Melodie przestrzeni [muzyka] - Nasze fantastyczne gusta muzyczne
Stormbringer - 14 Listopada 2008, 11:20
Drobiazg. Jak usłyszysz riff na początku "Trujących roślin", to od razu Ci się humor poprawi.
Chal-Chenet - 15 Listopada 2008, 18:31
No kupiłem dzisiaj i sobie posłuchuję. Fakt, ta płyta zyskuje przy kolejnych odtwarzaniach. Jeszcze parę i pewnie chwyci jeszcze mocniej.
Grahf - 15 Listopada 2008, 20:58
Ur Falc'h - "Ur Falc'h"
Blackowe wyziewy z polecanek andre - moim skromnym zdaniem nie jest to pocisk klasy Solstafir czy Wolves in The Throne Room, ale klimatem zabija .
Harmaa - "Airut: Aamujen"
Rewelacyjny projekt muzyków z neofolkowego Tenhi. Całość to zjawiskowe wokale z pianinem i perkusją. Cudo .
Chal-Chenet - 16 Listopada 2008, 22:13
No i proszę. Stwierdzam, że Hipertrofia Comy jest jednak znakomitym wręcz albumem. Na początku miałem chyba oczekiwania tego typu, że będzie to album podobny do dwóch poprzednich. A taki nie jest. Cały czas jest to Coma, ale się rozwinęli.
Albumy, które nie chwytają od razu, które trzeba rozgryźć, oswoić się, najczęściej zostają na dłużej. Mam przeczucie, że z tą płytą będzie podobnie.
Świetna muzyka, tekstowo też bardzo interesująco. Jestem bardzo zadowolony, że po nieudanych pierwszych podejściach się nie zniechęciłem.
Stormbringer - 18 Listopada 2008, 11:44
Ot co. Niektóre rzeczy na tej płycie na dobre wchodzą do piero po n-tym przesłuchaniu. Ale potem opędzić się od nich nie można. Co prawda przyznaję, że za którymś tam razem zacząłem przeskakiwać te wszystkie wstępy, ale esencja tej płyty, czyli nowe kompozycje, naprawdę trzyma poziom. Fajnie, że zespół kombinuje. Fajnie też, że mimo wszystko, robi to w swoim stylu.
Chal-Chenet - 18 Listopada 2008, 22:07
Przerywając na chwilę całodzienne prawie słuchanie "Hipertrofii" wrzuciłem do boom-boxa "Safe Trip Home" pani Dido. Bardzo przyjemna muzyka, nie ma tu żadnych rewolucji, jest ładnie, melodyjnie i kojąco. I tak powinno być, za to lubię muzykę Dido.
Stargazer - 18 Listopada 2008, 23:27
JacAr napisał/a |
I w ten sposób koncert zaczął się poł godziny wcześniej, kilka osób nie zdążyło na welcome to the jungle. Nawiasem mówiąc na koncercie bylo tylko kilka osób. wg mnie nie wiecej niż 10 tysi... |
ty nawet nie wiesz w jakim my bylismy szoku pod sceną. popatrzylismy na zegarek i stwierdzilismy, ze skoro jeszcze prawie godzina do koncertu, to wyjdzie na scene za minimum 2 godziny a tu niedlugo potem zaczynają grac. nie wiem czy to nie byl pierwszy nieopozniony koncert axla w historii XD w czasach UYI tour notorycznie spozniali sie po 2-3 godziny
ludzi faktycznie az tak duzo nie bylo, ale badzmy szczerzy - to nie jest guns n' roses, no a poza tym mysle, ze ten koncert o 15 lat za pozno. 15 lat temu to byl najpopularniejszy zespol w polsce. swoje tez zrobila ta kretynska plotka wymyslona przez kogos dawno temu o nie spiewaniu dla polakow i zydow, ktorą ciagle powtarzają netowi idioci.
ktos tu dalej pisal o black sabbath. mnie akurat okres z martinem sie bardzo podoba. no nie w calosci, ale plytka Tyr jest jedną z moich ulubionych w dyskografii BS. na headless cross jest kilka znakomitych kawalkow na czele z tytulowym, na ktorego mam straszną faze ostatnio. eternal idol i cross purposes juz jakos jednak na mnie wrazenie nie zrobily. ale trzeba przyznac, ze te plyty z martinem faktycznie byly sporym odejsciem od brzmienia BS. z plytami z ozzym wspolnego wlasciwie nic nie mialy, moze nieco z plytami z dio, ale tez tylko czasami. to juz jednak inne granie bylo.
Szara opończa - 21 Listopada 2008, 09:06
Chineese democracy do odsluchania na myspace for fri!!!!!!!!!!
