To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Planeta małp - Co nas wk***wia, znaczy się, irytuje

Farin - 23 Sierpnia 2013, 17:00

Mesiash u mnie to nie nowość miałem już kilka razy zrywany paznokieć w obu stopach, więc wiem z czym to się je, paniki nie ma ale tekst o zejściu z tego świata mnie zaskoczył bo pierwszy raz coś takiego słyszałem.
Matrim zarost już jest, laskę się skombinuję, a motor ukradnie :]

Luc du Lac - 23 Sierpnia 2013, 20:27

Farin napisał/a
Mesiash u mnie to nie nowość miałem już kilka razy zrywany paznokieć w obu stopach,


....nie wiem gdzie mieszkasz i co robisz, ale mam nadzieję że to nie jest zaraźliwe

mesiash - 26 Sierpnia 2013, 11:35

Byłem w Radomiu na AirShow i się spaliłem.

Nie byłoby w tym nic złego, gdybym nie chodził przez cały dzień w czapce i okularach, przez co czerwień zaczyna się od wysokości oczu i leci w dół, bardzo patriotycznie.

Niestety miejscami aż poparzyłem skórę ;/ i to przez głupotę "Słońce świeci, bierzemy krem? Eee tam, poradzimy sobie"

Godzilla - 26 Sierpnia 2013, 12:20

Też się spiekłam (choć tylko odrobinę) na wakacjach, moja córka też. Jakoś to złagodziłyśmy, choć nawet nie było pod ręką Pantenolu. Wysmarowałyśmy się jogurtem.
fealoce - 26 Sierpnia 2013, 12:45

mesiash, też byliśmy :) Wysmarowałam sobie twarz ale o dekolcie już nie pomyślałam i to był błąd :lol:
Godzilla - 26 Sierpnia 2013, 15:26

Robię gruntowne porządki w pokoju dzieciaków. Czuję, że się zdoktoryzuję i zhabilituję na ich szpargałach, a i tak nie posprzątam. AAAaaaaaAAAAA!
Lowenna - 26 Sierpnia 2013, 16:51

Godzilla, bo trzeba połączyć sprzątanie z pokazami lotniczymi ;) mnie nikt nigdy nie sprzątał. Tato co jakiś czas przychodził i 'robił pilota' czyli wszystko lądowało na podłodze, to co po określonym czasie zostało na podłodze lądowało w śmietniku. Jeżeli w szafka i półkach było źle poukładane, to znowu lądowało na podłodze i układało się raz jeszcze.
Któregoś razu, po większej awanturze, zabawki i ubrania nie wylądowały na podłodze tylko za oknem... Ale dzięki temu od 10 roku życia zawsze miałam czyściutko i wszystko równo poukładane :D

Godzilla - 27 Sierpnia 2013, 09:40

To chyba nie tym razem. Muszę gruntownie poprzestawiać różne rzeczy, które się gromadziły od lat jako stado świętych krów.
charande - 27 Sierpnia 2013, 10:13

Cytat
Jeżeli w szafka i półkach było źle poukładane, to znowu lądowało na podłodze i układało się raz jeszcze.


:shock:

Lowenno, dobrze, że nie jestem dzieckiem Twoich rodziców, bo gdybym coś poukładała (choćby i krzywo), a potem ktoś inny by mi to wyrzucił na podłogę, to sama osobiście, natychmiast, wyrzuciłabym te wszystkie rzeczy za okno :D

BTW są ludzie, których określiłabym jako bałaganiarzy absolutnie nieuleczalnych, którzy kompletnie nie dostrzegają wartości ładu przestrzennego (mój ojciec tak ma). Ciekawe, czy przez takie ostre przyzwyczajanie do porządku od wczesnego wieku dałoby się ich wychować permanentnie, czy raczej po wyprowadzeniu się "na swoje" natychmiast, z wielką ulgą, wygenerowaliby wokół siebie chaos, w którym czują się najlepiej :D

charande - 27 Sierpnia 2013, 10:27

Po zastanowieniu: są bałagany i bałagany, czasem "efektu ładu" nie da się osiągnąć bez gruntownej reorganizacji przestrzennej i wywalenia przedmiotów niepotrzebnych. Mnie aktualnie wkurza, że powinnam zrobić u siebie takie tornado - powyjmować książki z regałów, zawartość szafek i poukładać od nowa, wynosząc część rzeczy na strych, żeby zrobić miejsce dla innych - a nie mam kiedy :?
Martva - 27 Sierpnia 2013, 10:49

charande napisał/a
BTW są ludzie, których określiłabym jako bałaganiarzy absolutnie nieuleczalnych, którzy kompletnie nie dostrzegają wartości ładu przestrzennego


To ja, to ja. Znaczy doceniam wartość ładu przestrzennego (jak rzeczy są poukładane to łatwiej znaleźć to czego się konkretnie szuka), ale generuję chaos, koraliki wszędzie i stosy ciuchów na podłodze, to silniejsze ode mnie.

