Powrót z gwiazd - Rozmowy religijne
Rafał - 8 Sierpnia 2008, 10:42
Chrystianizacja Europy? Stare dobre czasy To sem ne vrati
Wycięcie Indian? Wredni biali to zrobili
A tak na poważnie, gdyby nie ludzka skłonność do wypaczeń policja i wojsko bezrobotne by stało, ale wypaczenia ideii nie negują samych ideii - o ile te są proste. Idea wolności, praw człowieka, chreześcijańska idea miłości bliźniego - to jest ponadczasowe. Wypaczane bywa wprowadzanie ich w życie, ale idee funkcjonują, na zdrowie
ihan - 8 Sierpnia 2008, 10:55
Komunizm też ma fajne idee. Wolność, równość człowieka, miłość bliźniego.
Rafał - 8 Sierpnia 2008, 10:58
Godwin własnie powiedział mi, że przegrałaś
ihan - 8 Sierpnia 2008, 11:02
Porażkę przyjmuję z godnością.
Rafał - 8 Sierpnia 2008, 11:04
Ale nie żegnasz "ozięble"?
dareko - 8 Sierpnia 2008, 11:12
Adashi napisał/a | Czepiasz się, dareko - stary lisie
Czy to ważne, czy misjonarze czy rodzice (Rafał wspominał o misji). Istotne jest to, że z powodu religii skazała się na śmierć. Nie widzę w tym żadnego godnego umierania ani męczeństwa, tylko ludzką tragedię i niepotrzebną śmierć dziecka. Nic więcej albo aż tyle. Religia, wiara w jakiegoś boga to nie jest imho sprawa za którą warto umierać, zabijać zresztą też nie. |
Ta wypowiedz ma nieco inny wydzwiek, z ta moge sie zgodzic. Z poprzedniej prawie wynikalo, ze to misjonarze ja zabili, a przynajmniej tak ja zwichrowali, ze zabila sie sama. IMHO problemem nie jest wiara tylko fanatyzm. Fanatyzm jest chory z zasady, wszystko jedno czy bedzie komunistyczny, chrzescijanski, czy muzulmanski. Wydaje mi sie, ze do tego by zostac fanatykiem potrzeba czegos wiecej niz misjonarz czy oficera politycznego.
Dziwi mnie to wychwalanie, ta pochwala tego co zrobila ta dziewczyna. Rafal jej zazdrosci. To jest wrecz przerazajace.
Rafał - 8 Sierpnia 2008, 11:17
dareko napisał/a | IMHO problemem nie jest wiara tylko fanatyzm. Fanatyzm jest chory z zasady | Kopaliński napisał/a | fanatyzm - zaślepienie, żarliwość, zagorzałość (zwł. religijna) nie uznająca tolerancji, ustępstw, kompromisu; bezkrytyczna wiara w słuszność sprawy, idei; namiętność do szerzenia, choćby i gwałtem, własnych przekonań i do zwalczania odmiennych. | Zgodnie z powszechnie przyjętym rozumieniem fanatyzmu, to zachowanie owej dziewuszki fanatyzmem nie było ponieważ primo nie było nie uznania tolerancji i secundo nie zwalczała żadnych odmiennych przekonań. Na tle tej definicji można za to fanatyzm przypisać tym żołnierzom, którzy ją zamordowali. Dlatego zgadzam się w pełni z Dareko, fanatyzm to zło.
Adanedhel - 8 Sierpnia 2008, 11:21
NURS napisał/a | Nie czarujmy sie, ludzie wypaczyli idee religii już dawno, bardzo dawno. |
Oj tak. Zwykle na samym początku istnienia religii dochodziło do tego.
Rafał napisał/a | A tak na poważnie, gdyby nie ludzka skłonność do wypaczeń policja i wojsko bezrobotne by stało |
Oj nie. Często nie potrzeba żadnej idei, ani wypaczenia, żeby doszło do rozlewu krwi.
Rafał napisał/a | Idea wolności, praw człowieka, chreześcijańska idea miłości bliźniego - to jest ponadczasowe. |
Też nie do końca. Ideę wolności można wypaczyć, jak to zrobiła na przykład nasza szlachta. Jak pokazała inkwizycja - ideę miłości bliżniego też da się wypaczyć A prawa człowieka do tej pory nie są wszędzie praktykowane.
