Melodie przestrzeni [muzyka] - Nasze fantastyczne gusta muzyczne
mad - 11 Kwietnia 2008, 22:21
Ale wokal jest troszkę... nie tego. Jazz - owszem, rock progresywny - też, metal - nie za bardzo. To w sumie jednak nie jest ważne, bo OGÓLNIE zespół prezentuje się wręcz zachwycająco!
Dunadan - 11 Kwietnia 2008, 22:30
Dlatego mam zamiar iśc na koncert ktoś wie po ile bilety i od kiedy można kupować? ktoś idzie?
PS - takiego wokalu w muzyce jeszcze nie słyszałem...
dzejes - 11 Kwietnia 2008, 23:01
mad napisał/a | Ale wokal jest troszkę... nie tego. Jazz - owszem, rock progresywny - też, metal - nie za bardzo. |
Ale najważniejsze, że NIE PUNK!
No topsze, nie denerwuj się, może napiszę szorta, choć wyniku z ostatniej edycji chyba nie poprawię.
Grahf - 12 Kwietnia 2008, 11:17
Był ktoś na koncercie Davida Tibeta we Wrocławiu
Koncert Current 93 był dość niespodziewany jeśli chodzi o formę. Musiałem nieco pookładać wrażenia po imprezie z racji pewnego szoku. Ale do rzeczy:
Muzyka końca świata
Maciej Stankiewicz
Relacja z wrocławskiego koncertu Current 93
Przed kończącym wrocławski występ utworem "Oh Coal Black Smith", David Tibet zażartował, że 25 lat zabrało mu skompletowanie takiego progresywno-rockowego zespołu, z jakim zagrał swój pierwszy koncert w Polsce. Mniejsza o nowe oblicze Current 93, ale nie ma wątpliwości, że warto było uzbroić się w cierpliwość, by w końcu zobaczyć ojca apokaliptycznego folku na żywo.
Mimo przenikliwego chłodu i momentami nie najlepszej akustyki, ciężko wyobrazić sobie, by koncert Current 93 mógł się odbyć w innym miejscu niż kościół św. Marii Magdaleny.
Ascetyczny wystrój monumentalnej świątyni idealnie pasował do muzyki gwiazd trzeciej edycji festiwalu Energia Dźwięku. Zaczęło się niewinnie – skryty pod kapturem pstrokatej bluzy Baby Dee rozpoczął występ jedynie przy akompaniamencie fortepianu. Z każdym kolejnym utworem dołączali do niego inni muzycy: wiolonczelista, perkusista, gitarzysta i skrzypek, lecz nawet rozbudowane instrumentarium nie było w stanie przyćmić jego niesamowitych popisów wokalnych, od których drżały ściany kościoła. Sposób i lekkość, z jaką Dee operuje swoim głosem, robią ogromne wrażenie. Nie sprawiało mu najmniejszych problemów naśladowanie maniery wokalnej Antony'ego Hegarty'ego czy zaśpiewów gospel, nie wspominając już o dziwnych dźwiękach wydawanych w przerwach między utworami. Zachowując się zgodnie z narzuconą przez wykonywane kompozycje niemal kabaretową konwencją (kto by pomyślał, że usłyszy w kościele historyjkę o tym, że Clark Kent popełnił samobójstwo?), a jednocześnie dbając o wysoki poziom wykonania udowodnił, że w pełni zasługuje na miano kolejnego wielkiego odkrycia Tibeta. I kto jak kto, ale ja na pewno nie ucieszyłem się jak zapowiedział, że kończy już swój występ.
