Powrót z gwiazd - Rozmowy religijne
Anonymous - 17 Września 2008, 12:16
MOFFISS napisał/a | Tiaa, tylko poźniej widziała świat w jakiś dziwnych kolorach... |
Jakich znaczy? Rozpalała stosy? Czy tylko wg Ciebie były to "dziwne kolory"?
MOFFISS napisał/a | Podałem przykład jak niektóre osoby są zagrożone, gdy ich świat się wali...pewnie jakby spotkała ludzi z Hare Kriszna, byloby podobnie i zamiast latać do kościoła, biegałaby boso, śpiewając hare, hare. |
Zagrożone czym? Depresją, samotnością, jak najbardziej. Ale te osoby, tak jak każdy, same wybierają sobie sposób na życie. Jeśli religia pomaga im przezwyciężyć samotność, wybaczyć sobie, znaleźć cel i zacząć żyć od nowa - to dlaczego miałoby to być zło? Bez względu na to, jaka to religia. Jasne, że zdarzają się patologie, sekty, przypadki niezrównoważenia psychicznego, ale nie wszystkie, myślę, że nawet nie większość pod to podciągniesz.
Agi - 17 Września 2008, 12:16
ihan napisał/a | ale jeśli tylko pójdzie fama, że ksiądz był przyłapany in flagranti, wszystkich oburza. |
Poczułam się po trosze wywołana.
ihan, mnie oburza hipokryzja, nie seks jakko taki i dlatego swoją wypowiedź zaczęłam od stwierdzenia, że jestem za zniesieniem celibatu w kk.
Pako - 17 Września 2008, 12:22
MOFFISS napisał/a | Z zupełnie innej beczki, taki offtop:
Czytałem dawno temu opowiadanie, w którym jedna z bohaterek została złapana przez mnichów. Łańcuchami przykuli ją do ściany. Jeden z mnichów zdarł z niej ubranie i już miał uderzać batem, gdy zauważył, że ma erekcję - wiec zmienił natychmiast zdanie, rycząc - diable wcielony! - zatłukł ją na śmierć. |
A ja ostatnio widziałem film, gdzie ateista zabił z zimną krwią kilkanaście ofiar. Inny ateista zatłukł kilkanaście/dziesiąt innych ofiar i tego pierwszego ateistę. A potem uprawiał seks. Co ma piernik...?
Rafał - 17 Września 2008, 12:29
NURS napisał/a | Uważam, ze chrześcijaństwo wyrosłe z tego samego pnia, co mahometanizm, czy judaizm jest nadal tą samą religią - odnosi się przeciez do tego samego Boga. Luźnym kalafiorem zwisają mi wszelkie reformacje i podziały wewnątrz - to jest bowiem bezsprzeczne dzieło ludzi, małych zawistnych, często odtrąconych od żłobu, którzy koniecznie musieli porzadzić, albo jak Heniek wyplątac się z problemu. Od wieków ludzie przeinaczają zasady religii, zeby im pasowaly. | Oczywista oczywistość (jak to się językiem wyższych sfer określa ) NURS napisał/a | to, co dzisiaj głosi się w kościołach niewiele ma już wspólnego z dogmatami głoszonymi przez Jezusa. | Ma. Oczywiście to moje zdanie, mógłbym zacząć przerzucac się licytajcą kto częsciej chodzi do kościoła i lepiej pamięta ostatnie kazanie czy list pasterski, ale mam wrażenie, że nie o to chodzi. Czuję, że dobrneliśmy do swoich okopów i zaden się z nich nie wychyli. Zatem szkoda amunicji. NURS napisał/a | ja nie widze wyraźnej granicy pomiędzy nie morduj a nie zabijaj. I śmiem twierdzić, że tworzenie jej jest największym skupip na świecie. bo usprawiedliwianie odbierania życia w imie religii doprowadziło do znacznie większej ilośc śmierci, niż wszystkie inne przyczyny razem wzięte. | A to jest juz temat na bardzo ciekawą rozmowę. Trzeba by pewnie zacząć od wagi jaką przykładano do życia i śmierci w czasach antyku, średniowiecza i jak ważne było rozrónienie pomiędzy "słusznym" i normalnym ubiciem gościa któremu się nalezało bo zgwałcił, bo zabił, bo napadł, bo cos tam, od zabicia niewinnego, które było mordem. Ujednolicanie znaczenia obu wyrażeń trąci ahistorycznością. Oczywiście efekt ten sam, ale przykazanie odnosi się do strony "czynnej", mordującej lub zabijającej, a zatem różnicowanie następuje w powodach zabijania. Chętnie