NURS - 8 Sierpnia 2008, 11:25
Rafał napisał/a | Chrystianizacja Europy? Stare dobre czasy To sem ne vrati
Wycięcie Indian? Wredni biali to zrobili
A tak na poważnie, gdyby nie ludzka skłonność do wypaczeń policja i wojsko bezrobotne by stało, ale wypaczenia ideii nie negują samych ideii - o ile te są proste. Idea wolności, praw człowieka, chreześcijańska idea miłości bliźniego - to jest ponadczasowe. Wypaczane bywa wprowadzanie ich w życie, ale idee funkcjonują, na zdrowie |
Zauważ, że starasz się wybielać czarne karty naszej religii, a nie po to nasi ojcowie stali przeciw krzyżakom
Rafał, powiedzmy to sobie wprost, religia uległa wypaczeniu. przez ludzi. bo to ludzie tworzą ich zręby, potem je dzielą i w końcu niszczą,
Rafał - 8 Sierpnia 2008, 11:32
... i wracaja i odbudowywują i znów depczą - taka jest nasza natura i tysiąclecia niczego specjalnie nie zmieniły. Ale co z tego? To, że idea została wypaczona nie neguje jej przesłania (nie oceniam moralnie jakiego!). Idea np. prawa człowieka do życia. Wypaczano ją nie raz - ot choćby poprzez wykluczenie grup narodowych z definicji człowieczeństwa - czy idea prawa do życia jest poprzez to juz nie aktualna?
Adanedhel - 8 Sierpnia 2008, 11:36
Nie. Te idee są aktualne. Ale są też wypaczane i ciężko tego uniknąć. A czasami także niejako... "zawieszane w działaniu".
Adashi - 8 Sierpnia 2008, 11:37
dzejes napisał/a | Poglądów, czy kalumni?
EDIT: Nie mam zamiaru rozmawiać, odpowiadać i w ogóle ciągnąć tematu, więc od razu wyłożę co mam na myśli. |
Pozwolisz, że odpowiem na pw, bo się ździebko z tematem minąłeś
ihan - 8 Sierpnia 2008, 17:17
Rafał napisał/a | Ale nie żegnasz ozięble? :wink: |
Żeby żegnać ozięble i wychodzić ostentacyjnie trzeba mieć pewność, że na kimkolwiek zrobi to wrażenie.
Rafał, piszesz, że idei nie należy negować, i pełna zgoda. Tylko uczciwie byłoby to robić symetrycznie. Bo obronę idei ze zwalaniem niedoskonałości na wykonanie widzę głównie gdy mowa o chrześcijaństwie, w innych przypadkach idea jest zrównywana z wykonaniem.
jewgienij - 8 Sierpnia 2008, 18:21
Ja tam katolicyzm( czy w ogóle Chrześcijaństwo) traktuję jako folklor i narodową tradycję, przez co żyję z kościołem w przyjaźni. W Boga nie wierzę ani trochę, ale wiara mi nie przeszkadza, póki mnie nikt nie chce na siłę nawracać. Obchodzę jedne i drugie święta, ale bez żadnych uczuć religijnych, traktuję je po prostu jako święta rodzinne, jak imieniny, tylko bardziej uroczyste. Tak jak Chrześcijanie przerobili na własny użytek pogańskie zwyczaje, tak ja sobie "ześwieczczyłem" religijne. Biblię czytam jak Iliadę, kościoły lubię zwiedzać jak muzea, właściwie od religii przyjmuję wszystko oprócz samej wiary. A spory religijne mnie nie interesują, bo to dla mnie tylko inna "maska" sporów politycznych. My kontra Oni.
dareko - 8 Sierpnia 2008, 23:01
Coraz czesciej zgadzam sie z tym co pisze jewgienij. Swiat sie konczy.
Adashi - 8 Sierpnia 2008, 23:16
dareko napisał/a | Fanatyzm jest chory z zasady, wszystko jedno czy bedzie komunistyczny, chrzescijanski, czy muzulmanski. Wydaje mi sie, ze do tego by zostac fanatykiem potrzeba czegos wiecej niz misjonarz czy oficera politycznego. |
Wydaje mi się, że potrzeba żarliwości świeżo upieczonego akolity (młody chłonny umysł łaknący idei) i charyzmatycznego mentora. Te dwa elementy plus silna indoktrynacja potrafią zrobić z człowieka fanatyka każdej opcji politycznej czy religijnej.
NURS - 8 Sierpnia 2008, 23:33
są jeszcze warunki zewnętrzne. akolita nie zostaniesz, jak opływasz w luksusy i masz szerokie horyzonty myślowe. dlaczego przysłowiowy moher jest wyśmiewany, bo to prosci ludzie, łatwowierni, nieoduczeni (w większości), takimi łatwo sterowac, i nie zastanawiają się nad swoimi reakcjami.
