To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

merula - 3 Grudnia 2007, 09:08

to o czym mówisz to placuszki albo racuszki. racuchy smaży się na głębokim oleju lub smalcu. i są raczej nieregularnie kuliste.
Iwan - 3 Grudnia 2007, 17:25

z czego wy robicie te racuchy że sie tak ciągną :?: :mrgreen:

a że zbliżaja się święta to napiszcie jakie ciekawe potrawy bedziecie szykować :D

Martva - 3 Grudnia 2007, 17:44

Ja jak zwykle:
- barszczyk narkomana (na kwasie i grzybkach) z uszkami grzybowymi
- krokiety (wiecie, naleśniki z farszem grzybowo-kapuścianym, zwinięte i opanierowane)
- kutię
- jakąś fajną sałatkę, ale jeszcze nie mam pomysłu.

Iwan - 3 Grudnia 2007, 17:54

ja oczywiście nie mogę sie doczekać na moczkę :mrgreen: :mrgreen:
Martva - 3 Grudnia 2007, 18:09

Ale taką na słodko? Bo wrzuciłam w googla i mi dużo rzeczy pokazało, taką z piernika to może bym nawet lubiła ;)
Iwan - 3 Grudnia 2007, 18:20

tak taka z piernika :D to moje ulubione danie świateczne :D
Agi - 3 Grudnia 2007, 18:22

Ja robię (poza wszystkim innym) "pijanego pstrąga" - nazwa moja :wink:
Wg przepisu Halbańskiego jest to pstrąg po kanadyjsku, czyli
pstrąg gotowany w winno - octowej marynacie z dodatkiem marchewki, cebuli, goździków, pieprzu ziarnistego oraz tymianku.

Najlepiej smakuje na drugi lub trzeci dzień po przygotowaniu podawany prosto z lodówki.

Ziemniak - 3 Grudnia 2007, 18:22

A u mnie będzie mój ulubiony makaron z makiem, grzybowa z łazankami, kompot z suszonych śliwek i inne smakołyki :D
Martva - 3 Grudnia 2007, 18:26

Ja ostatnio otworzyłam puszkę kutii, kupionej rok temu dla siostry i niewywiezionej do Anglii (w bagażu sie nie zmieściła). Bo termin ważności: listopad 2007. Ble, co za koszmarnie słodkie świństwo, a wydawało mi się że domowa jest słodka...
Agi - 3 Grudnia 2007, 18:30

Nigdy nie jadłam kutii, u nas nie ma tradycji robienia tej potrawy, za to kluski z makiem też przygotuję.
Iwan - 3 Grudnia 2007, 18:33

kutii jeszcze nie miałem okazji skosztowaś, ale jak słodka to bewnie by mi smakowała, a co do kompotu z suszonych sliwek do mam do niego uraz z dzieciństwa :D kiedyś tata nam go zaserwował ale wiecej tego błedu nie popełnił :mrgreen:
ze słodkosci to jeszcze makówki beda ale za mnimi tak nie przepadam :wink:
a z ryb to najbardziej lubie rybe po grecku a tak to nie przepadam za rybami , karp odpada całkowicie :D

Ziemniak - 3 Grudnia 2007, 18:37

Karp dobry jest, tylko musi być mały, bo duże mułem śmierdzą :?
Agi - 3 Grudnia 2007, 18:40

Jadłam kiedyś karpia złowionego przez znajomego wędkarza w jeziorze - był pyszny, natomiast te pochodzące z hodowli nie smakują mi, niezależnie od wielkości.
corpse bride - 3 Grudnia 2007, 20:24

u mnie też nie było tradycji kutiowej, tylko klusko-makowa. ale zrobiłam raz, bo chciałam poznać i od tej pory robię regularnie. przepis mam z kuchni polskiej, tej starej i dużej, co pewnie każdy z was ma w domu.

a karpie lubię, bo są rybami :)

Martva - 3 Grudnia 2007, 20:32

A moja Mama ostatnio wyrzuciła tę starą kuchnię polską, myślałam że moje siostry ją zlinczują :roll: Zostawiła dosłownie kilka kartek. Masakra.
Agi - 3 Grudnia 2007, 20:41

