To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko

corpse bride - 4 Wrzeœśnia 2009, 20:27

nie, sklep sobie na razie podarowałam, mieli niziutką strasznie podstawę. a sklepy rekrutują ciągle, teraz np. widziałam ogłoszenie solara, więc jak mnie przyciśnie, to się do nich zgłoszę. dziś byłam w doradztwie, które do mnie zadzwoniło, że mają moje cv z bazy i że pasuje do obsługi klienta w języku angielskim. rekrutują dla któregoś z krakowskich outsourcerów typu international paper. zobaczymy. dwa razy nie udało mi się, kiedy startowałam na takie stanowisko z powodu 'niewystarczającej motywacji do pojęcia pracy'.

co do szpil, to fajnie czasem być wysokim, ciekawe doświadczenie :)

a, i zapomniałam wtedy:

Martva napisał/a
corpse bride napisał/a:
czwarty poderwał i skrzywdził moją siostrę



Że skrzywdził, to tak, ale kto tu kogo poderwał?


no, trzymam stronę siostry, bo jest młodsza i głupsza. nie ważne, kto kogo poderwał. po to właśnie jest zakaz kontaktów z nieletnimi, że nawet jak mówią, że chcą, to wcale nie znaczy, że wiedzą co mówią. dorosły chłopak powinieni trzymać się z daleka od dziecka. ot co.

postanowiłam wypomnieć ranstadowi zrujnowanie mojej spódnicy.

Martva - 4 Wrzeœśnia 2009, 20:35

corpse bride napisał/a
co do szpil, to fajnie czasem być wysokim, ciekawe doświadczenie :)


Taaaa, fajnie czasem być prawie-średniego wzrostu ;)

corpse bride napisał/a
dorosły chłopak powinieni trzymać się z daleka od dziecka. ot co.


Powinnam sobie to wydrukować i pokazywać wszystkim panom którzy mogliby wiekowo być moimi ojcami ;P:

A ta spódnica to bardzo jest zepsuta? Raz usiadłam na gumie do żucia i udało mi się uratować kieckę, z użyciem zamrażarki i chyba zmywacza do paznokci, ale to może zależeć od materiału.

corpse bride - 4 Wrzeœśnia 2009, 21:27

wydrapałam ile się dało, ale muszę jeszcze spróbować z zamrażalką. spódnica jest wełniana i 'dry clean only' (co zawsze ze skąpstwa ignoruję), więc będę ostrożna. nawet nie jest tak źle po wydrapaniu, ale chodzi o zasadę. wkurzyłam się.
Martva - 4 Wrzeœśnia 2009, 21:34

Wsadź do zamrażarki i potem powyskubuj, powinno się dać. Można by potem spróbować ze zmywaczem do paznokci na resztkach, ale nie wiem czy nie odbarwi :/
corpse bride - 9 Wrzeœśnia 2009, 20:17

właśnie, nie zrobiłam tego do tej pory, a jutro mam dwie rozmowy. chociaż jedna jest tam, gdzie ostatnio, więc i tak muszę założyć coś innego.