LadyBlack - 27 Sierpnia 2013, 11:01

Też nam ten stan :P Lubię posprzątać od czasu do czasu, ale to tak dla odmiany ;P:
Żeby było zabawniej, nie mam zamiłowania do chomikowania, dość bezboleśnie pozbywam się niepotrzebnych rzeczy, ale w zamian gromadzę nowe.
charande napisał/a
Ciekawe, czy przez takie ostre przyzwyczajanie do porządku od wczesnego wieku dałoby się ich wychować permanentnie, czy raczej po wyprowadzeniu się na swoje natychmiast, z wielką ulgą, wygenerowaliby wokół siebie chaos, w którym czują się najlepiej :D
Mój chłop chowany w wielkim porządku bez problemu przejął mój styl radosnego nieładu :wink: Ale przyznać muszę, że kiedy trzeba, sprząta szybko i dokładnie. Doceniam wysiłki teściowej :wink:
Martva - 27 Sierpnia 2013, 11:10

Mój lubi sprzątać, co jest ogólnie straszne. Ostatnio szalał z odkurzaczem, a ja wcisnęłam się w kąt, nastroszyłam ogon i syczałam na niego.
Lowenna - 27 Sierpnia 2013, 11:14

Lubię porządek :) do szaf i szuflad mogę sięgać po ciemku i wiem, co wyciągnę. Był czas, że robiłam herbatę a znajomi z drugiego końca domu pytali, gdzie stoi konkretna książka. Odkrzykiwałam który regał, półka i miejsce na półce. Myliłam się maksymalnie o jedno miejsce ;)
Obecnie miewam bałagan na pokoju ale wynika on z bałaganu wewnętrznego. Teraz we mnie jest bajzel i widać to po moim otoczeniu :|

charande - 27 Sierpnia 2013, 11:53

Ja w normalnych warunkach znałabym położenie swoich książek z dokładnością do półki regałowej :) ale ostatnio za dużo nowych nabytków przybyło.

Bałaganiarstwo to ciekawe zagadnienie. Mnie się wydaje, że nie tylko istnieją ludzie, którzy w chaosie czują się lepiej, ale też każdy ma swoje granice tolerancji na ten chaos. Np. do mnie niezbyt trafia filozofia, że rzeczy mają być ułożone/ustawione RÓWNO, natomiast konkretne rzeczy mają swoje miejsce i zawsze (no... zazwyczaj) wiem, gdzie czego szukać. Ale mam też miejsca w mieszkaniu, gdzie gromadzą się "sterty robocze", takie wysepki chaosu, które raz na jakiś czas staram się ogarniać.

Moja mama jest demonem porządku - wszystko musi być równiutko i pod sznurek (i dla niej jestem okropnym bałaganiarzem). Ojciec z kolei jest ekstremalnie, ale to ekstremalnie chaotyczny, w swoim pokoju ma wszystko wymieszane ze wszystkim (tzn. materiały biurowe z książkami i papierami zaścielają półki i stół równą warstwą).

A, wydaje mi się, że niektórzy mają tak, że kiedy posortują sobie wszystko na "przegródki" (szuflady, szafki), to później jest im te rzeczy trudniej znaleźć, a nie łatwiej. Wiem po sobie, że rzeczy, nad którymi pracuję aktualnie, wolę mieć poukładane w stertach na widoku, a potem je posprzątać.

Edit: Ale tak sobie myślę, że w moim otoczeniu zdecydowanie byłby większy porządek, gdyby małżonek nie był drugim generatorem nieładu :roll:

Gustaw G.Garuga - 1 Wrzeœśnia 2013, 06:52

Zdjęcia raczkujących dzieci, śpiących dzieci, stópek dzieci na fejsbuku... Bez sensu trzeba się więcej naklikać, żeby znaleźć znajomych...

Na szczęście już się z tego wyrejestrowałem... Ale mam jeszcze tydzień na zmianę decyzji :mrgreen:

Pucek - 1 Wrzeœśnia 2013, 08:45

Każdy ma swoje słodycze.
Pan mocno starszy (wcale nie daleka rodzina) przeszedł na buddyzm i swoją stronę dzień w dzień uzupełnia kolejnymi zdjęciami świętych mężów, świątyń i malowideł.
Można przynajmniej się w historii sztuki obkuć. Przy okazji.

Gustaw G.Garuga - 1 Wrzeœśnia 2013, 09:00

Zdjęcia Ashina Wirathu też tam ma?
Fidel-F2 - 1 Wrzeœśnia 2013, 09:33

Gustaw G.Garuga, takie samo podeście można mieć w każdej innej dziedzinie nawklejają tych zdjęć z gór, bez sensu więcej naklikać się trzeba. A jacyś irytujący debile ciągle o książkach gadają.
dalambert - 1 Wrzeœśnia 2013, 09:47

A wybacz, nie wiem, za dużo tego by sprawdzać. Krewniak rezyduje w Szwecji, po świecie się szwenda, to i zdjęcia ciekawsze.
Pucek - 1 Wrzeœśnia 2013, 09:57

Fidel-F2, dobrze gada.

