Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.
Godzilla - 4 Stycznia 2010, 09:18
Wrzuć zdjęcie, koniecznie!
nureczka - 4 Stycznia 2010, 09:29
Rudus, zdjęcie jest niezbędne.
Martva - 4 Stycznia 2010, 11:01
Popieram
Zima się zaczęła i ptaszyska przylatują Najwięcej sikorek bogatek, sporo kosów, sójki, sikorki modre, trafi się wróbel (gdzie te czasy kiedy stado wróbli hałasowało rano w berberysie tak że spać się nie dało?), kowaliki, dzięcioły, sikorki ubogie, oraz kilka ptasząt co do których mamy wątpliwości gatunkowe: być może zięby, być może dzwońce, być może jery. Facet mojej siostry stwierdził że widział jemiołuszkę, ja upierałam się że jemiołuszki powinny być trochę czerwone, po czym obejrzeliśmy zdjęcia i uznałam że ta czerwień pochodzi chyba głównie z jarzębin w tle jednak jakiś kawałek obrzeżenia skrzydeł ma czerwony, a stworzenie za oknem zdążyło odlecieć.
W każdym razie głupie są te skrzydlaki okrutnie, bo zamiast jeść, tracą masę energii na odganianie się nawzajem
Rudus - 9 Stycznia 2010, 23:41
dla wszystkich fanow domowych alkoholi :]
http://www.youtube.com/watch?v=-lV3Vjt3xP0
Ambioryks - 10 Stycznia 2010, 22:03
http://www.youtube.com/watch?v=LU8DDYz68kM - coś dla miłośników zwierząt żyjących na sawannie. Scena starcia stada bawołów z polującymi lwicami sfilmowana przypadkowo przez grupę turystów. Moment 5:49 wzbudza zwątpienie, czy to faktycznie lew jest królem zwierząt czy królem sawanny. Ale kto by tam robił króla z bawołów.... na pewno ktoś, kto tego nie widział. Kiedyś puszczali to na National Geographic (już dość dawno temu).
dalambert - 10 Stycznia 2010, 22:16
Ambioryks,
Nec Hercules contra plures.
Czyli i lew d... gdy bawołów kupa
Fidel-F2 - 10 Stycznia 2010, 23:05
Ambioryks, świetny film
ilcattivo13 - 12 Stycznia 2010, 22:01
normalnie "nie chcem, ale muszem" - byyyyłoooo
Fidel-F2 - 13 Stycznia 2010, 09:51
i Ja nie widziałem????
ilcattivo13 - 14 Stycznia 2010, 19:03
nikt nie jest doskonały, nawet w tą złą stronę A mogłeś tego nie widzieć, bo wtedy byłeś za granicą
********************************
brat wystraszył Gruchę "kuocik" sobie spokojnie leżał na krześle, a brat mu rzucił gąbkę do zabawy. Grucha podskoczył pod sufit, w powietrzu zrobił salto i pół śruby, dzięki czemu od razu po wylądowaniu mógł spierniczać do salonu. Nie byłoby to zbyt śmieszne, ale Grucha w czasie skoku bardzo głośno zagwizdał. Lub zajęczał, bo świadkowie nie są zgodni
Za to po raz pierwszy odkąd Grucha jest w domu, ani jedna bombka nie zakończyła swojego żywota w czasie świąt. Zawsze albo się bawił zwisającymi, albo wdrapywał się na choinkę. A w tym roku nic. Albo się ustatkował, albo mu się znudziło.
Fidel-F2 - 14 Stycznia 2010, 21:41
albo zdychał będzie i pierdołami już się nie zajmuje
dalambert - 14 Stycznia 2010, 21:45
Fidel-F2, Grucha to twarde kocisko - po prostu olewa drobiazgi i czeka na wiosnę
Zgaga - 16 Stycznia 2010, 08:52
Biedna kocica przeżyła wczoraj stres. Wymiauczała wizytę u mnie. Ale w tym samym czasie miałam innych gości. Zdenerwowało się biedactwo. Są jednak ludzie, którzy nawiązują szybki kontakt ze zwierzętami. Jeden z gości w parę chwil złapał kontakt z kocicą i już wkrótce stres minął.
ilcattivo13 - 16 Stycznia 2010, 09:45
Fidel - grucha powiedział "Niedoczekanie Twoje"
Martva - 27 Stycznia 2010, 15:36
Dziś w nocy padł golden mojego kuzyna. W sumie bardziej mi żal bratanic niż psa (bo to jeden z najgłupszych i najbardziej antypatycznych zwierzaków jakie znałam i do dziś mam na udzie bliznę po jego kle), zwłaszcza że przez ostatni rok się męczył i myślę że teraz mu lepiej. Ale schiz był, bo co zrobić z dużym nieżywym zwierzakiem jak jest minus kilkanaście stopni? Pierwotnie mieli zamiar rozpalić duże ognisko żeby ziemia odtajała, ale okazało się że po wykopaniu kilofem kilkunastocentymetrowej warstwy gleby niżej jest już miękko.