Adashi - 8 Sierpnia 2008, 23:49
Otoczenie też jest ważne, wiadomo, ale to taka sytuacja wyjściowa jakby, trudno byłoby przecież zrobić np. z Żyda nazistę, chociaż...
NURS napisał/a | akolita nie zostaniesz, jak opływasz w luksusy i masz szerokie horyzonty myślowe. |
W takiej sytuacji moher może nie wchodzi w grę, za to jest szerokie pole do popisu dla różnych sekt. To, że ktoś jest bogaty i wykształcony, nie znaczy jeszcze, że jest szczęśliwy. A guru i współwyznawcy dadzą takiemu komuś złudzenie wspólnoty, akceptacji, miłości, itd.
Anonymous - 9 Sierpnia 2008, 00:23
Adashi napisał/a | A guru i współwyznawcy dadzą takiemu komuś złudzenie wspólnoty, akceptacji, miłości, itd. |
Polecam Fromma - "Sztuka miłości" albo "Ucieczka od wolności". IMO świetnie opisane mechanizmy - skąd wynika potrzeba wiary, jaki wpływ mają czynniki społeczne i predyspozycje osobowościowe na religię (Reformacja np.) i wiele innych trafnych spostrzeżeń.
MOFFISS - 9 Sierpnia 2008, 18:53
ihan napisał/a | Komunizm też ma fajne idee. Wolność, równość człowieka, miłość bliźniego. |
Aby nie było żadnych niedomówień w tym drażliwym temacie, postaram się pisać w sposób jednoznaczny.
Każda religia oprócz wszech-paradygmatów używa czarno-białych ramówek. Im częściej są puszczane tym łatwiej zapadają w pamięć. Mało kto zastanawia się czy są poprawne czy prawdziwe. Cała populacja wyznawców jest o tym "święcie" przekonana. Jeśli jako członek takich organizacji, próbujemy je podważać to mamy sensacje społeczno-fizjologiczne.
Jednocześnie częste nadużywanie pojęć etycznych w religiach ma swoje korzenie w samolubnej elitarności - "Jestem w grupie. Czuje się bezpieczny. Jestem szczęśliwy. My jesteśmy najlepsi."
Innymi słowy - "Ty jesteś zły, ale masz szansę, jak się do nas zapiszesz to będziesz dobry"...i koło się zamyka.
Jak nie ma żadnych idei to religia jest złem koniecznym. Jednoczy grupę.
Jak są inne idee to religia jest zagrożona.
Kiedyś miałem niewątpliwą przyjemność czytania książki Józefa Kosseckiego o cybernetyce społecznej. Pożyteczna lektura, opisująca skomplikowane zależności współczesnego świata. http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Kossecki
Opracował podstawy naukowe metacybernetyki - Metacybernetyka bada konkretne obiekty energomaterialne, którym oprócz współrzędnych, określających ich położenie w przestrzeni i czasie przypisuje się także masę. Metacybernetyka może być rozumiana jako nowoczesna filozofia przyczynowości.
Cytat z książki:
"Ogólnie można stwierdzić, że uznawanie pewnych informacji za prawdziwe lub fałszywe i związane z tym kształtowanie swego obrazu świata -rozumianego jako ogólny system informacji uznawany przez danego osobnika za prawdziwy - zależy w dużej mierze od jego właściwości intelektualnych, warunkujących sposób przetwarzania przezeń informacji, zwłaszcza zaś od struktury jego motywacji. Można to wyrazić w sposób popularny w następujący sposób: każdy ma tendencję do uznawania za prawdę tego co jest zgodne z jego potrzebami, zależnymi od jego właściwości percepcyjnych, oraz uznawania za fałsz tego co jest w tymi właściwościami niezgodne. Inaczej mówiąc człowiek wykazuje tendencję do uznawania za prawdę tego co mu odpowiada - czyli brania swych życzeń za rzeczywistość."
Religia to system wierzeń, oparty na aksjomatach.
A propos, dlaczego wszechobecny nie może być wszędobylskim? Jakoś brzmi swojsko...
Adanedhel - 10 Sierpnia 2008, 09:39
MOFFISS, Twoje argumenty coraz barziej mi się podobają...
Anonymous - 10 Sierpnia 2008, 11:09
To ja zapodam fragmenty z Fromma ("O sztuce miłości").
