Ludzie z tamtej strony świata - Robert J. Szmidt aka PP NURS.
NURS - 21 Grudnia 2009, 14:24
Piotrek dobry jest w te klocki, ale zdaje się, że jednak nie wszystko tłumaczy. Gdzieś widziałem dyskusję o jakimś psie, którego zostawił w oryginalnym nrzmieniu, ale to pewnie szczegół. nie czytuje PTerrego niestety.
Z Tolkienem sprawa jest z góry przegrana, ponieważ to wielbione dzieło, a fanatycy mają to do siebie, ze nie przyjmują do wiadomości, ze coś może być inaczej To dobry przykład do omawiania problemu, ale wszelkie zmiany są odbierane zbyt emocjonalnie.
Ixolite - 21 Grudnia 2009, 14:41
Tolkien to na pewno dobry przykład jeśli chodzi o omawianie strategii, rozwiązań i konkretnych pomysłów.
Ale zły ze względu na to, że wiele rzeczy już po prostu za bardzo wrosło w język i dyskusja z merytorycznej zamienia się bardziej na "co by było gdyby", albo "dlaczego nie macie racji".
agrafek - 21 Grudnia 2009, 17:30
Skibniewska jest kanoniczna, żaden tłumacz nie ma szans. Zresztą, kiedy ukazało się nowe tłumaczenie, podczas dyskusji nad nim cytowano i uwagi Tolkiena do tłumaczy i wymieniane między Skibniewską a Tolkienem listy, a koniec końców i tak stanęło na tym, że rację ma ten, kto był pierwszy, a merytoryczne argumenty, czy to jednej czy drugiej strony, nie mają wiele do rzeczy. Nie inaczej było ileśtam lat temu, gdy ktoś się poważył o nowe, wierniejsze tłumaczenie Kubusia Puchatka. Było wierniejsze? Ano było. A pamięta je ktoś jeszcze? Mało kto, bo Irena Tuwim rządzi i nawet kiedy całkiem niedawno czytałem wywiad z tłumaczem nowej książeczki o Kubusiu Puchatku (sam pomysł to już zgroza, swoją drogą), to okazało się, że on też dostosowuje swoją pracę do tłumaczenia Tuwim, choć ma z tym kłopoty właśnie dlatego, że daleko mu do dosłowności.
Pewnie stąd też mój kłopot z skrzatami i krasnoludkami - że wrócę do Resnicka. "Skrzaty" tkwią już w mojej głowie od lat i nic ich z niej nie ruszy, podobnie jak pluton egzekucyjny nie zmusiłby mnie pewnie, żebym zaczął nazywać Puchatka "Fredzią Phi Phi", czy jak to było w tym nowszym tłumaczeniu .
NURS - 21 Grudnia 2009, 18:21
Wiem Agrafku, siadając do tej książki nie pamiętalem starej wersji, i nie chciałem się z nią zapoznawac, żeby się nie sugerować. dlatego nie miałem żadnych oporów przed użyciem krasnoludków
Ale rozumiem twoje argumenty, taki los powtórnych tłumaczeń. Muszą się różnić, nie ma bata. Na szczeście Danka nie odeszła pierwotnie w stronę Kubusia, więc teksty róznią się IMO niewiele. Krasnoludki sa chyba największą zmianą w tej materii.
NURS - 29 Grudnia 2009, 18:27
Na stronie zawisła recenzja Avatara, spojlerowa jak cholera, żeby nie było, że nie ostrzegałem. Jest tez gwiazdkowa (po cześci) galeria z Bali.
Rafał - 30 Grudnia 2009, 10:12
Mimo wszystko przeczytałem przed obejrzeniem i nie żałuję. Spojlerów nie ma za dużo, można poprzełykać, recenzja podobałamisie. Jak to oglądać? Tzn, szukać kina typu imax 3d czy np. w multikinie z okularami? Traci się na czymś jeśli pójdzie się do multikina?
