To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Park marzeń [gry] - Co robić? Czyli w co grać?

Matrim - 5 Kwietnia 2010, 21:26

Adon napisał/a
Nie muszą utrzymywać kosztownych łącz i serwerów.


Ale to suwerenny wybór producenta - jeśli chce sobie generować dodatkowe koszty, to jest tylko i wyłącznie jego sprawa i jego straty ewentualne.

Adon napisał/a
Akurat ja gwiżdżę na takie udogodnienie.


Ja też. Ale popatrz szerzej, nie tylko na siebie. Ludzie chcą udogodnień, gracze na pewno też. Nie każdy chce i umie (smutna prawda) dbać o swoje pliki. Ci to tak robią wyrośli w latach 90. a potem zaczęła się era ułatwiania i pomagania we wszystkim. Ludzie chcą wygód. Każdy jeden. Pustelnik gdzieś w górach może mówić, że nie, ale i tak sobie otoczenie dostosuje jakoś do siebie. Mówiłem tylko o tym większym obrazku, Adonie - że takie zabezpieczenie nie jest z założenia złe. Bo dostęp do sieci ma już znaczna część społeczeństwa, nawet w Polsce i ktoś postanowił z tego skorzystać.

Adon napisał/a
Ilość graczy szacowali tłocząc pewną ilość płyt z grą


W sumie racja. Ale gazety też się drukuje w nakładach znacznie przekraczających potencjalnych czytelników, a potem są zwroty. Wszystko jest policzone. Co nie zmienia faktu, że ktoś mógł przekombinować :)

Adon napisał/a
Bardzo, bardzo zły przykład. Crackami do gier zajmują się zwykle ludzie CONAJMNIEJ tak samo dobrzy jak ci, którzy je piszą. Idąc tropem Twojego porównania równie dobrze ja mógłbym usiłować zabezpieczenia gry złamać młotkiem.


Nie zrozumiałeś. Chodziło mi o to, że ci crackujący nie są właśnie (oficjalnie!) wśród producentów, a potrafią tak walnąć młotkiem, że gra zadziała stabilniej. Chwała im za to, ale jeśli są tacy zdolni, to może niech się zajmą oficjalnym usprawnianiem programów, a nie działaniem w podziemiu? Zresztą nie wykluczam, że zabezpieczający i crackujący, to ta sama grupa.

Adon napisał/a
Zauważ, że zabezpieczenia tak naprawdę uderzają w tych, którzy kupują oryginał - to im uprzyjemniają życie, nie w piratów.


Uogólniasz. Masz rację tylko w przypadku, gdy zabezpieczenie utrudnia uruchomienie, a tak jest z ACII, tak? Wpisanie kodu z instrukcji, czy innego dinksa, jest aż takim utrudnieniem? Według mnie żadnym. A co do książek i szyfrów... Jeśli wiesz co kupujesz, to ci to nie powinno przeszkadzać, jeśli chcesz sobie odszyfrowywać, to odszyfrowujesz. Liczysz się z tym, prawda? Crackowanie jako ułatwianie uruchamiania jakoś do mnie nie przemawia, bo zabezpieczenie nie ma na celu utrudnienia dostępu, tylko utrudnienie nielegalnego rozprowadzania.

Adon - 5 Kwietnia 2010, 23:16

Matrim napisał/a
Mówiłem tylko o tym większym obrazku, Adonie - że takie zabezpieczenie nie jest z założenia złe. Bo dostęp do sieci ma już znaczna część społeczeństwa, nawet w Polsce i ktoś postanowił z tego skorzystać.

No, jeśli wymaga tylko zalogowania się na serwer gry w celu stwierdzenia legalności (tak jak np. w COH), to mi to wcale nie przeszkadza. Ale jeśli bez łącza, a już zwłaszcza jeśli serwer producenta leży/jest obciążony, nie da się gry uruchomić inaczej, to jest to już porażka.