Wejście na scenę Current 93 zwiastował nie kto inny, jak sam Steven Stapleton (Nurse With Wound), nerwowo przechadzający się po głównej nawie kościoła. Choć koncert legendarnej formacji można rozpatrywać w kategorii zaskoczenia, bo takiego oblicza grupy Tibeta zapewne niewielu zebranych w środowy wieczór fanów się spodziewało, to jednak wątpię by ktoś opuścił budynek zawiedziony. Setlistę zdominowały utwory z ostatniego jak dotąd albumu "Black Ships Ate The Sky", lecz zostały zaprezentowane w zmienionych aranżacjach, przypominających bardziej twórczość Godspeed You! Black Emperor, niż charakterystyczny dla obecnego oblicza Current 93 apokaliptyczny folk. Ogromną rolę odegrały silnie akcentowane przejścia między spokojnymi, kameralnymi partiami i przytłaczającymi potężnym brzmieniem hałaśliwymi fragmentami, podczas których akustyka obiektu czasami dawała o sobie znać, a muzyka traciła na selektywności. Nie przeszkadzało to mistrzowi ceremonii, który z ogromnym zaangażowaniem wyśpiewywał, deklamował i wykrzykiwał swoje teksty, gestykulując i energicznie przemieszczając się po zaaranżowanej scenie. Tibet swoją charyzmą wyraźnie przytłoczył odsuniętego na dalszy plan Dee i nieco speszonego Andrew W.K., rozładowując wytworzone przez niespokojną muzykę napięcie okazjonalnymi żartami. Jednym z kilku magicznych momentów wieczoru z pewnością było wykonanie na bis wspomnianego już "Oh Coal Black Smith", który David nazwał własnym "Stairway To Heaven", czyli utworem, który chciałby usłyszeć podczas swojego pogrzebu. Podobnie jak wszystkie zaprezentowane we Wrocławiu kompozycje, został zagrany tak, jakby jutro miał się skończyć świat. Prawdę powiedziawszy, po obejrzeniu tego koncertu nie miałbym nic przeciwko.
Jednym słowem koncert był rewelacyjny i mam nadzieję że dane mi będzie jeszcze obcować z geniuszem Tibata po raz wtóry.
A tym songiem mnie rozwalił:
http://pl.youtube.com/watch?v=ykoNh-QogmQ
Adanedhel - 12 Kwietnia 2008, 18:21
Dunadan, łap: http://www2.ticketpro.pl/pl/akcja/szczegoly/850/
Nie wiem jeszcze. Może się wybiorę, ale nic nie gwarantuję.
Tymczasem słucham sobie Jethro Tull - Thick as a Brick, i jestem lekko... zdumiony. Niesamowicie pozytywnie zdumiony Cała płyta = jeden, trwający 43 minuty utwór, niesamowite zmiany tempa, świetne pomysły z wykorzystaniem lutni, wiolonczeli i innych, nietypowych dla rocka sprzętów. No i ten ich markowy flet... Trzecia ich płyta, której słucham (po Aqualung i Minstrel in the Gallery) i najlepsza jak dotąd. Cudo.
Dunadan - 12 Kwietnia 2008, 18:50
Adanedhel, ja jakoś nigdy nie słuchałem płyt Jethro Tull tylko składanki jeśli już... za długo grają ( a raczej za długo gra Anderson ) i za dużo nagrali Nie wiedziałem że używali lutni... aha, widziałeś ich teledyski albo jakieś nagrania?
Dzięki za info o Mars Volta. Stówka... czyli tak jak myślałem eh...
mad - 12 Kwietnia 2008, 21:21
Adanedhel, płyta Jethro Tull - Thick as a Brick to dla mnie jedna z płyt wszech czasów
Adanedhel - 13 Kwietnia 2008, 08:29
Dun, jak możesz mówić, że za długo grają?!? Ale jak chcesz, to mam też koncertowe Thick as a Brick, trwa zaledwie 10 minut, powinieneś wytrzymać Teledysków nawet nie szukałem. Jakoś nie widziałem sensu
mad, po pierwszym przesłuchaniu jestem skłonny się zgodzić
mad - 13 Kwietnia 2008, 22:49
Nowa płyta, z tego roku: Ayreon - 01011001. Rock progresywny w lekko metalowym sosie. Lubię coś takiego
Dunadan - 14 Kwietnia 2008, 09:00
mad, już trochę wcześniej pisałem o tej płycie. JAk dla mnie ciut słaba w porównaniu do np. Space One albo Human Equation ale parę kawałków jest po prostu super! A ja bym nazwał to raczej progresywnym fantastycznym metalem
Adanedhel, "za długo" w sensie że za długo żeby słuchać pojedynczych albumów A ja miałem na myśli raczej te strasze nagrania... Anderson wygląda tam genialnie - cały zarośnięty i ubrany w stertę szat arcydzieło
Szara opończa - 14 Kwietnia 2008, 10:53
ja slucham namietnie teraz Braci Cugowskich - bardzo pieknie
nowa Avantasia... slabiutko... i ze Khan sie pod tym swoim zawodzeniem podpisal (bo spiewac to na tej plycie on na pewno nie spiewa)...
