Mistrzowie i Małgorzaty - Adam Przechrzta
Navajero - 7 Lutego 2008, 11:03
hrabek napisał/a | W mojej malej miescinie nie bylo w salonie Kolportera w Carrefourze, nie bylo w empiku w Galaxy. Nie sprawdzalem w empiku w realu, ale ilez mozna. Wczesniej w ksiegarni w Gdyni tez nie widzialem. Ale kiedys cie znajde, jak zwykli spiewac zapaleni grzybiarze. |
Rozumiem Cię, hardkorowcy nie korzystają z internetu, to byłoby cheatowanie Będę trzymał kciuki, aby Ci się w końcu udało
Piech - 7 Lutego 2008, 12:03
Hrabek, choć nie było w Twoim Empiku, to w innych Empikach jest. Można zamówić, sprowadzą Ci szybko skądinąd.
hjeniu - 7 Lutego 2008, 20:45
hrabek matołku, do Atuta idź na pewno mają.
Czarny - 13 Lutego 2008, 07:19
Przeczytałem "Pierwszy krok" i jestem bardzo zadowolony z zakupu.
Parę słów o ....
Przede wszystkim skojarzenia z Ellenium i Tamuli Edinggsa i jednym z moich ulubieńców Sparhawkiem (trochę też z Belgariadą i Malloreonem), jak również z Midkemią Feista szczególnie pokazanie rodzin panujących i arystokracji. Już samo to, że książkę porównuję z gigantami mówi o jej wartości.
Co do samego świata i akcji jest wciągająca jak błoto w enklawie Niestety od podróży do Chin pędzi na złamanie karku. Niektóre rozwiązania gwałtownie szybkie, zostawiają pewien niedosyt i nutkę rozczarowania np. akcja z Tancerką i Ashurą wielkim psem.
Bardzo ciekawy jest również świat magiczny: potęgi, ashury itp. Co prawda trochę za szybko i za łatwo de Sarnac'owi poszła ta przemiana, przynajmniej poziom, który osiągnął. Jednak szkoda by było takiego ciekawego rozwiązania na jednorazowy pomysł/książkę. Liczę na więcej, jakieś opowiadania ze świata, bądź ciąg dalszy tej (choć po takim rywalu, ciężko będzie wymyślić gorszego )
Ogólnie wielkie oklaski za książkę
hrabek - 13 Lutego 2008, 13:12
hjeniu napisał/a | hrabek matołku, do Atuta idź na pewno mają. |
A co to atut? I wypraszam sobie matolka. Gdybym chcial, zamowilbym w necie. Ksiazke kupie na pewno, ale i tak nie mam w tej chwili mocy przerobowych, wiec jaki sens ma kupowanie? Przeczytam najwczesniej za 3-4 miesiace. Rownie dobrze moge kupic wtedy, nie sadze, zeby mialo zabraknac.
A w empiku wciaz nie ma.
Navajero - 13 Lutego 2008, 14:36
Czarny napisał/a | Ogólnie wielkie oklaski za książkę |
Dzięki za opinię, no i cieszę się, że Ci się podobało
Co do kontynuacji... mam z grubsza nakreślony plan drugiego tomu Jednak kontynuacja zależy w sposób wprot proporcjonalny od odbioru czytelników i krytyki, tzn. od recenzji jakie dostanę i poziomu sprzedaży ( z naciskiem na to drugie). Jestem debiutantem, więc trudno mi cokolwiek tu prognozować. Jako autor mam pewien niedosyt tego świata w którym umieściłem akcję "Pierwszego kroku", więc, kto wie? Na razie piszę drugą książkę, będącą rozwinięciem drukowanego w SF&H "Alchemika", a potem sięgnę po steampunkowo - sensacyjne klimaty których przedsmak zawarłem w "Wilczym Legionie" ( będzie w NF, gdzieś na przełomie wiosny/lata). Tak więc w okolicach marca przyszłego roku, powinienem się uporać z tymi projektami i być może wtedy przyjdzie czas na rozwinięcie tej historii. O ile Los i czytelnicy będą przychylni księciu de Sarnac
hjeniu - 13 Lutego 2008, 21:58
Księgarnia Atut - jest taka w Szczecinie, miła obsługa, ceny niższe niż w EMPiK'u i całkiem duży wybór fantastyki.
