mnie
Orbitoski - 14 Grudnia 2005, 11:14
bardzo silnie werbalizował podział między arytstów i rzemeślników. Rozumiem go dobrze, bo w zalewie prozy manierycznej, eksperymentalnej, brzmiał jak głos rozsądku. Paswiąc się nad karyaturą artysty nie przewidział, że może się narodzić karykatura rzemeślnika, piszacego przeźroczyste teksty od sztancy, niezdolnego do nadania koloru postaciom, do wprowadzenia emocji do tekstu.
szkoda również, że Kres przerobiwszy podstwy nie zajął się kwestiami bardziej szczegółowymi, trudniejszymi: operowaniem nastrojem, wielopoziomową konstrukcją tekstu. Może się zajął, a ja przeoczyłem? albo uważał, ze w jego poradniczku to nie miałoby sensu, w końcu pisał dla raczkujących. wiem, sam czytałem
Taclem - 14 Grudnia 2005, 11:22
Według mnie zajął się tym, czym dał radę się zając. Nie znaczy to, że sam nie poradziłby sobie z cięższymi tematami (a pisał nieźle np. o bohaterze), ale czy dali by sobie z tym radę czytelnicy? "Galeria" miała przede wszystkim być czytana, więc stad trochę "popowa" formuła.
|
|
|