Blogowanie na ekranie - Polowanie na Wąpierza
merula - 5 Marca 2012, 20:43
Kasiek, nie wiem, jeszcze nie opanowałam tej sztuki.
ale prawdopodobnie uważnie
Agi - 5 Marca 2012, 20:52
Kasiek napisał/a | od dziewczyny z forum wózkowego |
Nie wiedziałam, że jest oddzielne forum wózkowe.
A jersey na maszynie szyje się paskudnie.
Kasiek - 6 Marca 2012, 07:27
O dziwo jest, na gazecie. Z miesiąc przekopywałam się, zanim się dowiedziałam, co w wózku powinno być oprócz "tego czegoś do czego wkłada się dziecko, kół i rączki"... Tam siedzą takie znawczynie że to szok...
One rozpoznają różne modele po rączce albo kawałku stelaża, znają ostatnie kolekcje kolorów (bo są różne na każdy rok). Normalnie czacha dymi jak się je czyta, ale fakt, że jakby nie to to kupiłabym pierwsze lepsze g* nie wiedząc że spacerówka może być dwustronnie wpinana, jakie mają być kółka i że chcę adaptery do fotelika, ba, ze mogą być takie adaptery do fotelika
Dziś spróbuję przeszyć jersey z pergaminem, powinno pomóc. Jak nie to jeszcze przejdę się po specjalne igły, choć te, które mam, powinny być dobre...
ilcattivo13 masz poczucie humoru
Kasiek - 6 Marca 2012, 12:52
Moja matka jest wkurzająca do bólu. Przyszła sąsiadka, pyta czy może się przywitać "z sąsiadem" czyli pogłaskać mnie po brzuchu. A moja matka wzięła jej rękę i podniosła tak, żeby sąsiadka pogłaskała mnie i stwierdziła: Kasię trzeba pogłaskać, bo jest niedobra dla męża.
No tak, nie odzywam się od soboty, bo rzucił we mnie kilkoma książkami w złości. Jestem zła i niedobra, bo wymagam, żeby odkurzył częściej niż raz na dwa tygodnie, bo ja nie mogę. W dodatku wkurza mnie że przychodzi i mówi do niego: weź nie słuchaj, bo ona ma humory baby w ciąży. Noż kuźwa no.
Fidel-F2 - 6 Marca 2012, 13:17
Kasiek, lej jedno i drugie i nawet nie przyglądaj się czy równo puchną
Godzilla - 6 Marca 2012, 17:05
Rzucił książkami? W ciebie? Niech się kurza twarz opanuje.
ilcattivo13 - 6 Marca 2012, 17:20
"Ździebko" przesadził :/
fealoce - 6 Marca 2012, 17:24
Fidel, +1
Kasiek - 6 Marca 2012, 18:54
Rzucił, w tym słownikiem w twardej oprawie, dobrze że się przesunęłam ciut w lewo to dostałam tylko w rękę, a nie brzuch. Według mojej matki wszystko jest w porządku, mam poczekać, aż następnym razem jak mu powiem, że ma ugotować obiad, przyłoży mi patelnią w głowę. Jej zdaniem nie powinniśmy się kłócić, bo jesteśmy młodzi. No i Marcin pracuje, to w zasadzie nie musi nic robić (pytanie co będzie jak wrócę do pracy i też będę mieć wymówkę, ze nic nie zrobię, bo też pracuję), a prace domowe to musi wykonać kobieta bo tak jest. I wszystko dla dziecka też musi załatwić kobieta, bo przecież facet nie musi wiedzieć nic. No po prostu ręce mi opadają...
W dodatku mam niewesoło z sercem - puls po przejściu z łazienki do pokoju potrafi mi skoczyć do 135. Wszystko jest strasznie męczące, od razu serce mi wali, jakby miało wyskoczyć, nie mogę spać. Już nie mam siły. Mam ochotę siąść i płakać.
Godzilla - 6 Marca 2012, 18:59
Kasiek, głask. Chyba tylko twardą ręką jedno i drugie trzymać. Martwi mnie, że tak niewiele czasu minęło, a facet na takie odjazdy sobie pozwala. I że twoja mamusia zamiast go wprawnie op*rdzielić i potawić do kąta, jeszcze się za nim ujmuje i wmawia Ci że jest OK. Może warto znaleźć jakieś wsparcie, zanim rzecz się rozkręci
Lynx - 6 Marca 2012, 19:10
Kasiek, oddaj.
dzejes - 6 Marca 2012, 19:16
Wow, facet stosuje przemoc fizyczną wobec ciężarnej żony, a jej matka robi kobiecie wyrzuty. I to nie jest Arabia Saudyjska.
