Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko
corpse bride - 25 Października 2009, 14:20
z połówek migdałów.
Martva - 25 Października 2009, 14:31
corpse bride napisał/a | paluchy serowe trędowatych takoż. |
Trędowatych! Super paznokcie z pestek dyni były strasznie małe i nie chrupały, poza tym miały skłonnośc do odpadania, ale trąd to tłumaczy. I kolor miały fajny
Nie zdążyłam sfocić oczu, bo się spieszyłyśmy, ale cieszę się że przeforsowałam lentilki jako tęczówki, z barwnikiem spożywczym by był mniej fajny efekt. Mam nadzieję że ktoś zrobił zdjęcia.
corpse bride - 25 Października 2009, 15:05
myślę, że tak. secunda i clown fotografowali dużo. a, sorx - oczy mam na swoim aparacie, r. robiła rano sesję krajobrzu po balu.
illianna - 25 Października 2009, 16:10
corpse bride, dzięki za zaproszenie, cieszymy się że makaron w sam raz , mieliście z M super stroje
Fidel-F2 - 25 Października 2009, 16:23
corpse bride napisał/a | nie do końca zabił, na tym polega cały trik. | ale zabił tysiące innych
illianna - 25 Października 2009, 17:03
dlatego rybka jako symbol fajniejsza
ihan - 25 Października 2009, 19:16
Zwłaszcza, że według spiskowej teorii związana raczej z wejściem czegoś tam w znak Ryb, które to coś teraz przelazło w Wodnika.
corpse bride - 25 Października 2009, 19:49
też bym głosowała na rybę: smaczne, ładne, rzadko zabija ludzi (zaraz mi ktos walnie statystyki, ile ludzi ginie rocznie od rekina albo ryby fugu). a nade wszystko ryba nie jest tworem ludzkim jak np krzyż.
przeglądam zdjęcia. lampa błyskowa odziera wszystko z romantyzmu. w rzeczywistości wyglądaliśmy lepiej. secunda będzie chyba miała sporo zdjęć bez lampy. zdjęcia jedzenia (w tym oczu) widziałam już na facebooku u skręta.
ihan, zastanawiam się, czy przyszłabyś na taką imprezę? przebieraną w sensie.
ihan - 25 Października 2009, 20:08
Parę lat temu był przypadek pogryzienia kilkunastolatka w łydki przez szczupaka. Zawsze sie zastanawiałam jak młody sie potem pokazał w szkole, bo byc pogryzionym przez szczupaka to straszny obciach.
Aha, też się zastanawiam. Pewnie nie.
Martva - 25 Października 2009, 20:14
ihan, a gdyby były rogale marcińskie, że sobie tak poteoretyzuję?
ihan - 25 Października 2009, 20:23
To się nazywa przekupstwo droga Martvo. Jest afera hazardowa, chcesz żeby była rogalowa, albo co gorzej marcińska?
Martva - 25 Października 2009, 20:29
Jeśli zadziała - to chcę ^^
corpse bride - 26 Października 2009, 10:50
trochę zdjęć z imprezy
nagrobek przeniosłam do mojego pokoju, mały kotek lubi się na nim bawić.
edit:
z ostatniej chwili: zdjęcia od secundy:
http://picasaweb.google.p...706002190476178
Martva - 26 Października 2009, 13:35
A rudy się znalazł?
EDIT: widzę oczy!
corpse bride - 27 Października 2009, 09:42
tak, rudy schował się do szafy, a potem nie mógł wyjść, bo szafa była przystawiona nagrobkiem. zresztą nie chciał chyba, bo się nie odzywał, kiedy go wołaliśmy. i znalazł się, kiedy ktoś coś wyjmował z szafy. to był jeden z najszczęśliwszych momentów tej imprezy.
Martva - 27 Października 2009, 13:15
Ufff, bo już się martviłam
corpse bride - 28 Października 2009, 14:13
my też. zwłaszcza, że ostatnio zwiał w niemal identycznych okolicznościach.
wczoraj wieczorem byłam w kinie (polecanym już sfinksie z karnetami). miały byś galerianki (coś o feministycznych galerach chyba), ale multipleks nie oddał sfinksowi kopii, więc żeby nie musieć iść 2x na dzieci ireny sendlerowej poszłyśmy z gonchi vel clownem na julie i julia. i to był taki film, że oj.
był o gotowaniu, o robieniu w życiu tego, co się naprawdę lubi, o blogowaniu, o szukaniu swojego miejsca... dodatkowno meryl streep to jedna z moich ulubionych aktorek, a w tym filmie nie dość, że sama z siebie jest taka, że bym się do niej chętnie przytuliła (gdybym się przytulała), to jeszcze przypominala mi taaaaaaaak bardzo moją znajomą (moją amerykańską 'mamę'), że przez cały film byłam na granicy rozpłakania się.
a teraz spadam popracować 4h. konto mi opustoszało, muszę więcej sprzedawać...
aha, ogłaszam konkurs na nazwisko pasujące do imienia pola. to ma być pseudonim artystyczny/nazwa sklepu/strony. ma ładnie brzmieć i artystycznie się kojarzyć. coś jak lempicki, tylko żeby nie było takiego producenta biżuterii. zaraz pokażę wam projekty 'moich' grafików.