hrabek - 14 Lutego 2008, 08:35
w ktorym miejscu? w przyblizeniu chociaz?
ceny nizsze powiadasz? Do tej pory wszyscy rowno sprzedawali po cenach okladkowych, nie widzialem, zeby ktos sprzedawal taniej. Chetnie poszerze swoja wiedze w tym zakresie.
savikol - 14 Lutego 2008, 11:28
Cytat | Do tej pory wszyscy rowno sprzedawali po cenach okladkowych, nie widzialem, zeby ktos sprzedawal taniej. Chetnie poszerze swoja wiedze w tym zakresie | .
Ja widziałem i to wczoraj. Nawet kupiłem sobie Pana Lodowego Ogrodu 2 aż 5 PLN taniej niż stoi na okładce. To była księgarnia Merlina na Placu Konstytucji w Wawie, konkretnie zaraz obok knajpy „U Szwejka”. Udałem się tam specjalnie po powieść Nawajero i co widzę na półkach? Chyba wszystkie pozycje Fabryki wydane w ostatnich latach, w dziale nowości stała już powieść Piotrka Rogoży, która ukazała się wczoraj, a „Pierwszego kroku” ani śladu. Byłem mocno rozczarowany.
Navajero - 14 Lutego 2008, 11:35
savikol napisał/a | Chyba wszystkie pozycje Fabryki wydane w ostatnich latach, w dziale nowości stała już powieść Piotrka Rogoży, która ukazała się wczoraj, a „Pierwszego kroku” ani śladu. Byłem mocno rozczarowany. |
Może już wykupili?
Godzilla - 14 Lutego 2008, 11:41
Savikol, księgarnia Merlina jest też przy Jana Pawła, vis-a-vis Złotych Tarasów, spróbuj tam. A tak normalnie to "Pierwszy krok" w dużych ilościach jest dostępny w Empiku w Tarasach.
Hubert - 17 Lutego 2008, 12:41
Właśnie skończyłem Pierwszy Krok. Daruj, że dosyć ogólnikowo się wypowiem, ale chcę, żeby coś zostało do 'oficjalnej' recenzji.
Zaznaczam, że jestem przyzwyczajony mocno do Kresa, który dla swoich bohaterów, jak powszechnie wiadomo, traktuje niczym sadysta. Tracą ręce, zdrowie, życie, głowy, zdrowy rozsądek... No, wiadomo.
U Ciebie jest zdecydowanie bardziej optymistycznie, momentami aż za łatwo się wiedzie de Sarnacowi, ale skoro taka była wizja autora, to się nie czepiam. Zbyt mocno.
Zresztą, czy każda książka choćby romansująca z fantasy, musi ociekać krwią głównego bohatera? Zdecydowanie nie. Dobrze, jeśli trafi się czasem opowieść, w której obok okrutnych konfliktów będą chwile pełne autentycznego ciepła, lekkich, 'rodzinnych' żartów i niewinnych kłótni.
Przyznam, że pierwsza część powieści, w której dominuje awanturniczy, wręcz Dumasowski nastrój, bardziej przypadła mi do gustu.
Właśnie, skojarzenia z Dumasem - przyjemne skojarzenia - nasuwają się już patrząc na same proporcje dialogów i opisów. Podobne do tych z Hrabiego Monte Christo, jak na mój gust.
Naczytałem się w niektórych 'fachowych' recenzjach, że magia jest infantylna w porównaniu z np. tym, co stworzył Kres. No jest, nie zaprzeczę. Ale jak się bliżej przyjrzeć, wszystko trzyma się kupy i nie poleci w drzazgi przy pierwszej analizie, więc i tak wyprzedzasz wielu twórców fantasy. Sam nic lepszego bym nie wykombinował. Teraz. Bo w przyszłości, kto wie, kto wie...
Sam świat też ciekawie skonstruowałeś. Wiem, że to nie ta operetka, ale trochę mi się to skojarzyło z Arcanum - nawet jeśli jeszcze nie ma elektryczności i maszyn parowych.