ayreon - fajny, Gildenlow niezle, rob rock rowniez... no i Noras co nigdzie zagrzac miejsca nie moze tez sobie fajnie radzi...
thick as a brick... o mamma mia... ale mi przypomnieliscie... zaraz po powrocie do domu odpale...
a na youtibie ostatnio przegladam oryginalne z 69 concerto for group and orechstra Purpli, gdzie pieknie widac jak Gillan czyta tekst z kartki:)
mad - 14 Kwietnia 2008, 19:46
Dunadan, nie znam starszych płyt Ayreon, trzeba nadrobić zaległości. Widzę, że w tym przypadku będzie to sama przyjemność. Jeśli najnowsze dzieło to ma być słabsza płyta...
Dunadan - 14 Kwietnia 2008, 21:42
mad, Star One powali cię na nogi - zarówno pod względem muzycznym jak i... tematycznym to najbardziej fantastyczna płyta w historii muzyki, przynajmniej tej muzyki jaką ja znam a coś niecoś słyszałem... Chyba tylko Nightfall in the middle-earth Blind Guardian'ów jej dorównuje.
Co do najnowszej płytki - słabsza to ona może nie jest ale są lepsze
Jeszcze co do Star One - najlepiej dorwać gdzieś studyjny album a nie Space Metal ( z trasy koncertowej - po prostu jest sporo uboższy niż studyjny album ) i to jakiś nowy z paroma bonusowymi kawałkami.
mad - 14 Kwietnia 2008, 21:57
Dzięki, Dunadan. Za power metalem nie przepadam, ale byłem pod wielkim wrażeniem koncertu Blind Guardian na DVD i natychmiast kupiłem sobie płytę. Świetna sprawa, np. taka Valhalla powala na ziemię.
Świetny jest też koncert rosyjskiej Arii wydany na DVD - rzecz prawie nieznana w Polsce.
Hubert - 14 Kwietnia 2008, 21:58
Dunadan napisał/a | to najbardziej fantastyczna płyta w historii muzyki, przynajmniej tej muzyki jaką ja znam a coś niecoś słyszałem... Chyba tylko Nightfall in the middle-earth Blind Guardian'ów jej dorównuje.
|
Z tego typu jest jeszcze studyjny koncept-album Iced Earth'u The Dark Saga, opowiadający o Spawnie.
Dunadan - 15 Kwietnia 2008, 08:10
mad, ale BG to ja bym power metalem nie nazwał - jakieś Rhapsody tak, ale nie Guardianów - zresztą jeden czort jak zwał... wazne że fajnie grają. Mnie się akurat Valhalla średnio podoba chyba że koncertówka
Sosnechristo, dzięki za info postaram się dorwać. Iced Earth to tak częściowo Blind Guardian zresztą
Fidel-F2 - 15 Kwietnia 2008, 20:06
Dunadan napisał/a | to najbardziej fantastyczna płyta w historii muzyki | ja bym jednakowoż postawił na Kind of Blue
Fidel-F2 - 15 Kwietnia 2008, 21:14
a ja sobie słucham teraz tego pana
http://www.wrzuta.pl/audi...atnia_niedziela
Dunadan - 15 Kwietnia 2008, 21:17
Fidel-F2, Kind of Blue... można coś więcej na ten temat?
Fidel-F2 - 15 Kwietnia 2008, 21:46
Kind of Blue, Miles Davies i nic więcej Ci nie trzeba wiedzieć
a dla mnie najlepsza płyta jakiej kiedykolwiek słuchałem biorąc pod uwagę wszystkie gatunki
a z innej beczki, mam sentyment do tej pani
http://www.wrzuta.pl/film...s_de_vivre_live
i do tej tez
http://isia-czarna.wrzuta...all_-_ella_elle
mad - 16 Kwietnia 2008, 00:24
Kind Of Blue to płyta wszech czasów, biorąc pod uwagę całą muzykę, bez bawienia się w gatunowe podziały.