o tym porozmawiam, ale temat jest tak pojemny, że trzeba by chyba go wydzielić. Bo tymczasem: NURS napisał/a | Katolik broni zygot, ale zrzucenie bomb fosforowych na zbuntowane miasto w Iraku traktuje jako słuszne | Jest to nieprawda i muszę zaś krzyczeć veto, pokaż i udowodnij ze tak jest, albo zlinkuj newsa, że metodysta Bush przeszedł na katolicyzm. Albo, że broni zygot. Albo, że masz na myśli jakiegoś innego nieznanego mi bliżej katolika, albo, że uogólniasz (berek, mam cię ) Miria napisał/a | Samemu ją interpretować czy słuchać autorytetów? Chętnie bym się dowiedziała, jak do tego podchodzicie. | Chyba moge odpowiedziec tylko za siebie. Przeczytałem całą Biblię (za wyjątkiem kilku psalmów, bo na poezję mam alergię od czasów pewnej polonistki), kilka apokryfów, kilka dzieł filozoficznych róznych doktorów Kościoła, kilka oficjalnych dokumentów, pisma innych religii (Koran, Zohar, a nawet co ciekawsze grimory) katechizm i trochę rozmawiam z ludźmi, którzy wiedza więcej, bo znają np. aramejski i czytają w oryginale. Najwazniejsze IMO jest zrozumienie tekstu w jego pełnym kontekście kulturowym. To są studia, jakich nigdy nie odbędę. Wiele z tekstu jest zagadką. Np nie wiemy z jakiego drewna Noe zbudował arkę. Przetłumaczono: "Zbuduj arke z drewna XX" Co to jest XX? Żywicznego? Akacjowego? Cedrowego? Trochę jest miejsc nieczytelnych, które trochę sie odgaduje. To jest trudne, ale na szczęście przesłanie jest jasne.
Adanedhel - 17 Września 2008, 12:35
MOFFISS napisał/a | Podałem przykład jak niektóre osoby są zagrożone, gdy ich świat się wali...pewnie jakby spotkała ludzi z Hare Kriszna, byloby podobnie i zamiast latać do kościoła, biegałaby boso, śpiewając hare, hare. |
Tak samo, gdyby przyszła po prostu inteligentna osoba. Inteligentne i przebiegłe osoby potrafią innych omotać. Nie potrzeba do tego religii, ani nawet zagubienia.
Cytat | Czytałem dawno temu opowiadanie, w którym jedna z bohaterek została złapana przez mnichów. |
Jak rozumiem autor pisał z własnych doświadczeń?
Sandman - 17 Września 2008, 12:44
(Bęc) - w tym miejscu był ciąg znaków po tym jak walnąłem głową w klawiaturę. Rafale w jednym ciągu myślowym piszesz, że aby dobrze zrozumieć Biblię, potrzebne są długie studia nad samym tekstem w pełnym kontekście kulturowym, dobrze było by przeczytać do tego parę traktatów filozoficznych i pogadać z ludźmi którzy się na tym znają, ale przesłanie jasne. DLA KOGO? Pokaż mi księży, którzy mogą pochwalić się tak obszerną wiedzą na temat Biblii, czasów, filozofii, zetknęli się z tekstami w oryginale, a rozmawiamy o zwykłym Kowalskim który idzie do kościoła i chciałby w razie wątpliwości, czy problemów zwrócić się o pomoc. Jak rany postawiłeś wysoko poprzeczkę.
Pako, co z odpowiedzią w temacie równego traktowania kobiet przez kościół, bo chętnie pociągnął bym tę dyskusję.
Rafał - 17 Września 2008, 12:48
Ups, Sandman, ależ to właśnie tego uczą księży w seminariach
A przecież na wstępie napisałem że pisze tylko o sobie, a nie o Kowalskim, każdy wierzący chrześcijanin ma powinność czytania Biblii, a jak to realizuje to zalezy od jego zainteresowania/chęci/potrzeby.
Sandman - 17 Września 2008, 12:58
Taa, a świstak siedzi i zawija. Między uczyć a nauczyć jest wielka różnica. Chodzi mi o różnicę między nauczeniem się czegoś "na małpę" a zrozumieniem przekazu. Rozmowa typu "Wiem, że tak jest bo mi powiedzieli" to żadna rozmowa. Wiem, że piszesz w kontekście swojej osoby. Wierzysz, masz takie możliwości, żeby wiedzę w tym temacie pogłębić, ale pamiętaj, że istnieją ludzie którzy nie mają takich środków i/lub możliwości. Dla nich liczy się co powie ksiądz, niektórzy sięgną do biblii.
