Planeta małp - Co nas wk***wia, znaczy się, irytuje
mesiash - 10 Stycznia 2014, 10:14
baranek, teraz to już musisz pisać, ale współczuję jednak, bo to bardzo nieprzyjemne mieć zajechany układ odpornościowy, zwłaszcza że zazwyczaj nie bierze się samo z siebie...
Zaczyna mi doskwierać brak zimy, bo jednak brak śniegu to jedno, ale śmiganie w krótkich spodenkach w styczniu to przesada ;/
Luc du Lac - 10 Stycznia 2014, 11:22
| mesiash napisał/a |
Zaczyna mi doskwierać brak zimy, bo jednak brak śniegu to jedno, ale śmiganie w krótkich spodenkach w styczniu to przesada ;/ |
albo dźwięk kosiarki za oknem o 8:00 rano
hebius - 10 Stycznia 2014, 11:44
Wyciągałem z biblioteczki książki przez dwie godziny. Ustawianie zajmuje mi już drugi dzień.
Kruk Siwy - 10 Stycznia 2014, 11:52
He, he.
Tyle przyjemności a ty narzekasz.
hebius - 10 Stycznia 2014, 12:13
Przyjemność byłaby wtedy, gdybym miał dostateczną ilość miejsca na półkach i mógł ustawiać książki tak, jak chcę. Teraz to jest tylko ciężkie kombinowanie co dać w pierwszym rzędzie, co w drugim, a co na górze.
Żelazny - 11 Stycznia 2014, 14:15
hebius - rozwiązaniem Twojego problemu jest zwiększenie ilości półek na książki.
Godzilla - 11 Stycznia 2014, 16:47
Nauczyciel muzyki Młodego. Popieprzony program nauczania muzyki w gimnazjum. Razem - mieszanka wybuchowa do obniżania stopni dzieciakom. Zamiast nauczyć ich słuchać, pokazać, że bywają fajne rzeczy oprócz "ymc-ymc-ymc", jakie leci w radiu. Materiał do opanowania na "kartkówkę" to rozpoznawanie ze dwudziestu utworów barokowych. Lista napisana na chybcika przez kogoś, kto nawet nie umie bezbłędnie napisać nazwisk kompozytorów, rzuca hasło "pasja" nie precyzując, która i czyja, a potem cyferki 1-7, czyli zapewne pierwszych ścieżek na płycie. Facepalm. Nowy materiał - uwertury Mozarta, fragmenty symfonii Beethovena. Ja już widzę, jak klasa Młodego będzie sobie z tym radzić. On ma szansę, ale przy tym nauczycielu nigdy nic nie wiadomo. Zdarza się, że nie doprecyzuje polecenia, a potem wystawia stopnie według własnego humoru.
Witchma - 11 Stycznia 2014, 16:55
Godzilla, przypomniałaś mi moje koszmary z podstawówki. Nauczycielka muzyki to była prawdziwa jędza, a że chodziłam do szkoły muzycznej, nienawidziła mnie jakby bardziej niż innych.
Ice - 11 Stycznia 2014, 17:15
Godzilla, jeżeli przyjmiemy, że rolą szkoły jest przygotwanie do dorosłego życia, to opisany przez Ciebie przypadek spełnia to założenie bardzo dobrze.
Romek P. - 11 Stycznia 2014, 17:36
| Godzilla napisał/a | | Zamiast nauczyć ich słuchać, pokazać, że bywają fajne rzeczy oprócz ymc-ymc-ymc, jakie leci w radiu. Materiał do opanowania na kartkówkę to rozpoznawanie ze dwudziestu utworów barokowych. |
Horror!
Boże, jak się cieszę, że miałem w obu szkołach normalnych nauczycieli, którzy puszczali po prostu muzykę - w rezultacie po wielu latach nic o niej nie wiem, ale nadal ją lubię, zarówno współczesną rozrywkową, jak i klasyczną
Zastrzeliłbym takiego nauczyciela, jakiego opisujesz.
Godzilla - 11 Stycznia 2014, 18:08
Widzicie, nie w tym problem, że kazał im się czegoś nauczyć. Problemem jest totalny chaos na lekcjach, chaos w zadaniach domowych, dziwne hieroglify na tablicy, które tylko nieliczni są w stanie rozcyfrować, zadania domowe przekazywane wybrańcom na przerwie do rozpropagowania dalej, brak jasno podanych poleceń na "kartkówkach" (ciekawe, czy Młody dobrze się domyślił, że ma podać tytuł, kompozytora i formę muzyczną), i z sufitu wzięte wymagania. Ścieżki 1-7 z dowolnej pasji to kilkanaście minut słuchania ciężkich do spamiętania rzeczy, łącznie z recytatywami. My umiemy pisać nuty, i takie robiliśmy notatki przed "kartkówką". Spora część dzieciaków w ogóle nie potrafi słuchać, a pamięć muzyczną ma szczątkową. Chyba coś się facetowi pomyliło. Nawet w szkole muzycznej inaczej się podaje materiał i inne są wymagania. To tutaj się kupy nie trzyma.
