Powrót z gwiazd - Dręczenie dietą i ćwiczeniami
LadyBlack - 12 Czerwca 2014, 09:53
Rafał, to nie to.
Maruda taka jedna mi marudzi, że miesiąc temu ugościłam i że źle zrobiłam, bo teraz gruba. To się pytam, czy tak to zadziała, bo już zgłupłam od tego marudzenia.
Ps. Teraz żałuję, że o chlebie i wodzie nie trzymałam
thinspoon - 12 Czerwca 2014, 10:05
LadyBlack napisał/a | Rafał, to nie to.
Maruda taka jedna mi marudzi, że miesiąc temu ugościłam i że źle zrobiłam, bo teraz gruba. To się pytam, czy tak to zadziała, bo już zgłupłam od tego marudzenia.
Ps. Teraz żałuję, że o chlebie i wodzie nie trzymałam |
Nie rozumiem, trzymałaś kogoś przez miesiąc w piwnicy i tuczyłaś?
LadyBlack - 12 Czerwca 2014, 10:08
thinspoon, w dramatycznych relacjach pokrzywdzonej tak to właśnie wygląda
Lowenna - 12 Czerwca 2014, 10:53
LadyBlack, badanie tarczycy może wyjaśnić przyczynę
thinspoon - 7 Sierpnia 2014, 07:53
thinspoon - 11 Sierpnia 2014, 11:44
I jeszcze jedno
Chal-Chenet - 13 Sierpnia 2014, 09:29
Udało mi się zrzucić 24 kg i dochodzę powoli do wagi, którą chciałem osiągnąć. Jestem zadowolony.
thinspoon - 13 Sierpnia 2014, 09:45
Mareczek napisał/a | Udało mi się zrzucić 24 kg i dochodzę powoli do wagi, którą chciałem osiągnąć. Jestem zadowolony. |
Graty. Ładny wynik.
Lowenna - 13 Sierpnia 2014, 10:03
Mareczek,
Chal-Chenet - 13 Sierpnia 2014, 10:20
Thx.
Rafał - 13 Sierpnia 2014, 10:26
Mareczek, zazdrość +1000
Jak to się robi? Jeszcze więcej sexu, czy jak?
Chal-Chenet - 13 Sierpnia 2014, 15:31
Między innymi.
charande - 13 Sierpnia 2014, 22:38
24 kg? Szacun!
Chal-Chenet - 14 Sierpnia 2014, 08:36
Dzięki. Jeszcze 3 i styknie.
Fidel-F2 - 14 Sierpnia 2014, 09:02
Bardzo ładnie
Chal-Chenet - 15 Sierpnia 2014, 00:05
Dzięki. Wyzwaniem będzie jeszcze to utrzymać na stałe.
Martva - 22 Września 2014, 13:44
Gadam sobie z J., stwierdzam że trzeba będzie wrócić do liczenia kalorii i prowadzenia dziennika. J. wyraźnie odpala googla w tle i zaczyna do mnie pisać głupoty o dietach typu 1200kcal. Tłumaczę, że to głodówka, że nie można jeść poniżej swojego BMR które u mnie wynosi tyle i tyle, i że w ogóle jak się ćwiczy, to nie można jeść za mało, bo człowiekowi jest słabo i nie ma siły. J. wysłuchuje, przytakuje zadaje jakieś pytania a chwilę później 'to jaki jest plan, 1200kcal i zwiększenie intensywności ćwiczeń?
Bogini, czasem to nie wiem skąd biorę cierpliwość.
Ale wróciłam do notowania, i liczenia, z bardzo prostego powodu - jak człowiek coś takiego robi, to się ciut bardziej kontroluje i nie idzie jeść z nudów, jak ma chwilę przed autobusem na przykład. A ja mam skłonność do takich rzeczy czasami.
nureczka - 22 Września 2014, 13:54
Martva napisał/a | A ja mam skłonność do takich rzeczy czasami. |
Nie Ty jedna
Luc du Lac - 22 Września 2014, 14:53
każdy lubi sobie robić dobrze ....
nureczka - 22 Września 2014, 15:51
Martva napisał/a | 'to jaki jest plan, 1200kcal i zwiększenie intensywności ćwiczeń? |
Dlatego wkurzaja mnie różne takie Chodakowskie i inne formy życia, głoszące wszem i wobec, że jak się za przeproszeniem nie pożygasz, to ćwiczenia były mało intensywne i w ogóle leń jesteś. Robią ludziom wodę z mózgu. Zamiast promować naprawdę zdrowy styl życia, proponuja auto-gułag: niedojadanie plus wysiłek fizyczny do granic możliwości (albo i poza te granice).