Rafał napisał/a | Najwazniejsze IMO jest zrozumienie tekstu w jego pełnym kontekście kulturowym. To są studia, jakich nigdy nie odbędę. |
Jakie mają na to szanse?
Pako - 17 Września 2008, 13:03
Co do kobiet - ano, taki jest system, że księżmi zostają tylko faceci. Czy to dobrze czy to źle nie wiem, rozbija sę o naśladowanie Chrystusa, który, cóż... facetem był. I facetów za apostołów sobie wybrał.
Z tego co się orientuję anglikanie pozwolili na święcenia kobiet, prawda? Rafał czy Piech wspominali, że skończyło się to dla nich ogólnie nieciekawie, masa kapłanów przeszła na katolicyzm, podobno sporo wiernych także zmieniło wyznanie, ponieważ ta, i inne reformy, jakoś im nie podeszły. To tak w temacie stagnacji w KK.
Cóż więc z tymi kobietami? Mają spore możliwości w KK, są zakony żeńskie, nie ustępujące w niczym zakonom męskim, ani surowością reguł, ani wykonywanymi pracami czy misjami. Kobiety mogą zostać misjonarkami bez problemu. Mogą aktywnie włączyć się w życie religijne prowadząc jakiekolwiek organizacje, zebrania, spotkania, grupy czy cokolwiek innego. Mogą aktywnie służyć w trakcie mszy (ministrantki stają się podobno coraz popularniejsze, teraz mi to rybka ale jeszcze sześć, siedem lat temu bym się bardzo ucieszył na kilka ciekawych ministrantek ). Znam kilka kobiet, które poważnie są zaangażowane w życie religijne w parafii i nie wydaje mi się, żeby którakolwiek z nich miała pretensje że nie może zostac biskupem. Normalnym wydaje sie im podział obowiązków, z czego niektóre wykonują mężczyźni, niektóre kobiety i mało kto czuje się oszukany z tego powodu.
Z mojego doświadczenia wynika, że kobieta może równie aktywnie co facet uczestniczyć w życiu kościoła, a nawet częściej to kobiety trzęsą kosciołem
ze nie są kapłanami i biskupami? Ano, nie są, ale wydaje mi się, ze o wiele bardziej przeszkadza to niewierzącym niż wierzącym, którzy/które chcą coś zdziałac.
Rafał - 17 Września 2008, 13:04
A jaką czują potrzebę na to? Mnie interesuje wiele rzeczy, chętnie poczytałbym sobie starożytne teksty w oryginałach, czy to Biblia, czy naskalne ryty w Tebach. ale na tyle silnej potrzeby nie odczuwam, aby rzucic wszystkow w pierony i zabrać się za wkuwanie hieroglifów. szanse teoretycznie sa, ale potrzeby na tyle nie odczuwam.
Sandman - 17 Września 2008, 13:11
Pako napisał/a | Co do kobiet - ano, taki jest system, że księżmi zostają tylko faceci. Czy to dobrze czy to źle nie wiem, rozbija sę o naśladowanie Chrystusa, który, cóż... facetem był. I facetów za apostołów sobie wybrał. |
Czyli taka tradycja z tego wyszła, a to wszystko jasne. Kobiety jak chcą mogą być szeregowymi członkami lub wyrobnikami, jak chcą do władzy to po łapach bo tradycja
Ciekawe dlaczego to kobiety najczęściej były posądzane o czary, bycie w komitywie z diabłem itp z pełnymi tego konsekwencjami...
Pako napisał/a | a nawet częściej to kobiety trzęsą kosciołem |
Jak dobrze zakręci księdzem to i lokalną parafią dobrze kręci...
Piech - 17 Września 2008, 13:15
Miria napisał/a | Ja mam właśnie z tym największy problem. Z ta dużą księgą, w której jest wszystko, czego szukasz, w dodatku przedstawione na różne sposoby i z różnymi instrukcjami postępowania. Jak można nie pomijać niczego, wierzyć we wszystko, co jest w Biblii? Samemu ją interpretować czy słuchać autorytetów? Chętnie bym się dowiedziała, jak do tego podchodzicie. |
Najlepiej chyba zacząć od Ewangelii, które są stosunkowo strawną lekturą (przy Janie trzeba nieco zwolnić, ale warto). Z kolei w Ewangelii jest wiele odnośników do Starego Testamentu. Można więc zaglądać wstecz i porównywać. ST jest dla mnie koszmarnie obcy, ale pozwala osadzić NT w kontekście, co jest chyba niezbędne, aby uświadomić sobie co z żydowską religią zrobił Chrystus. Rzeczą podstawową w ST jest "prawo mojżeszowe" zawarte w Pięcioksięgu (pięć pierwszych ksiąg; Tora).