Cytat | Stwierdzono powyżej, że podstawową przyczyną naszej potrzeby miłości jest uczucie osamotnienia i wynikające zeń pragnienie przezwyciężenia niepokoju wywołanego tym osamotnieniem poprzez uczucie zespolenia. Religijna forma miłości, ta, która nazywa się miłością Boga, nie jest, używając terminów psychologicznych, niczym innym. I ona wypływa z potrzeby przezwyciężenia samotności i osiągnięcia zespolenia. W rzeczywistości miłość Boga posiada tyle różnych właściwości i aspektów, ile ma ich miłość człowieka;
odnajdujemy tu również w znacznej mierze podobne zróżnicowanie. |
Cytat | Problem poznania człowieka jest analogiczny do religijnego problemu poznania Boga. W konwencjonalnej zachodniej teologii usiłuje się poznać Boga przy pomocy myśli, usiłuje się wypowiadać sądy o Bogu. Przyjmuje się, że można poznać Boga na drodze procesu myślowego. W mistycyzmie, który jest konsekwentnym rezultatem
monoteizmu (jak to później spróbuję wykazać), zaprzestano prób zmierzających do poznania Boga za pomocą rozumu i zastąpiono je doznaniem zespolenia z Bogiem, w którym nie ma już miejsca - ani potrzeby - na wiedzę o Bogu.
Doznanie zespolenia z człowiekiem albo, na płaszczyźnie religijnej, z Bogiem, nie jest bynajmniej irracjonalne. Przeciwnie, jest ono, jak to wykazał Albert Schweitzer, konsekwencją realizmu, konsekwencją najbardziej śmiałą i zasadniczą. Opiera się na naszej znajomości podstawowych, a nie przypadkowych granic naszego poznania. Jest to uświadomienie sobie, że nigdy nie „uchwycimy tajemnicy człowieka i wszechświata, ale że możemy ją jednak poznać w akcie miłości. Psychologia jako nauka ma swoje granice i tak samo jak logiczną konsekwencją teologii jest mistycyzm, tak samo ostateczną konsekwencją psychologii jest miłość. |
Cytat | We wszystkich taoistycznych systemach, nawet nieteologicznych, zakłada się realność istnienia dziedziny ducha, dziedziny górującej nad człowiekiem, nadającej sens i ważkość duchowym siłom człowieka i jego dążeniu do zbawienia i wewnętrznego narodzenia. W systemie nie-teistycznym natomiast sfera ducha nie istnieje ani poza człowiekiem, ani nad nim. Sfera miłości, rozumu i sprawiedliwości istnieje jako coś rzeczywistego jedynie dlatego i tylko o tyle, o ile człowiek potrafił rozwinąć w sobie te siły w procesie swojej ewolucji. Zgodnie z tym poglądem życie ma jedynie takie znaczenie, jakie nadaje mu sam człowiek; człowiek jest całkowicie samotny, a przezwycięża tę samotność tylko o tyle, o ile pomaga drugiemu człowiekowi. Ponieważ mówiłem o miłości Boga, chciałbym wyjaśnić, że osobiście nie rozumuję kategoriami pojęć teistycznych i że dla mnie pojęcie Boga jest pojęciem uwarunkowanym jedynie historycznie, pojęciem, w którym człowiek wyraził w danym historycznym okresie wiarę w swoje rosnące siły, tęsknotę za prawdą, za zespoleniem. Lecz wierzę również, że konsekwencje ścisłego monoteizmu i nieteistycznego bezwarunkowego zaangażowania w duchową rzeczywistość to dwa poglądy, które, aczkolwiek różne, nie muszą się wzajemnie zwalczać. |
To tylko krótkie cytaty dla tych, co nie czytali - może zachęcą. Cały rozdział jest poświęcony opisowi kształtowania się systemów religijnych (matriarchat i patriarchat) i ich psychologicznych podstaw oraz charakterystyce poszczególnych religii z punktu widzenia psychologii. Naprawdę godne polecenia.
MOFFISS - 10 Sierpnia 2008, 12:58
e tam , można to powiedzieć prościej:
łatwiej nam wierzyć w Boga niż w samego siebie - to chyba kwintesencja każdej religii. Odsuwanie odpowiedzialności w byty nadprzyrodzone. "Bóg tak chciał" - wskazując niemożebność podejmowania decyzji.
W czasach niepiśmiennej ciemnoty wszelakie zjawiska były magiczne i kierowały losami ludzkości. Stare baby lub tetryczący starcy stawali się źródłem wszelakiej mądrości, natchnieniem wodzów i władców.
Adanedhel - 10 Sierpnia 2008, 13:12
Heh. W kwestii religii upraszczanie często mija się z celem. Tu nic nie jest takie proste, żeby móc stwierdzić łatwiej nam wierzyć w Boga niż w samego siebie - to chyba kwintesencja każdej religii. Tym bardziej, że teorii powstania i istnienia religii jest sporo, i chyba żadna nie sprowadza się do tego.