Chal-Chenet - 21 Listopada 2008, 14:40
Słuchałem wersji demo. Jeśli finalna będzie podobna, to chyba jednak podziękuję i nie będę tego słuchał.
Adanedhel - 23 Listopada 2008, 18:11
Właśnie zauważyłem, że wychodzi. Według "The Times" nie jest niczym wybitnym, ale słuchać się da. A ponieważ da się słuchać też pewnie będzie sukcesem.
Przy okazji – w dwa tygodnie od premiery Black Ice ten podskakujący dziadek w mundurku szkolnym i reszta AC/DC sprzedali na całym świecie 5 mln płyt, w 29 krajach trafiając na szczyty list sprzedaży. Żwawi są jak na dinozaurów
Chal-Chenet - 23 Listopada 2008, 21:19
Lux Occulta - The Mother and the Enemy
Cóż za wspaniała płyta. Brawurowe połączenie ekstremalnego metalu, trip-hopu i jazzu. Znałem to już wcześniej i nie wiem czemu mnie naszło, żeby sobie odświeżyć, ale efekt jest piorunujący. Szkoda, że się rozpadli, mogło jeszcze powstać wiele znakomitych albumów.
andre - 23 Listopada 2008, 21:36
The Most Arrogant Life-Form...ech...:-)
Chal-Chenet - 23 Listopada 2008, 21:40
Tak.
I jeszcze Mother Pandora. I w ogóle wszystko!
Hubert - 24 Listopada 2008, 20:44
I jak tam Gunsi? Słuchaliście już?
Chal-Chenet - 24 Listopada 2008, 21:04
Ja raz. Wiem, że to za mało, ale na razie nie mam ochoty do tego wracać.
Virgo C. - 24 Listopada 2008, 21:28
Gunsów olałem, kupiłem sobie płyty Riverside i odlatuje
Chal-Chenet - 24 Listopada 2008, 21:39
Iii tam, kup Comę!
Virgo C. - 24 Listopada 2008, 22:16
Coma ssie
A poważniej - jakoś nie mogę się do tego zespołu przekonać. A najbardziej do głosu wokalisty
Chal-Chenet - 24 Listopada 2008, 22:20
Wymiata raczej!
Ale serio, posłuchaj nowej płytki, jak dla mnie rewelacja.
Virgo C. - 24 Listopada 2008, 22:59
Będzie kasa to się zakup rozważy. Narazie w planach mam zakup płyt:
Samo Voo Voo Voo Voo
Theatre Play Music Contemporary Noise Quartet
I gdzieś na aledrogo mi się uwidziała środkowa płyta Portishead - jedyna której nie mam
Szara opończa - 25 Listopada 2008, 09:13
No to o Gunsach
imo SWIETNA PLYTA!!!
dobre, ciezkie, rockowe granie, czasem odrobine heavy, slychac zapedy stylistyczne rodem z poprzedniej epoki, cytaty np z november rain i civil war.. ale jest to plyta nowoczesna, odrobina sampli wcale nie razi w ucho, wrecz przeciwnie
gitarowego szalenstwa nie ma i moze faktycznie tego slasza troche brakuje, za to axl w formie REWELACYJNEJ, nie dosc ze górki, to spiewa bardzo dobrze, na calej skali, niskie i wysokie rejestry, nie oszczedza sie, nie ma falsetowania
nagrana plyta tez bardzo dobrze, klimat gunsowy zostal tez na pewno dzieki Dizzy'emu co puka w klawisze...
70 minut porzadnego grania.. tego sie na pewno nie spodziewalem... powrot na maxa... a jesli axl troche wyluzowal i zacznie sie pojawiac na koncertach no to mzoe uda sie zorganizowac niezle szoł...
polecam
Hubert - 25 Listopada 2008, 09:52
szepcze cichutko... to może wróci stara ekipa?
Virgo C. - 25 Listopada 2008, 11:48
Do tej pory się chyba gryzą więc mało prawdopodobne...
Chal-Chenet - 27 Listopada 2008, 11:36
Posłuchałem Gunsów w wersji normalnej, nie demo i muszę powiedzieć, że płyta wiele zyskała. Bardzo dobre granie, chwytliwe, rockowe, z dobrymi solówkami i naprawdę świetną formą Axla. Chyba za wcześnie postawiłem na nich krzyżyk, mam też nauczkę, żeby nie wyciągać wielkich wniosków z demówek tylko czekać na końcową wersję.
Od wczoraj nie mogę się od tej muzyki uwolnić.