Adon - 22 Września 2014, 20:26
Chal-Chenet napisał/a | Udało mi się zrzucić 24 kg |
Ja 13 w 3 miesiące, ale wcale nie chciałem.
Chal-Chenet - 23 Września 2014, 10:03
To ja zazwyczaj miewałem do tej pory w drugą stronę, nie chciałem przybierać, ale jakoś się trafiało. Teraz przynajmniej mam kontrolę.
charande - 23 Września 2014, 11:47
Cytat | Ale wróciłam do notowania, i liczenia, z bardzo prostego powodu - jak człowiek coś takiego robi, to się ciut bardziej kontroluje |
W czasach, kiedy liczyłam kalorie (lata licealne i wczesnostudenckie) miałam wrażenie, że mi się to przekłada na większą chęć jedzenia, tak jakby poczucie, że "tej dodatkowej kromki chleba już ci nie wolno" sprawiało, że dwa razy bardziej chciałam ją zjeść
Organizm niestety nie jest głupi i jak się go głodzi, to później będzie chciał to sobie odbić, stąd efekt jojo. Spośród ludzi, którzy biorą udział w programach w stylu amerykańskiego "The Biggest Loser" (dla niezorientowanych - grupa grubasów przez kilkanaście tygodni je bardzo mało i ćwiczy do upadłego pod okiem trenerów, chudnąc po kilkadziesiąt kg), większość później stopniowo tyje, wracając do wyjściowej wagi.
Mam swoją prywatną teorię, że po wyrzuceniu z diety wszystkich bomb kalorycznych (słodycze, chipsy, lody, frytki, ciasta i ciastka, potrawy smażone w głębokim tłuszczu, smażony bekon, napoje gazowane typu coca-cola...) oraz ograniczeniu alkoholu, soków owocowych, cukru i białego pieczywa nie ma siły, żeby nie schudnąć, jedząc ad libitum wszystko inne, zwłaszcza jeśli człowiek się rusza. Ale to jeno teoria.
Ćwicząc do upadłego niestety można sobie krzywdę zrobić, znaczy kontuzję zaliczyć I wtedy dopiero jest problem.
Adon - 23 Września 2014, 11:59
Chal-Chenet napisał/a | To ja zazwyczaj miewałem do tej pory w drugą stronę, nie chciałem przybierać, ale jakoś się trafiało. Teraz przynajmniej mam kontrolę. |
Ja po prostu przez chorobę mogę jeść coraz mniej rzeczy. Przyjdzie mi nawrócić się na scjentyzm i żywić energią z kosmosu. O.o
Luc du Lac - 23 Września 2014, 12:18
to już lepiej Słońcem
smaczniejsze
Fidel-F2 - 23 Września 2014, 12:21
charande, istotne są przyzwyczajenia żywieniowe. Co z tego, że przez kilka tygodni diety schudniesz 20 kg jak po jej zakończeniu wrócisz do nawyków które uczyniły cię grubym?
nureczka - 23 Września 2014, 12:26
Mnie się udało fajnie schudnąć, paradoksalnie, zwiększając ilość jedzenia. Dbam o to, żeby przerwy między posiłkami wynosiły nie więc niż 2,5-3 godziny. Po pewnym czasie organizm się uczy, że pasza pojawia się systematycznie i człowiek robi się mniej głodny. W efekcie mniej je.
Aha, i między bajki należy włożyć mit, że nie wolno jeść po 18:00. Kolacja powinna być ok. 4 godzin przed snem. Jeśli zjesz o 18:00, a idziesz spać o 2 nad ranem, organizmu uczy się, że bywają długie przerwy i robi zapasy.
