Do redakcji - Nadsyłanie Prac
Kaxi - 14 Listopada 2005, 17:51
kruczywiatr napisał/a | to mam nadzieję, że w kraju przybędzie znaczna liczba pisarzy fantasty i sf. |
Jeśli wraz ze wzrostem liczby pisarzy wzrośnie liczba czytelników to tak, ale samo przybywanie pisarzy doprowadzi do pewnego kryzysu, bo wtedy nawet najlepsi nie wyżyją z pisania, bo będzie za duże rozdrobnienie grup czytelniczych.
NURS - 14 Listopada 2005, 18:34
Margot napisał/a | A, nie zauważyłam... Ale jak teraz mówisz, Kruczywietrze, to możliwe...
NUMP nie lubił fantasy, czy po prostu utwory fantasy nie spełniały wymogów jakościowych NUMPa? |
To Oramus nie lubił fantasy.
kruczywiatr - 14 Listopada 2005, 19:25
Cytat | To Oramus nie lubił fantasy. |
Normalnie żem chwycił za szabelkę. Gdzie ówże osobnik się zaszył, hę?... (rozgladam się wokoło, nawet głowę przez okno wystawiłem ). Nie lubić fantasy i siedzieć w branży, bardzo interesujące. Jestem zniesmaczony...
Dunadan - 14 Listopada 2005, 19:28
Ja też nie lubię fantasy z spójrz na mój nick i jakoś żyję...
NURS - 14 Listopada 2005, 19:59
Oramus tego nigdy nie ukrywał. Nawet jakis manifest czynił z tej sprawy.
Adon - 14 Listopada 2005, 21:50
kruczywiatr napisał/a | Cytat | To Oramus nie lubił fantasy. |
Normalnie żem chwycił za szabelkę. Gdzie ówże osobnik się zaszył, hę?... (rozgladam się wokoło, nawet głowę przez okno wystawiłem ). Nie lubić fantasy i siedzieć w branży, bardzo interesujące. Jestem zniesmaczony... |
A to mus jest lubić fantasy jak się robi w branży?
Ja tam nie widzę w tym żadnego problemu, choć fantasy lubię (ale takie porządne fantasy, a nie fabularyzowane RPG pisane przez osobników pokroju R. Salvatore, nudne i sztampowe do bólu).
Logan - 15 Listopada 2005, 15:46
Reszta dyskusji tutaj .
Anko - 15 Listopada 2005, 16:59
Margot napisał/a | Czy pisarstwo, należy traktować jak zawód? Jestem przeciw. Jestem za tym, żeby pisarstwo było czymś więcej niż rzemiosłem polegającym na produkcji tekstów opisujących różne historie. Niech będzie w tym artyzm, misja dziejowa, chęć komunikacji z drugim człowiekiem, próba pokazania banału w nowej interpretacji, etc. Cokolwiek. Niech nie będzie tylko pracą. Pracą jest copywriting, pisarstwo powinno być nieco wyżej. (to nie analogia, tylko punkt odniesienia).
|
Popieram. Co prawda, moje stanowisko przez niektórych jest wyśmiewane (tzn. "bo trzeba mieć dystans do tego, co się pisze"), jednak trwam przy tym, żeby pisać z uczuciem, włożyć w swój utwór serce, a nie tylko sprawność rzemieślniczą i czystą kalkulację. Fakt, że teksty "rzemieślnicze" mogą być całkiem fajne w czytaniu, niezłe na długi wieczór czy poprawę nastroju, zaś teksty "od serca" mogą być za bardzo "pod autora" a nie "pod czytelnika". Ale wydaje mi się, że te utwory "z sercem" mają nieraz "to coś", czego brakuje sprawnym, rzemieślniczym przygodówkom. "Coś", co odróżnia je od przeciętności (choć bywa, że odróżnia na minus). Jednak myśląc tylko "co czytelnik chce usłyszeć", pisarz może się autocenzurować (wyciąć to, co się wg niego "nie sprzeda"), a zarazem zubożyć tekst. Pisząc z głębi duszy wiele się ryzykuje (niezrozumienie, mniejszą odporność na krytykę - bo chodzi o coś bliskiego nam, a nie tekst reklamowy piwa i szyberdachów), ale dzięki temu literatura nie będzie wciąż taka sama.
kruczywiatr - 15 Listopada 2005, 19:37
Zgadzam się z Anko. Poza tym dzieła, w których autor zawarł coś więcej niźli tylko rzemiosło często dopiero po bardzo długim czasie spotykają się ze zrozumieniem. A jeśli ktoś wprowadza coś o charakterze pionierskim to ma wiele przeszkód i barier do pokonania.