Matrim napisał/a
W sumie racja. Ale gazety też się drukuje w nakładach znacznie przekraczających potencjalnych czytelników, a potem są zwroty. Wszystko jest policzone. Co nie zmienia faktu, że ktoś mógł przekombinować

Gra to nie gazeta. Wyprodukowanie jednego numeru danej gazety to zupełnie inne koszty niż tytułu gry. Tu nie ma miejsca na zwroty, bo następna część się na pewno też sprzeda. Tu musi się sprzedać wszystko, bo nie będzie budżetu na następny tytuł. Inna liga, inny budżet, inne wymagania i niebezpieczeństwa.

Matrim napisał/a
Masz rację tylko w przypadku, gdy zabezpieczenie utrudnia uruchomienie, a tak jest z ACII, tak?

Dokładnie tak. Zabezpieczenie wyjątkowo utrudnia, a często nawet uniemożliwia uruchomienie. Jak zatem? ;p

Matrim napisał/a
Wpisanie kodu z instrukcji, czy innego dinksa, jest aż takim utrudnieniem? Według mnie żadnym.

Dla Ciebie żadnym, a mi to przeszkadza. Nie lubię gdy mi się niepotrzebne instrukcje walają po biurku i w okolicach, bo mogą mi się zgubić, czy uszkodzić. Nie lubię, jak mi płyta wiecznie szumi w czytniku, albo się rysuje czy co tam się jej jeszcze może stać (znajomy kupił sobie kiedyś Diablo, grał w nie latami, a płytka, która od samego początku nie wyglądała zbyt solidnie powoli sobie pękała od środka, aż wreszcie trzasnęła w czytniku. Gdyby płytka posłużyła tylko instalowaniu gry, mogłaby sobie być badziewnie wykonana i nie byłoby raczej tego problemu.)
Nie jestem w takim punkcie widzenia odosobniony. Bo (zdarta płyta), zabezpieczenie przeszkadza tak naprawdę tylko legalnym nabywcom.

Matrim napisał/a
Crackowanie jako ułatwianie uruchamiania jakoś do mnie nie przemawia, bo zabezpieczenie nie ma na celu utrudnienia dostępu, tylko utrudnienie nielegalnego rozprowadzania.

Ale tego zadania nie spełnia, jaki zatem jego sens? Jeszcze raz, bo widzę, że nie możesz tego zaakceptować. Zabezpieczenia antypirackie utrudniają życie tylko nabywcom oryginałów. Złodziejom wcale.

Matrim - 5 Kwietnia 2010, 23:32

Adon napisał/a
Jak zatem? ;p


No zatem tak. To nie było pytanie z mojej strony, tylko upewnienie. Nie zamierzam i nie zamierzałem bronić producenta, który spaprał robotę, ale staram się zrozumieć pewien trynd i nie bojkotować z tego powodu jednej albo drugiej produkcji. Tylko tyle, od samego początku :)


Adon napisał/a
Gra to nie gazeta.


Zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, ale nie wmówisz mi, że producent tłoczy płyty "na miarę", czyli tyle ile sprzeda :) Zawsze coś się zmarnuje, jak z gazetą.

Adon napisał/a
Dla Ciebie żadnym, a mi to przeszkadza.


Powtórzę: popatrz szerzej. Kupując oryginał z zabezpieczeniami itepe, kupujesz też (umówmy się, że teoretycznie, żeby uniknąć sporów) wsparcie producenta. Kupujesz program na nośniku. Jeśli nośnik się uszkodzi, możesz próbować przecież go wymienić. Jak to wygląda w rzeczywistości to inna sprawa. Do czajnika też masz instrukcję, pudło i gwarancję - jak coś się spierniczy, to wymienią, nierzadko na nowy, z nowymi papierami. Narzekanie na jakość płyt, czy poniewierające się papiery jest trochę na wyrost :)

Adon napisał/a
Ale tego zadania nie spełnia, jaki zatem jego sens? Jeszcze raz, bo widzę, że nie możesz tego zaakceptować.


A to, że ludzie przejeżdżają na czerwonym świetle oznacza, że trzeba wyłączyć wszelkie sygnalizacje, bo są jednostki, których to nie obchodzi? O to mi chodzi. I jedyne, czego nie akceptuję, to traktowania wszelkich zabezpieczeń jako "zła wcielonego i spisku przeciw klientowi" :)

Adon napisał/a
Zabezpieczenia antypirackie utrudniają życie tylko nabywcom oryginałów. Złodziejom wcale.


