To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

Agi - 5 Grudnia 2007, 10:47

Godzilla, u nas w sklepach można kupić również ser smażony z kminkiem (nie wyobrażam sobie sera smażonego bez kminku) z metra, czyli na wagę. Moim zdaniem jest lepszy od tego w pudełku z napisem "Wielkopolski ser smażony z kminkiem".
Fidel-F2 - 5 Grudnia 2007, 10:51

co to jest moczka?
hrabek - 5 Grudnia 2007, 10:52

Ja wiem, co to moczkał, ale zeby od razu to jesc? :twisted: :mrgreen:
Godzilla - 5 Grudnia 2007, 10:52

Ja u nas takiego z metra nie widziałam. Za to widziałam taki ser w pudełkach bez kminku, tak dla Kruka.

Nie wiem tylko dlaczego mówią, że to ser smażony. Naprawdę go smażą? Babcia nie przyrządzała go na patelni tylko umieszczała garnuszek na garnku z wrzątkiem i tam go podgrzewała.

Kruk Siwy - 5 Grudnia 2007, 10:55

Godzilla, ten syr to gdzie?
Kminek mi - sorry - pluskwami jedzie.
Przypomina mi się przepis z Imienia Róźy na syr z zasmażką...

Agi - 5 Grudnia 2007, 10:56

Godzilla, masz rację, taki ser jest gotowany w kąpieli wodnej, ale tradycyjnie nazywa się "smażony".
Kiedyś bawiłam się w robienie w domu, teraz ten "z metra" jest na tyle dobry, że kupuję.

dalambert - 5 Grudnia 2007, 11:42

Godzilla napisał/a
Wielkopolski ser smażony z kminkiem. Kupiłam
:)
JA TEŻ CHCĘ gdzie to cudo można w Warszawie dostać.. bo
Godzilla napisał/a
bo obecne sery nie chcą przyzwoicie gliw
Święte słowa :bravo
Pako - 5 Grudnia 2007, 12:10

Fidel-F2 napisał/a
co to jest moczka?

Taka potrawa dobra ;) Robi się ją z piernika, owoców wszelakich, gorzkiej czekolady i Bóg jeden wie czego jeszcze (obawiam się, że można tam wrzucić cokolwiek i i tak wyjdzie :P ). Ogólnie to nie bardzo wiem, jak się to robi. Wiem za to, że po około dwóch dniach robi się gęste, owoce wszelakie nabierają smaku cudownego, orzechy słodko chrupia, a całość jest przepyszna. Gdzieś na necie musi byc przepis ;)

A za ten moczkał, to ja cię hrabek więcej na ślunsk nie wpuszczę :twisted:

nikto - 5 Grudnia 2007, 14:07

Pako zaintrygowanam wielce ta moczką,pierwszy raz o czymś takim słyszę. Powiedz mi,tak na oko,czy ten przepis mógłby byc dobry? http://pychotka.pl/przepi...piernikowa.html Bo chciałabym to-to na Kaszuby przemycić ;)
Agi - 5 Grudnia 2007, 14:10

Kruk Siwy napisał/a
Kminek mi - sorry - pluskwami jedzie.


Nie mam porównania, nie próbowałam pluskiew ;P: :mrgreen:

Kruk Siwy - 5 Grudnia 2007, 14:16

Ale ja przeżyłem co najmniej dwie inwazje. Raz lazły do mieszkania od sąsiada piętro nizej a raz aż z parteru. To były krwawe (dosłownie) kampanie. A smród rozgniecionych pluskiew... no to obrzydliwe jest. Przemiłe stworzonka zostaly pokonane ale nawet po śmierci swych żywicieli jeszcze próbowały walczyć...
Viva la France! Dzięki Ci Francjo za środki chemiczne, które załatwiły sprawę.
To był koszmar. Ktoś kto się z tym nie zetknął nie potrafi sobie tego wyobrazić...

Iwan - 5 Grudnia 2007, 17:50

Cytat
Ja wiem, co to moczkał, ale zeby od razu to jesc?
ha ha , a mówił ci już ktoś hrabek że jesteś ciulniony :D bez obrazy oczywiście :mrgreen:


a ser z kminkiem to mi się tylko kojarzy taki ser co u nas nazywa sie domowy i jest strasznie śmierdzący :mrgreen:

ihan - 5 Grudnia 2007, 18:42

Sery są dobre. A im bardziej śmierdzące, tym lepsze. Smród jest miarą smaku sera. Rzekłam.
Iwan - 5 Grudnia 2007, 18:48

ja reż lubie sery ale z tym domowym to mam złe wspomnienia :D mój tata jest miłosnikiem tego sera i wszystko byłby ok gdyby trzymał go sobie w lodówce ale nie on musiał schować go sobie do szafki w kuchni żeby dojrzał odpowiednio :D no i jak tak poleżał jakiś czas to pech chciał że to ja otwarłem tą szafkę :D smród był taki że poczułem się jakby mi ktoś dał w morde aż mnie cofnęło :D od tego czsu nie mogę patrzeć na ten ser :D
ihan - 5 Grudnia 2007, 18:51

Oj Iwan, Iwan, a jak ten ser miał dojrzeć w lodówce, co? Słusznie zrobił twój rodziciel.
Z serowych historii, kiedyś koleżanka kupiła taki z czerwona pleśnią, pyyyyszny, ale cuchnął niemożebnie, Mój ulubiony magistrant nakarmiony tym serem poszedł na ćwiczenia i zionął na prowadzącego. Na szczęście bez ofiar się obyło.