Pamiętam że wilczarz mojej ciotki (mamy tego kuzyna) też odszedł jakoś w zimie i trzeba był strasznie kombinować żeby go pochować.
I właśnie przeczytałam w gazecie o psie znalezionym na krze 30 km od brzegów Bałtyku, który prawdopodobnie przypłynął Wisłą i siedział na tej krze od soboty. Biedak. Miał fuksa, że go wyłowili.
ihan - 27 Stycznia 2010, 16:50
Właśnie, wkurzające, że nie ma żadnego krematorium dla zwierząt, najbliższe w Bernie bodajże. Pochowanie dużego zwierzaka zaczyna być problemem. Uf, mam nadzieje, że Śmierdziel nie zdecyduje się odchodzić przez najbliższe kilka lat.
Kruk Siwy - 27 Stycznia 2010, 16:52
No cóż. A Bacutil?
Martva - 27 Stycznia 2010, 16:53
U nas na wsi z dużym psem nie ma problemu, kopie się grób w ogrodzie i się składa. Ale w zimie bywa ciężko.
Pamiętam że dawno dawno temu mojej siostrze na feriach padł szczur. I przywiozła go do Krakowa, żeby go pochować, nie pamiętam czy przez ten czas (pewnie koło tygodnia) trzymała go na balkonie czy w lodówce, bo mała byłam.
ihan - 27 Stycznia 2010, 16:56
Już to pisałam, i to pewnie kilka razy. Po pierwsze za utylizację zwłok zwierzęcia się płaci. Wcale nie mało. Po drugie nie ma opcji, że dopłacę i będę pewna, że go spalą. Z większym prawdopodobieństwem włosie i skórę sprzedadzą, mięso i kości przemielą na mączkę. Wiem, dziwna jestem, ale nie chcę by ktoś zarabiał za zwłokach mojego konia i przerabiał jego ciało. Ot, taka fanaberia.
Kruk Siwy - 27 Stycznia 2010, 17:09
Tedy trudno się mówi, spychacz, pół litra i po krzyku.
ilcattivo13 - 27 Stycznia 2010, 20:28
ihan, a dogadać się z PECem nie można? Jakby się zapłaciło (i dało flaszkę, albo dwie palaczom), to pewnie i pozwoliliby przypilnować palenia. U nas PEC ma podpisaną umowę z Nadleśnictwem, Policją i inszymi instancjami i jak się trafi "nieludzki denat", trafia od razu do pieca.
ihan - 27 Stycznia 2010, 21:21
jeszcze nie rozmawiałam, bo Ś jeszcze żyje. Jak porozmawiam co i jak i uzgodnię, to dam mu do zrozumienia, że już może umierać
Memento - 27 Stycznia 2010, 21:43
Kot-let.
Fidel-F2 - 27 Stycznia 2010, 21:46
kot-LED raczej
Memento - 27 Stycznia 2010, 21:51
ihan - 30 Stycznia 2010, 17:54
Śmierdzielowi otwiera się następny czerniak, ale może jak będę udawać, że nie zauważam (tzn. smaruję maścią od veta oczywiście), będzie dobrze. Wiem, panikuje, weterynarz też mi to mówi. No nic, zobaczymy. Przy poprzednim Ś ledwo chodził przez kilka tygodni, bo miał opuchnietą całą nogę, kilka miesięcy trzeba mu było smarować i wyciskać zbierająca się ropę i okołoczerniakowe wysięki, żeby się nie zamknęło, ale koniec końców ślicznie zaschło. Na razie zwierzak czuje się świetnie, ale też czerniak na rzepie ogonowym.
Lynx - 30 Stycznia 2010, 23:14
Omik mi na spacerze wczoraj uciekł i wpadł pod samochód. Szczęściem ten jechał dosyć wolno i psiak jest tylko trochę poobijany. Za to teraz boi się samochodów i spacery z jego wyboru są dosyć krótkie. Gdyby jeszcze chciał przychodzić zawsze jak go wołam.
Martva - 30 Stycznia 2010, 23:17
Uff, dobrze że nic się nie stało... z Varysem wychodzę ostatnio między 23.00 a północą, żeby mógł pobiegać, i ma niezwykły talent do włażenia na ulicę akurat pod ten jeden samochód który przejeżdża w ciągu kwadransa... Oczywiście wtedy głuchnie.
ilcattivo13 - 30 Stycznia 2010, 23:24
ja dziś mało nie przejechałem Gruchy. Zjeżdżałem po podjeździe w stronę garażu, ślisko, śnieg napierniczał tak, że ledwo cokolwiek widać, a ten bydlak sru z garażu pod samochód Mało lusterek w samochodzie matki nie urwałem... Jego szczęście, że potem nie pokazywał mi się przez godzinę na oczy, bo nie wiem co bym mu zrobił.
Kruk Siwy - 31 Stycznia 2010, 11:46
Przejechał byś.
|
|
|