No po prostu bardzo dobra, czasem przechodząca w świetną, lektura rozrywkowa.
Navajero - 17 Lutego 2008, 12:51
Sosnechristo napisał/a | Zresztą, czy każda książka choćby romansująca z fantasy, musi ociekać krwią głównego bohatera? Zdecydowanie nie. |
De Sarnac jednak nieźle "ocieka". Niedawno zarzucił mi to recenzent na Paradoksie. Miał mi za złe, że taki kozak jak de Sarnac odnosił rany w walce...
Sosnechristo napisał/a |
Naczytałem się w niektórych 'fachowych' recenzjach, że magia jest infantylna w porównaniu z np. tym, co stworzył Kres. No jest, nie zaprzeczę. |
IMO stworzyć solidny, interesujący system magii, jest dużo trudniej niż opisywać tylko realia z epoki. Bo odnośnie realiów są źródła, a nad systemem magii trzeba się biedzić samemu. U mnie zresztą jest tych realiów cała kupa, choć nie wszyscy to zauważają Ostatnio ktoś tam się oburzał, że nie chciało mi się właśnie opisywać realiów, a fantazjowałem o "dziwacznych machinach oblężniczych", opisywałem jakieś bomby, rakiety itp. Nawet mu nie przyszło do głowy, że coś takiego faktycznie w średniowieczu istniało...
Sosnechristo napisał/a | No po prostu bardzo dobra, czasem przechodząca w świetną, lektura rozrywkowa. |
Bardzo się cieszę, że Cię nie zawiodłem
agrafek - 17 Lutego 2008, 14:18
Przeczytane. Trochę długo to trwało, ale przeczytane.
Czemu długo? Bo chyba jednak rację miał Parowski i czyta się to nieco jak zbiór opowiadań, choć może na takim moim odbiorze zaważył fakt, że pierwsze dwa rozdziały czytałem właśnie w formie opowiadań w NF? W każdym razie, w pewnym momencie, na jakieś 80 stron przed końcem, odłożyłem powieść, żeby sobie poleżała. Ze zbiorami opowiadań już tak mam, że nie czytam wszystkich serią, ale rozkładam je sobie na dłuższy okres czasu. "Pierwszemu krokowi" ten mój chyba dwutygodniowy odpoczynek pomógł, bo końcówkę czytałem z satysfakcją, jaka mi przed przerwą zaczęła zanikać.
Co mogę powiedzieć z sensem?
Czułem się trochę, jakbym czytał Jamesa Bonda fantasy. Oto super bohater, chyba super przystojny, a w każdym razie posiadający "to coś", bo kobiety za nim sznurem..., uwikłany w coś na kształt spisku, w świecie, który trochę jest znajomy, a trochę obcy. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że ma Navajero z bohaterem typowo bondowski kłopot właśnie - jak bohater jest najbardziej super na świecie, to trzeba się nieźle namordować, żeby jego przygody nie były śmiertelnie nudne. Wybrnął z tego kłopotu Navajero też iście po bondowsku i wpakował w ten świat superłotra.
Lubię Bonda, więc czytało mi się miło, nawet jeśli po drodze zżymałem się czasem na typowe navajerowskie tempo. No, ale co Bond, to Bond.
Niemniej, w pewnym momencie wspaniałość bohatera zaczęła mnie męczyć. Ja wiem, że Dukaj postulował odejście od rozmemłania bohaterów w polskiej fantastyce, ale facet, który nie posiada choćby źdźbła skazy to dla mnie przegięcie w drugą stronę. Toż nawet Bond czasem się wahał, a i zdarzyło mu się pomylić.
Dlatego jak łyk świeżego powietrza był dla mnie fragment, w którym bohater musi cierpieć katusze, żeby się dodatkowo umagicznić. To - moim zdaniem - najlepsza część powieści, także dlatego, że po raz pierwszy dowiadujemy się w niej czegoś o przedstawianym świecie. Pojawia się interesujący opis funkcjonowania magii, a bohater musi pozmagać się z bólem. Bombeczka. Potem jeszcze trochę dowiadujemy się o świecie, bohatera jeszcze trochę poboli, ale już ten ból spycha niczym Rambo do podświadomości i Navajero wraca na szlak pędzących wydarzeń, jakby się bał, że mu się czytelnicy znudzą wolniejszym fragmentem. Niepotrzebnie, moim zdaniem.