NURS - 10 Sierpnia 2008, 13:23
A propos słynnego Bóg tak chciał.
Jesli Bóg chciał zesłac na człowieka chorobe, to równie dobrze mógł chcieć zesłać innemy wizję leku na nią. Np. metodę in vitro na leczenie niepłodności. Opór sfer kościelnych w tym przypadku naprawdę trąci - w kategoriach dogmatu - lekka paranoją.
A co, jeśli odebranie płodności to sztuczka szatańska?
Szafowanie tym argumentem może być równie zabójcze dla tych, którzy go głosza.
Fidel-F2 - 10 Sierpnia 2008, 14:38
Adanedhel napisał/a | W kwestii religii upraszczanie często mija się z celem. | ee tam, proste to jak drut
MOFFISS - 10 Sierpnia 2008, 14:44
Adanedhel napisał/a | Heh. W kwestii religii upraszczanie często mija się z celem. Tu nic nie jest takie proste, żeby móc stwierdzić łatwiej nam wierzyć w Boga niż w samego siebie - to chyba kwintesencja każdej religii. Tym bardziej, że teorii powstania i istnienia religii jest sporo, i chyba żadna nie sprowadza się do tego. |
Ano niestety sprowadza się - tylko imię Boga się zmienia.
Aby rozgrzać troszkę atmosferę - wracając do wiary chrześcijańskiej - skoro Bóg jest w nas to oznacza, że jest też we mnie. Jeśli zaś ktoś modli się do Boga, to modli się też do mnie? Ktoś krzyknie - Bluźnierca!! -
Ale idźmy tym tropem. Bóg jest w każdym z nas. Czyli modląc się, modlę się też do wszystkich ludzi na świecie, skoro są Jego częścią?
Hm...ciężko będzie polemizować. Może z innej beczki. Jeśli myśląc, nadaję energii formę w mojej wyobraźni, to czyż nie jest tak, że kilkaset milionów wyznawców może stworzyć MegaFormę? Która stanie się modlitewną manifestacją wiary? I tak przez 2000 lat, wzmacniamy ją, aż w końcu stanie się świadomym bytem?
Fidel-F2 - 10 Sierpnia 2008, 14:49
MOFFISS napisał/a | Aby rozgrzać troszkę atmosferę - wracając do wiary chrześcijańskiej - skoro Bóg jest w nas to oznacza, że jest też we mnie. Jeśli zaś ktoś modli się do Boga, to modli się też do mnie? Ktoś krzyknie - Bluźnierca!! -
Ale idźmy tym tropem. Bóg jest w każdym z nas. Czyli modląc się, modlę się też do wszystkich ludzi na świecie, skoro są Jego częścią?
Hm...ciężko będzie polemizować. | ee, tam ciężko, mylisz desygnaty i to wszystko
MOFFISS napisał/a | Może z innej beczki. Jeśli myśląc, nadaję energii formę w mojej wyobraźni, to czyż nie jest tak, że kilkaset milionów wyznawców może stworzyć MegaFormę? Która stanie się modlitewną manifestacją wiary? I tak przez 2000 lat, wzmacniamy ją, aż zacznie być świadomym bytem? | żaden wynalazek, boga jakiego znamy stworzył człowiek, kilka razy juz o tym pisałem, i w ten sposób traktowany jest rzeczywisty i ma pewną moc wpływającą na wyznawców
Adanedhel - 10 Sierpnia 2008, 14:58
Fidel-F2 napisał/a | ee tam, proste to jak drut |
Wiele razy okazało się, że proste nie jest. To znaczy dla mnie jest proste - Boga nie ma i już. Ale dla wierzących?
MOFFISS napisał/a | Może z innej beczki. Jeśli myśląc, nadaję energii formę w mojej wyobraźni, to czyż nie jest tak, że kilkaset milionów wyznawców może stworzyć MegaFormę? Która stanie się modlitewną manifestacją wiary? I tak przez 2000 lat, wzmacniamy ją, aż w końcu stanie się świadomym bytem? |
Na coś podobnego wpadł choćby Pratchett. Wypowiedź Fidela też co nieco wyjaśnia. Sam rozważałem dokładnie to samo jakieś 13 lat temu, zanim "oficjalnie" przestałem wierzyć.
Fidel-F2 - 10 Sierpnia 2008, 15:02
Adanedhel, ale to nie chodzi o wierzących i niewierzących (konkretna religia może być pogięta w stopniu dowolnym) ale o mechanizmy socjologiczne i psychologiczne
|
|
|