Z tym się nie zgodzę, bo to tylko twoje zdanie. Gdyby wszyscy klienci tak uważali, nikt by nie kupował legalnego oprogramowania :) A ktoś to kupuje, więc mu to nie przeszkadza.

ilcattivo13 - 5 Kwietnia 2010, 23:51

Pamiętam dyskusje dot. antypirackich zabezpieczeń gier, które toczyły się jeszcze na łamach Top Secreta i Gamblera. I do dziś dnia jestem tego samego zdania, które konkludowało tamtejsze artykuły, że jedyne skuteczne zabezpieczenie antypirackie, to mniejsza cena gry. Jeśli zdało to egzamin u naszych ukochanych Rosjan, to dlaczego nikt tego nie robi na całym świecie? Obecnie gry wydaje się w milionowych nakładach, który z reguły się nie sprzedaje, a potem trzeba grę przecenić (najczęściej puszczając ją w jakiejś taniej serii wydawniczej), przy okazji drukując nowe opakowania, a najczęściej też tłocząc całkiem nowe płytki... Żeby było śmieszniej, pierwsza przecena tez prawie nigdy nie pozwala na sprzedanie nawet większej części nakładu, więc robi się kolejne przecenki...
Przecież to jest głupota do kwadratu, której nikt nie zauważa. Żeby wyprodukować nowe egzemplarze gry, to trzeba oprócz samej produkcji opłacić też nową akcję promocyjną (bo z reguły zmienia się szata graficzna wydania, dochodzą znaki towarowe serii wydawniczych, itp.), transport gier do sklepów itp., a to wszystko kosztuje. Głupota decydentów jest tym większa, że oni wprowadzają te swoje kretyńskie zabezpieczenia właśnie po to, żeby zarabiać więcej pieniędzy. I tylko zapominają, a może wręcz o tym nie wiedzą, że oszczędzanie to też droga do wypracowania zysku...

Owszem w obecnych czasach sprzedaż nowej i świetnie się zapowiadającej gry w cenie rzędu 25 - 30 pln może być problemem. Bo część ewentualnych kupców może sobie pomyśleć: "Nowy hit za 25 pln? To jakieś oszustwo, nowa gra za taką cenę nie może być dobra.". Inni pewnie jeszcze coś innego wymyślą, ale przy tej cenie, prawie nikt nie będzie żałował kasy, a już na pewno nie tak, jak ja gdy kupiłem za ponad stówę "zaflegmione nasienie szatana" (czytaj "Mass Effect").

A co do zabezpieczenia "Assassin Creed 2" - chwilę pogóglałem i znalazłem, że jest już crack, który pozwala na zapisywanie save'ów na dysku twardym... No i na ch*j im się te zabezpieczenie zdało?

Gorsze jest to, że w tym tempie rozwoju "zabezpieczeń antypirackich", gry będą nie dość, że droższe (bo zabezpieczenia kosztują coraz więcej), ale i coraz bardziej restrykcyjne. A co będzie za dwa czy trzy lata? Legalnie zakupioną grę będzie można odpalić wyłącznie w licencjonowanej kafejce internetowej wydawcy gry? A może każde uruchomienie gry będzie się wiązało z możliwością odwiedzenia gracza przez lotną ekipę najemnych komandosów sprawdzających legalność oprogramowania? Przecież to robi się, delikatnie mówiąc, coraz bardziej poj*bane.

ketyow - 6 Kwietnia 2010, 00:01

Matrim napisał/a

Nie rozumiem podejścia. Każdy chroni dzieło własnych rąk/głów przed niepowołanym wykorzystaniem. Producenci się zabezpieczają, a hakerzy za punkt honoru poczytują sobie jak najszybsze rozbicie zabezpieczeń. Taka prawda. Ale na tym forum był już nie raz omawiany problem kopiowania książek, rozprzestrzeniania ich w sieci i strat z tego tytułu. Dla mnie to za jedno - gry a literatura. Nie uśmiechałoby mi się, gdyby ktoś mi zwinął moją pracę i rozdał ją za darmo.