miałam bardzo aktywny początek tygodnia. tak miło aktywny. w poniedziałek byłam umówiona z dziewczynami z (byłej) pracy na robienie sushi u jednej z nich, na wsi. rano jednak, kiedy jeszcze byłam w szlafroku i z kubkiem anatola siedziałam przy kompie (to robię, zanim obudzą się części mojego mózgu odpoiedzialne za wyższe funkcje poznawcze) zadzwoniła t., której nie widziałam wieki, bo studiowała rok na moście w warszawie. że jest w krk i że może kawa. a jak wieczorem nie mogę, to teraz. no to się zebrałam i pojechałam do miasta. okazalo się, że oglądała mieszkania i kiedy mało nam bylo gadania przy kawie poszłam z nią oglądać jedno z nich (ostatecznie to właśnie wybrała). potem wylądowalam na godzinę u siebie z t. i jej rodzicami. chyba żaden rodzic nie lubi takiego widoku. a może lubi, skoro to nie dom jego dziecka? a może nie lubi, skoro to dom kogoś bliskiego dziecku? no nie wiem. sajgon był nieziemski, czyli jak zwykle. tylko balkon mnie ratował, bo ten wygląda na zadbany.
no, a potem było sushi, którego prawie nie jadłam, bo bolał mnie brzuch :( ostatnio powracają moje bóle brzucha, pewnie w związku ze zbliżającycm się powrotem do pracy. ble.
jedna z dziewczyn jest w ciąży i to jest naszym top tematem, bo wcale jakoś bardzo nie chciała, ale wżeniła się w dziwną rodzinę, która próbuje zrobić z szalonej dziewczyny w martensach, która lubi imprezy i alkohol szacowną panią domu kursującą pomiędzy kościołem, kuchnią a dziećmi. teraz ona częsciej jest na mszy przed pracą (sic!) z okazji urodzin biskupa itp. niż na imprezie, gdzie mogłaby śpiewać i tańczyć, jak lubi. nie widzieliście jej, to niesaowite, jak ta dziewczyna się bawi.

wczoraj z kolei spędziłam dzień w urzędach. właściwie to tylko w dwóch. i właściwie w drugim (u. miasta na os. zgody) spędziłam 5 minut. wniosek z tego taki, że większośc dnia spędziłam w urzędzie pracy. cóż to za ohydne miejsce :!: :shock: :| dopiero wczoraj przyjrzałam się jego rozpadowi. trąci zagładą domu usherów, ale bez romantyzmu i mroku. tylko jaskrawo-szara groza. bleh. ale udało mi się zostać bezrobotną. musiałam w tym celu wysłuchać, jak jakiś babsztyl się na mnie drze (że to trzeba przyjść rano, a nie o 11; ciekawe, że po chwili przestała się drzeć i zaproponowała 'bloczke' kogoś, kto nie przyszedł). musiałam siedzieć w kolejce tak długiej, że zdążyłam uporządkować wpisy w kalendarzu, wypełnić wniosek o dowód i przeczytać spory kawałek książki. potem musiałam podpisać ryzę dokumentów. m. mówi, że teraz mogą zabrać mi nerkę, ale myślę, że nie - czytalam wszystko przed podpisaniem. i jeszcze pójść do dwóch innych pokojów (już bez kolejek), zeby jedną karteczkę zanieść, a inną odebrać. i mam przyjść za miesiąc, nie bardzo wiem po co, ale inaczej mnie wyrzucą z klubu luzerów :wink:

a dziś od rana robiłam za firme cateringową. tata m. chciał podziękować swoim pracownikom wyżerką w pracy i zamówil u mnie sushi. z braku lepszego sprzętu zrobiłam mu całą stolnicę. podobno wszyscy byli zadowoleni wielce. ja też, bo wszystko, co nie zmieściło sie na stolnicy zostało dla nas ;P:

a teaz idę zmyć maseczkę i zrobię coś z biżu. kupiłam zły kolor kryształków, kurde. miał być emerald, a ja kupilam medium emerald (nie wiedzialam, że medium odnosi się do koloru i teraz mi nie pasują do reszty).

hardgirl123 - 9 Wrzeœśnia 2009, 23:40

okropne, corps, okropne
urząd pracy to zło
a tej dziewczyny co sie zmieniła o 180 stopi to mi żal :<

corpse bride - 10 Wrzeœśnia 2009, 00:31

ona się nie zmieniła, that's the point! gdyby się zmieniła, topewnie byłaby szczęśliwa. a tak wygląda jak ryba wyjęta z wody. ale stara się wpasować do nowej rodziny, zaczęła praktykować katolicyzm, porzuciła skuteczną antykoncepcję, założyła sobie limit na koncie, bo mąż jej kazał - i tak dalej. jeszcze trochę i albo się tak zmieni, że się wpasuje, albo zeświruje.
corpse bride - 10 Wrzeœśnia 2009, 08:56