Kolejny kawałek rodziny to muzycy - zdjęć z koncertów od groma, dziećmi się raczej nie chwalą. A mieliby czym, bo też "od groma".

Gustaw G.Garuga, jacy ludzie, takie stronki. oczywistość.

ihan - 1 Wrzeœśnia 2013, 12:02

Z portali społecznościowych nie korzystam, bo mnie nudzą, jak ktoś chce żeby każdy pedofil się ślinił nad zdjęciami jego dzieci, wolna droga.

Przeglądam jakąś babską gazetę i kolejna historyjka jak to korporacyjniak płci dowolnej znużony zarobionymi pieniędzmi i pracą niewolniczą rzucił wszystko kupił dom na końcu świata sto hektarów za grosze kompletne, a teraz sprzedaje kosmetyki z pokrzywy i podagrycznika, jest szczęśliwy, znalazł cel w życiu, rzyga tęczą, ale taką niegejowską, i galopuje na jednorożcu ku zachodzącemu słońcu. Żeby choć jedna historyjka, że gdyby nie praca w korporacji, to zamiast tego domu i stu hektarów to by sobie może miedzę z łopianem kupił a o produkcji jakichkolwiek kosmetyków, ba rozkręceniu jakiegokolwiek biznesu mógłby zapomnieć, bo jakoś miejscowi co już ziemie mają, to na krechę w sklepiku gdzie sam alkohol, chipsy i napoje energetyzujące są muszą kupować . Może choć jedna historyjka jak to jednak nie okazało się sielanką i trzeba było z podkulonym ogonem do korporacji wracać, tylko tam już nikt nie chciał. Wnerwiają mnie takie pisanie bzdur.

Romek P. - 1 Wrzeœśnia 2013, 13:40

Nie jesteś targetem :)
Bo target takie właśnie historyjki uwielbia :)
Co wiedzą też osoby, które je produkują, bo to przecież nie są prawdziwe historie, tylko napisane na zamówienie opowiastki pod ów target :)

Gustaw G.Garuga - 1 Wrzeœśnia 2013, 14:41

Fidel-F2 napisał/a
Gustaw G.Garuga, takie samo podeście można mieć w każdej innej dziedzinie nawklejają tych zdjęć z gór, bez sensu więcej naklikać się trzeba. A jacyś irytujący debile ciągle o książkach gadają.

Ktoś inny niech zatem narzeka na zdjęcia z gór, ktoś na czytelników książek... A ja sobie narzekam na epatowanie zdjęciami dzieci, które to zdjęcia powtarzają się z pewną regularnością i utrudniają identyfikację znajomych. W czym widzisz problem?

Fidel-F2 - 2 Wrzeœśnia 2013, 07:21

Też się zastanowiłem. Wyszło mi, że samo narzekanie jest ideą na tyle abstrakcyjną, że powoduje u mnie gwałtowne zadziwienie. I o ile ogólne narzekania jakoś jestem w stanie przełknąć to wyhodowanie sobie takiej wąskiej niszy jak zdjęcia cudzych dzieci zadziwia mnie podwójnie.
mesiash - 2 Wrzeœśnia 2013, 09:14

Fidel-F2, zdecydowanie się zgadzam
Gustaw G.Garuga - 2 Wrzeœśnia 2013, 09:20

"Hodowanie wąskiej niszy" :mrgreen: Przez moment chciałem teraz opisać cały proces szukania przeze mnie znajomych na fejsbuku i jego perturbacje związanie ze zdjęciami dziecięcych stópek - ale po co?
Romek P. - 2 Wrzeœśnia 2013, 09:59

Gustaw, ale faktem jest: to się po prostu omija. Jak zylion innych niewygodnych i nieinteresujących pierdółek :)
Gustaw G.Garuga - 2 Wrzeœśnia 2013, 11:56

Się omija, się też pisze pościk w odpowiednim wątku pewnego forum, tak dla przestrogi / krytyki / żartu, niepotrzebne skreślić. Ale się zapomina, że na owym "pewnym forum" mogą być i fejsbukowcy zdjęcia spokrewnionych dziecięcych stópek zamieszczający / mający do takich zdjęć stosunek ponadprzeciętnie przychylny / lubiący narzekać na narzekanie, niepotrzebne skreślić :mrgreen:
Martva - 2 Wrzeœśnia 2013, 11:58

Wróciłam do domu bo bezinternetowym przedłużonym weekendzie i na dzień dobry okazało się że mój laptop wziął i chyba trochę umarł.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group