Pako - 15 Listopada 2005, 19:45
Też się w pełnmi zgadzam. Najlepiej, jak autor jest rzemieślnikiem i romantykiem wjednym. Wtedy daje to najlepsze efekty. Samo rzemiosło nigdy nie stworzyło niczego pięknego iście. Co najwyżej coś idealnego, nie pięknego.
Margot - 15 Listopada 2005, 19:53
Oczywiście, zgadzam się z Anko, bo Anko zgadza się ze mną
Zacnie powiedziane, Anko
Natomiast nie deprecjonowałabym formy i nie chcę deprecjonować. Zapominamy może, że forma ma w literaturze wartość, ostatnio jakby mniej docenianą. A przecież jest urok w strukturze, w kompozycji dzieła, nie tylko w sprawnym języku i dobrym pomyśle. Brak mi czasem może nie tyle nowych form, co różnorodnych. I pewnie dlatego marudzę
Kaxi - 15 Listopada 2005, 20:04
To będzie drobny offtop, pośrednio związany z tematem. Nie chciałem jednak zakładać nowego tylko dla jednego pytania, które mnie nurtuje.
Na tym forum, lecz nie tylko, autorzy piszą, że kończą powieść, mają już wydawcę itp. Jak to działa, że znajduje się wydawca na nieukończone dzieło? I jak ma sie sprawa z powiesciami nadsylanymi do wydawnictw (niektore na swoich stronach maja takie informacje dot. przyjmowania propozycji). Przykład: taka Runa preferuje nadsylanie konspektu. Czy w momencie jego nadesłania powiesc moze NIE BYC skonczona? Jakies dziwne mi się to wydaje.
Pako - 15 Listopada 2005, 21:23
Nie dziwne. Bo pisanie powieści z palca na pewno prawie nie wypali. Każdy chyba autor robi konspekt, najpier ogólny, potem dokładniejszy, aż w końcu opisuje jako tako każdy rozdział. Ten konspekt zawiera wszystko, co w opwieści wazne od strony fabularnej itp i po nim da się już ocenić, czy powieść będzie dobra fabularnie, czy pomysł jest ot, kiepski. Na podstawie tego wydawnictwo może już po części ocenić autorskie dzieło. Potem pewnie i tak chcieliby zobaczyć fragmenty tekstu, zęby stweirdzić, czy warto chociażby to dzieło brać na redakcję, czy lepiej autor niech nie pisze w ogóle (czyt. jest totalnym i nieuleczalnym grafomanem )
A wydawcy szuka się już na nieukończone dzieło, ponieważ po co potem czekać? Tak wydawca przygotowywuje się na to, zę książka przyjdzie, a autor wie, zę książka prawdopodobnie będzie wydana. Nie jest źle ogólnie
Kaxi - 15 Listopada 2005, 21:42
Nie jest źle, ale jak to działa. Ile autor musi mmieć ukończone by pokazać wydawcy? Co się dzieje, jeśli pisanie powieści się przedłuża? Albo zachodzą zmiany w konspekcie?
Byłbym wdzięcnzy, gdyby ktoś mi to wytłumaczył. Może się kiedyś przydać
NURS - 15 Listopada 2005, 23:15
Może ja cos powiem, taki wydawca to musi być niezły desperat, jak bierze kota w worku:-) Można ryzykowac w przypadku autora o ustalonej klasie, ale z niewyrobionymi nazwiskami to ogromne ryzyko.
Kaxi - 15 Listopada 2005, 23:19
Chyba Rafał Dębski wspominał gdzies na tym forum, że kończy powieść, na którą ma już wydawcę. Tym zainspirował mnie do zadania powyższych pytań.
Gustaw G.Garuga - 16 Listopada 2005, 01:14
Anko napisał/a | trwam przy tym, żeby pisać z uczuciem, włożyć w swój utwór serce, a nie tylko sprawność rzemieślniczą i czystą kalkulację. |
Jedno drugiego tak całkiem nie wyklucza. NB, pobrzmiewa mi to pradawną dyskusją pt."Artyści czy rzemieślnicy", którą wywołał Kres w pierwszym odcinku fenixowego "Kącika złamanych piór". Wtedy gorąco byłem za frakcją artystów, bo to natchnienie, duch, akt twórczy itp. Teraz myślę, że bez "sprawności rzemieślniczej i kalkulacji" spod pióra wychodzą głównie nieznośne juwenilia. Ale przypomina to dyskusję o wyższości świąt jednych nad drugimi (albo nauk humanistycznych nad ścisłymi ). IMO ważny jest i artyzm (czyli wkładanie w dzieło swej duszy), i rzemiosło (czyli właściwa oprawa i technika tegoż). Przykładem - poezja, gdzie natchniony zamysł okuwa się w precyzyjne ramy rymu (ale pojechałem ) Jeśli ktoś wkłada w utwór tylko serce albo tylko kalkulację, efekt będzie jeden - klapa.