Widzę, że wyciąłeś sobie z kontekstu jedno tylko zdanie, które Cię interesowało i zmieniłeś sens całej mojej wypowiedzi. W drugim zdaniu wyraźnie napisałem, że nie wydam ani złotówki na gry, z którymi będę musiał walczyć (męczyć się z ich zabezpieczeniami), aby rozsądnie grać. Jestem jak najbardziej za zabezpieczaniem gier, jeśli twórcy myślą, że im to pomoże, jednakże NIE popieram tego, jeśli zabezpieczenie przede wszystkim godzi w człowieka, który kupuje oryginał, bo ten który spiraci, nie będzie musiał się o nic martwić. Jeżeli zabezpieczenie ma być uciążliwe, to mnie w zad mogą cmoknąć. Oryginały też krakuję, bo nie lubię jak mi napęd płytkę miele. Gdyby książki zabezpieczali np. w formie zdrapki, gdzie przed przeczytaniem każdej strony musiałbym zdrapywać jakąś zasłaniającą treść warstwę ochronną, to też zacząłbym chyba czytać ebooki. Gdyby oryginalne filmy miały reklamy wrzucone w środku, by zredukować straty za piractwo, to nie kupiłbym oryginalnego filmu. Czyli jeszcze raz - jeśli oryginał jest GORSZY od pirata, bo skutecznie denerwuje i zabija przyjemność z rozgrywki, to nie podzielę się moimi pieniędzmi, bo płacę za przyjemność, a nie nerwy. Czekam i marzę o grach, za 35-40 zł, gdzie zamiast instalacji, rejestracji itd., wystarczy skopiować grę z płyty na dysk i będzie działać - wtedy obiecuję, że nigdy nie tknę wersji pirackich. Plus - chcę mieć wybór oryginalnej ścieżki językowej, gdy kupuję grę w Polsce. Ileż razy kupiłem oryginał, by potem wyklinać grę i swą głupotę a następnie zasysać wersję angielską - czy to nie paranoja?

Dopiero doczytałem posty z tej strony - podzielam zdanie ilcattivo, najlepszym sposobem na piratów jest cena. Bo zawsze znajdzie się idiota, który i coś darmowego będzie piracił, ale kiedy ceny będą na odpowiednio niskim pułapie sprzedawalność je odrobi. Kiedy przechodzę koło gier z ekstra klasyki za 20-25 zł, gdy upatrzę coś, czego nie znam recenzji a przypuszczam, że MOŻE mi się spodobać - biorę bez zastanowienia. Do dziś mam w półce takie gry, które mam jeszcze zapakowane i nie instalowane, ale nie żal mi tych 20 zł. I mówię to jako biedny student, który ledwie koniec z końcem wiąże. Ale odmówię sobie tego czy tamtego i na tę tanią grę od czasu do czasu mnie stać. A przecież grupa do której gry trafiają przede wszystkim, to młodzież nie posiadająca własnych zarobków i dostająca jakieś tam kieszonkowe. Parę(naście) lat temu z kieszonkowego na oryginalną grę musiałbym zbierać kasę kilka miesięcy!

Adon - 6 Kwietnia 2010, 00:11

Matrim napisał/a
Zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, ale nie wmówisz mi, że producent tłoczy płyty na miarę, czyli tyle ile sprzeda :) Zawsze coś się zmarnuje, jak z gazetą.

Ale Ty z kolei mi nie wmówisz, że tłoczy aż tak na wyrost.

Matrim napisał/a
Powtórzę: popatrz szerzej. Kupując oryginał z zabezpieczeniami itepe, kupujesz też (umówmy się, że teoretycznie, żeby uniknąć sporów) wsparcie producenta. Kupujesz program na nośniku. Jeśli nośnik się uszkodzi, możesz próbować przecież go wymienić. Jak to wygląda w rzeczywistości to inna sprawa.

No właśnie patrzę na to szerzej. Jak jest podsumowałeś ostatnim cytowanym zdaniem.

