Do redakcji - Nadsyłanie Prac
NURS - 10 Listopada 2005, 17:37
Bo tak starałem się je robić:-) Czytanie opisu typu idź w prawo, podskocz strzel moze zanudzić na smierć:-)
Margot - 10 Listopada 2005, 17:38
Dunadan napisał/a | , czytałem przejścia gier których nie widziałem nawet na oczy, bo to były swego rodzaju opowiadania sci-fi fantasy lub horror, i to w dodatku fajnie napisane.
Można więc powiedzieć że zatoczyłem kółko |
Jooj! Czy to znaczy, że mogę o sobie mówić autorka? Bo ja te opisy, niektóre... no...
Dunadan - 10 Listopada 2005, 17:40
nieeee... serio?! łaaał, to w takim razie w pewnej części jestem twoim fanem a do czego robiłas opisy? zresztą nie spamietam... to było tak dawno temu...
Margot - 10 Listopada 2005, 17:52
Dunadan napisał/a | nieeee... serio?! łaaał, to w takim razie w pewnej części jestem twoim fanem a do czego robiłas opisy? zresztą nie spamietam... to było tak dawno temu... |
Sama też już nie pamiętam, przepadły w mrokach i zepsutych dyskach. Pewnie strzelanki jakieś, bo lubię
Dunadan - 10 Listopada 2005, 18:29
Łe, topewnie nie czytałem ja czytałęm jakieś survival horror albo inne Metal Gear Solidy.
Swoją drogą to chciałbym aby moi rodzice lubili gryjak ty... dla nich gra to kompletna strata czasu z której nic nie wynika :/
Brzydki Miś - 10 Listopada 2005, 20:24
Sz.P. Redaktor wspominał coś o sesji, na któej oceniane sa wszystkie teksty....w zwiazku z tym mam takie niedyskretne pytanie: Kiedy bedzie nastepna sesja?:D
Dunadan - 10 Listopada 2005, 21:28
Sz. Predaktor
A tak wracając do gier. Czy Sz. Predaktor nie mógłby raz jeszcze zainspirować się jakąś fajną gierką i napisać jakiś fajny tekst?
NURS: A możesz o to zapytac w moim wątku?:-)
NURS - 10 Listopada 2005, 22:24
Brzydki Miś napisał/a | Sz.P. Redaktor wspominał coś o sesji, na któej oceniane sa wszystkie teksty....w zwiazku z tym mam takie niedyskretne pytanie: Kiedy bedzie nastepna sesja?:D |
Chyba pomyliłeś mnie z innym Predaktorem:-) nie ma żadnych sesji. Co jakis czas wysyłam, to co przychodzi osobom, które recenzują dla nas teksty, oni odpowiadają co sie nadaje i ja to czytam, ale nie jak sie nazbiera, tylko wtedy, kiedy przychodzi i rozkladam do folderow na każdy numer. Tak, żeby jakis miszung powstal tematyczny. Z tych materiałów potem jest montowany numer, czasem cos odpadnie, czasem coś dodam.
I to naprawde nie jest tak, jak napisali na forum NF, że pismo powstaje na kolanie:-) To własnie jest profesjonalizm dzialania, pozwalający na elastyczne zarządzanie treścia każdego numeru. To pozwala mi na włożenie do numeru nawet w ostatniej chwili tekstu, który jest bardziej aktualny - np. artykul o katastrofie Columbii był zanim na dobre temat zniknął z ekranów telewizorów.
ale sesji nie ma.
Kaxi - 10 Listopada 2005, 22:29
Dzięki Ci NuRSie za wyczerpujące odpowiedzi, ale znowu nie o to mi chodziło. Wytłumaczyłeś świetnie, jak się ma sprawa z debiutantami i jak ze "znanymi nazwiskami". Ale mi chodziło o stan pomiędzy. Podzielę to na dwa pytania:
1. Jak w kwestii przyjmowania i sprawdzania textów traktowana jets osoba, która już jedno czy dwa opka w SF miała?
2. W którym momencie dla SF debiutant staje się "znanym nazwiskiem"?
NURS - 10 Listopada 2005, 22:35
Kaxi napisał/a | Dzięki Ci NuRSie za wyczerpujące odpowiedzi, ale znowu nie o to mi chodziło. Wytłumaczyłeś świetnie, jak się ma sprawa z debiutantami i jak ze znanymi nazwiskami. Ale mi chodziło o stan pomiędzy. Podzielę to na dwa pytania:
1. Jak w kwestii przyjmowania i sprawdzania textów traktowana jets osoba, która już jedno czy dwa opka w SF miała?
2. W którym momencie dla SF debiutant staje się znanym nazwiskiem? |
Przyznaj się, że chcesz mnie zameczyc tymi pytaniami:-)
1. Zależy od odbioru. Sa ludzie którym dajemy carte blanche - jak Rafałowie Kosik i Debski albo Wojtek Świdziniewski. bo widać, że oni sa uformowani i mają te iskre bożą w sobie. A są też i tacy, którzy za każdym razem trafiają na obróbke skrawaniem. to naprawde nie jest linia montazowa Forda, nie ma jednej wykładni.
2. Jak wyżej:-)
Kaxi - 10 Listopada 2005, 22:37
No i super. Dzięki. Mi też głupio ciągle pytać o to samo, ale jak już spytałem, domagałem się odpowiedzi.
Pako - 10 Listopada 2005, 22:40
A bo NURS wiesz, my jesteśmy rządni wiedzy, jak to tam jest w końcu. I tak już cie przez 8 stron męczymy, a pewnie na tym się nie skończy
NURS - 10 Listopada 2005, 22:41
nie ma za co, inni to czytają, więcej wiedzą, nie będą męczyć w przyszłości.
Piotrek Rogoża - 10 Listopada 2005, 23:05
NURSie, naprawdę w to wierzysz?
Pako - 10 Listopada 2005, 23:08
Nie no w pewnym momencie temat powinien zostać przyklejony chyba, żęby potem nie zaginął
A jak komuś zależy na posłaniu pracy, a nie będzie wiedział co i jak, to przeczyta. A jak nie przeczyta, to jego problem
Brzydki Miś - 10 Listopada 2005, 23:12
NURS napisał/a | Brzydki Miś napisał/a | Sz.P. Redaktor wspominał coś o sesji, na któej oceniane sa wszystkie teksty....w zwiazku z tym mam takie niedyskretne pytanie: Kiedy bedzie nastepna sesja?:D |
Chyba pomyliłeś mnie z innym Predaktorem:-) nie ma żadnych sesji. Co jakis czas wysyłam, to co przychodzi osobom, które recenzują dla nas teksty, oni odpowiadają co sie nadaje i ja to czytam, ale nie jak sie nazbiera, tylko wtedy, kiedy przychodzi i rozkladam do folderow na każdy numer. Tak, żeby jakis miszung powstal tematyczny. Z tych materiałów potem jest montowany numer, czasem cos odpadnie, czasem coś dodam.
I to naprawde nie jest tak, jak napisali na forum NF, że pismo powstaje na kolanie:-) To własnie jest profesjonalizm dzialania, pozwalający na elastyczne zarządzanie treścia każdego numeru. To pozwala mi na włożenie do numeru nawet w ostatniej chwili tekstu, który jest bardziej aktualny - np. artykul o katastrofie Columbii był zanim na dobre temat zniknął z ekranów telewizorów.
ale sesji nie ma. | dzizas, przysiagłbym, ze cos o jakiejs sesji mi migneło:] Przperaszam za bełkot i dziekuje za odpowiedź
NURS - 11 Listopada 2005, 00:13
Nie ma problema, może ktoś coś takiego powiedział, czasem trzeba doprecyzować swoje wypowiedzi.
Gustaw G.Garuga - 11 Listopada 2005, 03:31
Margot napisał/a | Na odsiecz trzeba jeszcze poczekać, a ja sobie przypomnialam, ze miałam odpowiedzieć Gustawowi. Bez analogii, które wynikają nie z faktu, że zjawisko literackiego debiutu nie jest autonomiczne, lecz z kwestii, ze widać podobieństwo doświadczeń. Ale bez analogii i mącipola, Gustawie.
Płacić autorom, nawet debiutującym => tak. Konieczność płacenia ze strony wydawcy może mu zaostrzyć sito (na co liczę), autorów zmusić do większych starań (w całokształcie), a zatem: płacić. Czynnik motywacyjny jest. I ja się za sytuacją idealną opowiadam, czemu nie? Że nie zachodzi w życiu, to już inna opcja, ale sprzeciwiać się nie mam zamiaru, bo powodów nie widzę. W równym stopniu nie sprzeciwiałabym się, aby za sample płacono reklamie, w fonografii, czy w innych branżach. Niestety, rynek weryfikuje tego rodzaju sprawy, również w kwestii debiutów literackich - ale to nie znaczy, że sytuacji idealnej nie można sobie wyobrazić.