NURS - 16 Listopada 2005, 02:35
Kaxi napisał/a | Chyba Rafał Dębski wspominał gdzies na tym forum, że kończy powieść, na którą ma już wydawcę. Tym zainspirował mnie do zadania powyższych pytań. |
Tylko RD ma za sobą parę lat publikacji i ustaloną renomę. Jak wspominałem, tacy autorzy jak Rafał potrafia zagwarantowac przewidywalny poziom. IMO ryzyka nie ma. Na przykład Łzy nemesis były oryginalnie nowelką wydaną w zbiorze Młode Wilki. Ale autor dał sie namówić na zrobienie z tego pełnowymiarowej powieści na zamówienie. niemniej materiał wyjściowy był znany. I jak widać pomysl okazał się wart pracy:-)
Margot - 16 Listopada 2005, 08:27
Gustaw G.Garuga napisał/a | Anko napisał/a | trwam przy tym, żeby pisać z uczuciem, włożyć w swój utwór serce, a nie tylko sprawność rzemieślniczą i czystą kalkulację. |
Jedno drugiego tak całkiem nie wyklucza. NB, pobrzmiewa mi to pradawną dyskusją pt.Artyści czy rzemieślnicy, którą wywołał Kres w pierwszym odcinku fenixowego Kącika złamanych piór. Wtedy gorąco byłem za frakcją artystów, bo to natchnienie, duch, akt twórczy itp. Teraz myślę, że bez sprawności rzemieślniczej i kalkulacji spod pióra wychodzą głównie nieznośne juwenilia. Ale przypomina to dyskusję o wyższości świąt jednych nad drugimi (albo nauk humanistycznych nad ścisłymi ). IMO ważny jest i artyzm (czyli wkładanie w dzieło swej duszy), i rzemiosło (czyli właściwa oprawa i technika tegoż). Przykładem - poezja, gdzie natchniony zamysł okuwa się w precyzyjne ramy rymu (ale pojechałem ) Jeśli ktoś wkłada w utwór tylko serce albo tylko kalkulację, efekt będzie jeden - klapa. |
Czyli i tak dojdziemy do stwierdzenia, że potrzebny jest złoty środek
I co racja, to racja => w dziele idealnym treść i forma współgrają jak jin/jang w popularnym symbolu równowagi. Wcale nie jest złym przykładem poezja, w której forma ma znaczenie, niekiedy nawet prymarne. Co iskrze bożej nie przeszkadza w sonetach tkwić czy heksametrach.
hrabek - 16 Listopada 2005, 10:55
Margot napisał/a | Czy pisarstwo, należy traktować jak zawód? Jestem przeciw. Jestem za tym, żeby pisarstwo było czymś więcej niż rzemiosłem polegającym na produkcji tekstów opisujących różne historie. Niech będzie w tym artyzm, misja dziejowa, chęć komunikacji z drugim człowiekiem, próba pokazania banału w nowej interpretacji, etc. Cokolwiek. Niech nie będzie tylko pracą. Pracą jest copywriting, pisarstwo powinno być nieco wyżej. (to nie analogia, tylko punkt odniesienia).