NURS - 30 Grudnia 2009, 10:22
Tego niestety nie miałem okazji porównać, sam byłem w IMAX-ie, ale uprzedzam, nos miałem do kolan pod koniec projekcji, bo te ich gogle sporo ważą Jednak, zważywszy to, że IMAX posiada specjalistyczny sprzęt do 3D, efekty powinny być lepsze, niz przy jakichś prostszych rozwiązaniach. I usiądź jak najdalej, najlepiej w 3-4 rzedzie od końca.
Witchma - 30 Grudnia 2009, 10:23
NURS napisał/a | nos miałem do kolan pod koniec projekcji, bo te ich gogle sporo ważą |
A mnie zawsze spadają...
NURS - 30 Grudnia 2009, 10:25
to zadzieraj nosa
Sufity tez fajne w IMAXAch mają.
Kruk Siwy - 30 Grudnia 2009, 10:25
Hihi. A jakie trójwymiarowe!
NURS - 30 Grudnia 2009, 10:26
A tak zupełnie z innej mańki - jak zareagowalibyście na scenę, w książce albo filmie, na której człowiek i przedstawiciel obcej rasy, w chwili intymnej, instynktownie się całują?
Kruk Siwy - 30 Grudnia 2009, 10:27
Z wrażenia pocałowałbym się w łysinę.
Znaczy zarejestrowałbym i dorzucił do listy grzechów "po projekcji". O ile cały film nie byłby kichą. Książkę bym chyba odłożył, chociaż... nie takie rzeczy można uzasadnić wstecznie.
Adashi - 30 Grudnia 2009, 10:59
Nie wiem jak w przypadku Avatara (sam byłem w Multi), ale normalnie IMAX zdaje się leci z analogowego nośnika, znaczy się z taśmy. Multi natomiast używa technologii cyfrowej.
NURS napisał/a | jak zareagowalibyście na scenę, w książce albo filmie, na której człowiek i przedstawiciel obcej rasy, w chwili intymnej, instynktownie się całują? | Czepiacie się Towarzyszu, na tej zasadzie można mieć obiekcje do wszystkich dzieł SF, gdzie kosmici są istotami humanoidalnymi
NURS - 30 Grudnia 2009, 11:09
Kruku, nie sięgnąłem, choc próbowałem i miałem równie blisko, jak ty
Wiesz Adashi, na przykład Eskimosi pocierają się nosami. Pocałunek to cholernie ludzka cecha. Uwarunkowana raczej kulturowo a nie biologicznie. Humanoidalność niewiele ma do tego. Niebieskoskórzy moga mieć na wargach narządy, o których się tobie nie śniło. IMO. I zaręczam ci, ze pamiętam setki dzieł SF, w których obcy się nie całowali z ludźmi.
Obawiam się, że w przypadku Avatara działa już magia nazwiska. Gdyby identyczna scena pojawiła się w filmie przeciętnego reżysera, z przeciętnym budżetem, wszyscy by z tego kpili.
Adashi - 30 Grudnia 2009, 11:19
Masz trochę racji, można to było inaczej rozegrać - Jake działałby instynktownie (jak z podaniem ręki wodzowi - to akurat ładnie rozegrali), a Neytiri po swojemu. Chodziło mi raczej o to, iż pocałunek to szczegół, jeśli chodzi o nierealność, bo jeśli spojrzeć szerzej kreujemy obcych przeważnie na podobieństwo siebie, jako humanoidalne istoty. W Star Treku obcy przeważnie wyglądają jak ludzie z chorobami skóry i jakoś nikt się o to nie czepia, realistyczne natomiast nie jest to za grosz.
Kruk Siwy - 30 Grudnia 2009, 11:29
Czepiają się wszyscy nie trekowcy. A równać w dół to nie jest dobry pomysł. Ale - oczywiście jest to szczegół i gdybyż tylko takie babole w filmach nam serwowano!
