Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
Martva - 12 Lutego 2008, 09:50
To jak zapomnę dziś kupić watę, to zaryzykuje chusteczki
BTW mam wrażenie ze ona na wszystkim będzie dobrze rosła.
Czarny - 12 Lutego 2008, 10:43
A lepiej na używanych czy na nie
dalambert - 12 Lutego 2008, 11:07
Czarny napisał/a | A lepiej na używanych czy na nie |
o rany, ale apetyczna kwestia
A listki rzeżuchy i tak znakomite do jajek na miękko są
Martva - 12 Lutego 2008, 11:19
Czarny, jesteś okropny
dalambert, rzeżucha jest ogólnie dobra. Z jajkami na twardo ją jadałam, ale już nie mogę, zostało mi posypywanie kanapek, zup i sałatek, ehhh.
Anonymous - 12 Lutego 2008, 11:20
I do twarożku! Albo na świeżym chlebku z masełkiem i solą, mniam.
Martva - 12 Lutego 2008, 11:24
Mhm, chleb z masełkiem rządzi
Caitleen - 12 Lutego 2008, 20:30
Zależy jaki chleb... jak mi się udało prawdziwy czarny chleb kupić w Asdzie w zeszłym tygodniu to prawie go zamroziłam, żeby po kawałeczku smakować ;> Jest trochę lepiej, można kupić czasem polski chleb i jakieś słonecznikowopodobne się pojawiły, ale dwa lata temu to był wybór między tostowym a 'świezym' który i tak smakował jak wata. Brrr...
Martva - 12 Lutego 2008, 20:34
Pod rzeżuchę i masło to razowiec jakiś, zdecydowanie.
Piekarnik masz? Może sprobujesz upiec sama? Stronę albo dwie temu wrzuciłam linki do masy przepisów
agnieszka_ask - 13 Lutego 2008, 11:38
Caitleen, a próbowałaś Vienna Rols (czy jakoś tak się nazywa) smakuje jeszcze lepie niż rzekomo polski. taki prawdziwy pszenny chleb, z chrupiącą skórką
Fidel-F2 - 13 Lutego 2008, 11:56
no to zaraz będzie sniadanko, jajecznica na szynce z majonezem
dareko - 13 Lutego 2008, 14:31
jajecznica z majonezem?
Martva - 13 Lutego 2008, 14:36
W pierwszej chwili zrozumiałam to tak, że bierze sie szynkę z majonezem i robi na niej jajecznicę
Odkryłam paczkę kostki sojowej i kombinuję z nią coś. Normalnie spożycie soi w ciągu ostatniego tygodnia wzrosło u mnie o mnóstwo procent
dareko - 13 Lutego 2008, 14:38
Soja jest bardzo fajna, jesli nikt jej nie zepsuje.
Jako ziarenka w chlebie jest calkiem smaczna.
Martva - 13 Lutego 2008, 14:40
Jako ziarenka w chlebie tak, jako wędzone tofu, przypuszczam że jako pasztet, ale domowy (nie testowałam, zawsze robię z fasoli albo soczewicy), no i te wszystkie proteiny sojowe, jak się je dobrze przyprawi. Naprawdę podziwiam ludzi którzy są w stanie jeść tę tekturę tylko z solą i pieprzem, tak bez czosnku, ostrej papryki i ziół
mistique - 13 Lutego 2008, 14:42
Martva napisał/a | Naprawdę podziwiam ludzi którzy są w stanie jeść tę tekturę tylko z solą i pieprzem |
A są tacy?
Jak sie robi pasztet z fasoli? Bo z soi to faktycznie taki sobie...
dareko - 13 Lutego 2008, 14:43
Moze nie trafilem na dobrych kucharzy, ale to co jadlem (jakis kotlet, niby flaki i cos jak pasztet) smakowalo identycznie. Paskudnie.
Tofu wedzonego nie smakowalem. Zwykle w ustach mialem tylko raz. Ostatni.