miałam dziwny sen, dużo przygód, jakaś wojna, coś jakby północ-południe (ten serial), zamki jakieś, skrytki, ucieczki. ale sen miał też epizod medyczny. znalazłam się w szpitalu, nie wiem czemu, chyba nie mogłam mówić. położyli mnie szybko do łóżka i chociaż była już noc przyszedł lekarz zrobić mu - uwaga - usg płuc. wyglądało ono raczej jak gastroskopia, przez rurkę wprowadzał do płuc ultrasenograf. wyszło mi, że mam guza w płucach i przez tę samą rurkę mi tego guza wyciął. co ciekawe, lekarz ten wyglądał zupełnie jak chase, ale zachowywał się jak polski lekarz (nic nie mówił). potem poszedł, a ja zostałam w strachu, że ten guz może się odnowić. to pierwszy raz w życiu, kiedy się bałam raka płuc.
hardgirl123 - 10 Wrzeœśnia 2009, 10:10

to w takim razie tym bardziej zal mi tej biednej dziewczyny.
limit na koncie to ja mam tylko dla bezpieczeństwa, sama go sobie założyłam, bo z całym szacunkiem ale gdyby mi facet kazał to bym mu powiedziała co o nim myślę,
a c odo skutecznej antykoncepcji, to ja bym ją raczej porzuciła ze względów zdrowotnych niż ideologiczno-moralnych bo mają się one jak piernik do wiatraka.
podam durny przykład klerykalno-medyczny. Otóż kiedyś mój wuj rozmawiał z księdzem, który negował antykoncepcję itp na co wujek mu powiedział, że skoro ksiądz neguje antykoncepcję to wuj neguje leki na prostatę, ktłóre owy ksiądz zażywał. Pleban zgłupiał i przestał sie wymądrzać.
ja od takich ultrakatolikich rodzin trzymam się z daleka. jestem osobą wierzącą, ale nie dorabiam do tego zbędnej ideologii. Boga mam w sercu, do kościoła idę jak czuje taką potrzebę, a nie pokazuje na prawo i lewo jak to ja wierze i żyje cnotliwie.ale od tego mamy inny temat:)

corpse bride - 19 Wrzeœśnia 2009, 00:15

wróciłam!!!

i będzie drugi kotek :)

Martva - 19 Wrzeœśnia 2009, 09:23

Gratuluję ^^
corpse bride - 20 Wrzeœśnia 2009, 23:18

fak. po wieczności spędzonej na robieniu zaproszenia na imprezę za pomocą funkcji gimpa, których kaprysów nie znam (nie działają tak, jak wydaje mi się, że powinne), kiedy efekt był już przed-końcowy gimp się zawiesił i całość SZLAG trafił :evil:

kotek będzie we wtorek. jeden z tych, co kiedyś pokazywałam ich zdjęcia.

gorbash - 21 Wrzeœśnia 2009, 07:16

corpse bride napisał/a
gimp się zawiesił i całość SZLAG trafił

Jesus saves.

corpse bride - 21 Wrzeœśnia 2009, 10:44

:lol:

wiem wiem wiem. ale cały czas myślałam o tym, co robię jako o jednej rzeczy i czekałam, aż skończę. przy drugim podejściu klikałam ctrl + s co 30s. - just in case. poza tym za drugim razem, kiedy wiedziałam już co i jak wszystko zrobiłam w 10 min. jak skończę pochwalę się efektem :)

corpse bride - 21 Wrzeœśnia 2009, 15:46


illianna - 21 Wrzeœśnia 2009, 15:52

no bardzo ładnie :D
Virgo C. - 21 Wrzeœśnia 2009, 17:41

Wow :D
corpse bride - 22 Wrzeœśnia 2009, 00:52

no tak, ta dynia to owoc mojej dwudniowej pracy. grafik by mnie wyśmiał, ale jestem zadowolona. bo i też sporo osób nie zrobiłoby nawet tego. do mojego stroju corpse mam już gorset (przyszedł dziś) i spódnicę z indyjskiego. no i igły i nici, za pomocą których muszę połączyć to w całość. z dodatkami będzie większy fun.