Potem porywająca, po navajerowskiemu, opisana bitwa, przy której dostałem zadyszki próbując nadążyć za wydarzeniami. Dobrze, że znalazło się tam trochę patetycznych momentów - ja tam takie lubię.
I koniec. Skończyło się. Numer z demonem przypadł mi do gustu - zapachniało krwią i obrzydlistwem
Podsumowując - pozostawiła mnie lektura powieści Navajero z takimi samymi wrażeniami, z jakimi pozostawiają mnie jego opowiadania. Czyli - fajnie było, szybko, nie myślałem przy tym nic a nic i czasem z trudem łapałem oddech. Z plusikiem za kilka fragmentów, na które w opowiadaniach nigdy nie starczało autorowi czasu, a które w powieści wydały mi się najciekawsze.
Postulat do autora - niech bohater choć raz czkawki chociaż dostanie, no!
Navajero - 17 Lutego 2008, 14:28
agrafek napisał/a | Postulat do autora - niech bohater choć raz czkawki chociaż dostanie, no! |
No tak, rzyganie własną krwią to za mało, jeszcze czkawka potrzebna? Toż on ma wady: kiepsko tańczy, nie orientuje się kompletnie w terenie i jak twierdzą niektóre czytelniczki - paskudnie traktuje Julię Paulę
Na poważnie - starałem się w nim uwydatnić pewien rys okrucieństwa. Może zbyt słabo to zaznaczyłem? A za uwagi dziękuję
magic - 17 Lutego 2008, 16:00
Powieść przeczytana. Zatem kilka luźnych uwag, bo na całościowa ocenę nie będzie się porywał:
Dzieckiem będą c czytałem Winettou Karola Maja z wypiekami na twarzy, przeżywając wszystko. Czytałem później tą powieść będąc w liceum, i dziwiłem się sobie, jak mogłem się tym zachwycać. Morał z tego jest taki, że do niektórych utworów należy dorosnąć, a z niektórych się wyrasta.
Bohater który wie wszystko, nie ma rozterek moralnych, i jest aż do obrzydliwości przyzwoity, to bohater z książek mojego dzieciństwa. Teraz o takiego trudno. Jednak takie książki czytam się z przyjemnością, marząc sobie, że chciałbym kimś takim być, i jednocześnie żałując, że dzieciństwo już minęło.
Trochę mi zgrzytała jedna postać, adiutant, który został zgłoszony na ochotnika jako najmłodszy w zespole, by towarzyszyć księciu w emigracji okazuje się najlepszym szermierzem, któremu książę zawdzięcza życie. Może mi się coś z tym poplątało, a nie chciało mi się zaglądać do przeczytanych rozdziałów i się upewniać. Pozostał dysonans.
Pomysł, że książę De Sarnac przypadkowo poznanej osobie powierza wszystkie swoje sekrety, i od tej pory ten ktoś staje się wiernym na śmierć i życie jego sługą wydaje mi się tak surrealistyczny, że aż fascynujący. Dlaczego w prawdziwym życiu tak się nie da?
Podsumowując, mimo pewnych braków, jest to powieść, która pozwala wejść w świat marzeń, i czuć się tam dobrze.
Navajero - 17 Lutego 2008, 17:31
magic napisał/a | Trochę mi zgrzytała jedna postać, adiutant, który został zgłoszony na ochotnika jako najmłodszy w zespole, by towarzyszyć księciu w emigracji okazuje się najlepszym szermierzem, któremu książę zawdzięcza życie. Może mi się coś z tym poplątało, a nie chciało mi się zaglądać do przeczytanych rozdziałów i się upewniać. Pozostał dysonans. |
Jestem niewinny co do dnia i godziny, poplątalo Ci się Połączyłeś w jedno dwie różne postacie: owego rzymskiego oficera i przybocznego księcia de Sarnac - Picarda.