Starej "Kuchni polskiej" nie mam, ale kiedyś dostałam w prezencie "Kuchnię wielkopolską" i często z niej korzystam. Przepisy nie udziwnione, wiele potraw regionalnych, fajna sprawa.
Jolietka - 4 Grudnia 2007, 07:53

stare książki z przepisami są cudowne: kopa jaj, tona masła, smalec, gęsi, kaczki!
toż współcześni dietetycy dostaliby zawału, albo szlag by ich.
Słyszałam kiedyś świetną wypowiedź: jedzenie dzieli się na smaczne i zdrowe. ja wolę smaczne
święte słowa, wszystko co dobre niestety musi byc chociaż trochę tłuste.
Wigilia
ach
jednak lubię lepić uszka i pierogi ze swoja Mamą, te kilka godzin to niby dużo, ale właśnie wtedy Mamuśka opowiada różne rodzinne historie i wspominamy ludzi, których już między nami nie ma. Jest cudownie.
Ale i tak najbardziej lubię spośród dań Wigilijnych łazanki z kapustą i pierogi. Karp mógłby nie istnieć. Kutia? owszem, ale nie za dużo. Za to uwielbiam pierniczki i pierniki i z dobrym skutkiem sama je piekę.

merula - 4 Grudnia 2007, 08:38

U mnie obowiązkowo barszczyk z uszkami, taki jak u Martvej, pierogi z kapustą i grzybami, jakieś ryby, jeszcze nie podjęłam decyzji, bo akurat w tej materii nie ma u mnie kanonu i obowiążkowo kluski z makiem i makowniki.
Bez klusek z makiem nie ma Wigilii.
A na święta zrazy zawijane albo gęś albo co mi tam brat podpowie.

dalambert - 4 Grudnia 2007, 08:43

Mój dom jest,ze szkoly Zupy Grzybowej Wigilijnej - same prawdziwki suszone moczone, z włoszczyzną gotowane , w makaronik krojome + łazanki i śmietana oczywiście,
osobiście robię kotleciki rybne w galarecie z rodzynkami, a dziewczyny kombinują do nich sos tatarski, no i obowiązkowo makowczyk na kruchym spodzie / spód może być oszukany, czyli z "burych petitów".
Jolietka napisał/a
stare książki z przepisami są cudowne: kopa jaj, tona masła, smalec, gęsi, kaczki!
pamietam taki zapis w książce z XIX wieku / I połowa/
określający czas kręcenia ciasta na Babę Wielkanocną : " Ciasto kreci się aż szósty kuchcik padnie" czyż nie cudo ? :)

merula - 4 Grudnia 2007, 09:19

Albo " weźmij silna dziewkę..."

Mnie uwiódł przepis na " ser z zająca". Nie wiem jak to smakuje, ale obiecałam sobie, że dla samej nazwy kiedyś to upichcę.

dalambert - 4 Grudnia 2007, 10:52

merula napisał/a
ser z zająca.
czy aby nie z Ćwierciakiewiczowej to? ,wydaje mi się, że chodzi o rodzaj pasztetu / na zimno/ bo w tamtych szczęśliwych czasach istniały również pasztety / na gorąco/ w kruchym cieście zapiekane, hej
Agi - 4 Grudnia 2007, 11:09

Sprawdzę w domu, bo mam Ćwierciakiewiczową na półce. Czasem nawet korzystam, oczywiścię przeliczając w proporcji kopy i garnce na sztuki i mililitry :wink:
Adashi - 4 Grudnia 2007, 11:30

Za karpiem nie przepadam, bo jest tłusty, wolę szczupaka albo najlepiej okonia, prosto z jeziora :wink: Barszcz z uszkami to je to! :mrgreen: Uwielbiam :D Natomiast kutia, makiełki, kompot z suszonych śliwek i inne tego typu wynalazki... e tego... nie bardzo :roll:
Zrazy wołowe, medaliony z indyka, czy pieczyste z królika - o tak! W sam raz na świąteczny obiad :wink:

Martva - 4 Grudnia 2007, 12:09

A ja uszek kiedyś nie lubiłam, za czasów kiedy nie jadłam niczego (aż trudno mi uwierzyć że kiedyś nie jadłam niczego). Bo miały grzyby. A grzyby były be, chyba że marynowane kurki, albo małe rydze.
Kompot z suszonych owoców... w sumie u mnie w domu rodzinnym jakoś nie było tej tradycji, bywał w domu rodzinnym Taty (ale wtedy nie lubiłam) a teraz zdarza nam się wigiliować z rodzina od strony Mamy, mieszkającą po sąsiedzku, i tam sobie odrobinkę nalewam. Bo w sumie to byłaby fajna rzecz, gdyby nie miała suszonych śliwek ;P:
Kutię jadałam od zawsze, bo była dobra i słodka. Tylko że u nas to jest coś jak nadzienie do makowca, ma miód, bakalii mnóstwo, odrobinę konfitur wiśniowych albo pigwowych i niedużo pszenicy. A u jednej z moich ciotek domem zajmowała się pani ze Wschodu i kiedyś przyrządziła kutie na swój sposób - przypominało to podobno zupę makowo-pszeniczną, półpłynne było, mało słodkie i mało bakaliowe. I do mnie taka wersja nie przemawia ;)
Tradycji pierogowych u nas nigdy nie było, zawsze tylko krokiety.
A w tym roku może zrobię jakiś eksperyment - soja udająca rybę po grecku, albo kulebiak drożdżowo-kapuściano-grzybowy, albo pasztet ze strączkowców, żeby mieć do czego pożerać śliwki w occie? Jeszcze nie wiem, możliwe że nie będzie mi się chciało i już.

I nieświątecznie (albo nie do końca): sezon na pomarańcze! :D

dalambert - 5 Grudnia 2007, 08:06

Adashi napisał/a
Za karpiem nie przepadam, bo jest tłusty, wolę szczupaka albo najlepiej okonia
Wszystkie one rybki dobre, a jak wprost z wody to pyszne,
u mnie żona zapowiada na Wigilię lososia w koperkowym sosie, też niezły no nie ?

Godzilla - 5 Grudnia 2007, 10:14

Zachciało mi się grochu. Zrobiłam sobie z niego pastę na chleb, korzystając z przepisu w adwentystycznej książce kucharskiej (Martva wie o co chodzi :mrgreen: ). Niezłe wyszło!

A ponadto znalazłam w sklepie tajemnicze pudełko z napisem "Wielkopolski ser smażony z kminkiem". Kupiłam w ciemno, żeby sprawdzić o co chodzi. W środku jest gliwuś, prawie taki jak robiła moja babcia (he he, bo serka mojej babci żadna fabryka nie prześcignie. Ja niestety też nie, bo obecne sery nie chcą przyzwoicie gliwieć, tylko zaraz robią się gorzkie). Już połowę zdążyłam wysmarować na chleb.

Kruk Siwy - 5 Grudnia 2007, 10:18

Kminek, błee!
Ale dobrze śmierdzący ser - mniam!

Godzilla - 5 Grudnia 2007, 10:32

Porządny gliwuś nie śmierdzi, chyba że ktoś ma awersję akurat do tego zapachu. I jest bardzo smaczny. Właśnie z kminkiem.
Kruk Siwy - 5 Grudnia 2007, 10:34

Kminku jako takiego nie lubię. A kwestia - śmierdzi - pachnie dyskusyjna jest. Kocham te "pachnące" inaczej. I gdyby nie cena żarłbym codziennie.
Pako - 5 Grudnia 2007, 10:36

A ja wrócę do moczki... Eh, Iwan, smaka mi narobiłeś... ale moczka jest dobra, zwłaszcza że raz w roku (raz w roku znaczy od wigilii do połowy stycznia :P ). Zawsze schodzi ze trzy garnce (nie garnki, wielkie gary muszą być). Przyjeżdżam do kumpla - też moczką częstują. Do kobiety przyjadę, pewnie też moczka będzie. Co najlepsze - każda jest inna, wszystkie pyszne.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group