nie było mnie kilka dni, bo pojechałam w odwiedziny do babć. najpierw byłam u tej miejskiej. tam, z ciekawostek, zwiedziłam szmatex, gdzie każda rzecz kosztowała 1zł, a tych rzeczy było tysiące. kupiłam koszulę, koszulkę i koszuleczkę, spódnicę w kratkę plisowaną (długą), czapeczkę na czajnik i czany strój, który wygląda jak koszula nocna wdowy i który pożycze komuś na moją imprezę chyba.
u wiejskiej babci było nawet lepiej, bo temperatura w dzień nie spadała chyba poniżej 25 stopni. niebo było błękitne, na krzakach rosły maliny (bez robaków), w lesie pachniało, nad wisłą byli ornitolodzy (poznałam ich po ptakach w rękach), kamieniołom bielał w słońcu, a dziadkowie karmili mnie suszonymi śliwkami. nie tylko zresztą, ale to jadłam najchętniej. i pomidory, co były w środku czerwone, a ich konsystencja była jednolicie jędrna. przywiozłam (oprócz śliwek suszonych) tonę pigwy na nalewkę, ale spirytus jest tak drogi, że zalałam tylko 1 słoik, drugi zasypałam cukrem (będzie w syropie, do herbaty), a pozostałą część owoców oddaliśmy rodzicom m.
tak, odpoczęłam (spacery, wycieczki rowerowe, czytanie książki na bujanym fotelu przed domem) i zapragnęłam mieszkać na wsi. ale takiej prawdziwej. i koniecznie z dobrą ziemią.

po powrocie usiadłam do komputera, żeby sprawdzić pocztę i od tamtej pory nie wstałam. żartuję. sprawdziłam pocztę i był tam mail od tej dziewczyny, której koty podziwialiśmy także na tym forum jakiś czas temu. że od znajomych dowiedziała się, że m. zgadza się na drugiego kota i czy w takim razie wezmę. stwierdziłam, że znajomym się coś zdało, ale zapytałam m., czy serio, tak żeby się podrażnić. a on, że tak, to miał być prezent urodzinowy :D i tak, moim zdaniem, niespodzianka się udała. jutro, o ile nic nie wypadnie, idziemy odebrać kotka :)

Anonymous - 22 Wrzeœśnia 2009, 07:26

Gratulacje z powodu dokocenia! Oby koty się dogadały. Moje ex-tymczasowe maleństwo zamieszkało z miaukunem, jest mniej więcej wielkości jego ogona i podobno gania go i bije, ale raczej pokojowo. :wink: Może fotki będą? :twisted:
dzejes - 22 Wrzeœśnia 2009, 20:59

Miria napisał/a
Moje ex-tymczasowe maleństwo zamieszkało z miaukunem, jest mniej więcej wielkości jego ogona i podobno gania go i bije, ale raczej pokojowo. :wink: Może fotki będą? :twisted:


Będą.

corpse bride - 22 Wrzeœśnia 2009, 21:46

mam już kicię. ma 12 tygodni i jest bardzo grzeczna. trochę syczą na siebie z kotem, ale nie jakoś strasznie. stawiam, że za tydzień już będą się przytulać.
Anonymous - 22 Wrzeœśnia 2009, 22:10

