To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Planeta małp - Co nas śmieszy?

gorat - 17 Sierpnia 2014, 15:47

Magnis, możesz rozwinąć? Jakieś tarcia w zarządzie?
Magnis - 17 Sierpnia 2014, 17:46

gorat o tarciach w zarządzie nic nie wiem :wink: .
Sytuacja przedstawiała się następująco. Poszedłem zapłacić coś na poczcie i byłem świadkiem jak dwie panie zaczęły się kłócić ze starszym gościem, że on tutaj nie stał. Po chwili okazało się, ze zajął miejsce za osobą, która nie stała i został w takim razie bez kolejki (facet zajął miejsce za kimś co nie stał tylko przyszedł z kimś). Od słowa do słowa jak zwykle i jedna sobie odpuściła oraz poszła z nich jak wpadł mężuś młodej co zaowocowało wyzwiskami i szarpaniną, bo jej mężuś się najeżył jak kogucik (bo jego żona jest w ciąży i w ogóle tutaj stała). Ani jedna i druga strona nie chciała ustąpić, ale się uspokoili jak pani z okienka z poczty zaczęła na nich krzyczeć. Sytuacja później przedstawiała się, ze młoda zapłaciła i poszła, a facet po niej zapłacił.
Ludzie się z nich po prostu śmiali po wszystkim :mrgreen: .

merula - 5 Wrzeœśnia 2014, 22:06

usłyszałam dzisiaj przecudnej urody tekst: ogórki są poslajcowane
Lynx - 7 Wrzeœśnia 2014, 08:06

merula napisał/a
ogórki są poslajcowane


a jakiś przekład z tego na nasze można prosić? :mrgreen:

Fidel-F2 - 7 Wrzeœśnia 2014, 10:24

pewnie 'Na plasterki!'
fealoce - 8 Wrzeœśnia 2014, 09:46

kosmici są głupi!
dalambert - 8 Wrzeœśnia 2014, 11:19

fealoce, :D
Kruk Siwy - 10 Wrzeœśnia 2014, 09:36

Każdego dnia dostaję propozycję skrócenia erekcji do trzech godzin. Podziemie aborcyjne wysyła, czy co?
mBiko - 11 Wrzeœśnia 2014, 18:19

"Mama, a to w końcu jest Zakochane, czy Zakopane?"
Luc du Lac - 11 Wrzeœśnia 2014, 21:25

mój szef,
mieszka 50 m od biura, i każdy swój dzień roboczy rozpoczyna od defekacji w kiblu biurowym

konopia - 11 Wrzeœśnia 2014, 22:03

spacery pobudzają jelita do pracy :lol:
Godzilla - 11 Wrzeœśnia 2014, 23:05

Może to jego reakcja na wejście do biura :P Ja miałam kiedyś taką sytuację, że chciało mi się rzygać, kiedy naciskałam klamkę. Cóż, zwyciężało jednak dobre wychowanie.
hrabek - 12 Wrzeœśnia 2014, 07:25

Luc du Lac napisał/a
mój szef,
mieszka 50 m od biura, i każdy swój dzień roboczy rozpoczyna od defekacji w kiblu biurowym

Odległość nie ma nic do rzeczy. Przelicz to na 20x w miesiącu, zobacz jaka to oszczędność wody i papieru i od poniedziałku sam tak zaczniesz robić :mrgreen:

Rafał - 12 Wrzeœśnia 2014, 08:09

I sam szefem zostaniesz, zobaczysz :D
thinspoon - 12 Wrzeœśnia 2014, 08:55

Dodatkowo, przy umowie o pracę, za stawianie klocka w godzinach pracy dostajesz pełną stawkę. Nad czym się tu zastanawiać?
gorbash - 12 Wrzeœśnia 2014, 10:33

Praktycznie patrząc na sprawę, to jeszcze wszystko zależy gdzie pije pierwszą kawę.
Luc du Lac - 12 Wrzeœśnia 2014, 11:32

thinspoon napisał/a
Dodatkowo, przy umowie o pracę, za stawianie klocka w godzinach pracy dostajesz pełną stawkę. Nad czym się tu zastanawiać?


ale on nie ma umowy ;)


kawę... pijam w drugim biurze :)


do tego to jest wątek - co nas śmieszy :) - mnie to tylko właśnie :]

Luc du Lac - 12 Wrzeœśnia 2014, 11:46

i jeszcze jedno - niezmiennie bawi mnie odbieranie listów od Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
:)

charande - 14 Wrzeœśnia 2014, 19:39

To ja może zmienię temat ;)

Uroki mieszkania na obrzeżach miasta: dzisiaj na spacerze łapaliśmy z mężem kozę, która uciekła z gospodarstwa, zawędrowała na osiedle położone ok. 400 m dalej i biegała sobie po jezdni. Jakieś małe dziecko idące z tatusiem mocno się jej wystraszyło (no cóż, nie dość że zwierzak duży, to jeszcze rogaty). Mimo bolącego kolana, bohatersko pobiegłam za kozą (uciekała, skubana) i złapałam ją za parciany pasek, a mąż odprowadził spacerowiczkę z powrotem na jej teren i oddał właścicielom. Znamy ją z widzenia, bo często przechodzimy obok i widzimy, jak się pasie.