Poprzednia klasa, która edukację muzyczną już zakończyła (tylko jeden rok!), miała śpiewać arie. Uuuu, aria Skołuby buczana przez naburmuszonego nastolatka...
nureczka - 11 Stycznia 2014, 18:51
Godzilla, na pocieszenie wspomnienie o Pani Od Informatyki Młodego. Onegdaj Młody nie zaliczył kartkówki z informatyki. Chciałam mu natrzeć uszu, ale na widok pytań wszystko mi opadło. Dwa pamiętam do dziś:
- jaka jest grubość dyskietki
- jaka była treść dokumentu Word'a, na którym uczyliśmy się formatowania tekstu
Reszty pytań nie pamiętam, ale były mniej więcej w tym guście.
Godzilla - 11 Stycznia 2014, 19:03
Też nieźle. Wysoka punktacja w konkursie
LadyBlack - 11 Stycznia 2014, 19:30
Szalenie to jest przykre, to co opisujesz Godzilla.
Podobnie jak Romek P. mam tylko dobre wspomnienia z lekcji muzyki.
Wręcz piękne Nasz Pan od Muzyki puszczał nam muzykę na adapterze, bo magnetofon miał "zły dźwięk" , grał dla nas na akordeonie, uczył nas tańczyć i śpiewać. I uczył rozpoznawać i zapisywać nuty, w zakresie podstawowym i najprostszym, ale tak skutecznie, że do dziś pamiętam.
Nawet nie pamiętam za co wystawiał nam oceny, chyba za aktywność i zaangażowanie po prostu.
Poza tym opowiadał "historie" w taki sposób, że bezboleśnie, wśród kwiatków dygresji i ciekawostek, opanowalismy podstawy wiedzy o historii muzyki
Przykre, że na lekcjach muzyki mozna się stresować.
Godzilla - 11 Stycznia 2014, 19:43
Ja sama mam bardzo dobre wspomnienia. Nasz nauczyciel mnóstwo z nami śpiewał, fajnie akompaniował na pianinie (podobno grał też w zespole dżezowym), prowadził chór. Kiedy wyjechał na Zachód, muzykę prowadziła matematyczka. Słuchu za bardzo nie miała, za to puszczała nam płyty, na piątkę można było przygotować referat o jakimś kompozytorze (zdaje się, że wzięłam Beethovena), i w ogóle trochę się dowiedziałam. W liceum nie było muzyki, za to wtedy zaczęłam się uczyć grać w ognisku.
Kolejny przedmiot, za który bym państwa metodyków powywieszała na latarniach, to jest fizyka. Jak wykształcić wyrobników, żeby za wysoko nie skakali, na inżynierów nie poszli...
fealoce - 11 Stycznia 2014, 21:00
Oblałam się wrzątkiem: pół stopy i pół prawej dłoni. Boli tak, że mam ochotę wyć a jutro 11 godzin na uczelni Zakładając, że uda mi się tam dokuśtykać, to jestem strasznie ciekawa, jak będę notować i pisać 2 zaliczenia...
shenra - 11 Stycznia 2014, 21:03
fealoce, głask.
LadyBlack - 11 Stycznia 2014, 21:25
fealoce, wspólczuję.
Mój sposób na łagodzenie bółu to mokre ścereczki zamrażane w zamrażalniku i przykładane na poparzone miejsca. Na mnie działa dobrze, choć ktoś mi kiedyś mówił, że tak nie wolno. Ale ja nie narzekam ból "wyciąga" i ślady nie zostają.
fealoce - 11 Stycznia 2014, 21:35
Dzięki, dziewczyny!
Ice - 11 Stycznia 2014, 21:57
Kolejny artysta firmujący swoją twarzą i występem pokaz garnków czy pościeli.
Do Cezarego Pazury i Andrzeja Grabowskiego dołączył Jerzy Kryszak...
Martva - 11 Stycznia 2014, 22:28
Kupiliśmy w ikei dwie butelki syropu z kwiatu czarnego bzu. Jedną stłukłam pięć minut po wstawieniu do szafki
feralny por. - 11 Stycznia 2014, 22:30
Stłukłaś butelkę wewnątrz szafki?
Fidel-F2 - 11 Stycznia 2014, 23:36
baranek - 12 Stycznia 2014, 10:57
Ice, taką gość ma pracę. Z tego żyje.