Adashi - 30 Grudnia 2009, 11:40
A tak w ogóle NURSie, przeczytałem Twoją recenzję "Avatara" i żałuję tylko, że nie poszła w piśmie, jeno w necie. IMHO brakuje takich rzeczy.
NURS - 30 Grudnia 2009, 12:00
Gdyby miała iść w piśmie, musiałbym ją jeszcze rozszerzyć, a napisalem ja, bo siedze w podobnym temacie i dlatego widząc te uproszczenia troche mi tyłek ściska, ze taki film, takiego reżysera, za taka kase serwuje nam po osiemnastu latach prac nad nim rzeczy, których wstydziłby się przeciętny pisarczyk.
Czasami nie da się uniknąć babola, zeby uratowac/umotywować akcję, ale Amerykanie stali się mistrzami w spłaszczaniu i upraszczaniu wszystkiego, nawet jeśli stworzenie czegoś mądrego i równie widowiskowego a zarazem logicznego, nie kosztowałoby wcale więcej.
Kreacja Na'vi naprawde jest blada jak pupa niemowlaka. Przemaluj ich na miedziany kolor, masz zwykłych indian, przemaluj ich na czarno, wyjdą ci masajowie. Nie ma w nich ani jednego obcego zachowania.
NURS - 30 Grudnia 2009, 14:42
Trochę ruchu w galeriach.
Po wigilijnych klimatach rodem z Bali, czas na Wielkanoc w Kenii i jej nietypowe oblicza
dzejes - 30 Grudnia 2009, 21:41
Za takie marudzenie na Avatara jakie tu odchodzi to Goci wbijali na pal, wiecie?
NURS - 30 Grudnia 2009, 22:02
Nie, jak Goci to na secam.
NURS - 14 Stycznia 2010, 15:27
Aby tradycji stało się zadość, informuje uprzejmie o kolejnym wpisie w blogu (shit, staję się powoli blogersem!). Tym razem poniekąd na temat pana-na-pasach-o-mało-co-nie-rozjechanego-gdyby-nie-photoshop.
Enjoy.
NURS - 20 Stycznia 2010, 13:39
Apdejt numer 762.
Dwie nowe recenzje z Samotności, w tym jedna Orbita. Linka w podpisie.
mdegorski - 24 Stycznia 2010, 21:36
"Samotność Anioła Zagłady" kupiłem, przeczytałem, odłożyłem na półkę. To ostatnie z lekkim żalem, bo zdążyłem nawiązać więź z Adamem i jego opowieścią, choć sama książka mnie nie oczarowała.
Opis z tyłu książki sugeruje powieść drogi, która jest kręgosłupem na którym oparto psychologiczno-apokaliptyczny ciężar książkowego arcydzieła. Klimat jest, stwierdzam to jako fan historii post-apokaliptycznych (czy to w książkach, filmach czy grach). Jednak czytając książkę miałem wrażenie, że czytam opisy przetrwania, techniczny przekaz tego jak radzi sobie Adam po apokalipsie. Nie jest to osadzone na psychologii postaci (same rozmowy z mumiami czy nadmierne spożycie alkoholu to za mało), ani na filozofii. Książka to rzemieślnicza, dokładna, przemyślana i świetnie napisana historia o człowieku, który radzi sobie po apokalipsie, jednak ciężko mówić o fundamentach psychologii, filozofii czy religii. SPOILER ALERT!!! NIE CZYTAJ PRZED UKOŃCZENIEM POWIEŚCI! Na dodatek mamy też standardową, odrobinę przewidywalną teorię spiskową, w którą oczywiście zamieszani są ludzie bogaci, ludzie "z góry". Również niedopowiedziane zakończenie, tak jakby zabrakło lepszego, bardziej zapadającego w pamięć pomysłu na zakończenie historii.