Ale przecież feminizm jest be.
Jestem na etapie nie-forumowania, zalogowałem się po tym, jak żona mi powiedziała o tym, co tu przeczytała. Sam miałem mocno pokręcone w głowie przez swoją przeszłość, do tej pory zresztą pracuję nad sobą i wiem, jak bardzo chore rodzinne relacje potrafią zaszkodzić. Dlatego mówię ci - to jest rzecz nie do zaakceptowania. Jeśli się na to będziesz godziła, będzie coraz gorzej. Będzie. Coraz. Gorzej.
Trzymaj się, potrzebujesz teraz cholernie dużo siły.
Agi - 6 Marca 2012, 19:19
Po pierwsze powiedziałabym mamie uprzejmie, acz stanowczo, że to jest moje życie, mój mąż i moje, a także męża oczekiwane dziecko. Więc niech łaskawie zamknie ust korale i zajmie się swoimi sprawami. Po drugie spróbowałabym spokojnie, przy herbacie porozmawiać z mężem i przedstawić mu swoje racje, a jeśli nie pomoże uprzedziłabym, że zgłoszę przemoc domową.
Tak ja bym zrobiła, Ty rób jak uważasz.
Kasiek - 7 Marca 2012, 09:40
Matce w końcu zrobiłam awanturę, bo ileż można tłumaczyć. Awanturę zakończoną trzaśnięciem drzwiami. Nie wpuszczam jej do domu i nie odebrałam telefonu.
A z Marcinem nie jestem w stanie rozmawiać. Przynajmniej na razie. I tak mojej mamie powiedział, że nie rzucił we mnie, tylko obok, to, że trochę chyba ze złości mu się kierunek zmienił i dostałam, co tam. A moja matka wierzy jemu. Ech, co tu gadać. Wzięłam validol i przespałam całą noc wreszcie.
Agi - 7 Marca 2012, 10:03
Kasiek, trzymaj się dziewczyno. Potrzeba Ci teraz dużo spokoju i stanowczości, żeby sobie nie zaszkodzić, a resztę towarzystwa utrzymać w ryzach.
Przytulam.
merula - 7 Marca 2012, 10:26
Kasiek, jak nie możesz z Marcinem rozmawiać, to przemyśl sobie, co byś mu chciała powiedzieć, co czujesz i napisz mu o tym. czy to jako zwykły list, czy mejla, to nie jest ważne. chodzi o to, żebyś ty spokojnie napisała, co ci w duszy gra, jakie masz pomysły, co z tym zrobić, pokazał, jak widzisz zachowania Marcina, jak je interpretujesz. daj mu to i daj spokojnie przeczytać i pomyśleć. chodzi o to, zeby on mógł odebrać przekaz bez emocji towarzyszących rozmowie żeby miał czas na pomyślenie i przyjrzenie sie sobie i tobie. bez nacisku i presji, jaka jest w relacji na bieżąco, bez koniecznosci odpierania ataków i czepialstwa ( bo pewnie tak odbiera sporą część tego, co chcesz mu przekazać). a potem poproś go, aby napisał jak on widzi sytuację, albo o tym porozmawiajcie. na spokojnie. w każdym razie będzie jakiś materiał i odnośnik do takiej rozmowy, cień planu.
nie wiem, czy u was taki model zadziała, ale ja, przynajmniej tą część z zapisaniem swoich myśli, stosuję właśnie w takich chwilach, jak czuję, ze zapętliliśmy sie i nie da sie przeprowadzić rozmowy w sposób racjonalny, kiedy bagaż emocjonalny z obu stron jest zbyt duży. czasem wystarczy mi samo napisanie listu i nawet go Andrzejowi nie daję. ale takie uporządkowanie myśli i emocji pomaga mi potem bardziej rzeczowo rozmawiać. spróbuj, może zadziała. i weź pod uwagę, ze może Marcin nie odczuwa pewnych zmian w waszym życiu tak dojmująco fizycznie, ale na pewno też je przeżywa, na swój sposób. i może nie chce, albo nie umie sie przyznać, że nie jest to dla niego łatwe.
edyta: z mamą też możesz spróbować tej metody. napisać jej spokojnie, jak się czujesz, co ci sie nie podoba, czego byś oczekiwała we wzajemnych relacjach. i najważniejsze, co ci sie w nich podoba i co chciałabyś utrzymać. a nuż widelec coś to zmieni na lepsze.