Zabawna jest taka koza - wystarczy na chwilę stanąć obok, a ta już sprawdza, czy nogawka spodni nie jest przypadkiem jadalna :D

dziko - 14 Wrzeœśnia 2014, 22:15

W Warszawie łosie i dziki zapuszczające się do miasta to rzecz regularna, ale już kozy sobie nie przypominam. Każde miasto ma swój bestiariusz :lol:
charande - 15 Wrzeœśnia 2014, 07:53

Och, po Lublinie też potrafią biegać dziki :D W tym roku jeden został sfilmowany, kiedy kładł się w kałuży przed bankiem na Krakowskim Przedmieściu:

Dzik w centrum Lublina

dalambert - 15 Wrzeœśnia 2014, 08:19

Cóż cywilizacja wkracza do miast.
charande - 22 Wrzeœśnia 2014, 12:42

60-letnia pani profesor mówiąca załamanym głosem, że nie wie, jak ma wystąpić publicznie na konferencji, bo fryzjerka ją źle ostrzygła :roll: Fryzura wygląda tak samo jak zawsze. Słowo daję, w takich chwilach mam wrażenie, że Bozia poskąpiła mi jednego chromosomu X.
nureczka - 22 Wrzeœśnia 2014, 13:20

charande, jak Cię lubię, tak tym razem się z tobą nie zgodzę. Z niewiadomych powodów, chęć wyglądania estetycznie, jest postrzegana jako przejaw pustki umysłowej. Do tego wyrobiło się przekonanie, że dbałość o wygląd wynika wyłącznie z chęci wyglądania seksownie. Tymczasem może być przejawem poczucia estetyki. Nie widzę nic śmiesznego w tym, że osoba starsza chce wyglądać estetycznie.
Ja, na przykład, miałabym problem, by publicznie wystąpić z plamą na bluzce, albo w sukience, która eksponuje fałdki na brzuchu. Być może pani uważa, że fryzura ją szpeci (np. nie zakrywa zmarszczek albo jakiegoś znamienia, na które ty nie zwracasz uwagi, a pani uważa za szpetne).
Dygresja: moja mama zawsze do jedzenia kładzie na stole obrus (lub czystą serwetę, jeśli je w pojedynkę) i ogólnie ładnie nakrywa. Nawet jak nikt nie widzi. Bo ma taką potrzebę estetyczną. A przecież poranną jajecznicę można zjeść na ceracie bezpośrednio z patelni. Koniec dygresji.
Znam też kilku mężczyzn (niestety, głównie starszego pokolenia), którzy nie pokażą się publicznie w koszuli, która nie jest idealnie wyprasowana. Więc troska o wygląd nie ma nic wspólnego z chromosomami.

dalambert - 22 Wrzeœśnia 2014, 13:30

nureczka, + 1 :bravo
charande - 22 Wrzeœśnia 2014, 13:54

Nureczko, sęk w tym, że fryzura zainteresowanej po wizycie u fryzjera wygląda praktycznie tak samo jak zawsze po podcięciu o kilka cm. Ja rozumiem, że zdarzają się fryzjerskie katastrofy (typu spalenie trwałej czy pofarbowanie na kolor zgniłej zieleni), ale to nie ten przypadek. A wiek przywołałam dlatego, że takie rozdmuchiwanie drobiazgów do rangi katastrofy kojarzy mi się raczej z osobami bardzo młodymi.

Cytat
Być może pani uważa, że fryzura ją szpeci (np. nie zakrywa zmarszczek albo jakiegoś znamienia, na które ty nie zwracasz uwagi, a pani uważa za szpetne


Nie. Fryzura minimalnie się nie układa (nie wiem, jak to opisać - włosy są ścięte równo na wysokości brody i powinny się lekko zawijać do środka, a się nie zawijają), ale moim zdaniem NIKT tego nie zauważy.

Cytat
miałabym problem, by publicznie wystąpić z plamą na bluzce


No ja też, ale plama albo niedopasowana sukienka to zupełnie inny kaliber ciężkości imho.

nureczka - 22 Wrzeœśnia 2014, 13:58

charande napisał/a
po wizycie u fryzjera wygląda praktycznie tak samo jak zawsze po podcięciu o kilka cm.

Jasne. Ludzie mają różne fobie. Lepsza obsesja fryzurowa niż obsesja "jestem za gruba" i odchudzenie się do poziomu kościotrupa. Ja mam obsesję na punkcie równiutko ułozonych poduszek - jak nie leżą równo to nie mogę usnąć. A Kruk jest ofiarą owej obsesji :)

merula - 22 Wrzeœśnia 2014, 21:10

charande, ona wie, że się nie podwijają i ma z tym problem.
nie jestem przesadnie porządnicka i mam zazwyczaj duży luz do swojej powierzchowności, ale mam "fobię" z paznokciami. mogą być prawie dowolnie zmasakrowane, nierówne, z poobgryzanymi skórkami o ile nie są pomalowane. jakikolwiek odprysk lakieru, lub inne niedoskonałości powodują, że mam ochotę natychmiast ewakuować się spośród ludzkości i zrobić z tym porządek. i ciężko mi przychodzi zaakceptowanie tego, że inni raczej nie zwrócą na to uwagi.

charande - 23 Wrzeœśnia 2014, 11:17

Już poszła do innego fryzjera i po skróceniu o 1 cm wszystko się układa tak jak powinno.

Mnie by chyba przeszkadzało tylko przepocone ubranie albo widoczna plama, dziura, coś w tym guście. Wieczorem w przeddzień obrony doktoratu odkryłam, że schudłam i spodnie od kostiumu ze mnie spadają. Machnęłam ręką i poszłam w żakiecie od kostiumu oraz spodniach "nie od kompletu", uznając, że jest to ze wszystkiego najmniejszy problem.

thinspoon - 25 Wrzeœśnia 2014, 07:59

Poranny dialog z sąsiadem.

- Dzień dobry.
- Dzień dobry (nieco bełkotliwie). Wiela je godzin?
- Siódma.
- Ale rano?



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group