|
W Polsce nie mozna byc z zawodu pisarzem, bo nie sadze, aby dalo sie z tego wyzyc. Ale gdzies, gdzie normalnie placa, mozna byc zawodowym pisarzem i wcale nie wyklucza to tego, co chcesz w pisarstwie widziec. Taki King na przyklad na pewno zawodowym pisarzem jest, a nie przeszkadza mu to w komunikacji z innymi, banaly w nowej interpretacji to jego drugie imie, i tak dalej. I na pewno nie wstydzi sie tego co robi, a i ja nie mam mu nic do zarzucenia (poza tym, ze w oryginale nie da sie go czytac :D )
Margot - 16 Listopada 2005, 11:05
count napisał/a | W Polsce nie mozna byc z zawodu pisarzem, bo nie sadze, aby dalo sie z tego wyzyc. Ale gdzies, gdzie normalnie placa, mozna byc zawodowym pisarzem i wcale nie wyklucza to tego, co chcesz w pisarstwie widziec. Taki King na przyklad na pewno zawodowym pisarzem jest, a nie przeszkadza mu to w komunikacji z innymi, banaly w nowej interpretacji to jego drugie imie, i tak dalej. I na pewno nie wstydzi sie tego co robi, a i ja nie mam mu nic do zarzucenia (poza tym, ze w oryginale nie da sie go czytac ) |
Choć Jacek Inglot cały czas powtarza, że pisarstwo to kosztowne hobby, wiem jednak, że są tacy, co z pisarstwa się utrzymują w Polsce. I, jak pisałam wcześniej, nie mam przeciw temu nic. Chcę widzieć pisarstwo wyżej, bo jest pewną formą komunikacji z ludźmi, bardzo specyficzną. I pewnie dlatego, że od formalnie nijakich, sprawnie opowiedzianych historii, mózg mam przepakowany pakułami. Roję zatem sobie romantyczną rolę pisarza, "rządcy dusz", "vox dei", etc. i jednocześnie nie mam nic przeciw temu, by za tę rolę brał pieniądze. Nie oznacza to bynajmniej, że potępiam tych, którzy tworzą utwory "profesjonalne" li tylko. Nie potępiam. Zasmuca mnie to i tyle. Bo komunikując się z wielką liczbą ludzi (w sensie: większą niż przeciętnie w bezpośrednich kontaktach), warto, by autor miał im coś do powiedzenia, nie tylko do opowiedzenia.
hrabek - 16 Listopada 2005, 14:26
Dlatego tak uwielbiam mniejsze formy, bo sa pisane przez pasjonatow, ktorzy chca podzielic sie ze swiatem swoimi wizjami. Opowiadanie jest latwiejsza forma, bo krotsza, nie trzeba wiazac kilku czy kilkunastu watkow, zeby bylo ciekawie. Powiesc o wiele trudniej napisac, poza tym wymaga to o wiele wiekszego wysilku. Dlatego tyle jest piszacych opowiadania, a tak malo piszacych powiesci. Poza tym opko mozna machnac w miesiac wieczorami i jak sie zona zacznie pieklic, to akurat jest ukonczone, a z powiescia sie tak nie da. Na powiesc trzeba miec czas, a najczesciej i wydawce, zeby mozna bylo robic tylko to (a nie tyrac jeszcze po 8 godzin w pracy, a pisac w wolnych chwilach). Tylko wtedy ten wydawca placi i pogania, wiec czasem autor nie jest w stanie utrzymac poziomu i w pewnym momencie jezyk zaczyna sie zeslizgiwac po rowni pochylej, a jesli jeszcze za tym leci fabula, to juz w ogole jest lipa.
Margot - 16 Listopada 2005, 16:08
Heh, a mnie się wydawało odwrotnie zawsze - opowiadanie, to sztuka niedomówień, sugestii, syntezy wyobrażeń. Dobre opowiadanie, z zamkniętą formą i przesłaniem, to rzadkość. A więcej jest piszących opowiadania, bo się im wydaje, że krótka forma łatwiejsza.
W powieści jest miejsce na wyjaśnienia szczegółowe, na opisy, na dodatkowe wątki, łatwiej jest czytelnika w świat wprowadzić, jest czas, aby go do wizji przyzwyczaić, nawet przekonać. Jest czas i miejsce na szczegóły, na rozwinięcie wizji i fabuły.
W obu formach natomiast, jest miejsce i na rzemiosło cyzelujące strukturę, i na iskrę bożą, która zawiera przesłanie => objętość nei ma tu nic do rzeczy, IMAO.
Niemniej, w obu przypadkach, bezwzględnie najważniejszą rzeczą jest spójność, a może dyscyplina twórcza. Ze wszystkich utworów, niezależnie od objętości, nienawidzę jednako tych, w których język, kompozycja, struktura fabularna, obsuwa się pod koniec. Zwyczajne niedoróbki i tyle. Tandeta, znaczy.
kruczywiatr - 16 Listopada 2005, 17:06
Opowiadania są dla debiutantów, powieści dla wyższej ligi. Uczymy się w skali rosnącej, a nie malejącej. Już sama praca nad opowiadaniem wymaga konstruktywnego podejścia (o czym uświadomił mnie mój recenzent). Nauczymy się sprawnie konstruować linie fabularne i opisowe opowiadań, wtedy możemy przejść do czegoś większego. To jest właśnie owe rzemiosło (a iskra Boża to są głównie niewielkie detaliki, choc małe, a jakże znaczące).