Matrim napisał/a
A to, że ludzie przejeżdżają na czerwonym świetle oznacza, że trzeba wyłączyć wszelkie sygnalizacje, bo są jednostki, których to nie obchodzi? O to mi chodzi. I jedyne, czego nie akceptuję, to traktowania wszelkich zabezpieczeń jako zła wcielonego i spisku przeciw klientowi :)

Złego porównania użyłeś. Złodziej żeby uruchomić auto wkłada kluczyk do stacyjki. Legalny dzwoni do antyterrorki, żeby uprzedzić, że będzie uruchamiał i prosi o aktualny kod dostępu do swego auta. Potem przechodzi szereg wbudowanych zabezpieczeń, odbija swoje odciski palców, spowiada się, a wreszcie jak specjalna jednostka w siedzibie producenta auta stwierdzi, że to na pewno ten, który jej zapłącił za auto może je uruchomić. Prędzej tak bym to określał metaforą.

Matrim napisał/a
Z tym się nie zgodzę, bo to tylko twoje zdanie. Gdyby wszyscy klienci tak uważali, nikt by nie kupował legalnego oprogramowania :) A ktoś to kupuje, więc mu to nie przeszkadza.

A ja się z kolei z tym tym nie zgodzę. Jak pisałeś, spójrz szerzej. Może ludzie tolerują te zabezpieczenia, bo nie mają innego wyjścia? Bo się boją nalotów policji, bo ostatnimi czasy o prawa producenta dba się dużo bardziej, niż o prawa konsumenta, który ma płacić i nie marudzić? A może ktoś kupuje cały ten soft z banalnego powodu, jak ja? Bo uważa, że za czyjąś pracę należy uczciwie zapłacić? I nie zmienia to faktu, że mu te zabezpieczenia przeszkadzają? Bardzo marginalizujesz problem sugerując, jakbym to ja był tym jedynym malkontentem, któremu zabezpieczenia przeszkadzają.
A prawda niestety jest właśnie taka, że producenci legalnych nabywców traktują jak potencjalnych złodziei i tylko i wyłącznie im utrudniają życie. Bo jeszcze raz, do znudzenia, powtórzę, prawdziwym złodziejom zabezpieczenia w niczym nie przeszkadzają.
Rację ma ilcattivo13. Najskuteczniejszą bronią przeciw piratom jest obniżenie nieco ceny, a nie kolejne zabezpieczenia, które są coraz droższe i coraz bardziej uciążliwe.

ketyow - 6 Kwietnia 2010, 00:19

Adon napisał/a

Złego porównania użyłeś. Złodziej żeby uruchomić auto wkłada kluczyk do stacyjki. Legalny dzwoni do antyterrorki, żeby uprzedzić, że będzie uruchamiał i prosi o aktualny kod dostępu do swego auta. Potem przechodzi szereg wbudowanych zabezpieczeń, odbija swoje odciski palców, spowiada się, a wreszcie jak specjalna jednostka w siedzibie producenta auta stwierdzi, że to na pewno ten, który jej zapłącił za auto może je uruchomić. Prędzej tak bym to określał metaforą.


Dokładnie. A sytuację twórcy-kupujący-piraci doskonale przedstawia animowany gif, który wrzuciłem stronę wcześniej.

Matrim - 6 Kwietnia 2010, 00:43

No jak rrrany, zaraz się zaczniemy przekrzykiwać, bo rozmowa już przybiera anty-ambioryksowy ton :)

Zacząłem od prostego pytania "Czy warto zagrać a ACII ze względu na fabułę?". Pierwszy Adon napisał, że ma złe wrażenia (chociaż nie grał, jeśli dobrze rozumiałem, bo bojkotuje Ubi za zabezpieczenia. Tak?) I stąd się wzięła dalsza część dyskusji.

Zgadzam się - niższe ceny, to lepiej dla wszystkich. Podobny argument był, zdaje się, przy okazji ogólnopolskiej dyskusji na temat cen książek. Zresztą, to podstawowa zasada ekonomii.

Zgadzam się - zabezpieczenie, które jest uciążliwe jest ZŁE! Napisałem to wcześniej. Ale wpisanie kodu przy instalacji według mnie nie jest uciążliwe. Według mnie! :)

Zgadzam się - polskie ścieżki dźwiękowe tylko do wyboru!