Czy pisarstwo, należy traktować jak zawód? Jestem przeciw. Jestem za tym, żeby pisarstwo było czymś więcej niż rzemiosłem polegającym na produkcji tekstów opisujących różne historie. Niech będzie w tym artyzm, misja dziejowa, chęć komunikacji z drugim człowiekiem, próba pokazania banału w nowej interpretacji, etc. Cokolwiek. Niech nie będzie tylko pracą. Pracą jest copywriting, pisarstwo powinno być nieco wyżej. (to nie analogia, tylko punkt odniesienia).
Czy NURS natomiast powinien płacić debiutantom? To NURSa prawo zbójnickie ustalać reguły dla własnego pisma. I zbójnickie prawo autorów reguły te akceptować lub nie. Znaczy: przypuszczam, że jeżeli nic NURSa nie zmusi, to NURS będzie konsekwentnie stosował zasady, które działają. I przestanie, jak działać nie będą. |
No i cieszę się że się zgadzamy co do tego, jak sytuacja idealna powinna się przedstawiać, i że na rzeczywistość rynkową trudno się obrażać. Na szczęście sytuacja idealna nie jest niespełnialna, vide NF.
Co do pisarstwa jako zawodu - czytałem cykl felietonów Pilipiuka w Fahrenheicie i przytaczane przezeń statystyki napisanych stron dziennie wydały mi się nadto buchalteryjne, ale mogę być w błędzie. Nie uważam jednak, że stwierdzenie "pisarstwo może być zawodem" jest w jakiś sposób uwłaczajace dla autora. Mimo wyjaśnienia, jakie dałaś Pako, nie do końca rozumiem, co masz na myśli. Powiem tak: można żyć z szeroko pojętego pisania (oprócz literatury myślę tu też o np. publicystyce) i robić to nie tylko dla pieniędzy, ale i dla jakiejś misji. Pisarstwo to może niekoniecznie "praca jak każda inna", jak napisałem wcześniej, ale praca to niekoniecznie tylko rzemieślnicza robota, zawodów jest od groma i ciut ciut,są "wysokie" i "niskie", choć ponoć żadna praca nie hańbi. Dla mnie słowo "pisarz" zawsze miało niezwykle pozytywne konotacje (młodzieńczy idealizm?) i w żadnym razie nie pogarsza tej opinii przymiotnik "zawodowy".
Pako - 11 Listopada 2005, 09:16
Oczywiście pisarstwo może, nawet powinno się wiązać z jakimś głębszym przekazem, wychowywaniem ludzi, że to tak określę. Zgadzam się tu w pełni. Ale pisanie to też zwykła w sumie praca, męcząca, nie dająca do tego pewności, czy wiele miesięcy trudów na coś sie zdadzą. Żeć z pisania pewnie można, ale żeby to robić, trzeba pisaniu się poświęcić.
Pisanie jest i rzemieślniczym trudem i artystycznym przekazem. Taka prawda.
I żadna praca nie hańbi.
Margot - 11 Listopada 2005, 10:24
Gustawie, w domyśle miałam przed oczyma literaturę, nie publicystykę, ale rzecz pewnie odnosi się do obu kwestii. Nie ma dła mnie konotacji negatywnych ani pejoratywnych w stwierdzeniu zawodowy pisarz, ani też profesjonalny. Znaczy, że zna się człek na swojej robocie, doświadczenie ma, wiedzę. Bez negacji. Ale chcę czegoś jeszcze w literaturze, czegoś wychodzącego poza/ponad tekst utworu. A już sprawą autora jest, czy to osiągnie i jak. I czy w ogóle. Niemniej, z założenia chciałabym, żeby nie chodziło tylko o sprawne, profesjonalne napisanie utworu fabularnego, czy felietonu, etc.
I tej iskry bożej oczekuję w literaturze => cokolwiek to znaczy.
Bo chodzi mi o to, aby autor pisał po to również, nie tylko dla chleba.
Dlatego trochę wyżej chcę widzieć zawód "pisarz". Wyżej niż "copywriter".
Oczywiście, jest druga strona medalu, gdy mówimy "zawodowy pisarz" => rutyna.