magic napisał/a |
Pomysł, że książę De Sarnac przypadkowo poznanej osobie powierza wszystkie swoje sekrety, i od tej pory ten ktoś staje się wiernym na śmierć i życie jego sługą wydaje mi się tak surrealistyczny, że aż fascynujący. |
Nie było czegoś takiego Tu właśnie chodzi Ci chyba o Picarda, którego wierności ksiażę mógł być całkowicie pewien.
magic napisał/a | Podsumowując, mimo pewnych braków, jest to powieść, która pozwala wejść w świat marzeń, i czuć się tam dobrze. |
No i ok, sam wiem najlepiej, że do ideału i literackiego Nobla trochę mi jeszcze brakuje Grunt, że przeczytałeś bez bólu zębów. Dziękuję, że zechciałeś się podzielić wrażeniami.
Hubert - 17 Lutego 2008, 17:48
Navajero napisał/a | De Sarnac jednak nieźle ocieka. Niedawno zarzucił mi to recenzent na Paradoksie. Miał mi za złe, że taki kozak jak de Sarnac odnosił rany w walce... |
Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.
Navajero napisał/a | IMO stworzyć solidny, interesujący system magii, jest dużo trudniej niż opisywać tylko realia z epoki. Bo odnośnie realiów są źródła, a nad systemem magii trzeba się biedzić samemu |
Mniej więcej do tego zmierzałem. Tobie zresztą się udało stworzyć wiarygodny system magii, co (chyba) zaznaczyłem.
Ja po prostu nie zawsze lubię, jak się tak magią epatuje. Ale to już podchodzi pod degustibusy...
NURS - 17 Lutego 2008, 17:53
Navajero napisał/a | De Sarnac jednak nieźle ocieka. Niedawno zarzucił mi to recenzent na Paradoksie. Miał mi za złe, że taki kozak jak de Sarnac odnosił rany w walce... |
Skoro Kmicic mogl odnosić, to i jemu wolno
BTW - navajero, jeśli chcesz ustosunkować się konkretnie do bredni, jaki ci *beep* wypisują, daj znać.
Navajero - 17 Lutego 2008, 18:54
NURS napisał/a | BTW - navajero, jeśli chcesz ustosunkować się konkretnie do bredni, jaki ci *beep* wypisują, daj znać. |
Dzięki Robercie, kto wie czy kiedyś nie skorzystam? A onych jest chwilowo sztuk jeden Na razie jednak popróbuję po dobroci i grzecznie. Co prawda marketingowo taki szum to niby woda na mój młyn, ale jakoś tak mi... W Fahrenheicie, ma się ukazać wywiad, w którym skomentuję, bez odniesień adpersonalnych główny "zarzut", a mianowicie, że zamiat pisać o realiach walki, zrzynałem z Pierumowa bodajże, poniosła mnie fantazja i stąd u mnie jakieś dziwne machiny oblężnicze, rakiety, bomby... No trochę mnie to wkurzyło, bo nie każdy musi wiedzieć, że Chińczycy w średniowieczu mieli owe rakiety i bomby i wiele więcej, ale można było przed napisaniem recenzji wrzucić w google kilka nazw owych "dziwacznych machin". Sprawdzałem, jest wszystko: espringola, trebusz, biffa, onager... Ech...
Sosnechristo napisał/a | Ja po prostu nie zawsze lubię, jak się tak magią epatuje. Ale to już podchodzi pod degustibusy... |
Oczywiście, masz pełne prawo posiadać własny pogląd na tę kwestię. Ja wyszedłem z założenia, że w świecie gdzie magia jest czymś realnym, nie tylko możliwością, jej użycie jest tak naturalne jak dziś wykorzystanie telefonu komórkowego. IMO ma to swoją logikę, ale nie do wszystkich musi ona trafiać. Zresztą ani mi w głowie twierdzić, że wszelkie wątki rozegrałem idealnie. Na pewno nie. Za jakiś czas nawet pewnie będę wiedział jakie
magic - 18 Lutego 2008, 20:53
Navajero napisał/a | Połączyłeś w jedno dwie różne postacie: owego rzymskiego oficera i przybocznego księcia de Sarnac - Picarda. |
Pewnie tak. Tylko po co w takim razie był ten oficer, jeśli później się nie pojawiał?