Agi - 5 Grudnia 2007, 18:56

Lubię sery, ale przejrzałych i śmierdzących nie znoszę. Taki smród jest sygnałem, że zaczęły się procesy gnilne i śmierdzący obiekt należy czym prędzej wyrzucić. Ser domowy, czy smażony (nieważne, jak go zwał) po przygotowaniu należy obowiązkowo trzymać w lodówce, bo zaczyna się psuć. Gliwienie można zdecydowanie przyśpieszyć, bez szkody dla końcowego efektu przez dodanie do twarogu sody oczyszczonej.
Godzilla - 5 Grudnia 2007, 21:29

Ser kupiłam konkretnie u "Piotra i Pawła" na Tarchominie. Jeżeli macie gdzieś obok siebie coś z tej sieci, może też to sprowadzą.

I pełna zgoda, jeżeli gliwiejący ser zaczyna śmierdzieć, to już nic z niego nie będzie. Nawet nie ma co próbować. Trzeba wyczuć moment, kiedy należy go przetopić.

Agi - 5 Grudnia 2007, 21:37

Godzilla, "wyczuć" to najwłaściwsze określenie :bravo
Adashi - 5 Grudnia 2007, 21:53

Godzilla, mi się mylą te sery "topione" i "smażone", bo ich nie jadam, ale to co opisujesz to prawdopodobnie będzie tzw. "mordoklejek", niektórzy za tym przepadają, np Mientoto, ja osobiście nie cierpię :roll:
merula - 5 Grudnia 2007, 22:41

Zaczęłam akcję święta - kupiłam mak. W sobote będę mielić i zamrożę. I poczeka sobie do świąt.

A za takimi klejącymi serami nie przepadam. Jakoś do mnie nie trafiły chociaż namawiał mnie na smakołyk mój dawny chłopak, który je uwielbiał. Impregnowana jestem na ten wyrób.

Adashi - 5 Grudnia 2007, 22:54

A ten mak to na legalu? :twisted: :mrgreen:

Dobra, żartuję :wink:

hrabek - 6 Grudnia 2007, 08:14

Iwan napisał/a
ha ha , a mówił ci już ktoś hrabek że jesteś ciulniony :D bez obrazy oczywiście :mrgreen:


Ciulniony? Nie ciulaty? Mam rodzine na Slasku, wiec nie laduj mi tu slangiem ;P: :twisted: :mrgreen:

Iwan - 6 Grudnia 2007, 17:18

hrabek napisał/a
Ciulniony? Nie ciulaty?
masz racje :D ale tak śmiesznie odmienia mój kumpel z roboty i bardzo mi się to podoba :D
Martva - 10 Grudnia 2007, 14:02

Mój dzisiejszy obiad:
zupa warzywna z mrożonki, z odrobiną sambal oelek. Duuużo kukurydzy.
Oraz:
Zmielona marchewka (reszta poszła do ciasta), kwaśna, soczysta pomarańcza w kawałeczkach, pół łyżeczki miodu i odrobina oleju z pestek winogron. O dziwo, bez czosnku i chilli.

Na podwieczorek będzie marchwiak, jak moja siostra się zdecyduje który egzemplarz chce brać na kolację do potencjalnej teściowej :)

Kruk Siwy - 10 Grudnia 2007, 14:10

Rzyguuu!
O przepraszam na samą myśl zwróciłem całą treść żołądka. Znaczy : dwie kawy, herbatę, jogurt z makaronem i sałatkę z kurczakiem.
Efekt kolrystyczny niezły ale proszę Martva, nie powtarzaj takich zwierzeń. Bo zostła mi tylko żółć.

U mnie przaśna fasolka po bretońsku. Dużo kiełbachy. Wino czerwone.

Rafał - 10 Grudnia 2007, 14:12

Moje dzisiejsze śniadanie: kawa gorzka 8)
Obiad: jak zdąże to się zobaczy co zostało :wink:
Kolacja: nie jem bo się odchudzam :?

Co najsmutniejsze to wszystko prawda :evil:

Martva - 10 Grudnia 2007, 14:18

Kruku :shock: aaaaale o co chodzi? Przecież cukinii tam nie było ani grama (to Ty masz cukiniowstręt?). Że marchewka z pomarańczą? To dość znane zestawienie. Czy ciasto marchewkowe? Piernikowe jest zupełnie.
Kruk Siwy - 10 Grudnia 2007, 14:23

Jakby Ci to powiedzieć... wyobraziłem sobie konkretnie i plastycznie (a wyobraźnię mam sporą) dorosłą kobietę żywiącą się przez cały dzien, miesiąc życie marchwią z dodatkiem marchwi okraszonej odrobiną marchwii. W sosie karotkowym z dodatkiem sambal pimbol.
Popijamy sokiem marchwiowym. Vuala!

Adashi - 10 Grudnia 2007, 14:27

To od tego taka ruda jest! :twisted: :mrgreen: :lol: :wink:
Kruk Siwy - 10 Grudnia 2007, 14:28

I wredna?


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group