Jedna sprawa - dobra wola :) z obu stron. Ja wiem, że to stare i niemodne, ale wolę myśleć, że jak mi się płyta spierniczy, to ją będę mógł wymienić. Jeśli nie - to wtedy się będę martwił.

Nie róbcie ze mnie krzyżowca walczącego o legalność oprogramowania, bo mnie ten temat ani ziębi, ani grzeje. Nie moje to zajęcie. Temat pojawił się rano i się potoczył, jak każdy. Jest was trzech na mnie jednego, więc przyjmijmy, że macie rację, co? Bo już mi się kolejnych armat nie chce wytaczać, kręgosłup mam do d*** :)

ilcattivo13 - 6 Kwietnia 2010, 02:05

mnie tam "pasi" :wink:

A co do pytania, to mi się AC2 nie podoba. Widziałem jak grał w to kumpel i uważam, że to przerost formy nad treścią, a fabuły, to w tym tyle co kot napłakał. "Redneck rampage" miał więcej i lepszej fabuły.

ketyow - 6 Kwietnia 2010, 10:12

Matrim, heh, wybacz jeśli poczułeś się atakowany - moja złość na producentów mogła się przelać na poprzednie posty, bo naprawdę mi nie w smak, kiedy zasadzają mi pułapki pod nogami kiedy chcę zagrać ;)

Choć wyraźnie widziałem Twoje prośby o konkrety z gry i wiem, że nie zaczynałeś dyskusji :)

Jeśli o grę chodzi, to nie widziałem jej, ale jedynka nie podobała mi się tak bardzo, że na dwójkę nawet nie zamierzam patrzeć. To typowa konsolówka, które mnie (mnie, rozumiem że inni grają! ;) ) obrzydza, ale to temat na osobną wojnę :mrgreen:

Matrim - 6 Kwietnia 2010, 13:02

ilcattivo13, o, i to już jest jakiś konkret ;)

ketyow, nie ma zmartwienia, jak to mawiał Rincewind. Zdaję sobie sprawę, że to dość kontrowersyjny problem.

Co do pierwszej części AC - mnie znudziło dość szybko, ale właśnie ponoć dwójka nie jest już tak monotonna, a i fabuła jest jakaś szersza - stąd moje pytanie.


W takim razie może zapytam inaczej: w które, waszym zdaniem, gry warto zagrać ze względu na fabułę i/lub historię?. Wiedźmin mi przypasował, ale też Uncharted 2, czy Batman, wciągnęła mnie historia w Dragon Age, ale co dalej? :) Nie jestem zatwardziałym graczem, wyrosłem z tego, ale czasem bym sobie w coś zagrał. Tylko nie w bezmyślną sieczkę - musi być fabuła! Najlepiej filmowo-książkowa :)

ilcattivo13 - 6 Kwietnia 2010, 13:13

polecam klasykę erpegów: Fallout 2, Planescape i Arcanum, z mieszanin erpegowo-strzelankowych Deus EX i System Shock 2, z czystych strzelanin, stary Farcry miał fajną fabułę. Nasz swojski Call of Juarez też nie ma się czego wstydzić... Ew. starusieńki Outlaws (ale do tego, to już trzeba mieć dużo samozaparcia i Dosboxa :wink:
Matrim - 6 Kwietnia 2010, 13:23

ilcattivo13, wszystko to przerobiłem już daaawno, za młodzieńczych czasów :)
ketyow - 6 Kwietnia 2010, 14:27

Bioshock też miał fajną fabułę i ponoć Bioshock 2 wcale nie odstaje pod tym względem. Z takich młodszych gier. A wracając do nie wymienionych staroci - Morrowind.
ilcattivo13 - 6 Kwietnia 2010, 20:55

ketyow - fabuła w Morrowindzie? :shock: W grze, której nie dałem rady ukończyć z powodu wszechobecnej nudy?

Matrim - no to będziesz miał problem, bo teraz jak gra ma fajną fabułę, to jest kompletnie niegrywalna, albo to jakaś zręcznościówka. A jak gra jest erpegopodobna, to z fabułą raczej cienko... Może jeszcze jakieś przygodówki ratują tu sytuację i może jeszcze fpp... Ale szczerze mówiąc, ja od kilku lat nie spotkałem gry z fajną fabułą... Chyba, że moje standardy "fabularne" są mocno zawyżone.