Martva - 13 Lutego 2008, 14:54
Bo soja, moi drodzy, jest bardzo delikatnym strączkowcem i wymaga zdecydowanych przypraw. Jak się robi cos z tej całej proteiny sojowej, to powinno się ją gotować/moczyć w wodzie z kostką bulionową, albo sosem sojowym i czosnkiem. I potem w trakcie panierowania albo innej obróbki należy ja koniecznie przyprawić ziołami, inaczej wyjdzie bez smaku.
Pasztet? Bierze się ugotowane strączkowce, mieli, najlepiej z zagęszczaczem typu płatki owsiane, ugotowana kasza, tarta bułka, ewentualnie z innymi gotowanymi warzywami (tylko całość się zrobi słodsza od tego), dorzuca się jajko albo kilka, przyprawia rożnymi rzeczami (cebulka, czosnek, ostra papryka i zioła różnorakie), przekłada się do foremki i zapieka z godzinkę.
Pamiętam jak sobie kiedyś zrobiłam kostkę z czosnkiem i miodem i konsumowałam ją spokojnie kiedy przyszedł znajomy Taty, usiadł naprzeciwko i zaczął wybrzydzać jakie wegetariańskie jedzenie, a zwłaszcza soja jest niedobre, mdłe i bez smaku. Poczęstowałam go bez słowa, a potem musiałam mu powiedzieć gdzie mamy coś do picia, bo zaczął kaszleć i zrobił się czerwony na twarzy
Fidel-F2 - 13 Lutego 2008, 15:14
dareko napisał/a | jajecznica z majonezem? | a tak, dla mnie przysmak
dareko - 13 Lutego 2008, 15:16
Fidel-F2, sprawdze, z ciekawosci.
Fidel-F2 - 13 Lutego 2008, 15:19
tylko nie kładź majonezu na ciepłą jajecznicę bo bedzie ftopa
Anonymous - 13 Lutego 2008, 15:23
Głodna się zrobiłam. Idę po majonez.
May - 13 Lutego 2008, 18:42
Caitleen, sprobuj znalezc farmers market w okolicy i tam poszukaj stoiska z pieczywem. Odkad zaczelam kupowac chleb na targu, to moja corka nie patrzy nawet na wyroby chlebopodobne z supermarketu.
Inna rzecz, ze zawsze kupuje chleb pelnoziarnisty, z nasionkami, zytni etc, nigdy bialego nie probowalam, ale "od zawsze" biale pieczywo mnie brzydzi.
A dla menza na lunch do pracy kupujemy bulki w Somerfieldzie, takie zgrubsza kwadratowe, tez ciemne - to jedyne pieczywo z supermarketu nadajace sie do spozycia - i do przechowywania dluzej niz 12 godzin.
Caitleen - 14 Lutego 2008, 20:41
agnieszka_ask -> nie próbowałam, poszukam, dzięki :>
May -> bułki fajne mają w Morrisons, właśnie ciemne i z ziarenkami, tak jak lubię :> farmers market pojawia się w okolicy sezonowo, w każda trzecią niedzielę czy jakoś tak, ale podobno istnieje w Falkirk polska piekarnia... wybieram się na poszukiwania w nastepny dzien wolny
Z sojowych wynalazków tylko chleb mi przypadł do gustu.
Poza tym, co odkryłam wczoraj, nie ma to jak kluski typu pot noodles z bekonem, black puddingiem i kiełbaską przyprawione na bardzo ostro, o 2 w nocy, fajnie się imprezuje na urodzinach kucharza ;>
dareko - 15 Lutego 2008, 11:40
Upieklem chlebek, ten: Pszenno-żytni z nasionkami, z malymi modyfikacjami.
Dzieki Martva
Pyszny, siedze sobie i zajadam z pieczonym boczkiem.
Anonymous - 15 Lutego 2008, 11:47
Brawo!