Adashi - 28 Listopada 2008, 17:18
Nasz powerplay na dzisiaj to Sokół feat. Pono & Franek Kimono - W aucie
JacAr - 28 Listopada 2008, 22:32
Chal-Chenet napisał/a | Posłuchałem Gunsów w wersji normalnej, nie demo i muszę powiedzieć, że płyta wiele zyskała. Bardzo dobre granie, chwytliwe, rockowe, z dobrymi solówkami i naprawdę świetną formą Axla. Chyba za wcześnie postawiłem na nich krzyżyk, mam też nauczkę, żeby nie wyciągać wielkich wniosków z demówek tylko czekać na końcową wersję.
Od wczoraj nie mogę się od tej muzyki uwolnić. |
Jeśli mowa o Chinese Demokracy - potwierdzam. Bardzo dobra płyta. Ktoś narzekal z recenzentów, że 3 ostatnie utwory wolne, w stylu November rain. Cóż - co kto lubi, mnie się te wolne też podobają, mają fajny klimat.
Dobrze dało utwardzenie gitary rytmicznej (czy czegoś co ją udaje), solówki miejscami znakomite, z jednej strony w kierunku Slasha, ale jednak inne, nawet od czasu do czasu wah wah się pojawia. Ciekawe pomysły muzyczne, niektóre nawet całkiem hiciarskie. Poza tym kapitalne nawiazania do muzy lat 70/80, takie smaczki, jakby ukłony - harmonie, riffy, rytmy perkusyjne.
No i plyta byla dluuuugo oczekiwana.
Tylko teraz, jeśli mialbym porównywac radochę z dwóch takich oczekiwanych krążków - Metalliki i G'n'R, to jednak chyba Metallica.
Czekam na nowy R+... oj czekam...
JacAr
Edycia: wlasnie zainspirowany wlasnymi oczekiwaniami poszukałem sobie i znalazłem wieści... sam nie wiem czy dobre. Nowy album Rammstein jest zapowiadany na koniec przyszłego roku (może jesień). Pierwszy singiel ma sie ukazac przed latem. Muza ma byc twardsza, ostrzejsza, bo uzywają bardzo uproszczonego instrumentarium - proste piece i wiesła A przynajmniej tak robili komponujac. Bo nagrywają w kalifornii. heh. Żby im Offspring nie wyszedl
Fidel-F2 - 29 Listopada 2008, 07:26
Democracy
ilcattivo13 - 29 Listopada 2008, 13:09
JacAr - rozumiem, że ten Offspring to miała byś ostra ironia i złośliwość, ale trochę nie trafiłeś. Ale jeśli już mamy porównywać...
Wiele można o kawałkach the Offspring napisać, ale nie to, że są słabe. IMHO, żaden utwór tO nie schodzi poniżej poziomu średniego. Rammstain częściej zaliczał muzyczne wpadki tworząc potworki, których nie dało się słuchać nawet po utracie przytomności z powodu ostrego tankowania...
A jeśli chodzi o utwory absolutnie zaj...ste i genialne to tO mają ich bez porównania więcej niż Rammstain. Wystarczy sobie posłuchać "Million Miles Away", "The kids aren't alright", "Denial, Revisited", "She's got issues", "Hammerhead", "All Along", "Gone Away", "Staring At The Sun", "Way Down The Line", "Self Esteem", "Smash It Up", "Bad Habit". Nawet covery lepiej im wychodzą niż wersje oryginalne ("Total Immortal" AFI czy "Sin City" AC/DC).
tO przejęli punkową pałeczkę w momencie, gdy wypuściły ją Green Day (zaraz po "Dookie" i Bad Religion (też gdzieś w połowie lat 90-tych) i dzisiaj to oni są królami punk rocka. O Rammstein, nawet nie da się powiedzieć, że są "książętami" metalu (z "baronami" jeszcze mógłbym się zgodzić).
Reasumując - gdyby Rammstein zrównał się poziomem z the Offspring, to wyszłoby im (Rammsteinowi) to tylko na dobre
EDIT: błędy i pogrubionka
JacAr - 29 Listopada 2008, 13:37
Oczywiscie na pewno słyszaleś kiedyć, że o gustach się nie dyskutuje?
To są dwa zupelnie różne rodzaje ekspresji, więc w pewnym sensie porównywanie ich nie ma sensu. Podobnie zresztą jak G'n'R i Metalliki, chociaż to juz prędzej.