Matrim - 6 Kwietnia 2010, 23:38

ketyow, z Bioshockiem to mam tak, że gdzieś kiedyś przeczytałem nieopatrznie o dość istotnym zwrocie akcji i... no, kicha, nie? :)

ilcattivo13, problem już mam, dlatego pytam :) Zręcznościowość mi nie przeszkadza, wspomniany Uncharted ma ciekawą historię i to mi wystarczy, żeby trochę się pomęczyć. Wiedźmin był fajny pod tym względem i był nasz klimat. Spróbowałbym Mass Effecta 2, ale załamała mnie pełna polska lokalizacja i żadnych opcji do wyboru w tym względzie.

ketyow - 7 Kwietnia 2010, 00:53

A mnie się Morrowind i fabularnie i grywalnie bardzo podobał. Cały jego świat mnie urzekł. Jeśli chodzi o TEN zwrot akcji w Bioshocku - to pamiętam jak mi kopara opadła jak się dowiedziałem - i to był shock :D Szkoda, że ktoś spoilera Ci nie rzucił :|
Homer - 7 Kwietnia 2010, 20:29

Matrim - Szukasz gry z historią i fabułą? -> Vampire The Masquarade: Bloodlines [jeśli Cię wiek nie odstraszy to starsza część VtM: Redemption też wymagane walory]. Lokalizacji ME2 bać się nie musisz.
Matrim - 7 Kwietnia 2010, 23:54

Homer, historią w sensie "ciekawą", a nie "oparta na faktach" :) Redemption gdzieś mam jeszcze. A na pewno miałem :)

Nie o to chodzi, że boję się lokalizacji. Ja je traktuje jako ciekawostki raczej. Męczę się oglądając filmy z lektorem, w formacie 4:3 filmu nie obejrzę :) Głosy mają być oryginalne, bo tak chcieli autorzy i ja też tak chcę. Ot, takie widzimisię :)

Dunadan - 8 Kwietnia 2010, 09:53

Matrim, nie wiem czy do końca odpowie ci ten klimat i sposób rozgrywki ale będe polecał Dead Space. Gra ma fantastyczną fabułę która trzyma w napięciu - kojarzy się nieco z filmem "Event horison" - horror sci-fi. Oprawa wizualna i dźwiękowa powala na kolana, ne widziałem jeszcze czegos takiego w żadnej innej grze. ( grafikę jakościowo można porównać do Mass Effect, bardzo artystyczna choć potwornie mroczna, jesli chodzi o dźwięk to gra z najlepszym dźwiękiem jaki widziałem, dostawała nawet sporo nagród z tego powodu; moooże Call of Duty ma podobnie dobry dźwięk... ale jednak nie :D ) To jest shooter TPP ale mocno innowacyjny. Nie nawalasz z ckmu do wszystkiego co się rusza tylko musisz inteligentnie obezwładniać wroga ( odcinając kończyny... ). Sterowanie potwornie dziwne, ale można się przyzwyczaić, niesamowite jest to że nie masz w tej grze "HUDa" - wszystkie "wskaźniki" znajdują się na kombinezonie postaci, a mapa to hologram 3d wyświetlany tylko w czasie rzeczywistym ;) Podobnie jak w Bioshock masz nieco elementów rozwoju postaci ( rozwój broni i mocy ). Gra dała mi ok 8 godzin czystej rozrywki, więc to nie jest żaden tasiemieć w stylu starych RPG ( niczego nie ujmując wspomnianemu Falloutowi ). Nawet przy Mass Effect miejscami się nudziłem ( choć baaaardzo rzadko to boska gra ) ale nie tu ( jedynie jeden frustrujący moment ).
Warto zagrać w gierkę głównie dlatego, że jest tak cholernie inna od reszty, bardziej inna nawet niż Mass Effect, chociaż jak wspomniałem fabuła trzyma w napięciu jak stary dobry horror/thriller i grywalność jest fantastyczna ( choć to osobista sprawa ) a oprawa wizualno-dźwiękowa jedna z najlepszych w historii. Pooglądaj filmiki.

gorbash - 8 Kwietnia 2010, 10:10

Dunadan napisał/a
jedynie jeden frustrujący moment

Który? Pytam z ciekawości czy ten sam co u mnie :)

ketyow - 8 Kwietnia 2010, 11:21

Homer, a w tego Bloodlines'a to idzie grać? Pierwsza część była świetna, o Bloodlines słyszałem, że w ogóle się nie umywa.