Martva - 23 Września 2014, 12:28
charande napisał/a | W czasach, kiedy liczyłam kalorie (lata licealne i wczesnostudenckie) miałam wrażenie, że mi się to przekłada na większą chęć jedzenia, tak jakby poczucie, że tej dodatkowej kromki chleba już ci nie wolno sprawiało, że dwa razy bardziej chciałam ją zjeść |
Ja mam inaczej ale to w sumie nie jest tak, że ja sobie w trakcie posiłku czegoś odmawiam, tylko zapisuję wszystko i staram się trzymać pewnych widełek. Jak mam ochotę na kawałek czekolady, to go zjem i wpiszę, natomiast mam nadzieję uniknąć sytuacji typu 'mam siedem minut do wyjścia, nie wiem co ze sobą zrobić, akurat jestem w kuchni, więc wrzucam w siebie rządek czekolady, garść daktyli i kromkę chleba z masłem i sezamem, bo tak' (rzadko mi się tak zdarza, ale się zdarza, myślę że to jakieś nerwowe rzeczy mi czasem wyłażą). Widełki są imho rozsądne, 1200kcal brzmi tak strasznie że mi słabo na samą myśl, więc odpada
charande napisał/a | Mam swoją prywatną teorię, że po wyrzuceniu z diety wszystkich bomb kalorycznych (słodycze, chipsy, lody, frytki, ciasta i ciastka, potrawy smażone w głębokim tłuszczu, smażony bekon, napoje gazowane typu coca-cola...) oraz ograniczeniu alkoholu, soków owocowych, cukru i białego pieczywa nie ma siły, żeby nie schudnąć, jedząc ad libitum wszystko inne, zwłaszcza jeśli człowiek się rusza. Ale to jeno teoria. |
Jestem mutantem Słodycze jadam codziennie, ale w małych ilościach (nie jestem w stanie więcej, bo się zasładzam i mam głupie wrażenie że twarz mi się poci cukrem. Chipsów nie kupuję, zdarzają mi się na imprezach, może raz na dwa miesiące. Lody czasem tak, ale też nie w powalających ilościach. Ciasta i ciastka, patrz słodycze. Potrawy smażone w głębokim tłuszczu - frytki, znów raz na dwa miesiące może (smażone ziemniaki i warzywa na patelnię się zdarzają, ale tego tłuszczu jest raczej mało; staram się jeść oleje raczej na surowo). Smażony bekon - nigdy Napoje gazowane - szklanka w weekend, czasem (staram się przestawiać chłopaka na wodę, ale bywa oporny). Alkohol ogranicza się sam, soków owocowych ostatnio unikam, a jak piję, to rozcieńczam wodą (owszem, długo piłam głównie soki, ale odkąd ćwiczę, nauczyłam się wreszcie pić wodę, całymi szklankami). Cukier - owszem, dwie łyżeczki kiedy zaczynałam dzień od kakao, ale ostatnio zamieniłam kakao na smoothies. Białe pieczywo - raczej nie, wolę ciemne (naprawdę ciemne, nie watę farbowaną karmelem). A jednak żeby schudnąć, musiałam zacząć liczyć i trochę pilnować
charande napisał/a | Ćwicząc do upadłego niestety można sobie krzywdę zrobić, znaczy kontuzję zaliczyć I wtedy dopiero jest problem. |
Raz jeden mnie zemdliło przy ćwiczeniach (byłam bardzo początkująca, a porwałam się na intensywniejszy trening), nie lubię takich rzeczy więc postanowiłam nie powtarzać Unikam ćwiczeń, które wyglądają na kontuzjogenne (boję się na przykład wykroków z przeskokiem i jeśli mam coś takiego, to robię zwykłe). Ale mam wrażenie, że tak naprawdę naprawdę działają na mnie tylko rzeczy, po których wyglądam jakbym sobie wylała na łeb cebrzyk z wodą
Dunadan - 23 Września 2014, 13:59
nureczka napisał/a | Mnie się udało fajnie schudnąć |
A mnie się udało schudnąć po 3 tygodniach trekingu w Alpach polecam
A tak serio - wystarczy być w ciągłych ruchu i tyle. Ja jem ile chcę i co chcę - grunt to wszystko spalić ale nie jednorazowym wysiłkiem tylko regularnym ruchem.
Martva - 23 Września 2014, 14:01
Dunadan napisał/a | Ja jem ile chcę i co chcę |
Też tak kiedyś miałam. Myślę jednak, że to jest dość osobnicza kwestia i nie na każdego działa to samo.
|
|
|