Psalmy też warto poczytać, niektóre są piękne, niektóre intrygujące. W ST znaleźć można mnóstwo uderzająco mądrych rzeczy, a inne są na mój rozum strasznie dziwne i niezrozumiałe.
Anonymous - 17 Września 2008, 13:18
Dzięki. Czytałam sporo, spróbuję raz jeszcze.
Sandman - 17 Września 2008, 13:26
Rafał napisał/a | A jaką czują potrzebę na to? |
Tu chyba sam sobie odpowiedziałeś.
Rafał napisał/a | każdy wierzący chrześcijanin ma powinność czytania Biblii |
Piech - 17 Września 2008, 13:31
Miria napisał/a | Czytałam sporo, spróbuję raz jeszcze. |
Warto przeczytać więcej niż raz. Parę tygodni temu przeczytałem Apokalipsę. Każdy mniej więcej wie czego można się tam spodziewać. Bestie, trąby, rogów siedem czy dwanaście i nie wiadomo co jeszcze. A tymczasem znalazłem coś, na co wcześniej nie zwróciłem uwagi: "Stoję u drzwi i kołaczę. Jeżeli kto usłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał. A on ze mną".
Pako - 17 Września 2008, 13:33
Sandman napisał/a | Pako napisał/a | a nawet częściej to kobiety trzęsą kosciołem | Jak dobrze zakręci księdzem to i lokalną parafią dobrze kręci... |
A niby tak, ale ja niekoniecznie o takim trzęsieniu
A czemu konkretnie kobiety nie zostają kapłanami to nie wiem. Ale jak zauważylem - zmiana tego stanu rzeczy powoduje często niezrozumienie ze strony wiernych obojga płci. A przynajmniej tyle wyczytałem swojego czasu po reformach w anglikanizmie (albo innym odłamie protestanckim, ale wydaje mi się, że jednak anglikanizm).
NURS - 17 Września 2008, 13:48
Dwa wyjątki z tego atrykułu:
Brytyjski periodyk medyczny „Lancet” poszedł jeszcze dalej – do lipca 2006 r. naliczył ponad 650 tys. zabitych.
Niezależnie od tego, czy śmierć poniosło 100, 200, czy 700 tys. ludzi, liczby są przerażające.
z tego co wiem, Lancet jest jednym z najbardziej rzeczowych pism tego łez padołu, tez ci go miałem zalinkować. A drugie zdanie podkreśla to, co chciałem wyrazić, bez względu na obecność jednego zera.
Co do oficjalnych statystyk, inflacja w Polsce to 4,5% przelicz ją sobie na wzrost twoich wydatków domowych.
NURS - 17 Września 2008, 14:03
Tak zupełnie z innej beczki, pogrzebałem i znalazlem dane, że w Iraku zginęło już 29 naszych...
Martva - 17 Września 2008, 15:08
MOFFISS napisał/a | Jakieś dwa lata temu spotkałem koleżankę, której mąż zmarł tragicznie. | MOFFISS napisał/a | Nikt ze znajomych nie wyciągnął do niej pomocnej dłoni. |
*beep* ma kolegów, pogratulować.
Pako napisał/a | A ja ostatnio widziałem film, gdzie ateista zabił z zimną krwią kilkanaście ofiar. Inny ateista zatłukł kilkanaście/dziesiąt innych ofiar i tego pierwszego ateistę. A potem uprawiał seks. Co ma piernik...? |
Może tamto opowiadanie było takie prawdziwe...
Pako napisał/a | Co do kobiet - ano, taki jest system, że księżmi zostają tylko faceci. Czy to dobrze czy to źle nie wiem, rozbija sę o naśladowanie Chrystusa, który, cóż... facetem był. I facetów za apostołów sobie wybrał. |
Haaalo, to było 2000 lat temu, troszeczkę się status kobiety zmienił od tego czasu... Czemu anglikanie jakoś to pojęli?
Pako napisał/a | Ano, nie są, ale wydaje mi się, ze o wiele bardziej przeszkadza to niewierzącym niż wierzącym, którzy/które chcą coś zdziałac |
A figę, jak byłam wierząca to chciałam zostać księdzem i nijak nie mogłam zrozumieć dlaczego nie mam szans.
Adashi - 17 Września 2008, 17:00
Martva napisał/a | *beep* ma kolegów, pogratulować. |
Tej, Marcia a nie przesadzasz troszkę aby? Widujesz się ze wszystkimi szkolnymi koleżankami i kolegami? No tak zapomniałem, nasza-klasa rulez, co? Ale chyba nie wszyscy mają konta na tym serwisie.