Dunadan - 16 Kwietnia 2008, 07:58
Fidel-F2, ale ja mówie o fantastycznej muzyce, znaczy się inspirowanej fantastyką. "najbardziej fantastyczny" w sensie najbardziej związany z fantastyką raczej ciężko porównywać Ayreona czy Blind Guardian do Milesa Davisa
Adanedhel - 16 Kwietnia 2008, 16:12
"Kind of Blue" jest płytą genialną. Ale ktoś inny powie, że wszystko, co dało się stworzyć, stworzyli Mozart i Beethoven, a po nich już nic nowego nie było. Inny jeszcze co innego stwierdzi. I ciężko jest to porównać.
Dunadan - 16 Kwietnia 2008, 17:05
A no właśnie...
Tak czy inaczej ciągle trzymam się przy stwierdzeniu że Star One jest najbardziej fantastyczną płytą świata ( w sensie inspiracji fantastyką )
Fidel-F2 - 16 Kwietnia 2008, 20:01
Dunadan, w takim razie się nie spieram
Dunadan - 16 Kwietnia 2008, 21:29
Fidel-F2, w sumie to szkoda bo lubię poznawać nowe zespoły/utwory inspirowane fantastyką... Ostatnio dowiedziałem że się właśnie Mars Volta niby coś tam ma wspólnego ale co?... nie mam pojęcia.
Apropos MV - mój ulubiony kawałek:
http://youtube.com/watch?v=U7mGBfJLZ6E
Końcowkę zerżnęli z Led Zeppelin na maksa
mad - 16 Kwietnia 2008, 21:56
Mars Volta to rzeczywiście świetny zespół.
Ogólnie powiem, że teksty mnie zupełnie nie interesują. Niestety, 99,9% tekstów rockowych i rockowopodobnych to grafomania, pozostałe 0,1% to ledwie znośna amatorszczyzna.
Wiem, że zaraz sią posypią gromy, ale sądzę, że mam rację. Wolę poobcować z twórczością autorów, którzy rzeczywiście wiedzą, na czym polega dobra poezja. A są ich dziesiątki, jeśli nie setki. Po co w takim razie w ogóle przejmować się żałosnymi tekściarzami - wierszokletami?
Oczywiście inspiracje fantastyczne (i jakiekolwiek inne) to nie tylko teksty. Tutaj jest sprawa otwarta. Np. świetny saksofonista freejazzowy - Ornette Coleman - nagrał dawno temu płytę "Science Fiction". Pewnie jakieś inspiracje fantastyką były...
Fidel-F2 - 16 Kwietnia 2008, 22:01
Dunadan napisał/a | Końcowkę zerżnęli z Led Zeppelin na maksa | tak to często bywa z tymi nowymi odkryciami
dzejes - 16 Kwietnia 2008, 22:17
mad napisał/a |
Ogólnie powiem, że teksty mnie zupełnie nie interesują. Niestety, 99,9% tekstów rockowych i rockowopodobnych to grafomania, pozostałe 0,1% to ledwie znośna amatorszczyzna.
Wiem, że zaraz sią posypią gromy... |
Gromki śmiech chyba. Nie nazwałbym Dylana znośną amatorszczyzną.
Dunadan - 16 Kwietnia 2008, 22:28
Fidel-F2, ale mnie to nie przeszkadza... dlatego ide na ich koncert, jak się wszystko dobrze ułoży. Chłopaki są bardzo żywiołowi w sposób w jaki mało kto jest chyba...
dzejes napisał/a |
Gromki śmiech chyba. Nie nazwałbym Dylana znośną amatorszczyzną. |
Mozna i w drugą mańkę - czasem to własnie tekst stanowi trzon czy raczej sens muzyki - choćby wspomniane Nightfall in the Middle-Earth czy Star One. Dla postronnej osoby ot jakiś metal, lepszy lub gorszy. Dla kogoś kto zna teksty - rodzaj jakiejś manifestacji fascynacji - pierwsze światem stworzonym przez Tolkiena, drugie - kinem sci-fi. No, ale faktycznie nie znam tekstów jakiś 90% piosenek jakie słyszałem.
|
|
|