A swoją drogą rozpocząłem bój z Homeworld 2 (aktualnie najpierw zmagam się z kacem), na stacjonarnym mam Radeona też, te same sterowniki co na laptopie i... działa. Nie mam pomysłu dlaczego, jeśli będę miał czas to na wirtualnej maszynie spróbuję jeszcze uruchomić.

Matrim - 8 Kwietnia 2010, 11:23

Dunadan, o! I to jest jedna z opcji, którą brałem pod uwagę. Grałem chwilę w wersję demo i mnie zaciekawiło. Podobno sama gra była sporym zaskoczeniem, bo stała się hitem bez wielkiej kampanii reklamowej.

ME2 chciałbym, ale nie chcę mieć polskiego dubbingu. Chce Martina Sheena :)

Dunadan - 8 Kwietnia 2010, 11:37

Matrim, zgadza się, gra znikąd... innowacyjna, ze świetną grafą, dźwiękiem i fabułą ;) niedługo ma wyjść "dwójka", jest też animowany 25-minutowy film będący prequelem, więc obejrzyj dopiero jak przejdziesz grę :D
Co do ME2 - nie możesz kupić gdzieś zza granicy? albo... posuzkać w polsce oryginalnej wersji? może się znajdzie...

Memento - 8 Kwietnia 2010, 12:16

Jakoże jestem wiernym kultystą Lovecrafta, odpaliłem w końcu Call Of Cthulhu: Dark Corners Of The Earth. Jest fajno i mmmmrotshno, zapowiada się bardzo dobra gra. Papa Howard byłby dumny. CTHULHU FHTAGN!
Matrim - 8 Kwietnia 2010, 22:19

Dunadan, szukam, sprawdzam, ale mi się nie spieszy :) Rozpoznanie robię.
Adon - 8 Kwietnia 2010, 23:01

Memento napisał/a
Jakoże jestem wiernym kultystą Lovecrafta, odpaliłem w końcu Call Of Cthulhu: Dark Corners Of The Earth. Jest fajno i mmmmrotshno, zapowiada się bardzo dobra gra. Papa Howard byłby dumny. CTHULHU FHTAGN!

Memento, początek jest świetny, a potem się robi strzelanko-zręcznościówka. :evil: Rzuciłem grę w połowie, bo chciałem nastroju, a nie wykonywania precyzyjnie określonych sekwencji na czas. Z cthulhowych gierek jednak nic dotąd nie przebije Necronomiconu.

ilcattivo13 - 8 Kwietnia 2010, 23:14

Adon - ale
Spoiler:
była super, no nie? Zwłaszcza po tym całym wcześniejszym skradanio-szperaniu po okolicy...

Adon - 8 Kwietnia 2010, 23:41

No właśnie nie. To był moment, kiedy tak dobrze zapowiadająca się gra zaczęła mnie wkur... znaczy się irytować. Gdyby całość była skradanko-szperaniem, byłbym szczęśliwy.
ilcattivo13 - 9 Kwietnia 2010, 00:05

Dla mnie to był przedwczesny moment kulminacyjny. Żeby gra się w tym momencie kończyła, to byłaby genialna. A tak muszę się z Tobą zgodzić, ta gra jako strzelanka po prostu irytowała. Choć jeszcze przez jakiś czas po wiadomej scenie trzymała trochę napięcia skradankowo-szperającego. I w dalszym ciągu ta scena jest jedną z najlepszych, najbardziej "walących po głowie" scen spośród wszystkich gier, w które grałem. Stąd zawsze dość wysoko oceniałem "CoC: tDCoE"


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group