Martva napisał/a | A figę, jak byłam wierząca to chciałam zostać księdzem i nijak nie mogłam zrozumieć dlaczego nie mam szans. |
Bo jesteś ewentualnym siedliskiem Szatana, zua kobieto!
Adanedhel - 17 Września 2008, 17:04
NURSie, podałem ten artykuł jako bardziej wiarygodne źródło danych od strony pacyfistycznych oszołomów. Podają tam różne liczby. I zauważ, że dwa lata temu irackie ministerstwo szacowało liczbę zabitych cywilów na 150 tys., a nie na milion. A organizacja, ponoć podchodząca do tego najpoważniej ze wszystkich, naliczyła circa 90 tys. Drobny rozrzut, prawda?
Pytanie - co jest większą spekulacją. Szacunki ministerstwa danego kraju, czy czasopisma, choćby tak poważanego jak Lancet?
I zabawa polega nie na tym, że straty są duże, tylko że niektórzy wykorzystują je do swoich celów...
NURS - 17 Września 2008, 19:27
TVN bardziej wiarygodny?
IMO lancet ma doskonały dostep do danych, bo kto, jak nie świat lekarski jest najblizej takich statystyk, a gdybyś nie zauważył, to wspomniane ministerstwo składa się z marionetek za których sznurki pociągają Amerykanie, którym zależy na zaniżaniu strat, naprawdę uważasz, ze ogłosiliby prawdziwe dane na ten temat?
No i odpowiedz mi, czy bardziej wierzyć pismu, które kładzie na szali tak wysoka reputacje, czy ekipie, która walczy o życie przypięta do agresora odpowiedzialnego za wielkość tej statystyki? Dla ułatwienia dodam, że mnie w szkole uczono o 4 mln ofiar Oświęcimia. tez dane przygotowywane przez ministerstwo.
Ale, powtórzę cycat, czy to 150 tyś, czy 1 200 000, nie ma znaczenia. To horrendala ilość zabitych.
Fidel-F2 - 17 Września 2008, 20:26
NURS napisał/a | bo usprawiedliwianie odbierania życia w imie religii doprowadziło do znacznie większej ilośc śmierci, niż wszystkie inne przyczyny razem wzięte. | też tak kiedys myslałem ale to nieprawda, sama religia nie jest niczemu winna, ludzie zabijają się , z niskich pobudek, uprzedzeń czy z powodu lęków i wykorzystują do tego co się da, gdyby sie nie dało wykorzystać religii to usprawiedliwiali by się czym innym, np. obroną praw człowieka, zagrożeniem własnej wolności (jak to ma teraz miejsce w kulturze zachodniej). Wszystko zależy od tego na jakim etapie rozwoju społecznego jest dana cywilizacja/kultura.
Adashi - 17 Września 2008, 20:50
Same idee nie zabijają, to ludzie zabijają w imię idei. A idee są różne; m. in. religijne czy polityczne...
Fidel-F2 - 17 Września 2008, 20:59
Adashi napisał/a | Same idee nie zabijają, to ludzie zabijają w imię idei. | pomieszało Ci się, ludzie zabijają w imię interesów Cytat | z niskich pobudek, uprzedzeń czy z powodu lęków | wykorzystując idee
Adashi - 17 Września 2008, 21:02
Interesami kierują się przywódcy, szeregowi - ci co zabijają często są omamieni ideami.
Fidel-F2 - 17 Września 2008, 21:08
Adashi napisał/a | ci co zabijają często są omamieni ideami | naturalnie z tym się zgodzę ale to są nieświadome narzędzia wykorzystywane przez interesy, na tym polega wykorzystanie idei, to są calkiem różne, oddzielne płaszczyzny
Adanedhel - 18 Września 2008, 08:40
NURSie, to trochę nie miejsce na ten spór, więc ostatni mój post
Podałem wiadomość z TVN-u dlatego, że podają tam kilka źródeł. Nie wiem, które jest najbardziej wiarygodne, ale dane Lancetu oceniałbym jako górną granicę. A pacyfistycznym oszołomom, wyliczającym liczbę zabitych cywilów na dokładnie 1,267,401 nie wierzę za grosz. Oni grają tą liczbą, wykorzystują ją na własne potrzeby.
I moim zdaniem ma ogromne znaczenie, czy zginęło 90 tys., 150 tys., czy milion ludzi.
NURS - 18 Września 2008, 09:16
to jest miejsce na ten spór, bo Irak jest po części wojną religijną, w drugim planie, ale zawsze.
Adanedhel - 18 Września 2008, 09:20
Chyba że w takim sensie.
|
|
|