A ja stawiam na to, że za tydzień nie będzie już grzeczna. :wink: Powodzenia!
corpse bride - 22 Wrzeœśnia 2009, 22:20

a to swoją drogą, w poprzednim domu zupełnie inaczej zachowywała się z mamą i siostrą, niż tu. ale i tak wzięłam tę grzeczniejszą. i brudniejszą ;) druga kicia podobno nie mogła się wypróżnić w kuwecie, która nie była idealnie czysta.
corpse bride - 27 Wrzeœśnia 2009, 16:37

kot ma się dobrze, tylko sika gdzie nie trzeba. nie robiła tego w pierwszym domu. podobno była tak czysta, że nawet jak rzygała, to robiła to w kuwecie. a u mnie posikuje w różnych miejscach, zwykle tam, gdzie się bawi. zamykamy ją na noc w przedpokoju, a w dzień pilnujemy.

pracuję własnie nad nowym ładem z moim pokoju. mój pokój jest ładny, ale potrzebuje nieco ładu. oprócz tego, że jest moją pracownią (biurko zawalone sprzętem do biżu i komp na parapecie) jest moim dziewczęcym pokoikiem (komódka z bibelotami na niej) oraz biblioteką (p3448 - to napisała kicia, chodziło jej oczywiście o półki na dwóch ścianach). jest niewielki i przytulny i ma okno na balkon, więc widzę wierzbę, daturę i bluszcz dookoła okna. stwierdziłam, że za to wszystko coś mu się należy. przypinam do ścian obrazki i ustwaiam doniczki z roślinkami. kot przeszkadza jak może (jeszcze nie udało mi się jej wytłumaczyć, że w tym domu koty nie mają wstępu na nic wyższego niż 70cm nie licząc pralki).

a poza tym to mam w cholerę rzeczy do zrobiebia...

illianna - 27 Wrzeœśnia 2009, 20:59

corpse bride, a ile kuwet macie? zrób drugą będzie lepiej, czasem tak jest, chyba zwłaszcza jak jedno jest samczykiem, a drugie samiczką, ja miałam podobny problem
corpse bride - 27 Wrzeœśnia 2009, 22:18

zrobiłam drugą, mała kicia ma ją na własność plus czasem wali kupy do kuwety kota.
illianna - 27 Wrzeœśnia 2009, 22:46

i dalej sika? pewnie rywalizuje z tym dużym, cóż kobiety... ;P:
corpse bride - 28 Wrzeœśnia 2009, 10:43

od dwóch dni nie znaleźliśmy nic poza kuwetą. ale ten kot i takjest dziwny. mój dla porównania jest najmądrzejszym i najspokojniejszym kotem świata. nowy np. próbuje zabrać nam żarcie z talerza. a nie jemy surowego mięsa :shock: wczoraj zaczął wybierać m. naleśniki ze szpinakiem. a cały czas ma swoje jedzenie w miseczce. teraz poprosił mnie o jogurt, który jadłam na śniadanie (kot, a nie m.) i jak jej postawiłam pudełeczko po nim na podłodze, to wylizała. jogurt był z musli i suszoną śliwką. ale pięknie mruczy i czuję, że będę ją lubić.

a teraz pogoda taka piękna, że najchętniej poszłabym przesadzać rośliny na balkon. obawiam się jednak, że muszę się zaraz zebrać i pojechać z wiertarką do koleżanki, która maluje nowe mieszkanie i potrzebuje pomocy w podniesieniu wyżej kuchennych szafek. nie wiem, kto je wieszał, chyba jakieś niziołki.

o, mały kot po wyżarciu resztek jogurtu zasnął mi na kolanie. dalej nie ma imienia.

Ziuta - 28 Wrzeœśnia 2009, 10:47

żebyś wiedziała, co kot potrafi zjeść. Zupę pomidorową, kawę, piwo, jajecznicę, rosół, kiełbasę krakowską, serek homo, pasztet, jogurt owocowy...
Martva - 28 Wrzeœśnia 2009, 10:48

Koty jedzą dziwne rzeczy. A z imieniem poczekaj, przyjdzie samo.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group