Mimo wszystko książka raczej zachęciła mnie niż zniechęciła do zapoznania się z innym dorobkiem literackim autora. W końcu to dobra robota, wszystko jest dopracowane, potrafi zaskoczyć, powieść ma również dobrze wyważone tempo. Warto, acz nie spodziewajcie się nie wiadomo czego...
Memento - 24 Stycznia 2010, 23:30
Dawno dawno temu przeczytałem jedno opowiadanie ze zbioru Ostatni Zjazd Przed Litwą. SF jako gatunek literacki generalnie mnie ni ziębi ni grzeje. Po prostu - byłem w empiku, i chciałem przeczytać jakieś opowiadanie polskiego autora, a Piekary akurat nie było. Ale było ok opko.
NURS - 25 Stycznia 2010, 12:22
mdegorski napisał/a | Samotność Anioła Zagłady kupiłem, przeczytałem, odłożyłem na półkę. To ostatnie z lekkim żalem, bo zdążyłem nawiązać więź z Adamem i jego opowieścią, choć sama książka mnie nie oczarowała.
Opis z tyłu książki sugeruje powieść drogi, która jest kręgosłupem na którym oparto psychologiczno-apokaliptyczny ciężar książkowego arcydzieła. Klimat jest, stwierdzam to jako fan historii post-apokaliptycznych (czy to w książkach, filmach czy grach). Jednak czytając książkę miałem wrażenie, że czytam opisy przetrwania, techniczny przekaz tego jak radzi sobie Adam po apokalipsie. Nie jest to osadzone na psychologii postaci (same rozmowy z mumiami czy nadmierne spożycie alkoholu to za mało), ani na filozofii. Książka to rzemieślnicza, dokładna, przemyślana i świetnie napisana historia o człowieku, który radzi sobie po apokalipsie, jednak ciężko mówić o fundamentach psychologii, filozofii czy religii. SPOILER ALERT!!! NIE CZYTAJ PRZED UKOŃCZENIEM POWIEŚCI! Na dodatek mamy też standardową, odrobinę przewidywalną teorię spiskową, w którą oczywiście zamieszani są ludzie bogaci, ludzie z góry. Również niedopowiedziane zakończenie, tak jakby zabrakło lepszego, bardziej zapadającego w pamięć pomysłu na zakończenie historii.
Mimo wszystko książka raczej zachęciła mnie niż zniechęciła do zapoznania się z innym dorobkiem literackim autora. W końcu to dobra robota, wszystko jest dopracowane, potrafi zaskoczyć, powieść ma również dobrze wyważone tempo. Warto, acz nie spodziewajcie się nie wiadomo czego... |
Hej, zakończenie jest jak najbardziej przemyślane!
Natomiast co do filozofii, nie bardzo rozumiem o co chodzi. Az sięgnąłem po egzemplarz, żeby sprawdzić, czy przypadkiem FS nie dopisała w blurbie czegos podobnego, ale nie, nie ma tam nic. Chyba wyinterpretowałeś ostatnie zdanie.
BTW opisując losy prostego człowieka nie nalezy wkładać mu do głowy przemyśleń Kartezjusza ani cytatów z Hegla. A Adam jest zwykłym człowiekiem, który radzi sobie z sytuacją, jak zwykły człowiek - tzn. nie radzi i o tym jest ta książka.
NURS - 28 Stycznia 2010, 12:13
Podwójny update na stronie.
Nowy wpis w blogu - czyli o tym co widać w reklamach Almette (patrz sygnaturka memento) i recenzja Samotności z WP.
Enjoy.
Memento - 28 Stycznia 2010, 12:35
Łał, jestem sławny.
NURS - 28 Stycznia 2010, 12:44
Nie ty, sygnaturka.
Memento - 28 Stycznia 2010, 16:51
Szczegół. Tekst fajny, o tych powiązaniach Kubricka z Nasą gdzieś już czytałem.
|
|
|