Kasiek - 7 Marca 2012, 10:46
Na moją mamę nic nie zadziała, ona ma swoją świętą rację i żeby tłumaczyć jej jak chłop krowie na rowie którędy do obory, to i tak ona wie lepiej.
Na Marcina nie wiem. Już to kiedyś przerabialiśmy i nie wyszło. On sobie odczytywał jak chciał, ja tak samo, a nie było właśnie tego czasu jak podczas rozmowy, żeby powiedzieć, że nie, że może źle się zrozumieliśmy i zapętlaliśmy się dalej.
merula - 7 Marca 2012, 11:05
chodzi mi o to, ze to, co napisane było materiałem do rozmowy.
corpse bride - 8 Marca 2012, 09:24
Kurczę, prace domowe były u nas jednym z dwóch zarzewi konfliktu. Kiedy zaczęliśmy razem mieszkać strasznie się frustrowaliśmy nie mogąc się dogadać. Ale rozmowy pomogły i w końcu ustaliliśmy podział obowiązków. Po pierwsze udało nam się pogadać o uczuciach, np. 'przykro mi, bo mam wrażenie, że robię w domu więcej niż ty' (okazało się, że oboje mieliśmy to odczucie). Po drugie ustaliłam (a Mat zaakceptował) jasny podział, co do kogo należy, żeby nie było tak, że np. naczynia są brudne i nikt ich nie myje licząc, że umyje ta druga osoba. Więc np. ja nastawiam zmywarkę, a Mat ją opróżnia. Ja robię pranie i rozwieszam, a Mat zbiera suche i chowa do szaf. Co do części rzeczy dogadujemy się na bieżąco - np. ja mam dziś pomysł na obiad, to ja ugotuję. Zauważyłam niestety (dla ciebie), że dużo łatwiej jest, kiedy oboje pracujemy w dokładnie takim samym wymiarze godzin. Kiedy ja nie pracowałam lub pracowałam na pół etatu trudniej nam było się dogadać. Życzę Wam powodzenia.
Przemocy i zachowania matki nie komentuję. W głowie mi się nie mieści, że mógł chcieć cię uderzyć. No po prostu zupa była za słona. Nie pozwól na to!
Kasiek - 8 Marca 2012, 10:54
Widzisz, ja bym bardzo chętnie wszystko, w tym momencie kiedy nie pracuję, robiła sama. Problem w tym, że mam problemy ze zdrowiem. Już pomijam fakt, że jak umyję trzy talerze, stojąc dwa kroki od zlewu bo brzuch nie pozwala podejść dalej, muszę zrobić przerwę, bo kręgosłup wysiada. Czy że nie mogę podnosić rąk do suszarki w łazience i do szafy, bo ciągnie mnie brzuch. Najgorsze jest serce, bo jak mierzę puls po tym jak się obudzę to jest 105-110. Po przejściu się do łazienki jest 130-140. Moja matka świadkiem. Boję się, że coś mi się stanie jak zacznę robić coś, co wymaga jakiegokolwiek wysiłku. Lekarz zabronił, kazał leżeć, co najwyżej spacer po świeżym powietrzu, czego i tak się boję, bo zejście ze schodów jest dla mnie wysiłkiem. Ma przejść po ciąży. Mam nadzieję, że to jeszcze tylko 6 tygodni.
To jest naprawdę taki problem, żeby odciążyć osobę, która ma jakieś objawy chorobowe? Gdyby on złamał nogę, nie wymagałabym żeby wypełnił swoją część obowiązków, to chyba normalne. Zwłaszcza, że tych obowiązków nie jest tak dużo - pozmywać naczynia, uprać, odkurzyć, wyrzucić śmieci, zrobić jakieś drobne zakupy śniadaniowe (bo nie robimy obiadów). Przy czym przecież nie wszystko codziennie. Pranie raz w tygodniu, odkurzyć - góra dwa razy. Tymczasem on odkurza po długich błaganiach raz na dwa tygodnie, albo sobie przypomni i o tym w sobotę o 21.0 i się dziwi, że mówię, zeby dał spokój, bo ludzie chcą odpocząć, a nie słuchać wycia zza ściany...