Cóż z mojego punktu widzenia - a znam oba zespoly od poziomu pierwszych nagrań demo (zarówno R+ i Offspring - i żeby zaraz ktoś sie nie przyp...walił, że się chwalę - po prostu kiedy sie nimi zainteresowalem posłuchałem wszystkiego - Offspringu demowek było wiecej jakby co) to są dwa zupelnie różne kawałki strawy i nawet, jeśli to mieso, to z różnych zwierząt. Grzechem pierworodnym Offspringu jest bycie post-post-punkiem i chociaz Holland jest moim rówieśnikiem, trochę sie jednak spóźnił. Drugą wadą Offspringu jest dryf w kierunku popu, który w przypadku ostatniej plyty wydakje się już przekroczeniem wszelkich dopuszczalnych granic. Zdecydowanie ich autoironia zawarta na Americanie była dla mnie najciwkawsza, i razem z Ignition i Smash to dla mnie najlepsze płyty (na pozostałych do słuchania są pojedyncze kawałki). Co więcej? Ano, moze to, że graja na jedno kopyto? Że pozują na zbuntowanych *beep*, a ich bunt polega na pływaniu na desce, że śpiewają o *beep* maryni. Ale słucha się ich fajnie A co do Rammstein... heh... Nie będę sie rozpisywał, bo nikt by tego pewnie nie czytał. Tu może jednak, gdyby ktoś chciał kilka słów szerzej, o jednym utworze (refleksje nt. utworu Mein Teil wokalno instrumentalnej grupy Ramms+ein).
Paradoksalnie R+ najwięcej fanów zdobył po albumie Reise Reise, ktory jest imho najgorszą plytą zespołu. Zreszta sami chyba tak sądzą (Rammsteinowcy znaczy) bo natychmiast wydali Rosenrot, łamiąc zwyczaj 4 letnich przerw. Wychodzi na to, ze najbliższym wydawnictwem wróca do tego zwyczaju, bo już chyba jakieś 3 lata uplynęły od Rosenrot.
W R+ dla mnie ważne jest wszystko, od słów, przez muze do samej oraganizacji zespołu i spektakli, jakimi są koncerty. I tu mógłbym pisać i pisać Ale dam żyć innym
Miłego
JacQ
ilcattivo13 - 29 Listopada 2008, 14:32
JacAr napisał/a | Oczywiscie na pewno słyszaleś kiedyć, że o gustach się nie dyskutuje? |
"oszywiście"
JacAr napisał/a | To są dwa zupelnie różne rodzaje ekspresji, więc w pewnym sensie porównywanie ich nie ma sensu. Podobnie zresztą jak G'n'R i Metalliki, chociaż to juz prędzej. |
a to akurat Ty zacząłeś
Co do reszty - jak się posłucha tego "punka", który wydają inne, kultowe (kiedyś) zespoły punkrockowe, to tO wypadają baaardzo punkowo. A że ciągnie ich w pop (choć jak to było przy płycie "Americana" czy "Conspiracy of One", ciągle jest to ze sporą dawką ironii i krytyki; poza tym, punk jest muzyką prostą i dlatego tak blisko mu do popu)... Ciągnie ich też w metal, hardrocka, irish punka (temu dziwić się nie wolno, bo Kalifornia to mekka tego gatunku) i folk punka. Każdego gdzieś zaczyna ciągnąć po wydaniu -nastej płyty i pewnie Rammsteinu też to nie ominie...
Że grają na jedno kopyto - prawie wszystkie zespoły tak grają (i to te najlepsze), Rammstein też tak gra, a przynajmniej tak mi się wydawało, gdy przesłuchałem ich dyskografię po raz pierwszy. Co gorsza, zmiana sposobu grania może zespołowi (który gra na jedno kopyto) wyjść mocno na gorsze - vide Green Day i ich płyty od nr 5 poczynając.
Odnośnie tekstów - nie powiedziałbym, że tO pisze głupie i naiwne teksty (choć to drugie to standard wśród punkrockowych kapel - jak poczytałem teksty piosenek Sex Pistols, to przestałem ich słuchać). Przeczytaj jeszcze raz teksty pierwszych kilku piosenek, które wymieniłem w poprzednim moim poście. Czy to są głupie teksty? A piosenki o miłości (których trochę się u tO nazbiera) są głupie z natury.
Koncerty punkrockowe są mało spektakularne - bo to jest prosta muzyka i takie mają być koncerty. Jeśli ktoś chce, to może robić takie szopki jak na koncertach Sex Pistols, ale imho to mało punkrockowe, a przynajmniej nie jest to już dzisiejszy punk.
Jeszcze odnośnie tekstów Rammsteinu - wyczytałem w Wiki, że zespół, w przeciwieństwie do innych zespołów rockowych i metalowych, nie unika tematów trudnych i tematów tabu. No jakbym o tO (i wczesnym Green Day'u) czytał ;P
|
|
|