May - 15 Lutego 2008, 11:54
Caitleen, najblizszego Morrisona mam w Glastonbury, troche daleko jak na codzienne zakupy (7mil, a ja niezmotoryzowana jestem), tak mi sie przypomnialo, ze jadalne bulki ma jeszcze Budgens (kupowalam tam, jak mieszkalam w Cheddar). Natomiast wszystkie duze sieci (tesco, asda i sainsbury) maja pieczywo z data waznosci imho max 12 godzin...
Zastanawiam sie nad maszynka do chleba, ale znajac moje lenistwo pewnie by stala i sie kurzyla... zwlaszcza, ze ja malo chlebozerna jestem - 1 kromka dziennie do salatki na lunch i tyle. Dzieci tez - na sniadanie platki, kanapka na lunch, a potem cos cieplego po poludniu-wieczorem... Dzis chyba zrobie racuchy z ryzu dla mlodziezy a dla siebie - z cukinii cebulki i czosnku, duzo resztek w lodowce sie nazbieralo, a tu weekend i trzeba zrobic miejsce na zakupy
Martva - 15 Lutego 2008, 12:19
dareko, gratulacje ja się jeszcze nie odważyłam na żaden chleb
A póki co, to boli mnie gardło i chyba przez weekend będę się żywić budyniem
Caitleen - 17 Lutego 2008, 05:59
May -> ja jestem bardzo chlebożerna, nawet teraz pogryzam taki nowy owsiany z Asdy, jak dla mnie to jeśli da się jeść z samym masłem i jest smaczny to jest dobry chleb ;>
A do kanapek najlepszy jest rasowy, dojrzały, szkocki, kruszący się cheddar, mniam.
Martva - 23 Lutego 2008, 18:25
Zrobiłam któreś podejście do ciastek imbirowych, z podwójnej porcji, bo nie chciało mi się przekrawać masła na pół. Po włożeniu do piekarnika drugiej, środkowej porcji spróbowałam tych ostudzonych z pierwszej i coś mi nie grało, no to sprawdziłam przepis... i okazało się że zapomniałam dodać cukru
A ludzie mnie pytają czemu nie chcę zrobić prawa jazdy, mieć dzieci etc.
joe_cool - 24 Lutego 2008, 00:50
na prośbę Fidela przybliżam piersi kurczacze po azlacku:
pierś z kury (taka w całości i ze skórą)
pęczek pietruszki (taki spory i jeden na pierś/osobę)
pęczek koperku (j.w.)
boczek, najlepiej w kostkę krojony
pieczarki
cebula, czosnek
białe wino
śmietanka słodka i kwaśna (eee, saure sahne, ona taka gęstsza jest, coś w stylu sour cream)
sól, pieprz, zioła (ew.), masło lub olej
pierś osolić, opieprzyć i ewentualnie ziołami do smaku nasmarować (tymianek np. się nada) i podsmażyć na patelni razem z boczkiem. w brytfance podgrzać olej i podsmażyć cebulkę. dodać posiekaną pietruszkę i koperek, pokrojone w kostkę pieczarki, posiekany czosnek, wino (nie należy żałować wina, bo kura będzie potem zbyt sucha), podsmażoną pierś i boczek, doprawić vegetą (np.), nakryć pokrywką i wstawić do nagrzanego piekarnika na jakieś 40 minut - czas zależy od wielkości piersi i mocy piekrnika. kurę co jakiś czas polać sosem, który się wytworzy podczas pieczenia, powrzucać pietruszkę i koperek na wierzch, niech się ładnie przegryzie. w międzyczasie można dolewać wina.
następnie kurę wyjąć, dodać śmietany, porządnie wymieszać, żeby się fajny sosik zrobił, pierś rozczłonkować i wyjąc kości, wrzucić jeszcze na chwilkę do piekarnika.
podawać z ryżem i sałatką z rukoli.
jutro jeszcze skonsultuję z mężczyzną i w razie co wprowadzę poprawki.
|
|
|