Ziuta - 8 Marca 2012, 11:22
Kasiek, odkurzać dwa razy w tygodniu? No to jesteś jak moja mama.
Mnie telepie na samą myśl o obowiązkach domowych. Nie, że się jako chłop brzydzę dotknąć odkurzacza. Po prostu jestem na samym końcu domowego łańcucha pokarmowego. Każde ścieranie, odkurzanie, mycie, to jest egzamin. Zaraz po skończonej robocie zaczyna się inspekcja. Sprzątać, gotować, myć, prać i prasować to na swoim, taka jest moja filozofia.
ilcattivo13 - 8 Marca 2012, 11:27
Ziuta napisał/a | Sprzątać, gotować, myć, prać i prasować to na swoim, taka jest moja filozofia. |
A Kasiek z Marcinem, to niby gdzie mieszkają?
Fidel-F2 - 8 Marca 2012, 11:27
gotować, zmywać, posprzątać w kuchni, jak najbardziej, nawet pranie powiesić (zbieranie to już zupełne pierdnięcie, 3minuty trwa), ale odkurzanie czy ścieranie kurzy to kara najgorsza
aniol - 8 Marca 2012, 11:38
Ziuta napisał/a | Kasiek, odkurzać dwa razy w tygodniu? No to jesteś jak moja mama.
Mnie telepie na samą myśl o obowiązkach domowych. Nie, że się jako chłop brzydzę dotknąć odkurzacza. Po prostu jestem na samym końcu domowego łańcucha pokarmowego. Każde ścieranie, odkurzanie, mycie, to jest egzamin. Zaraz po skończonej robocie zaczyna się inspekcja. Sprzątać, gotować, myć, prać i prasować to na swoim, taka jest moja filozofia. |
od hohoho jestem na swoim a tez po kazdym sprzataniu, zmywaniu itp mam inspekcje malzonki
i za kazdym razem cos wynajdzie
wiec zaczyna we mnie dojrzewac pytanie - po co sie starac?
P.S.
w tej chwli wlasnie schnie farba na scianach goscinnego pokoju - az sie boje co powie moja malzonka jak z pracy wroci
Ziuta - 8 Marca 2012, 11:40
aniol, ja mam jednocześnie matkę i siostrę.
Rafał - 8 Marca 2012, 11:51
Ziuta, to jest fizjologicznie niemożliwe
Fidel-F2 - 8 Marca 2012, 12:00
Ziuta - 8 Marca 2012, 12:02
Było opowiadanie Heinleina o czymś takim.
Kasiek - 8 Marca 2012, 12:05
Ziuta napisał/a | Kasiek, odkurzać dwa razy w tygodniu? |
Można raz, jak się nie chodzi w domu w butach, w których się chodzi po dworze w okresie zimowo-wiosennym nanosi się strasznie dużo piasku :/
Ja kocham odkurzać, tylko, ze teraz nie mogę. Od razu twardnieje mi brzuch. Dwa ruchy ręką i muszę brać nospę i leżęć godzinę...
No i nie robię inspekcji. Ja generalnie bałaganiarz jestem Moja matka to sprząta jak pedant, dla mnie byle nie wbijało mi się nic w stopy jak idę do łazienki po ćmoku w nocy
No i jako alergik, żebym nie kichała od kurzu.
ilcattivo13 napisał/a | Ziuta napisał/a:
Sprzątać, gotować, myć, prać i prasować to na swoim, taka jest moja filozofia. |
Ziuta sory, ale jak mieszkasz z matką to nie zmywasz, nie ugotujesz sobie nic, skarpet nie upierzesz, nie uprasujesz sobie koszuli,czy nie posprzątasz - choćby u siebie? No to nie mam pytań... Masz służącą wynajętą czy mamę?
aniol napisał/a | mam inspekcje malzonki
i za kazdym razem cos wynajdzie |
e no, bez przesady. Inspekcje robić...
Ja się tylko nie mogę doprosić od grudnia ściągnięcia pajęczyn z sufitu w łazience, bo nie dosięgłam...
Martva - 8 Marca 2012, 12:17
Kasiek napisał/a | dla mnie byle nie wbijało mi się nic w stopy jak idę do łazienki po ćmoku w nocy |
Kup sobie kapcie
|
|
|