Lynx - 12 Stycznia 2014, 19:43
Allegro nie działa
Witchma - 12 Stycznia 2014, 19:46
| Lynx napisał/a | | Allegro nie działa |
Fakt. Chyba powinnam w radosnym wątku się ucieszyć, bo zdążyłam sobie wylicytować dwie książki przed awarią
Lynx - 12 Stycznia 2014, 19:57
no ja chciałam obejrzeć biżuterię...
Luc du Lac - 13 Stycznia 2014, 14:52
firma w której pracuje jest zarejestrowana pod adresem, pod którym w zwykłe dni nikogo nie ma, nie można zostawić przesyłki itp - nie ma skrzynki pocztowej
, to na Poczcie Polskiej jest zrobione przekierowanie, żeby przesyłki były dostarczane na adres biura - w linii prostej 20 m dalej..
oczekujemy na pisma sądowe - ale jako że od 01.01.2014 przesyłki sadowe dostarcza inny operator, to przekierowanie nie działa - czyli przesyłki nie są dostarczane bo nie ma gdzie ich dostarczyć.
W związku z tym wystosowaliśmy maila do operatora pocztowego o przeniesienie miejsca dostarczania awiz i otrzymaliśmy odpowiedź:
"...zgodnie z prawem pocztowym, żądanie zmiany miejsca doręczenia przesyłki może
zgłosić jej nadawca. Prawo pocztowe dopuszcza wprawdzie, by przesyłki mogły być
"przekierowane" przez operatora pocztowego na nowy adres - możliwości takiej nie
ma jednak w przypadku m.in. pism sądowych. W zawiązku z powyższym nie mamy
możliwości dosyłania korespondencji nadanej na zasadach szczególnych pod nowy
adres ani też zwrócenia przesyłki do nadawcy z informacją, że adresat się
wyprowadził. "
czyli albo nas nie zrozumieli albo nie ma opcji na taki zabieg.
ale nic to - ustaliłem w centrali firmy punkt pocztowy który obsługuje "nasz rejon" ---> SKOK na rynku (Wrocław), poszedłem tam, kobiety ze SKOKOa absolutnie nie znają się na tym, one maja tylko wydać list na podstawie awiza (na którym jest numer przesyłki)
- szczęśliwie trafiłem tam na doręczyciela (InPost) który poinformował mnie że "moją" ulicę obsługuje inny pkt wydawczy.
Dzisiaj potwierdziłem tą informację - faktycznie, nasze przesyłki są na Piłsudskiego, w punkcie kredytowym PROMETEUSZ
udałem się tam niezwłocznie - oczywiście miła Pani z pkt. kredytowego nie miała zielonego pojęcia - ona wydaje tylko przesyłki na postawie awiza, ale szczęśliwie była tam też Pani roznosiciel, która też wydaje przesyłki tylko na podstawie nr. przesyłki który jest na awizie.
Ja tłumaczę że nie mam awiza - bo nikt mi go nie zostawił, bo nie ma gdzie go zostawić i przyszedłem sprawdzić czy przypadkiem nie ma tutaj listu z sądu do naszej firmy - niestety żadna z Pań nie była w stanie mi pomóc bez numeru przesyłki.
Dzwonie do centrali (InPost) - z zapytaniem, w jaki sposób mogę się dowiedzieć czy jakiś list z sądu został wysłany do naszej firmy, w odpowiedzi otrzymuje zapytanie o numer przesyłki
Spokojnie tłumaczę, że nie mam numeru przesyłki, ponieważ pod adresem firmy w chwili obecnej nie można zostawić ani listu ani awiza
Pani twierdzi że potrzebuje numer przesyłki żeby ustalić czy jest przesyłka!?!?
Ja zapytuje czy nie może sprawdzić w systemie czy na adres taki a taki nie został wysłany jakiś list do naszej firmy,
Pani odpowiada że nie mają jeszcze systemu elektronicznego obsługi przesyłek, a najłatwiej dowiedzieć się w sądzie czy zostało wysłane pismo
tłumaczę jej - w sądzie nikt nie udzieli mi przez telefon takiej informacji, a nie będę jechał do Legnicy do tamtejszego sądu żeby się dowiedzieć czy oni wysłali do nas list.
Pani zaofiarował się że sprawdzi ręcznie na zwykłych papierowych wykazach, czy nie było jakiegoś listu na adres mojej firmy - ale nie potrwa to krótko, i wzięła nr. telefonu do mnie - jak coś znajdzie to ma do mnie zadzwonić
ja pier$^&**
Rafał - 13 Stycznia 2014, 16:53
Luc du Lac, dlaczego nie aktualizujecie adresu? Po prostu?
Edit: ponadto narażacie się na niemałą grzywnę za brak skrzynki. Albo sami się narażacie, albo narażacie właściciela/zarządcę nieruchomości. Może zaboleć.
Lynx - 13 Stycznia 2014, 20:32
Schowałam gdzieś buty i nie mogę ich znaleźć.
|
|
|