I cóż... W polszczyźnie słowo "zawód" ma, jak wiemy, dwa znaczenia
bardzo_czarny_kot - 11 Listopada 2005, 22:07
Czy redakcja ma jakieś obiekcje co do tekstów publikowanych w internecie? Czy wymaga przykładowo takiej wyłączności?
NURS - 12 Listopada 2005, 01:06
Nie ma, czasem nawet przedrukowuje. ale woli teksty świeże, bo i więcej ludzi jest nimi zainteresowanych.
Wojak - 12 Listopada 2005, 08:40
a ja ostatnio napisałem pracę na konkurs z polaka :] I nawet wyróżnienie dostałem Może przyślę do redakcji?
bardzo_czarny_kot - 12 Listopada 2005, 17:40
Moja zwycięska praca (bo takowa była i wygrała) traktowała o bitwie pod Raszynem... Nie ta tematyka.
Ale już dłuższy czas zastanawiam się nad wysłaniem czegoś do SFFH - zwłaszcza od czasu, kiedy otrzymałam pozytywną recenzję od pana Kresa... Zresztą, na łamach "Galerii osobliwości". No więc zapytam - czy ma to dla redakcji jakieś znaczenie? Zakładając, że wysłać chciałabym inne opowiadanie, bo tamto (starożytna Gracja i "przerobiony" mit tebański) też raczej nie pasuje do konwencji.
Margot - 12 Listopada 2005, 22:36
Bardzo czarny kocie, wyślij dobry tekst.
I zaskocz mnie, autorko
NURS - 12 Listopada 2005, 23:20
bardzo_czarny_kot napisał/a | Moja zwycięska praca (bo takowa była i wygrała) traktowała o bitwie pod Raszynem... Nie ta tematyka.
Ale już dłuższy czas zastanawiam się nad wysłaniem czegoś do SFFH - zwłaszcza od czasu, kiedy otrzymałam pozytywną recenzję od pana Kresa... Zresztą, na łamach Galerii osobliwości. No więc zapytam - czy ma to dla redakcji jakieś znaczenie? Zakładając, że wysłać chciałabym inne opowiadanie, bo tamto (starożytna Gracja i przerobiony mit tebański) też raczej nie pasuje do konwencji. |
Przeslij, zaznacz, że kres pochwalił. Jesli tak zrobił, znak pewny, że coś z tego da się zrobić.
kruczywiatr - 14 Listopada 2005, 14:49
Tak sobie czytam i dochodzę o wniosku, że SFFH ma bardziej liberalne podejście do debiutantów. Gdzieś przeczytałem, że Parowski sam sobie dobierał teksty pod swoje gusta, a resztę odrzucał. Czy to prawda? Bo takie działanie chyba nie było z zyskiem dla prowadzonego przezeń czasopisma. Tu jest inna bajka, bo naczelnik dba o swoje interesy, a nie cudze, więc ma inne podejście. Jak dla mnie jest ono silnie motywujące do wysyłania tekstów (nowych, a nie starych ani ich przeróbek). I jak tak sobie pomyślę, że nadsyłanych opowiadań są takie ilości, to mam nadzieję, że w kraju przybędzie znaczna liczba pisarzy fantasty i sf.
Margot - 14 Listopada 2005, 15:02
Co by nie mówić o Parowskim, ostro odsiewał teksty, a te, ktore uważał za dobre lub potencjalnie dobre, równie ostrej poddawał redakcji.
I uważam, ze miał rację.
Kiedy czytam niektóre utwory, szczególnie debiutanckie, to przyznam, że mam wizję takiego gęstego sitka, przez które rzeczone teksty przejść nie powinny.
kruczywiatr - 14 Listopada 2005, 15:11
Tak, ale mnie chodziło nie o sitko jakościowe (jakość musi być, lecz do jakości trzeba dojść), ale gustowe (poprawcie mnie, jesli się mylę, ale w NF królowało sf, a nie fantasy).
Kiedy ja czytam swoje niegdysiejsze utowory, mam nieodpartą ochotę walnąć głową w mur
Margot - 14 Listopada 2005, 16:01
A, nie zauważyłam... Ale jak teraz mówisz, Kruczywietrze, to możliwe...
NUMP nie lubił fantasy, czy po prostu utwory fantasy nie spełniały wymogów jakościowych NUMPa?
|
|
|