Navajero napisał/a | Nie było czegoś takiego Tu właśnie chodzi Ci chyba o Picarda, którego wierności ksiażę mógł być całkowicie pewien. |
a ochmistrzyni Marta? a Ismena? a Szary-w-Bieli? a Chomik?
Niby nie mógł być ich całkowicie i bezgranicznie pewien, ale czytelnikowi do głowy nie przyjdzie, że mogą zdradzić. I nie zdradzają.
Navajero napisał/a | Grunt, że przeczytałeś bez bólu zębów. |
Sprawiła mi ta powieść sporo radości, i tak naprawdę tego typu optymistycznych utworów zdecydowanie brakuje. Zatem mimo narzekań co poniektórych tego aspektu swojej twórczości nie zmieniaj.
Navajero - 18 Lutego 2008, 20:59
magic napisał/a | Navajero napisał/a | Połączyłeś w jedno dwie różne postacie: owego rzymskiego oficera i przybocznego księcia de Sarnac - Picarda. |
Pewnie tak. Tylko po co w takim razie był ten oficer, jeśli później się nie pojawiał? |
Postać drugoplanowa. Czasem takie się przewijają
[quote="magic"]
Navajero napisał/a | Nie było czegoś takiego Tu właśnie chodzi Ci chyba o Picarda, którego wierności ksiażę mógł być całkowicie pewien. |
a ochmistrzyni Marta? a Ismena? a Szary-w-Bieli? a Chomik?
Niby nie mógł być ich całkowicie i bezgranicznie pewien, ale czytelnikowi do głowy nie przyjdzie, że mogą zdradzić. I nie zdradzają.
Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi.
[quote="magic"]
Sprawiła mi ta powieść sporo radości, i tak naprawdę tego typu optymistycznych utworów zdecydowanie brakuje. Zatem mimo narzekań co poniektórych tego aspektu swojej twórczości nie zmieniaj.
Każdy tekst ma swoją melodykę. Ten ma optymistyczną, ale będą i inne, mniej wesołe. Na pewno nie zabiję bohaterów dla samej radości mordowania, ale...
mad - 19 Lutego 2008, 23:08
Gratuluję wręcz entuzjastycznej minirecenzji w nowym CD Action Niby to nie pismo literackie tylko "komercyjny" magazyn o grach, ale skoro jest to potężny tytuł sprzedający się w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy, trudno o lepszą reklamę.
Piszę zupełnie serio.
Zresztą redaktorzy CD Action często zdradzają się ze swoimi literackimi sympatiami, co także może młodych czytelników przyciągnąć do fantastyki. Ale to jakby inny temat.
Navajero - 19 Lutego 2008, 23:19
Dziękuję Kompletnie mnie ta recenzja zaskoczyła. No i bardzo ucieszyła ( pokazał mi ją dzisiaj syn, zawzięty prenumerator CDA).
A tu kolejne recenzje;
Poltergeist
Paradoks
Katedra
onet.pl
Hubert - 21 Lutego 2008, 14:41
mad napisał/a | ale skoro jest to potężny tytuł sprzedający się w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy, trudno o lepszą reklamę.
Piszę zupełnie serio.
|
A nie w kilkuset tysiącach?
Navajero - 21 Lutego 2008, 15:28
Nie kilkuset... O ile dobrze wyczytałem, na ich stronie podaje się, że średni nakład wynosi ledwo 140 tysięcy
Taselchof - 21 Lutego 2008, 15:32
słabizna
Hubert - 21 Lutego 2008, 20:19
Navajero napisał/a | Nie kilkuset... O ile dobrze wyczytałem, na ich stronie podaje się, że średni nakład wynosi ledwo 140 tysięcy |
Znaczy Smuggler w AR mocno koloryzuje. Ech...
Navajero - 21 Lutego 2008, 21:23
No to ma być średni naład. Może w porywach mają więcej?
Szara opończa - 22 Lutego 2008, 13:29
Autorze...
Twoje opowiadania z Krajem Wisni w tle mnie sie podobaja bardzo... ale jakos fantasy nudz mnie ostatnio....
Jak mnie zachecisz do kupienia Ksiazki?
Pozdr
|
|
|