Ziuta - 28 Października 2009, 14:19
Raksa
corpse bride - 28 Października 2009, 14:24
Martva - 28 Października 2009, 14:30
Wow
DG?
a dlaczego Pola?
corpse bride - 28 Października 2009, 16:47
może nie być pola, ale wtedy nie będę mieć nawet imienia pola jest bardzo twenties, dlatego.
pierwszy projetkt jest staszka minimalisty. to jego obraz z dziewczyną i psem wisi u nas w pokoju. i te grafiki, co miałam pokazać, ale nie pokazałam. w każdym razie to jest staszek:
http://trickstero.deviantart.com/gallery/
pozostałe stworzyła markal, czyli autorka nagrobka z mojej imprezy.
ale nie o tym miałam pisać. wkurzyłam się i potrzebuję drugiego wpisu dzisiaj. rozmawiałam z mamą i powiedziała, że dzwoniła do niej adwokatka i powiedziała, że ojciec nie godzi się na swoją winą i chce udowodnić winę matki. powód: jest chorobliwie zazdrosna. przyznaje się do tego, że ma nową partnerkę, ale zdobył ją dopiero po tym, jak matka się wyprowadziła (sic!). nie mówiąc o tym, że to wszystko nie prawda, to przecież to się kupy nie trzyma! kto w to uwierzy? kobieta jest bezpodstawnie zazdrosna i opuszcza swojego niepokalanego męża, więc on w nieutulonym żalu znajduje sobie nową partnerkę już następnego dnia. jako świadków podał (-uwaga-) babcię i ciocię, czyli - odpowiednio - swoją matkę i siostrę. każda z nich mieszka conajmniej sto kilometrów od moich rodziców i widuje ich w porywach raz na rok. w dodatku to koleżanka babci jest pierwszą osobą, która zobaczyła ojca z nową dziewczyną i to babcia poradziła mojej mamie, żeby ta wyśledziła, czy faktycznie jest jakaś dziewczyna. mama wyśledziła, nawet spotkała się z tą laską, natomiast babcia teraz szuka dowodów na to, że ojciec nikogo nie ma, bo przecież nikt tej dziewczyny nie widział (sic!). jak można mieć strasznie zmienione postrzeganie... poza tym uważam, że to jest straszna niewdzięczność z jej strony, bo syn synem, ale to akurat moja mama była zawsze tą osobą, która poświęcała babci więcej uwagi, bo ojciec nie znosił i nie traktował serio jej zrzędzenia.
moja siostra znalazła w tej sytacji swoisty żart. aby go zrozumieć trzeba wiedzieć, że mój ojciec został w domu na wsi, który kupili kilka lat temu, a mama wróciła do miasta. babcia zaś jest osobą panicznie bojącą się wsi i odkąd rodzice tam się przeprowadzili odwiedziła ich tylko raz na pół godziny, podczas, kiedy mieszkaliśmy w bloku przyjeżdżała nawet na kilka tygodni.
no więc r. mówi: ciekawe, u kogo babcia będzie spała jak przyjedzie na rozprawę. pewnie u nas
uważam, że ludzie powinny bardziej się zastanawiać zanim się ożenią...
hardgirl123 - 28 Października 2009, 16:51
racja, niby doorośli ludzie, a zachowują się jak dzieci.
ja dlatego raczej nie wyjdę za mąż
corpse bride - 28 Października 2009, 16:54
mieszkając z moimi rodzicami też byłam o tym przekonana przez 18 lat swojego życia, potem się wyprowadziłam i zauważyłam, że są też pary, ktore wiedziały co robią pobierając się. ale teraz znowu się zastanawiam.
Ziuta - 28 Października 2009, 17:12
corpse bride napisał/a | pola jest bardzo twenties, dlatego. |
Możesz dać Lodę. Jak Loda Halama. Albo Dagny. Jak Przybyszewska. Ewentualnie Apolonia – jak Pola Negri.
illianna - 28 Października 2009, 17:25
corpse bride, małżeństwo jest generalnie ok ja nie narzekam a to już prawie 9 lat
merula - 28 Października 2009, 17:30
ja też najczęściej nie narzekam
10 lat tak już nie narzekam...
corpse bride - 28 Października 2009, 18:07
moja matka też nie narzekała przez jakieś 27 lat. a może powinna była.
smutno mi przez to wszystko...
Ziuta - 28 Października 2009, 20:11
A moja babcia 50 lat nie narzekała.
Piech - 28 Października 2009, 20:11
Człowiekowi palma może odbić w każdym wieku, i czasem odbija. To jednak kiepski powód, żeby swoje życie ustawiać na pod kątem tego, że komuś odbija.
corpse bride - 29 Października 2009, 13:50
komuś, nie komuś. chyba średnio co czwarte małżeństwo się rozpada, więc jest spora szansa. i czasem brak szans na powodzenie widać od samego początku, tylko zainteresowani tego nie widzą. ale nie ważne. ja chyba podchodzę do zycia bardzo racjonalnie i kiedyś najwyżej podejmę to ryzyko. albo nie.
co nie znaczy, że cała ta sytuacja mnie nie może zasmucać. mam zeznawać w sądzie przeciwko ojcu? albo jak potem mogę spotkać się z babcią, która robi coś takiego? dlaczego to nie jest tylko sprawa pomiędzy moimi rodzicami? (nawiasem mówiąc to w momenci rozwodu mama pojęła egoizm posiadania dzieci, to miło).
m. uważa, że powinniśmy (dzieci) pogadać z ojcem i powiedzieć, żeby nie robił jaj tylko się przyznał, jeśli chce nas kiedykolwiek jeszcze spotkać. co brzmi na niewykonalne, bo 1) z ojcem rozmawiam tylko o mało istotnych sprawach; 2) jeśli by powiedział 'no to trudno' było by mi przykro.
ehhhhhhhhhhhh...
|
|
|