Logan napisał:
Cytat | kruczywiatr, pamiętaj, pióra kaczce wyrywaj długo i boleśnie... |
Ostrożnie, bo zadzwonię do Pameli Anderson. A wtedy się nie zdziw, jak Kid Rock z Tomym Lee zrobią nalot na twoje legowisko
Anko - 17 Listopada 2005, 14:56
Margot napisał/a | A przecież jest urok w strukturze, w kompozycji dzieła, nie tylko w sprawnym języku i dobrym pomyśle. |
Cóż, to zależy, co rozumiesz przez "dobry pomysł". Można mieć pomysł np. na ciekawą kompozycję utworu. Struktura i kompozycja bardzo wpływają na akcję (przecież od tego, co pozostaje tajemnicą, zależy zaciekawienie czytelnika, zaś co kiedy zostanie ujawnione, to właśnie kompozycja).
Anko - 17 Listopada 2005, 14:59
Kaxi napisał/a | Nie jest źle, ale jak to działa. Ile autor musi mmieć ukończone by pokazać wydawcy? Co się dzieje, jeśli pisanie powieści się przedłuża? |
O ile pamiętam, na stronie Runy i Fabryki Słów pisze, że należy przysłać 20-30%. To pierwsza odpowiedź. Co do drugiej, to nie wiem, ale zapewne wydawca zakłada, że nadsyłający myśli o sprawie poważnie i zamierza rzecz skończyć w sensownym terminie. Tzn. jeśli ktoś zamierza pisać swoją powieść kolejne pięć lat, niech się jeszcze wstrzyma z wysyłaniem. Ale szczerze, to nie wiem - może inni odpowiedzą.
Anko - 17 Listopada 2005, 15:08
Margot napisał/a | Heh, a mnie się wydawało odwrotnie zawsze - opowiadanie, to sztuka niedomówień, sugestii, syntezy wyobrażeń. Dobre opowiadanie, z zamkniętą formą i przesłaniem, to rzadkość. A więcej jest piszących opowiadania, bo się im wydaje, że krótka forma łatwiejsza. |
Krótszą formę krócej się pisze, ot co. Z powieścią jest tak, że wielu by się do niej może przymierzało, gdyby nie to, ile czasu zajmie, nim ujrzą coś satysfakcjonującego. Można nie mieć dość cierpliwości i zapału.
Ale jeśli chodzi o opowiadania, to te "średniej długości" są lepsze dla debiutanta niż te króciutkie. Te najkrótsze, takie "na jeden ząb", łatwo spłodzić, ale baaardzo trudno sprawić, żeby były godne zapamiętania, wartościowe. Sztuka streszczania się i olśniewania zarazem rzeczywiście wymaga mistrzostwa pióra.
Zawsze odnosiłam wrażenie, że w opowiadaniu mam za mało miejsca - nie potrafię wyjaśnić wszystkiego tego, co chciałabym, albo jeśli to robię, powstaje dysproporcja - za dużo objaśnień w stosunku do akcji...
Tyle, że w 20-stronicowym opowiadaniu potrafię przeboleć wyrzucenie połowy treści albo napisanie jej od nowa. W 200-stronicowej powieści... cóż, serce się kraje - i może dlatego wiele powieści jest przegadanych, niedopracowanych, bo autor żałował, że tyle zużytych wieczorów musiałby uznać za zmarnowane...
Margot - 17 Listopada 2005, 15:17
Anko napisał/a | Margot napisał/a | A przecież jest urok w strukturze, w kompozycji dzieła, nie tylko w sprawnym języku i dobrym pomyśle. |
Cóż, to zależy, co rozumiesz przez dobry pomysł. Można mieć pomysł np. na ciekawą kompozycję utworu. Struktura i kompozycja bardzo wpływają na akcję (przecież od tego, co pozostaje tajemnicą, zależy zaciekawienie czytelnika, zaś co kiedy zostanie ujawnione, to właśnie kompozycja). |
Miałam nadzieję, że wynika z ustawienia opozycji - pomysł w sensie wizji autorskiej, koncepcji kreatywnej, czy jak jeszcze to nazwać...
I tak, można mieć pomysł świetny na kompozycję. Ale nie chciałabym czytać czegoś, co ma fajną kompozycję, a skalkowane treści z innych utworów. Wolałabym odwrotnie jednak.
Gustaw G.Garuga - 20 Listopada 2005, 14:30
Teofil napisał/a | Gustaw G.Garuga napisał/a | Książka wyszła niedawno, do mnie nawet jeszcze nie dotarł egzemplarz autorski, ale np. w księgarniach internetowych już jest. |
Sprawdzałem przed chwilą w Merlinie. Nie mają. |
Mają
NURS - 20 Listopada 2005, 21:59
Ja też dostałem, by andre. Zatem książka istniej:-)
|
|
|